młody. Miła Nowina Słucha chudzina/ Siwą brodę puszy. Pedam zmarł Pluto Bo go otruto/ W Stygyiskim Erebie/ Wdowa została/ A ta bez mała Zejdzie się dla ciebie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń XVI. Wierny Sługa. Bez Płacy i Datku.
RZucę sprędka oko Aż ujrzę wysoko Woknie cosi/ Dziwna mi jest zrazu Ta piękność obrazu Pięknej Zosi. Sprzeciwka stałem Leć zakrzyształem/ Wszytko jej nadobne Ciałeczko widziałem/ Ona płeszki biła/ Pierzynkę zruciła/ Wtej zabawie. To się drapie w noszkę Podniósłszy ciasnoszkę/ Do krwie prawie. To piekne Czoło Gdy pot wesoło Zrumienił/ giezłeczkiem ociera w około. Myślę sobie długo
młody. Miła Nowiná Słucha chudźiná/ Siwą brodę puszy. Pedam zmárł Pluto Bo go otruto/ W Stygyiskim Erebie/ Wdowá zostáłá/ A tá bez máła Zeydźie się dla ćiebie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN XVI. Wierny Sługá. Bez Płacy y Datku.
RZucę zprędká oko Aż vyrzę wysoko Woknie cośi/ Dźiwna mi iest zrázu Tá piękność obrázu Piękney Zośi. Zprzećiwká stałem Leć zákrzyształem/ Wszytko iey nadobne Ciałeczko widźiałem/ Oná płeszki biłá/ Pierzynkę zrućiłá/ Wtey zabáwie. To się drapie w noszkę Podnioższy ćiásnoszkę/ Do krwie práwie. To piekne Czoło Gdy pot wesoło Zrumienił/ giezłeczkiem oćiera w około. Myślę sobie długo
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 173
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
jego niesie proporcja, aniżeli wolnego teraz narodu traktament, albowiem postronne tak twierdzą narody, że w Polsce principibus, non rusticis, jako gdzie indziej, regnant reges, potrafili przekartować teraz niemieckie koncepta Polaków estymacyją, kiedy ile może być na uciemiężenie królestwa polskiego, tyle wynajdują bez folgi sposobów.
23. I w tym rzecz dziwna, że tego widzieć nie chcą buławy, które im już dwór na zgubę gotuje samołowki, w czym tu u nas rzeźwo się krzątać niemieckie zaczęły rady, które lubo to u nas skryte, za ukartowaniem jednak potrzebnych na to dyspozycyj krótki czas na stronę buław te tak szkodliwe odkryje misteria, że to im generalny w całej
jego niesie proporcyja, aniżeli wolnego teraz narodu traktament, albowiem postronne tak twierdzą narody, że w Polsce principibus, non rusticis, jako gdzie indziej, regnant reges, potrafili przekartować teraz niemieckie koncepta Polaków estymacyją, kiedy ile może być na uciemiężenie królestwa polskiego, tyle wynajdują bez folgi sposobów.
23. I w tym rzecz dziwna, że tego widzieć nie chcą buławy, które im już dwór na zgubę gotuje samołowki, w czym tu u nas rzeźwo się krzątać niemieckie zaczęły rady, które lubo to u nas skryte, za ukartowaniem jednak potrzebnych na to dyspozycyj krótki czas na stronę buław te tak szkodliwe odkryje misteryja, że to im generalny w całej
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 207
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
po Babeckim, Szeling w cenie trzeci, Toż Pogroszowski, ale i Trzeciak nie szpeci; Szostakowski za nimi, cztery ich w pół grzywny.
