nie mają czym tu żyć, Rzeczpospolita wojnę powinna przedłużyć. Cnota córką pokoju, pokój ojcem cnoty; Każdy poczciwy, żyjąc z rąk swoich roboty, Zawsze się cieszy; ale kto żyje rozbojem I nieszczęsnym wydzierstwem, ten się klnie pokojem. A stracony żołnierz je, tylko się nie dawi, Gdy o swoich odwagach troje dziwy prawi.
Znać, że się na Kozaków i Tatarów gniewa, Bo co raz, dwa ukąsi, to winem zalewa. Już obrus z stołu zdjęto i ja mam wstać wolą, Czekam, rychło mi za chleb podziękuje z solą, A ten łże, aż ściany schną, czyniąc się bywalcem, Różne miasta po stole
nie mają czym tu żyć, Rzeczpospolita wojnę powinna przedłużyć. Cnota córką pokoju, pokój ojcem cnoty; Każdy poczciwy, żyjąc z rąk swoich roboty, Zawsze się cieszy; ale kto żyje rozbojem I nieszczęsnym wydzierstwem, ten się klnie pokojem. A stracony żołnierz je, tylko się nie dawi, Gdy o swoich odwagach troje dziwy prawi.
Znać, że się na Kozaków i Tatarów gniewa, Bo co raz, dwa ukąsi, to winem zalewa. Już obrus z stołu zdjęto i ja mam wstać wolą, Czekam, rychło mi za chleb podziękuje z solą, A ten łże, aż ściany schną, czyniąc się bywalcem, Różne miasta po stole
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 180
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co, żeby pasła oczy, Z kosztem się, a co gorsza z ujmą sławy, włóczy? Byłem przy tym i ujdę w tej mierze za świadka, Gdy jedna powróciwszy z Paryża mężatka, Z panią tam znaczną bywszy, troje prawi dziwy, Co widziała, słyszała, a potem prawdziwy Abrys tamtego króla i granduków wiela Pokaże, że też i mnie jeden z nich udziela,
Szlachcic, że był żartowny: „Żaden obraz — prawi — Jako ty sama oczu moich nie zabawi, Bo cienką wyjechawszy, powróciłaś fasą; Znać, że was to tam
jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co, żeby pasła oczy, Z kosztem się, a co gorsza z ujmą sławy, włóczy? Byłem przy tym i ujdę w tej mierze za świadka, Gdy jedna powróciwszy z Paryża mężatka, Z panią tam znaczną bywszy, troje prawi dziwy, Co widziała, słyszała, a potem prawdziwy Abrys tamtego króla i granduków wiela Pokaże, że też i mnie jeden z nich udziela,
Szlachcic, że był żartowny: „Żaden obraz — prawi — Jako ty sama oczu moich nie zabawi, Bo cienką wyjechawszy, powróciłaś fasą; Znać, że was to tam
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 213
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Już widzę, żem tu blisko świata końca, Gdyż jak tutecznej poddani korony Przez sześć miesięcy nie obaczę słońca. NA ZAUSZNICE W DZWONKI
Patrzcie, co pannie tej służycie, i wy, Co gładkość znacie oczu, ust i skroni,
I moc dowcipu, i władzę jej broni, Jakie to z wami miłość czyni dziwy:
Wiedząc, że każdy z was do skargi chciwy Na jej surowość, tak jej i w tym chroni, Że w tę pobliższą uszu spiżę dzwoni, Aby jej lament nie doszedł rzewliwy.
Już tedy mówić szkoda i fatygi, Bo któż to sobie sprawi co u głucha I kto z nim wskóra, chybaby na
Już widzę, żem tu blisko świata końca, Gdyż jak tutecznej poddani korony Przez sześć miesięcy nie obaczę słońca. NA ZAUSZNICE W DZWONKI
Patrzcie, co pannie tej służycie, i wy, Co gładkość znacie oczu, ust i skroni,
I moc dowcipu, i władzę jej broni, Jakie to z wami miłość czyni dziwy:
Wiedząc, że każdy z was do skargi chciwy Na jej surowość, tak jej i w tym chroni, Że w tę pobliższą uszu spiżę dzwoni, Aby jej lament nie doszedł rzewliwy.
