tak jak z nieprzyjaciołami, a z wami co za sprawa? Barbaries dzikość, i ktoby chciał być męczennikiem, toby niech do Litwy jechał, a nie uczynek zrobił, ale słowem wymówił, zaraz zabić, rozsiekać. Uważając dawne lata, coby się moskal miał nauczyć polityki, to się my grubości, tyraństwa od tych chłopów nauczyli. Więc musimy was ofiarować jeszcze do Moskwy, abyście się douczali, a sami tymczasem w domach pomieszkamy. Na tem zaraz punkt amnestii skończę.
Co się tknie traktatu przeszłego warszawskiego, nie wchodzę w to, co minęło, a na tym sejmie ja nie byłem; wyście panowie sami
tak jak z nieprzyjaciołami, a z wami co za sprawa? Barbaries dzikość, i ktoby chciał być męczennikiem, toby niech do Litwy jechał, a nie uczynek zrobił, ale słowem wymówił, zaraz zabić, rozsiekać. Uważając dawne lata, coby się moskal miał nauczyć polityki, to się my grubości, tyraństwa od tych chłopów nauczyli. Więc musimy was ofiarować jeszcze do Moskwy, abyście się douczali, a sami tymczasem w domach pomieszkamy. Na tém zaraz punkt amnestyi skończę.
Co się tknie traktatu przeszłego warszawskiego, nie wchodzę w to, co minęło, a na tym sejmie ja nie byłem; wyście panowie sami
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 425
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Biskupów/ a połotrasta Presbyterów/ Syngiełów i Protosyngiełów/ i Diakonów w ciemnicach zamknąwszy/ rozmaite im męki zadawano. Jednych głodem piętnaście dni morzono: inszych ogniem pieczono: Drugich duszono i dawniono: Ciała ich potajemnie nocą chowano: a ręce ich do tej swej Uniej po śmierci ich podpisowano. Patriarchę też Józefa/ który okrutne tyraństwo nad swymi widząc/ żałował tego niepomału: i jawnie przed wszytkimi począł się był tego kajać/ i uznawać/ a od tej Uniej odstępował/ i ręki do niej niepodpisował/ naprawiwszy mówi/ trzech swych Mnichów/ którzy wrzkomo w poselstwie od Papieża do niego w nocy przyszedszy/ i zamknąwszy się na rozmowie udusili do
Biskupow/ á połotrástá Presbyterow/ Syngiełow y Protosyngiełow/ y Dyakonow w ćiemnicách zámknąwszy/ rozmáite im męki zádawano. Jednych głodem piętnaśćie dni morzono: inszych ogniem pieczono: Drugich duszono y dawniono: Ciáłá ich potáiemnie nocą chowano: á ręce ich do tey swey Vniey po śmierći ich podpisowano. Pátryarchę też Iozephá/ ktory okrutne tyraństwo nád swymi widząc/ żałował tego niepomáłu: y iáwnie przed wszytkimi pocżął sie był tego káiáć/ y vznáwáć/ á od tey Vniey odstępował/ y ręki do niey niepodpisował/ nápráwiwszy mowi/ trzech swych Mnichow/ ktorzy wrzkomo w poselstwie od Papieżá do niego w nocy przyszedszy/ y zámknąwszy sie ná rozmowie vduśili do
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
piekle. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi, Żeś mi łaskawszy przez sen niż na jawi: A to dopiero tak mi się coś
piekle. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi, Żeś mi łaskawszy przez sen niż na jawi: A to dopiero tak mi się coś
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 240
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
obelgi Pańskie okiem niepobożności przenosi/ których Wyznawcy i Męczennicy święci nie cierpiąc/ krwią zapieczętowali. Naucz się i tego/ że męczeństwo pochodzi z miłości Bożej/ i jest dzieło cnoty czworakiej męstwa/ cierpliwości/ wiary/ miłości: i stąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele ulubili/ i nie parając się o żadnych tyraństwach ciał swych/ przez zabijanie przyjaciółami i bracia się Chrystusowi stali. Wiesz zasię kto przyjaciół i braci się Chrystusowych tyka; samego się Pana tykając onego zelżywością karmi. Nakoniec/ jeśli chcesz zwyciężyć i zemściś się nad ozowcą; milcz/ i zhołdowałeś go/ i nasypałeś węgla gorącego na głowę jego. A jako
obelgi Páńskie okiem niepobożnośći przenośi/ ktorych Wyznawcy y Męczennicy święci nie ćierpiąc/ krwią zápieczętowáli. Náucz się y tego/ że męczeństwo pochodźi z miłośći Bożey/ y iest dźieło cnoty czworákiey męstwá/ ćierpliwośći/ wiáry/ miłośći: y ztąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele vlubili/ y nie paráiąc się o żadnych tyráństwách ćiał swych/ przez zábiiánie przyiaciołámi y bráćia się Chrystusowi sstáli. Wiesz zásię kto przyiaćioł y bráci się Chrystusowych tyka; sámego się Páná tykáiąc onego zelżywośćią karmi. Nákoniec/ iesli chcesz zwyćiężyć y zemśćiś się nád ozowcą; milcz/ y zhołdowałeś go/ y násypałeś węgla gorącego ná głowę iego. A iáko
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 117.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pozwalam na żaden głos, sisto activitatem, póki uspokojony nie będę, nie masz zgody na nic, protestor de oppressa libera voce, wychodzę z protestacyją. I takaż to u nas prawdziwa wolność, i toż to wolność, i jeszcze raz, i toż to wolność?
