nieszczęśliwej siostrze serce skrwawił, Kiedyś mi pożarł dziatki kochane, niestoty.” „Któż temu winien — jastrząb odpowie — tylko ty. Przyszłoć by mi od głodu za dzień zdechnąć trzeci, Gdybym piękniejszych nie jadł niźli twoje dzieci. Dosyciem długo głodu przymierał cierpliwy. Powiadałaś, że piękne; ano diabeł dziwy. Drugi raz mię nie zwiedziesz i bies niechaj wierzy Ślepej do swoich dzieci z natury macierzy.” Toż wszytkim pisorymom, co tej sowie, wadzi, Że one swoje wiersze tak czytają radzi, Jakby nic piękniejszego nad nie, niebożęta. Sokołami się zdadzą im być ich sowięta; Radzi by w marmur rznęli swoje
nieszczęśliwej siestrze serce skrwawił, Kiedyś mi pożarł dziatki kochane, niestoty.” „Któż temu winien — jastrząb odpowie — tylko ty. Przyszłoć by mi od głodu za dzień zdechnąć trzeci, Gdybym piękniejszych nie jadł niźli twoje dzieci. Dosyciem długo głodu przymierał cierpliwy. Powiadałaś, że piękne; ano diabeł dziwy. Drugi raz mię nie zwiedziesz i bies niechaj wierzy Ślepej do swoich dzieci z natury macierzy.” Toż wszytkim pisorymom, co tej sowie, wadzi, Że one swoje wiersze tak czytają radzi, Jakby nic piękniejszego nad nie, niebożęta. Sokołami się zdadzą im być ich sowięta; Radzi by w marmur rznęli swoje
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 82
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co braterskiej ligi Nie rwie, owszem ją zmacnia, szliśmy na wyścigi. Spólny nam był przyjaciel, przeto rzadki, co by Z trzoma, czemu Herkules nie zdoła, chciał próby: Nietrudno każdy strzałę pojedynkiem zwinie; Oprze mu się, rozumiem, związana w tuzinie. U żadnego nie postał, rzadkie i to dziwy, O dług albo kryminał pozew sprawiedliwy. Sędziami tylko grody znały i ratusze,
I zdarzy Bóg, do wyścia z tego ciała dusze. Żaden, w zwadzie podjętej, nie ukaże blizny; Są, ale odniesione przy zdrowiu ojczyzny, W pańskich i w oczach Rzeczypospolitej całej, Na wojnie wzięte rany i gęste postrzały.
co braterskiej ligi Nie rwie, owszem ją zmacnia, szliśmy na wyścigi. Spólny nam był przyjaciel, przeto rzadki, co by Z trzoma, czemu Herkules nie zdoła, chciał próby: Nietrudno każdy strzałę pojedynkiem zwinie; Oprze mu się, rozumiem, związana w tuzinie. U żadnego nie postał, rzadkie i to dziwy, O dług albo kryminał pozew sprawiedliwy. Sędziami tylko grody znały i ratusze,
I zdarzy Bóg, do wyścia z tego ciała dusze. Żaden, w zwadzie podjętej, nie ukaże blizny; Są, ale odniesione przy zdrowiu ojczyzny, W pańskich i w oczach Rzeczypospolitej całej, Na wojnie wzięte rany i gęste postrzały.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 87
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ale w swoim gaju; Jeśli kto swego nie ma, niech kupi, nie kradnie. Ściąć drzewo na szubieńce, bez minucyj zgadnie. 353 (F). DO PIOTRA
Samemu rozumowi koment to przeciwny, Że każdy Piotr na świecie powinien być dziwny; Że nasz z dziewki na mamkę przerobił Dorotę,
Lada Maciek te dziwy, tę umie robotę. Mamkę na dziewkę przerób, a wiedz, Pietrze, że cię Między cudownych ludzi policzym na świecie. 354 (F). DO JEGOMOŚCI PANA STANISŁAWA KOTKOWSKIEGO
Widząc jaszczurkę w czarce, nigdym spodku w akwie Nie dopijał; lecz jeśli węża do driakwie Aptekarze mieszają, i jam się ośmielił
ale w swoim gaju; Jeśli kto swego nie ma, niech kupi, nie kradnie. Ściąć drzewo na szubieńce, bez minucyj zgadnie. 353 (F). DO PIOTRA
Samemu rozumowi koment to przeciwny, Że każdy Piotr na świecie powinien być dziwny; Że nasz z dziewki na mamkę przerobił Dorotę,
Leda Maciek te dziwy, tę umie robotę. Mamkę na dziewkę przerób, a wiedz, Pietrze, że cię Między cudownych ludzi policzym na świecie. 354 (F). DO JEGOMOŚCI PANA STANISŁAWA KOTKOWSKIEGO
Widząc jaszczurkę w czarce, nigdym spodku w akwie Nie dopijał; lecz jeśli węża do dryjakwie Aptekarze mieszają, i jam się ośmielił