Już tedy mówić szkoda i fatygi, Bo któż to sobie sprawi co u głucha I kto z nim wskóra, chybaby na
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 114
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
me kryje. Tak dla tej twarzy, w której kocham wiernie, Żyjąc umieram, konam nieśmiertelnie.
Kochajmyż tedy, a zawżdy zapłaty Da się doczekać czas lepiej życzliwy; Czego więc czasem dochodzą i laty, To prędzej zmiękczy afekt popędliwy. A ty mi pomóż, Kupido skrzydlaty, Co w mózgu moim takie roisz dziwy. — Tak Falsirena miłosna mówiła I tak się z swymi myślami biedziła. IV GADKI DO JEJMOŚCI PANIEJ TEOFILI Z RACIBORSKA REJOWEJ, STAROSCINEJ MAŁOGOSKIEJ
Znając twe, siostro, doskonałe cnoty, Nie śmiem ci wierszów słać, w których zaloty Miejsce swe mają i gdzie bystre karty Bezpieczne swoje wywierają żarty (Choć to poetom przystęp wszędzie
me kryje. Tak dla tej twarzy, w której kocham wiernie, Żyjąc umieram, konam nieśmiertelnie.
Kochajmyż tedy, a zawżdy zapłaty Da się doczekać czas lepiej życzliwy; Czego więc czasem dochodzą i laty, To prędzej zmiękczy afekt popędliwy. A ty mi pomóż, Kupido skrzydlaty, Co w mózgu moim takie roisz dziwy. — Tak Falsirena miłosna mówiła I tak się z swymi myślami biedziła. IV GADKI DO JEJMOŚCI PANIEJ TEOFILI Z RACIBORSKA REJOWEJ, STAROSCINEJ MAŁOGOSKIEJ
Znając twe, siostro, doskonałe cnoty, Nie śmiem ci wierszów słać, w których zaloty Miejsce swe mają i gdzie bystre karty Bezpieczne swoje wywierają żarty (Choć to poetom przystęp wszędzie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 186
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z rycerzów inszych dostał wiela, Byłaby godna ręku twych kądziela; Strzały miłości z żeleźcem złoconem Byłoby godne palców twych wrzecionem. Mogłaby Juno pomóc prząść kądziele, Wszak była babą dla zdrady Semele, I Ceres, wziąwszy babi łupież siny, W jakim szukała zgubnej Próżerpiny; Gdyby za cnoty, którymi ukrócił Herkules dziwy, na świat się powrócił, Snadź by zamienił z tobą z dobrą wolą Broń swą za kądziel prędzej niż z Ijolą; I gdyby przeciw bogów zakazowi Wolno w odzieży chodzić Kupidowi, O takiej prządce pytałby się czule
I z twego płótna nosiłby koszule, Kręciłby z nici do łuku cięciwy I serca twymi wiązał
z rycerzów inszych dostał wiela, Byłaby godna ręku twych kądziela; Strzały miłości z żeleźcem złoconem Byłoby godne palców twych wrzecionem. Mogłaby Juno pomóc prząść kądziele, Wszak była babą dla zdrady Semele, I Ceres, wziąwszy babi łupież siny, W jakim szukała zgubnej Prozerpiny; Gdyby za cnoty, którymi ukrócił Herkules dziwy, na świat się powrócił, Snadź by zamienił z tobą z dobrą wolą Broń swą za kądziel prędzej niż z Ijolą; I gdyby przeciw bogów zakazowi Wolno w odzieży chodzić Kupidowi, O takiej prządce pytałby się czule
I z twego płótna nosiłby koszule, Kręciłby z nici do łuku cięciwy I serca twymi wiązał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 244