Możeż być nad to okrutniejsze tyraństwo? Na rozkaz, z ostatnim wszystkich żalem i zdumieniem, wydany od jednego równego, wszyscy gęby zawrzeć muszą, słowa nikt nie śmie wymówić, przeklina każdy i po cichu podobno całym piekłem karmi, a na oczywistą Ojczyzny zgubę, na takie bezprawie słowa nikt nie śmie mówić publicznie; poddają się wszyscy, przyjmują tak okrutny
pozwalam na żaden głos, sisto activitatem, póki uspokojony nie będę, nie masz zgody na nic, protestor de oppressa libera voce, wychodzę z protestacyją. I takaż to u nas prawdziwa wolność, i toż to wolność, i jeszcze raz, i toż to wolność?
Możeż być nad to okrutniejsze tyraństwo? Na rozkaz, z ostatnim wszystkich żalem i zdumieniem, wydany od jednego równego, wszyscy gęby zawrzeć muszą, słowa nikt nie śmie wymówić, przeklina każdy i po cichu podobno całym piekłem karmi, a na oczywistą Ojczyzny zgubę, na takie bezprawie słowa nikt nie śmie mówić publicznie; poddają się wszyscy, przyjmują tak okrutny
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 217
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, czasem od kogo kupionym i nas, i Ojczyznę gubiącym, poddajemy się tak mizernie, tak licho? „Cesarzowi służyć nam się nie chciało, a sługom jego posłuszni jesteśmy.” I takaż to wolność? To się wolność z tym od jednego równego zadanym zgodzić może (jak wielu godnych ludzi to mawia) tyraństwem publicznym? My, wolny senat, my, wolni posłowie? „A czyliż wolny ten jest, któremu kto każe, rozkazuje, zakazuje? Jeżeli woła, zejść się trzeba, jeżeli z izby ruguje, umykać trzeba, jeżeli grozi, obawiać go się potrzeba. Ja zaś takiego człeka, który do tak ciężkiego
, czasem od kogo kupionym i nas, i Ojczyznę gubiącym, poddajemy się tak mizernie, tak licho? „Cesarzowi służyć nam się nie chciało, a sługom jego posłuszni jesteśmy.” I takaż to wolność? To się wolność z tym od jednego równego zadanym zgodzić może (jak wielu godnych ludzi to mawia) tyraństwem publicznym? My, wolny senat, my, wolni posłowie? „A czyliż wolny ten jest, któremu kto każe, rozkazuje, zakazuje? Jeżeli woła, zejść się trzeba, jeżeli z izby ruguje, umykać trzeba, jeżeli grozi, obawiać go się potrzeba. Ja zaś takiego człeka, który do tak ciężkiego
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 220
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
swoje, w których ginąć
zwykły, Charybdy i Scylle. Monarchije wolne są, gdzie nie jedna absolutna wola, ale opisane prawo, słuszność i sprawiedliwość są królom panowania regułą. Bo gdzie bez prawa i sprawiedliwości, zdaniem swoim i własnym wymysłem wszystko pan rozkazuje, tam nie jest prawdziwa monarchija, ale ciężki despotyzm i nieznośne tyraństwo. Rzplite zaś wolne są, gdzie nie jeden, ale czy więcej zmiędzy ludu wybranych, czyli lud wszystek sobą samymi według praw i wszelkiej sprawiedliwości rządzą. Jeżeli zaś o wolności w monarchiach, dopieroż o wolności w rzplitych ma się rozumieć dawna owa i całemu narodowi ludzkiemu smakująca maksyma: „co najlepszego między ludzkimi znajduje
swoje, w których ginąć
zwykły, Charybdy i Scylle. Monarchije wolne są, gdzie nie jedna absolutna wola, ale opisane prawo, słuszność i sprawiedliwość są królom panowania regułą. Bo gdzie bez prawa i sprawiedliwości, zdaniem swoim i własnym wymysłem wszystko pan rozkazuje, tam nie jest prawdziwa monarchija, ale ciężki despotyzm i nieznośne tyraństwo. Rzplite zaś wolne są, gdzie nie jeden, ale czy więcej zmiędzy ludu wybranych, czyli lud wszystek sobą samymi według praw i wszelkiej sprawiedliwości rządzą. Jeżeli zaś o wolności w monarchijach, dopieroż o wolności w rzplitych ma się rozumieć dawna owa i całemu narodowi ludzkiemu smakująca maksyma: „co najlepszego między ludzkimi znajduje
