pięćdziesiąt, broda nie ma pięci, Nigdy się nie frasuje, ni ocz się nie stara. Czemuż u ciebie broda siwa, głowa kara? Prędzej zawsze bieleje, co się częściej macza. Dobrze ktoś do folusza gębę i do tracza Przyrównał, pod którą gdy broda wisi nisko, Że prędko osiwiała, cóż za dziwowisko? Zawsze strzecha, nie masz tu żadnej tajemnice, Pierwej od ziemie gnije, niż od kalenice. 423. NA FRASZKI
Szpetny żart, powiedają, gdzie boli, a śmierdzi. Nie masz tego obojga, niech się nikt nie sierdzi, W mych fraszkach; znajdzieli też kto co do urazy, Na ktosia to
pięćdziesiąt, broda nie ma pięci, Nigdy się nie frasuje, ni ocz się nie stara. Czemuż u ciebie broda siwa, głowa kara? Prędzej zawsze bieleje, co się częściej macza. Dobrze ktoś do folusza gębę i do tracza Przyrównał, pod którą gdy broda wisi nisko, Że prędko osiwiała, cóż za dziwowisko? Zawsze strzecha, nie masz tu żadnej tajemnice, Pierwej od ziemie gnije, niż od kalenice. 423. NA FRASZKI
Szpetny żart, powiedają, gdzie boli, a śmierdzi. Nie masz tego obojga, niech się nikt nie sierdzi, W mych fraszkach; znajdzieli też kto co do urazy, Na ktosia to
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 183
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.” Zmiesza się tedy marszałek okrutnie, Gdy był przyczyną onej bałamutnie; A potem widząc, że to śmiechem znosi, Temu pogrozi, onego przeprosi. 151. DO GŁADYSZA
Kto by na same kupił cię tytuły, Darmo by wysuł pieniądze z szkatuły; Szpetnyś, Gładyszu, jeszcze to przezwisko Zupełne z ciebie czyni dziwowisko, Jakoby też kto śniegiem nazwał sadzę. Chceszli mię słuchać, przebierzmuj się, radzę. Nie takim cudem będzie to u ludzi; A teraz twarz twa szlachectwo paskudzi. 152. (P). JEDEN BŁAZEN TYSIĄC BŁAZNÓW UROBI
Widząc frant, że się ludzie dziwią lada czemu, Rozkazał na jarmarku obwołać woźnemu,
.” Zmiesza się tedy marszałek okrutnie, Gdy był przyczyną onej bałamutnie; A potem widząc, że to śmiechem znosi, Temu pogrozi, onego przeprosi. 151. DO GŁADYSZA
Kto by na same kupił cię tytuły, Darmo by wysuł pieniądze z szkatuły; Szpetnyś, Gładyszu, jeszcze to przezwisko Zupełne z ciebie czyni dziwowisko, Jakoby też kto śniegiem nazwał sadzę. Chceszli mię słuchać, przebierzmuj się, radzę. Nie takim cudem będzie to u ludzi; A teraz twarz twa szlachectwo paskudzi. 152. (P). JEDEN BŁAZEN TYSIĄC BŁAZNÓW UROBI
Widząc frant, że się ludzie dziwią leda czemu, Rozkazał na jarmarku obwołać woźnemu,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 265
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przez krótkie skończenie Interregni, i godnego na Tronie posadzenie Pana/ postronne i nie chętne poprzedzić fakcje/ granice w zaszczycie mieć/ wnętrzną zgodę i jedność gruntowną wprowadzić mogli. MikołaJ PRAZMOWSKI Arcybiskup Gnieźnieński zegnając K. I. M. od Senatu.
AKtóreż kiedy przez wszytkie wieki tak podziwienia godne i żałosne Wszechmocność Boska światu wystawiła dziwowisko jako dzisiejsze: na które zapatrując się każdy zdumiewać się musi/ gdy WKM. to/ co nalepszego u świata i nadroższego zawsze poczytała ambicja ludzka/ dziś dobrowolnie rzucającego widzi Regnum et Dominationem. Portentum to (że tak rzekę) w człowieku ciałem obłożonym/ kto bez podziwienia widzieć może: gdy to Jabłko złote/
przez krotkie skonczenie Interregni, i godnego ná Tronie posádzenie Páná/ postronne i nie chętne poprzedźić fakcye/ granice w zászczyćie mieć/ wnętrzną zgodę i iedność gruntowną wprowádźić mogli. MIKOLAY PRAZMOWSKI Arcybiskup Gnieźnienski zegnáiąc K. I. M. od Senatu.