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której konia wyprowadzę stajnie? Tylko nań wsiadać trzeba barzo obyczajnie, Albo łęku przedniego, albo się jąć grzywy. Acz i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na ośle do Egiptu Maryja, choć potem Orlim się, jako piszą, w niebo niosła lotem; Na wielbłądzie Rebeka, a Hele na kozie
się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której konia wyprowadzę stajnie? Tylko nań wsiadać trzeba barzo obyczajnie, Albo łęku przedniego, albo się jąć grzywy. Acz i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na ośle do Egiptu Maryja, choć potem Orlim się, jako piszą, w niebo niosła lotem; Na wielbłądzie Rebeka, a Hele na kozie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 272
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pospołu. Tolić umarłemu Ważyli się wyrządzić? (Ab!) i Lwu zdechłemu Brode snadno wytargać. Tużem też nie czekał I ja dłużej, i równo z drugiemi uciekał, Przyznam się nie leniwiej: Fanty prócz domowe Mielsze z sobą a zbiory wiotche papierowe W-małym pudle uniozszy. Lubo ( co za dziwy?) Uciekał i Pindarus: w-tym jednak szczęśliwy, Ze gdy Teby gorzały, Filip mu ochronił Jego tam Muzeolu. Mego nie obronił Zaden dźwiek Apollinów, ani głos Libeci Niebieskiej Melpomeny. O słodkiej pamięci[...] Dziedzino! o nad Hble kochańsza pasieko! Tożeś od swej ozdoby barzo dziś daleko! Chmielnicki
pospołu. Tolić umárłemu Ważyli sie wyrządźić? (Ab!) i Lwu zdechłemu Brode snadno wytárgáć. Tużem też nie czekał I ia dłużey, i rowno z drugiemi ućiekał, Przyznam sie nie leniwiey: Fanty procz domowe Mielsze z sobą á zbiory wiotche papierowe W-máłym pudle uniozszy. Lubo ( co zá dźiwy?) Ućiekał i Pindarus: w-tym iednák szcześliwy, Ze gdy Theby gorzáły, Philip mu ochronił Iego tám Muzeolu. Mego nie obronił Zaden dźwiek Apollinow, áni głos Libeći Niebieskiey Melpomeny. O słodkiey pamieći[...] Dźiedźino! o nad Hble kochańsza pásieko! Tożeś od swey ozdoby barzo dźiś daleko! Chmielnicki
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 36
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ów Divinus Plato, według niektórych i Pytagóras Filozofowie wyszli na Świat. Lisimachus to Miasto nazwał był Imieniem Zony swojej ARSINOE; ale po ich śmierci, dawne sobie przywłaszczyło imię. Tam Cudowny był Kościół Diany Bogini 200 lat od całej fundowany Azyj, który obacz między Cudami Świata, tojest pod Tytułem: Wiek siwy, czynił Dziwy.
FRANCOFURTUM vulgo FRANKFURT Miasto na granicy Frankonii Imperialis Civitas et Libera, nad Menem albo Mejnem rzeką dzielącą Miasto na dwie części. Zowie się od Franków i tego słówka Furt, tojest Bród, niby Franków przebrnienie, iż Frankowie z Karolem Wielkim idąc na Sa- o Rzeczypospolitej którą zdobią Miasta
sów tę rzekę przebrnęli. Jest destynowane
ow Divinus Plato, według niektorych y Pytagoras Filozofowie wyszli na Swiat. Lysimachus to Miasto nazwał był Imieniem Zony swoiey ARSINOE; ale po ich śmierci, dawne sobie przywłaszczyło imie. Tam Cudowny był Koscioł Diany Bogini 200 lat od całey fundowany Azyi, ktory obacz między Cudami Swiata, toiest pod Tytułem: Wiek siwy, czynił Dziwy.