Wszytkie jednaki, wszytkie stempel mają dziwny; Bo wyszedszy raz z trzosa, gdzie się wszytkie mnożą, Chociażby był korcowy, nazad się nie włożą. Aleć i to rzecz dziwna: choć pod różnym znakiem, Jednakiej w Polsce ceny Pieniążek z Szostakiem, Kędy choć się żadnego towaru nie imię, Szacunek ta moneta wyższy ma niż w Krymie: Tam każdy tysiącami, srebrem abo złotem, U nas w Polsce opłacać trzeba je żywotem. 110 (F). METAMORPHOSIS LUDZI NA BOŻKI
Dwu trzeciemu do
po Babeckim, Szeling w cenie trzeci, Toż Pogroszowski, ale i Trzeciak nie szpeci; Szostakowski za nimi, cztery ich w pół grzywny.
Wszytkie jednaki, wszytkie stempel mają dziwny; Bo wyszedszy raz z trzosa, gdzie się wszytkie mnożą, Chociażby był korcowy, nazad się nie włożą. Aleć i to rzecz dziwna: choć pod różnym znakiem, Jednakiej w Polszczę ceny Pieniążek z Szostakiem, Kędy choć się żadnego towaru nie imie, Szacunek ta moneta wyższy ma niż w Krymie: Tam każdy tysiącami, srebrem abo złotem, U nas w Polszczę opłacać trzeba je żywotem. 110 (F). METAMORPHOSIS LUDZI NA BOŻKI
Dwu trzeciemu do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dostojeństwa Kapłańskiego odsądził/ i od Cerkwie oddalił: i owego stąd Tytułu nabył/ że się wszyscy jego Potomkowie Patriarchowie Aleksandryjscy Papieżami i sędziami Powszechnymi tytułują: i nad insze Patriarchy in Trigio służą. Oboje to od tego ś^o^ Caelestyna mają Patriarchowie Aleksandryjscy: a nasz mądry Zizani Heretykiem być spotwarzył/ na trzecim powszechnym Synodzie przeklętym. Dziwna rzecz zaprawdę/ Historyjej Cerkiewnej/ nierzkąc pisma ś^o^ i jego głębokich skrytości nie być wiadomym/ a Bogosłowić ważyć się. Cóż Cerkwi naszej Ruskiej z tym mowym Teologiem we wszytkim tym za zgoda? Co naszej czystej duszozbawiennej pszenicy/ z jego nieczystym duszotracącym kąkolem? przez który on nas do wszytkiego Katolickiego świata za Heretyki podał
dostoieństwá Kápłáńskiego odsądźił/ y od Cerkwie oddalił: y owego stąd Tytułu nábył/ że sie wszyscy iego Potomkowie Pátryárchowie Alexándryiscy Papieżámi y sędźiámi Powszechnymi tytułuią: y nád insze Pátryárchy in Trigio służą. Oboie to od tego ś^o^ Caelestyná máią Pátryárchowie Alexándriyscy: á nasz mądry Zizáni Haeretykiem bydź zpotwarzył/ ná trzecim powszechnym Synodźie przeklętym. Dźiwna rzecż záprawdę/ Historyey Cerkiewney/ nierzkąc pismá ś^o^ y iego głębokich skrytośći nie bydź wiádomym/ á Bogosłowić ważyć sie. Coż Cerkwi nászey Ruskiey z tym mowym Theologiem we wszytkim tym zá zgodá? Co nászey cżystey duszozbáwienney pszenicy/ z iego niecżystym duszotrácącym kąkolem? przez ktory on nas do wszytkiego Kátholickiego świátá zá Hęretyki podał
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 26
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. 101. i 102 Fol. 32. i 53. Fol. 56. Theod: Bals: addecr: Const. Do Narodu Ruskiego. m. in FotinomacanonieTit. 8. c. 1 i Niceph. Callistus eccl. Hist. lib. 14. c. 34. O sądzie pojedynkowym.
ACzkolwiek dziwna to rzecz Przezacny narodzie Ruski/ że ten Człowiek tak bezpiecznie ważyć się tego śmiał/ czemu żadnym sposobem wydołać nie mógł: ale nie równo dźwiniejsza rzecz/ że tak jawnych jego błędów i Herezji my nie postrzegli. Ze tak łacnych rzeczy/ które się przez samy przyrodzony rozum do widzenia podają/ obaczyć nie mogliśmy.