AKtoreż kiedy przez wszytkie wieki ták podźiwienia godne i żáłosne Wszechmocność Boska światu wystáwiłá dźiwowisko iáko dźieśieysze: na ktore zápátruiąc się káżdy zdumiewáć się muśi/ gdy WKM. to/ co nalepszego u światá i nadroszszego záwsze poczytáłá ámbicya ludzka/ dźiś dobrowolnie rzucaiącego widzi Regnum et Dominationem. Portentum to (że ták rzekę) w człowieku ćiáłem obłożonym/ kto bez podźiwienia widźieć może: gdy to Iabłko złote/
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 16
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
słabego i z pieszczonego kosmaczem surowym obaczy/ ubóstwa i niedostatku/ w rzeczach teraźniejszych dobrowolnie zażywającego. Te są cudowne zaprawdę dzieła Boże/ które osobliwie tenże Prorok/ i podobne tym/ bogomyślnością dusze swojej/ poznawa zdumiawszy się. Te są cuda/ które położył na ziemi/ na które tenże Prorok patrząc/ na dziwowisko wszytkich narodów woła/ mówiąc: Przyidzcie, a obaczcie dzieła Boże, które położył cuda na ziemi, znosząc wojny aż do granice ziemie: złamie łuk, i złamie oręża, i tarcze ogniem spali. Tak prędko z wilków drapieżnych Apostołowie/ jako owieczki pokorne; z okrutników Kaznodzieje? tak cierpliwi/ tak dobrzy/ tak
słábego y z pieszczonego kosmaczem surowym obaczy/ vbostwá y niedostátku/ w rzeczách teráznieyszych dobrowolnie záżywáiącego. Te są cudowne záprawdę dźiełá Boże/ ktore osobliwie tenże Prorok/ y podobne tym/ bogomyślnośćią dusze swoiey/ poznawa zdumiawszy się. Te są cudá/ ktore położył ná źiemi/ ná ktore tenże Prorok pátrząc/ ná dźiwowisko wszytkich narodow woła/ mowiąc: Przyidzćie, á obáczćie dziełá Boże, ktore położył cudá ná ziemi, znosząc woyny áż do gránice ziemie: złamie łuk, y złamie oręża, y tarcze ogniem spali. Ták prędko z wilkow drapieżnych Apostołowie/ iáko owieczki pokorne; z okrutnikow Káznodźieie? ták ćierpliwi/ ták dobrzy/ ták
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 60
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
a Najmilszego RÓDZICA W. X. M. do Stolice Apostołskiej i Namiestnika CHrystusowego URBANA VIII. Legacja, która wszytkiemu Zachodniemu Państwu, wielkiem będąc podziwieniem, ogłosiła w rozum nieprzebranego PANA, jako i Splendor Dworu, niemniej i aparament Stołu I. M. że Książęta i Panowie Rzymscy uwiedzieni ciekawością na samę tylko obfitych Potraw dziwowisko przychodzili; a widząc więcej niż słyszeli, zdumiawszy się odchodzili. Szczodrobliwości także nad wszytkiemi potrzebnemi do ukontentowania każdego napatrzyć się niemogli, tak dalece, że jeden z Książąt Rzymskich rzekł: Dziś RZYM szczęśliwy, mając takiego POSŁA, który swoją bytnością wszytko Państwo RZymskie ozdobił. Najduje się tenże Heroiczny Animusz w W
á Naymilszego RODZICA W. X. M. do Stolice Apostolskiey y Namiestnika CHrystusowego VRBANA VIII. Legácya, ktora wszytkiemu Zachodniemu Państwu, wielkiem będąc podźiwieniem, ogłośiłá w rozum nieprzebránego PANA, iako y Splendor Dworu, niemniey y áppáráment Stołu I. M. że Xiążętá y Pánowie Rzymscy vwiedzieni ćiekawośćią na samę tylko obfitych Potraw dźiwowisko przychodźili; a widząc więcey niż słyszeli, zdumiawszy się odchodźili. Szczodrobliwośći także nad wszytkiemi potrzebnemi do vkontentowania każdego napatrzyć się niemogli, tak dalece, że ieden z Xiążąt Rzymskich rzekł: Dźiś RZYM szczęśliwy, maiąc takiego POSŁA, ktory swoią bytnośćią wszytko Páństwo RZymskie ozdobił. Nayduie się tenże Heroiczny Animusz w W
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 5nlb
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