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 151
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zgoła, Nasze też grono podobnoć wydoła.” Odpowie Leon, nie widząc pomocy: „Jestem exemptus, nikt nade mną mocy Mieć tu nie może. O zakonu mego Honor protestor! nie ustąpię tego! W ostatku o wasz obiad nic nie stoję, Gniewów się waszych bynajmniej nie boję.” Tak diabeł — dziwy! — niech kto chce, co gada, Brata Leona pozbawił obiada.
Jest on i w czubach — powiem rzecz nienową – Wiózł na mszą stangret panią podsędkową. Ta woła: „Stangret, trzaskaj biczem silnie, Z drogi nie zstępuj, daj baczenie pilnie,
By się kłaniano. Niech wiedzą, kto jedzie!
zgoła, Nasze też grono podobnoć wydoła.” Odpowie Leon, nie widząc pomocy: „Jestem exemptus, nikt nade mną mocy Mieć tu nie może. O zakonu mego Honor protestor! nie ustąpię tego! W ostatku o wasz obiad nic nie stoję, Gniewów się waszych bynajmniej nie boję.” Tak diabeł — dziwy! — niech kto chce, co gada, Brata Leona pozbawił obiada.
Jest on i w czubach — powiem rzecz nienową – Wiózł na mszą stangret panią podsędkową. Ta woła: „Stangret, trzaskaj biczem silnie, Z drogi nie zstępuj, daj baczenie pilnie,
By się kłaniano. Niech wiedzą, kto jedzie!
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 478
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie, Zażyj, niż minie, okwitnie, upłynie. STROJE
Jużeś ty u mnie dawno cudem i te Gładkości twojej dziwy znamienite: Cud są postępki, cud są wszytkie cnoty, Dziw głos, dziw postać, dziw insze przymioty; Lecz i to cudem mogę nazwać snadnie, Że-ć tak każda rzecz, co wdziejesz, przypadnie. Lubo francuskie przyodziejesz stroje, Lubo niemieckie, lubo wolisz swoje — Tamten przysięże, żeś z Paryża
gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie, Zażyj, niż minie, okwitnie, upłynie. STROJE
Jużeś ty u mnie dawno cudem i te Gładkości twojej dziwy znamienite: Cud są postępki, cud są wszytkie cnoty, Dziw głos, dziw postać, dziw insze przymioty; Lecz i to cudem mogę nazwać snadnie, Że-ć tak każda rzecz, co wdziejesz, przypadnie. Lubo francuskie przyodziejesz stroje, Lubo niemieckie, lubo wolisz swoje — Tamten przysięże, żeś z Paryża
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 246
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
łupieże zdarte i korzyści, Sam Kapitolinowi drogie śluby iści, Wioząc się na karocy w szumne białe konie, Lub w strojne marmaryckie zaprzężonej słonie. A tu miasto się wszystko, w tej uroczystości Przepachnąwszy oliwą, trzęsie od radości. Równy i tam zgiełk ludzi, czego jako żywy Kto nie widział, na one ubiegał się dziwy. Gdy stroje ci husarskie i sukien splendory, Ci konie i różne ich widzieli ubiory. Gdzie co Karamania i diabekitskie Mogły kuźnie, co uwlec haftyrki missytskie Z wełen złotych umiały, wszystka się ich zniosła Na on prezent robota, tak zacnego posła. Cóż, gdy szumny przebywszy próg Kapitolina, Nogi święte całował wielkiego Kwiryna
łupieże zdarte i korzyści, Sam Kapitolinowi drogie śluby iści, Wioząc się na karocy w szumne białe konie, Lub w strojne marmaryckie zaprzężonej słonie. A tu miasto się wszystko, w tej uroczystości Przepachnąwszy oliwą, trzęsie od radości. Równy i tam zgiełk ludzi, czego jako żywy Kto nie widział, na one ubiegał się dziwy. Gdy stroje ci husarskie i sukien splendory, Ci konie i różne ich widzieli ubiory. Gdzie co Karamania i dyabekitskie Mogły kuźnie, co uwlec haftyrki missytskie Z wełen złotych umiały, wszystka się ich zniosła Na on prezent robota, tak zacnego posła. Cóż, gdy szumny przebywszy próg Kapitolina, Nogi święte całował wielkiego Kwiryna
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 121
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
— cy się co gdzie złego stało?!