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 229
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
ich ku nam pokaże; gdy nie czynią braku W-żadnej krwi, kompleksji, wszytkich w-pień ścinali: Dziateczki przed oczema Matek rozdzierali, I wbijali na krzyże: Panienkom wprzód kwiaty Splugawiwszy rożane (o nad wszytkie Katy!) Toż ich w-puł rozcinali. Z skor wyzuwszy Księżą Zabijali dopiero, i które zwyciężą Wszytkie Diomedowe Tyraństwa i zbrodnie, Żadnego nie mineli. Sam jako niegodnie Książę utraktowany? gdy nie pomniąc czyje, Jegoż mu Chłop siekierą uciął na pniu szyje. Za co w-Wojsku Setnikiem od wszytkich obrany. Księżna gdzieś zamieszana miedzy Hatamany, Aż się Pułkownikowi nierychło dostała I prócz jedna z-tej Rzezi sama pozostała. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
ich ku nam pokaże; gdy nie czynią braku W-żadney krwi, komplexyey, wszytkich w-pień śćinali: Dźiateczki przed oczemá Mátek rozdźieráli, I wbiiáli ná krzyże: Panienkom wprzod kwiaty Splugáwiwszy rożáne (o nad wszytkie Katy!) Toż ich w-puł rozćináli. Z skor wyzuwszy Xieżą Zábiiali dopiero, i ktore zwyćieżą Wszytkie Dyomedowe Tyráństwá i zbrodnie, Żadnego nie mineli. Sam iáko niegodnie Xiąże utraktowany? gdy nie pomniąc czyie, Iegoż mu Chłop siekierą ućiął na pniu szyie. Za co w-Woysku Setnikiem od wszytkich obrany. Xieżna gdźieś zamieszana miedzy Hatamany, Aż sie Pułkownikowi nierychło dostała I procz iedná z-tey Rzeźi sama pozostałá. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 14
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
m – lubo wstyd żądać – i z wilkami wyła, jako Grekom niekiedy Cyrces wyrządziła! Dalej wytrwać nie można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos nie przypisuje okrucieństwa, kiedy go szaleństwo turbuje i rozpacz, bo łaskawość słuszniej by się zwała tyraństwem, by na moje nieszczęście patrzała. Owego, co do zgniłych trupów ludzkie ciała wiązał, sława w regestrze ludzkim mieć nie chciała – mnie żywy trup śmiertelny barziej serce trapi, ani się (by rozwiodła nas) godzina kwapi. IX
Ściśnionam z obu stron, pragnąc rozłączyć się a być z Chrystusem. Do Filipian 1
m – lubo wstyd żądać – i z wilkami wyła, jako Grekom niekiedy Cyrces wyrządziła! Dalej wytrwać nie można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos nie przypisuje okrucieństwa, kiedy go szaleństwo turbuje i rozpacz, bo łaskawość słuszniej by się zwała tyraństwem, by na moje nieszczęście patrzała. Owego, co do zgniłych trupów ludzkie ciała wiązał, sława w regestrze ludzkim mieć nie chciała – mnie żywy trup śmiertelny barziej serce trapi, ani się (by rozwiodła nas) godzina kwapi. IX
Ściśnionam z obu stron, pragnąc rozłączyć się a być z Chrystusem. Do Filipian 1
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 152
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie twoja rzecz tracić Niewinną duszę, ale, owszem, płacić Szczyrość wdzięcznością, a miłować tego, Który-ć się serca raz powierzył swego. Bóg zna i karze wszytkie obłudności, Jego się, Zosiu, bój za twe chytrości. Ja-ć nie przestanę miłować cię z dusze, Aż gdy odbieżeć świata z tobą muszę
nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie twoja rzecz tracić Niewinną duszę, ale, owszem, płacić Szczyrość wdzięcznością, a miłować tego, Który-ć się serca raz powierzył swego. Bóg zna i karze wszytkie obłudności, Jego się, Zosiu, bój za twe chytrości. Ja-ć nie przestanę miłować cię z dusze, Aż gdy odbieżeć świata z tobą muszę
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 275
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965