się Boże tych ludzi, a najbardziej tych komendantów” (że byli urodziwi, dlatego ich żałowali). Aż tu mało co nad dwadzieścia cztery godziny przeciągnęło się, dają znać do obozu, że podjazdy wracają z językiem; zaraz to się rozgłosiło i doszło do niemieckiego wojska, z którego elektorowie i generali przyj achali na dziwowisko widzieć Turków, których trzynastu jak baranów przyprowadził Ruszczyć, nie straciwszy żadnego swego człeka. Szumlańskiego zaś powracającego napadł podjazd turecki, który przecie z siedmiu janczarami uszedł, nie bez straty ludzi i sam w pępek postrzelony czwartego dnia pod Tukiem umarł, który pod pałacem schowany nad Dunajem. Dziwna to rzecz była Niemcom bardzo, ponieważ
się Boże tych ludzi, a najbardziej tych kommendantów” (że byli urodziwi, dlatego ich żałowali). Aż tu mało co nad dwadzieścia cztery godziny przeciągnęło się, dają znać do obozu, że podjazdy wracają z językiem; zaraz to się rozgłosiło i doszło do niemieckiego wojska, z którego elektorowie i generali przyj achali na dziwowisko widzieć Turków, których trzynastu jak baranów przyprowadził Ruszczyc, nie straciwszy żadnego swego człeka. Szumlańskiego zaś powracającego napadł podjazd turecki, który przecie z siedmiu janczarami uszedł, nie bez straty ludzi i sam w pępek postrzelony czwartego dnia pod Tukiem umarł, który pod pałacem schowany nad Dunajem. Dziwna to rzecz była Niemcom bardzo, ponieważ
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 48
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
na ziemię straszliwie wołał/ i tak brzydliwą duszę jego szatani na wieczne męki porwali. Gdy tedy ciało do omycia obnażono/ ujrzą w plecach ranę świeżą barzo wielką/ przez którą serce/ wątrobę/ płuca/ i wszytkie wnętrzności widziane były. Co ujrzawszy wielce się polękali inni bluźnierze/ bo się zewsząd schodzili ludzie na ono dziwowisko. Jeden z jego powinnych bieżał aby go ogłądał. Gdy był w drodze/ ukazał się mu jeden człowiek umarły/ którego on za żywota znał/ i rzecze: Znasz mię; Jam jest on tobie znajomy dawno zmarły. Wiem dokąd idziesz/ ale próżno/ już bowiem umarł. Wiedże o tym/ iż
ná źiemię strászliwie wołał/ y ták brzydliwą duszę iego szátáni ná wieczne męki porwáli. Gdy tedy ćiáło do omyćia obnázono/ vyrzą w plecach ránę świeżą bárzo wielką/ przez ktorą serce/ wątrobę/ płucá/ y wszytkie wnętrznosći widźiáne były. Co vyrzawszy wielce sie polękáli ini bluźnierze/ bo sie zewsząd schodźili ludźie ná ono dźiwowisko. Ieden z iego powinnych bieżał áby go ogłądał. Gdy był w drodze/ vkazał sie mu ieden człowiek vmárły/ ktorego on zá żywotá znał/ y rzecze: Znasz mię; Iam iest on tobie znáiomy dawno zmárły. Wiem dokąd idźiesz/ ále prozno/ iuż bowiem vmárł. Wiedże o tym/ iż
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 86
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
. Abowiem iz w przyjmowaniu Gościej bardz osie rad obierał/ dnia jednego/ przychodzące żołnierze do domu swego przyjął/ i gdy ich Tyran z swoimi na gardło szukał/ pilnie ich zakrył. Czego gdy się potym Totyla Król dowiedział/ kazałgo do siebie przywieść/ i niedźwiedziom na rozszarpanie podać. Patrząc tedy sam Król na to dziwowisko/ Biskupa wywiedziono i niedźwiedzia nań wypuszczono/ który z furią bieżąc do Biskupa/ wnetże swojej srogości zapamiętawszy/ spuściłgłowę/ i nisko się pokłoniwszy nogi świętego liżał/ tak iż wszyscy znacznie obaczyli/ jako przeciw mężowi Bożemu/ i zwierzęce serca ludzie mieli/ i zwierzęta ludzkie. Tedy lud wszytek/ który się był