WOJTEK Patrzcie jeno: kto z was widział, żeby niebo tak kiedy gorzało? Przeto uciekajmy, Bracia, odstradajmy Już i tych owiec!
WALEK Stójcie, bracia, gdzie chcecie iść?! A bydełko jako zostawiemy? Dyć pockajcie, az Wprzód, co to są za dziwy, dobrze zrozumiemy. O to się nasego Bartosa starego Spytamy, co to. Miły Bartos, ty najlepiej mozes wiedzieć, jako cłowiek stary; Wiemy, ześ tez mądry, boś ty z młodu chodził z tablicą do fary, Więc jako rozumny Powiedz nam, mój sumny, Co to takiego?
BARTOS Dobrze
— cy się co gdzie złego stało?!
WOJTEK Patrzcie jeno: kto z was widział, zeby niebo tak kiedy gorzało? Przeto uciekajmy, Bracia, odstradajmy Juz i tych owiec!
WALEK Stójcie, bracia, gdzie chcecie iść?! A bydełko jako zostawiemy? Dyć pockajcie, az wprzod, co to są za dziwy, dobrze zrozumiemy. O to się nasego Bartosa starego Spytamy, co to. Miły Bartos, ty najlepiej mozes wiedzieć, jako cłowiek stary; Wiemy, ześ tez mądry, boś ty z młodu chodził z tablicą do fary, Więc jako rozumny Powiedz nam, moj sumny, Co to takiego?
BARTOS Dobrze
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 304
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
. 4
Sady kwitną rumianą i w śnieg bielszą cerą, Słodką zdobycz hyblejskie dziedziczki z nich bierą; Willaneczki, z ogrodów nowinki zielone Poprzedawszy, stroją się w kształciki upstrzone. 5
Pola, sady, ogrody, łąki zielenieją, Gospodarz na to patrząc cieszy się nadzieją. Boże. tu cuda Twoje, tu Twe wielkie dziwy! Wszystko rodzisz i dajesz, Ojcze dobrotliwy. 6
Nie tak w drogiej są cenie perły z oceana Jako rosy spod niebios opuszczone z rana; Po nich wszelkie się zboża, kwiatki z ziemi ronią, Zapach i wdzięczną na świat rozpuszczając wonią. DO DOBRYCH TOWARZYSZÓW ODA I
Gdy sobie podpiję czyście, Że przecie stać
. 4
Sady kwitną rumianą i w śnieg bielszą cerą, Słodką zdobycz hyblejskie dziedziczki z nich bierą; Willaneczki, z ogrodów nowinki zielone Poprzedawszy, stroją się w kształciki upstrzone. 5
Pola, sady, ogrody, łąki zielenieją, Gospodarz na to patrząc cieszy się nadzieją. Boże. tu cuda Twoje, tu Twe wielkie dziwy! Wszystko rodzisz i dajesz, Ojcze dobrotliwy. 6
Nie tak w drogiej są cenie perły z oceana Jako rosy spod niebios opuszczone z rana; Po nich wszelkie się zboża, kwiatki z ziemi ronią, Zapach i wdzięczną na świat rozpuszczając wonią. DO DOBRYCH TOWARZYSZÓW ODA I
Gdy sobie podpiję czyście, Że przecie stać
Skrót tekstu: GawPieśBar_II
Strona: 142
Tytuł:
Pieśni
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
: choć przecie te wszytki Mają skrytą moc i wielkie pożytki.