. 101. y 102 Fol. 32. y 53. Fol. 56. Theod: Bals: addecr: Const. Do Narodu Ruskiego. m. in PhotinomacanonieTit. 8. c. 1 y Niceph. Callistus eccl. Hist. lib. 14. c. 34. O sądźie poiedynkowym.
ACzkolwiek dźiwna to rzecz Przezacny narodźie Ruski/ że ten Człowiek tak bespiecznie ważyć się tego śmiał/ czemu żadnym sposobem wydołáć nie mogł: ále nie rowno dźwinieysza rzecż/ że ták iáwnych iego błędow y Hęreziy my nie postrzegli. Ze ták łácnych rzecży/ ktore sie przez sámy przyrodzony rozum do widzenia podáią/ obacżyć nie moglismy.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 26
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Kromer. Znajdują się także różne farby: Jako to Rubryka pod Babią górą. Ugier ciemny i jasny pod Zakrocimem. Pod miasteczkiem Skała różne się znajdują marmury rozmaitego fladru. Także w górach Dębnik niedaleko Czerni marmury, Szwedzkie przechodzą, z których Ołtarze, Nadgrobki osobliwie w Krakowie widzieć. W tymże Województwie znajduje się Góra Dziwna nazwana, różnych minerałów, i ziół osobliwszych pełna. Na której między innemi jest źródło na różne afekcje lekarstwem balsamowego odoru, do zapalenia jak Spirytus jaki tęgi sposobne. To czyli piorunem, czyli ze swywoli pastuszej zapalone przed lat 60. w podziemne swoje meaty tak zabrało ogień, że las cały bliski w perzynę obróciło.
Kromer. Znayduią się tákże rożne farby: Iáko to Rubryka pod Babią gorą. Ugier ciemny y iásny pod Zakrocimem. Pod miásteczkiem Skała rożne się znayduią marmury rozmaitego fladru. Tákże w gorach Dębnik niedaleko Czerni marmury, Szwedzkie przechodzą, z ktorych Ołtarze, Nádgrobki osobliwie w Krakowie widzieć. W tymże Woiewodztwie znayduie się Gorá Dziwna nazwana, rożnych mineráłow, y zioł osobliwszych pełná. Ná ktorey między innemi iest źrodło ná rożne affekcye lekarstwem balsamowego odoru, do zapalenia iák Spiritus iáki tęgi sposobne. To czyli piorunem, czyli ze swywoli pástuszey zápálone przed lát 60. w podziemne swoie meáty ták zábráło ogień, że lás cáły bliski w perzynę obrociło.
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: H3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
chciwości; W skrytości mieszkasz nie przywabiasz gości; Szyciem zarabiasz nie wygra wasz w karty; Piciem się brzydzisz nie bawisz się żarty; Matki się boisz nie chybiasz kościoła; Gładki to anioł nie zła dziewka zgoła; Szumnie ważysz mnie nie srebro w kieszeni; U mnie wprzód rozum niż miłość się zmieni. DO JEDNEJ
Nie dziwna to u mnie, pani, Że cię każdy, kto zna, ga — lante wspomina; Doglądasz bydła, przędziwa, Przy tym wolisz szklankę pi — gwów usmażyć. Przyznać ci, jak aptekarce, Że umiesz wysuszać gar — garyzmy. Przy stole-ć to nie nowina, Że ci nie nastarczą wi — dełek
chciwości; W skrytości mieszkasz nie przywabiasz gości; Szyciem zarabiasz nie wygra wasz w karty; Piciem się brzydzisz nie bawisz się żarty; Matki się boisz nie chybiasz kościoła; Gładki to anioł nie zła dziewka zgoła; Szumnie ważysz mnie nie srebro w kieszeni; U mnie wprzód rozum niż miłość się zmieni. DO JEDNEJ
Nie dziwna to u mnie, pani, Że cię każdy, kto zna, ga — lante wspomina; Doglądasz bydła, przędziwa, Przy tym wolisz szklankę pi — gwów usmażyć. Przyznać ci, jak aptekarce, Że umiesz wysuszać gar — garyzmy. Przy stole-ć to nie nowina, Że ci nie nastarczą wi — dełek
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 57
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to dziwna, że cię chwalą, A gdzie indziej takie pa — nie kanonizują. DO ZOSIE