. Abowiem iz w przyimowániu Gośćiey bárdz osie rad obierał/ dniá iednego/ przychodzące żołnierze do domu swego przyiął/ y gdy ich Tyran z swoimi ná gárdło szukał/ pilnie ich zákrył. Czego gdy sie potym Totylá Krol dowiedźiał/ kazałgo do śiebie przywieśdź/ y niedźwiedźiom ná rozszárpánie podáć. Patrząc tedy sam Krol ná to dźiwowisko/ Biskupá wywiedźiono y niedźwiedźiá nań wypusczono/ ktory z furyą bieżąc do Biskupa/ wnetże swoiey srogośći zápámiętawszy/ spuśćiłgłowę/ y nizko sie pokłoniwszy nogi świętego liżał/ ták iż wszyscy znácznie obaczyli/ iáko przećiw mężowi Bożemu/ y źwierzęce sercá ludźie mieli/ y zwierzętá ludzkie. Tedy lud wszytek/ ktory sie był
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 308
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
wywiedziono i niedźwiedzia nań wypuszczono/ który z furią bieżąc do Biskupa/ wnetże swojej srogości zapamiętawszy/ spuściłgłowę/ i nisko się pokłoniwszy nogi świętego liżał/ tak iż wszyscy znacznie obaczyli/ jako przeciw mężowi Bożemu/ i zwierzęce serca ludzie mieli/ i zwierzęta ludzkie. Tedy lud wszytek/ który się był na to dziwowisko zbieżał/ wielkim wynoszeniem tej uczciwości się dziwował. Aż też i sam Król aby go uszanował/ wzruszony był. Idem ca: 11. li: 3. Przykład III. Miasta niektórego rozliczne zalecenie. 280.
POwiada jeden święty/ iż przyszedł z swoimi do jednego Miasta w Tebaidzie na imię Oksiryntu/ w którym/
wywiedźiono y niedźwiedźiá nań wypusczono/ ktory z furyą bieżąc do Biskupa/ wnetże swoiey srogośći zápámiętawszy/ spuśćiłgłowę/ y nizko sie pokłoniwszy nogi świętego liżał/ ták iż wszyscy znácznie obaczyli/ iáko przećiw mężowi Bożemu/ y źwierzęce sercá ludźie mieli/ y zwierzętá ludzkie. Tedy lud wszytek/ ktory sie był ná to dźiwowisko zbieżał/ wielkim wynoszeniem tey vczćiwośći sie dźiwował. Aż też y sam Krol áby go vszánował/ wzruszony był. Idem ca: 11. li: 3. PRZYKLAD III. Miástá niektorego rozliczne zálecenie. 280.
POwiáda ieden święty/ iż przyszedł z swoimi do iednego Miástá w Thebáidźie ná imię Oxirintu/ w ktorym/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 308
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
się widziwić trudno było. Po powietru nieznośnie się tłukąc, naostatek uderzywszy się o ziemię, żarły się i szarpały ścierw na sobie przez czas niemały, jeden drugiego koniecznie chcąc zazrzeć, aż jeden z nich szwankował potężnie szponami drugiego zdzięty. Lud w polu na ten czas bawiący się oraniem i sianiem, zbiegszy się na dziwowisko, widząc jednego przekonywając drugiego, rozwadzać poczęli, mordujących się a niemogąc rozwadzić, duzszego i silniejszego ratowali, który szwankował, kije ubity, żywy na dziw do Gdańska zaniesiony, (bo tam taki ptak nie tylko rzadki ale niewidany) a zaś zwyciężony przy swoim nieszczęściu życie położył, co zaś te Orły dwa znaczą
się widźiwić trudno było. Po powietru nieznośnie się tłukąc, naostatek uderzywszy się o źięmię, żarły się y szarpały śćierw na sobie przez czas niemały, ieden drugiego koniecznie chcąc zazrzeć, aż ieden z nich szwankował potężnie szponami drugiego zdzięty. Lud w polu na ten czas bawiący się oraniem y sianiem, zbiegszy się ná dziwowisko, widząc iednego przekonywaiąc drugiego, rozwadzać poczęli, morduiących się á niemogąc rozwadźić, duzszego y silnieyszego ratowali, ktory szwankował, kije ubity, żywy na dziw do Gdanska zaniesiony, (bo tam táki ptak nie tylko rzadki ale niewidany) a zaś zwyćiężony przy swoim nieszczęśćiu żyćie położył, co zaś te Orły dwa znaczą
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 180
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707