Przeto lilią abo tulipanem Lub rożą okrzcisz, co jest duchownego. Wonnym narcyzem nazwiesz, co się z stanem Poważnym zgadza. A co zaś krwawego
Marsa wyraża, niechaj krwią oblanym Goździkiem będzie. Co zaś żartownego, Lawendą: i w tym też nie będą dziwy, Że fraszki uznasz za chwast i pokrzywy.
Luboć to i w tym mam sekret dwojaki, Żem też tu wpisał mniej dyskretne żarty. Wprzód, że dowcipu bystrego w nich szlaki, Ba, i uwagi dobrej drugie warty; Potym, że ludzkich inklinacyj znaki Jak na probierskim kamieniu te karty Wnet mi pokażą
: choć przecie te wszytki Mają skrytą moc i wielkie pożytki.
Przeto lilią abo tulipanem Lub rożą okrzcisz, co jest duchownego. Wonnym narcyzem nazwiesz, co się z stanem Poważnym zgadza. A co zaś krwawego
Marsa wyraża, niechaj krwią oblanym Goździkiem będzie. Co zaś żartownego, Lawendą: i w tym też nie będą dziwy, Że fraszki uznasz za chwast i pokrzywy.
Luboć to i w tym mam sekret dwojaki, Żem też tu wpisał mniej dyskretne żarty. Wprzod, że dowcipu bystrego w nich szlaki, Ba, i uwagi dobrej drugie warty; Potym, że ludzkich inklinacyj znaki Jak na probierskim kamieniu te karty Wnet mi pokażą
Skrót tekstu: TrembPrzedWir_I
Strona: 4
Tytuł:
Przedmowa
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i ludnego/ prowadzili wojnę z Meksykany: a żeby sobie przyczynili byli możności i siły/ z przymierzyli się i związali z Fernandem Cortesiusem/ który z pomocą tych Tlascalanów/ dobrze odprawił sprawę zaczętą/ i podbił Meksyk nie tylo Panu swemu Cesarzowi/ którego był Hetmanem/ ale też i P. Chrystusowi. Widziane też były dziwy przedtym nigdy niesłychane/ i przypadki cudowne/ które sprawiwszy niewymowny postrach i zamieszanie w królu Motezumie i w jego poddanych/ barzo dobrze przetorowały drogę Ewangeliej. W mieście Cholula chwalono jeden bałwan sławy/ który nazywano Quezalcotal: ten powiadał jaśnie/ iż nadieżdżał lud cudzoziemski dla podbicia pod się i posiędzienia tamtych królestw. W Tescuscu bogowie
y ludnego/ prowádźili woynę z Mexikany: á żeby sobie przyczynili byli możnośći y śiły/ z przymierzyli się y związáli z Fernándem Cortesiusem/ ktory z pomocą tych Tláscálanow/ dobrze odpráwił spráwę záczętą/ y podbił Mexik nie tylo Pánu swemu Cesárzowi/ ktorego był Hetmánem/ ále też y P. Chrystusowi. Widźiane też były dźiwy przedtym nigdy niesłycháne/ y przypadki cudowne/ ktore spráwiwszy niewymowny postrách y zámieszánie w krolu Motezumie y w iego poddánych/ bárzo dobrze przetorowáły drogę Ewángeliey. W mieśćie Cholulá chwalono ieden báłwan sławy/ ktory názywano Quezálcotál: ten powiádał iásnie/ iż nádieżdżał lud cudzoźiemski dla podbićia pod się y pośiędźienia támtych krolestw. W Tescuscu bogowie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 28
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609