FRANCOFURTUM vulgo FRANKFURT Miasto na granicy Frankonii Imperialis Civitas et Libera, nad Menem albo Meynem rzeką dzielącą Miasto na dwie części. Zowie się od Frankow y tego słowka Furt, toiest Brod, niby Frankow przebrnienie, iż Frankowie z Karolem Wielkim idąc na Sa- o Rzeczypospolitey ktorą zdobią Miasta
sow tę rzekę przebrnęli. Iest destynowane
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 416
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Babilońską, na milę Niemiecką, już wysoką według Z. Hieronima podniósł? jeżeli nie wiek stary. A który teraźniejszych czasów chciałby czyli ad fastum czyli ad immortale factum, taką, jaką Nabuchodonozor Monarcha Babiloński, wystawić złotą statuę, wysoką ło kci 60. grubą łokci 6. Wiek to siwy czynił takie dziwy, które opisałem w Części pierwszej, moich nowych Aten fol: 565. Niech czyja curiositas po obszernym przejdzie się świecie, znajdzie tyle Zamków, na tak wysokich górach erygowanych, gdzie Czy stary czy nowy wiek polerowniejszy?
ledwie by bystrolotnego ptaka mogła być prezencja? które to czas żarłoczny, to nieprzyjaciół złość, i
Babilońską, na milę Niemiecką, iuż wysoką według S. Hieronima podniosł? ieżeli nie wiek stary. A ktory teraznieyszych cżasow chciałby cżyli ad fastum cżyli ad immortale factum, taką, iaką Nabuchodonozor Monarcha Babiloński, wystawić złotą statuę, wysoką ło kci 60. grubą łokci 6. Wiek to siwy czynił takie dziwy, ktore opisałem w Części pierwszey, moich nowych Aten fol: 565. Niech czyia curiositas po obszernym przeydzie się swiecie, znaydzie tyle Zamkow, na tak wysokich gorach erygowanych, gdzie Czy stary czy nowy wiek polerownieyszy?
ledwie by bystrolotnego ptaka mogła być prezencya? ktore to czas żarłoczny, to nieprzyiacioł złość, y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 25
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
czym wszytkim zarobił na ogień w Mieście Francuskim Aquae sexiae Roku 1618. Paedagogus Christianus ex Franciseo Rossel. O MALEFICJUM albo o CZARACH.
MAleficium albo czary, są jak species pod czarnoksięstwem, nie ku czemu innemu ordynowane, tylko kuszkodzeniu ludziom. Co się najlepiej podoba czartu ludzkiemu adwersarzowi. A choćby mógł sam czart wszytkie dziwy wyrabiać zdopustu Bożego na świecie na złość ludziom, jednak kooperacyj zażywa do tego czarowników, raz dla większego Majestatu Boskiego kontemptu, iż rozumnego stworzenia od Aniołów coś umniejszonego, uzurpuje spułki; druga że sam świętych rzeczy niemoże zażyć tak, jak czarownik; trzecia iż człek z człekiem in societate żyjąc, nic od niego
czym wszytkim zarobił na ogień w Mieście Francuzkim Aquae sexiae Roku 1618. Paedagogus Christianus ex Franciseo Rossel. O MALEFICIUM albo o CZARACH.
MAleficium albo czary, są iak species pod czarnoksięstwem, nie ku czemu innemu ordynowane, tylko kuszkodzeniu ludziom. Co się naylepiey podoba czartu ludzkiemu adwersarzowi. A choćby mogł sam czart wszytkie dziwy wyrabiać zdopustu Bożego na świecie na złość ludziom, iednak kooperacyi zażywa do tego czarownikow, raz dla większego Maiestatu Boskiego kontemptu, iż rozumnego stworzenia od Aniołow coś umnieyszonego, uzurpuie spułki; druga że sam swiętych rzeczy niemoże zażyć tak, iak czarownik; trzecia iż człek z człekiem in societate żyiąc, nic od niego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 233
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754