Tak twierdzisz, Zosiu, że kto je szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto bywa gładkim z tej przyczyny, Znać, żeś nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj, że wieczerzą późno Marek
; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to dziwna, że cię chwalą, A gdzie indziej takie pa — nie kanonizują. DO ZOSIE
Tak twierdzisz, Zosiu, że kto je szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto bywa gładkim z tej przyczyny, Znać, żeś nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj, że wieczerzą późno Marek
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 57
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
oczy, zdroje wodne? Jeśliże wam zaś tak łacno o wody, Przecz sercu memu nie dacie ochłody? Widzę, co w tym jest: ogień z żadnej miary Wody nie cierpi, muszą w tym być czary; Już to ta Cyrce kuje mi okowy I z łez przyprawia trunek jakiś nowy. I to mnie dziwna, że tak twarda skała Kroplę litości wypuściła z ciała, Acz-ci zwyczajnie pod twardym kamieniem Żywe się źródło dobywa strumieniem. Podobno jakby nie dość na tym miała, Że na lamenty moje skamieniała, Na moję szkodę te drogie łzy psuje I w nich stal swojej twardości hartuje; Podobno, że ją me posługi bolą
oczy, zdroje wodne? Jeśliże wam zaś tak łacno o wody, Przecz sercu memu nie dacie ochłody? Widzę, co w tym jest: ogień z żadnej miary Wody nie cierpi, muszą w tym być czary; Już to ta Cyrce kuje mi okowy I z łez przyprawia trunek jakiś nowy. I to mnie dziwna, że tak twarda skała Kroplę litości wypuściła z ciała, Acz-ci zwyczajnie pod twardym kamieniem Żywe się źródło dobywa strumieniem. Podobno jakby nie dość na tym miała, Że na lamenty moje skamieniała, Na moję szkodę te drogie łzy psuje I w nich stal swojej twardości hartuje; Podobno, że ją me posługi bolą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 180
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
PANA WIELOPOLSKIEGO HERBU KOŃ Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ KONIECPOLSKĄ HERBU PODKOWA ARGUCJA
Zgadni, jako się w jednym ostać mogą ciele Przeciwne sobie rzeczy dwie: koniec i wiele. Obie mają dość pola; gdzie wiele, tam koniec; Gdzie koniec, końca nie masz; tu pierścień, tam goniec: Tu koń, a tam podkowa; dziwna rzecz, ufnalem Jednym się podkuć i być koniem i kowalem. Aleć tam mniej potrzebne młoty i kowadła, Kiedy sama do rogu podkowa przypadła. 123. NA OŻENIENIE DRUGIE TEGOŻ JEGOMOŚCI Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ KOMOROWSKĄ HERBU TRZY RZEKI
Wszędzie przy wodach komorzy na świecie; Gdzie kiedyś zabrnął, mój zacny dzianecie, Już
PANA WIELOPOLSKIEGO HERBU KOŃ Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ KONIECPOLSKĄ HERBU PODKOWA ARGUCJA
Zgadni, jako się w jednym ostać mogą ciele Przeciwne sobie rzeczy dwie: koniec i wiele. Obie mają dość pola; gdzie wiele, tam koniec; Gdzie koniec, końca nie masz; tu pierścień, tam goniec: Tu koń, a tam podkowa; dziwna rzecz, ufnalem Jednym się podkuć i być koniem i kowalem. Aleć tam mniej potrzebne młoty i kowadła, Kiedy sama do rogu podkowa przypadła. 123. NA OŻENIENIE DRUGIE TEGOŻ JEGOMOŚCI Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ KOMOROWSKĄ HERBU TRZY RZEKI
Wszędzie przy wodach komorzy na świecie; Gdzie kiedyś zabrnął, mój zacny dzianecie, Już
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 255
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987