Grygach i Wykwintach Kryglewniczowej. Niewiem czyliś W. M. Pan słyszał przynajmniej przez jakie mnie labirynty wiodła. Dwadzieścia sześć lat miałem, gdym się jej oddał za niewolnika, więcej jak trzydzieści strawiłem na jej usługach; tandem pojąłem siwiuteńką jak gołąbeczka. Niespodziewając się już na mamki i nianki ekspensu, żałujemy upłynionego czasu, ale zważ W. Pan jeżeli nie ona sama niebozątko temu winna. Spodziewam się iż nam W. M. Pan powinszujesz, mnie osobliwie, żem przecież doczekał się nadgrody statecznie wiernej, ale podobno już trochę niewczesnej miłości. Jestem z uszanowaniem. Matuzalski.
Żebym zapobiegł złemu, które
Grygach y Wykwintach Kryglewniczowey. Niewiem czyliś W. M. Pan słyszał przynaymniey przez iakie mnie labirynthy wiodła. Dwadzieścia sześć lat miałem, gdym się iey oddał za niewolnika, więcey iak trzydzieści strawiłem na iey usługach; tandem poiąłem siwiuteńką iak gołąbeczka. Niespodziewaiąc się iuż na mamki y nianki expensu, żałuiemy upłynionego czasu, ale zważ W. Pan ieżeli nie ona sama niebozątko temu winna. Spodziewam się iż nam W. M. Pan powinszuiesz, mnie osobliwie, żem przecież doczekał się nadgrody statecznie wierney, ale podobno iuż trochę niewczesney miłości. Jestem z uszanowaniem. Mathuzalski.
Zebym zapobiegł złemu, ktore
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 63
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
nowogródzkiej nakazana. Mówił mi Łopaciński, pisarz kadencji nowogródzkiej, jeżelibym chciał, ażeby zaraz naówczas sprawa finalnie sądzona była i aby był Grabowski jako kalumniator pokarany, ale mię jakoś obserwancja prawa, że bez użyczenia dylacji, sądzić korektura zabrania, perstrinxit, żem sam tego nie chciał, co mi potem wiele trudności i ekspensu, i nie tak pomyślny, jaki naówczas mógł być, przyniosło sukces.
Potem pobiegłem do Brześcia na roczki juliowe, a tymczasem w brzeskim województwie za inotescencjami Chodkiewicza, wojewody brzeskiego, sejmiki ziemskie elekcyjne następowały. Szedł do podkomorstwa Suzin, stolnik naówczas brzeski, człek z bracią swymi z szczupłej fortuny przez Pocieja hetmana elevatus
nowogródzkiej nakazana. Mówił mi Łopaciński, pisarz kadencji nowogródzkiej, jeżelibym chciał, ażeby zaraz naówczas sprawa finalnie sądzona była i aby był Grabowski jako kalumniator pokarany, ale mię jakoś obserwancja prawa, że bez użyczenia dylacji, sądzić korektura zabrania, perstrinxit, żem sam tego nie chciał, co mi potem wiele trudności i ekspensu, i nie tak pomyślny, jaki naówczas mógł być, przyniosło sukces.
Potem pobiegłem do Brześcia na roczki juliowe, a tymczasem w brzeskim województwie za inotescencjami Chodkiewicza, wojewody brzeskiego, sejmiki ziemskie elekcyjne następowały. Szedł do podkomorstwa Suzin, stolnik naówczas brzeski, człek z bracią swymi z szczupłej fortuny przez Pocieja hetmana elevatus
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 165
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
.
Ta bowiem moja maksyma w sejmikowaniu i obejściu się w województwie była: wszystkim szczerze i ochotnie służyć, krzywd nie pamiętać i nieprzyjaciołom, gdy się okazja zdarzyła, usłużyć, nawet i udarować. Za moje urzędowe actus mało albo nic nie brać, a potrzebnym jeszcze dać. Letko przyjechać i prędko ekspediować, aby stronom ekspensu nie czynić. Kombinować i przy kombinacji swego dołożyć. Na sądach i innych zjazdach w Brześciu stół mieć otwarty, winem dobrym nie tylko częstować, ale też mocno poić, w czym i swego nie ochraniałem zdrowia. Na sejmikach zaś nigdy ad extremitates nie przychodzić, głos każdy barzo obserwować, prosić kontradycentów, pretensje ich
.
Ta bowiem moja maksyma w sejmikowaniu i obejściu się w województwie była: wszystkim szczerze i ochotnie służyć, krzywd nie pamiętać i nieprzyjaciołom, gdy się okazja zdarzyła, usłużyć, nawet i udarować. Za moje urzędowe actus mało albo nic nie brać, a potrzebnym jeszcze dać. Letko przyjechać i prędko ekspediować, aby stronom ekspensu nie czynić. Kombinować i przy kombinacji swego dołożyć. Na sądach i innych zjazdach w Brześciu stół mieć otwarty, winem dobrym nie tylko częstować, ale też mocno poić, w czym i swego nie ochraniałem zdrowia. Na sejmikach zaś nigdy ad extremitates nie przychodzić, głos każdy barzo obserwować, prosić kontradycentów, pretensje ich
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 302
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, upominając się o grunta swoje. Koiszewski pod pretekstem przejrzenia dokumentów odebrał dokumenta od Malinowskiej i gwałtem ją wypędził z domu swego, a ona do ojca mego rekurs uczyniła i przedała ojcu memu te grunta. Ociec mój zaczął proceder z Koiszewskim starym i kondemnatę na nim otrzymał w grodzie brzeskim. A jako ociec mój nie dawał ekspensu na poparcie dalsze tej sprawy w trybunale, tak ja, nie mając o czym prawować się, niemniej oglądając się na przyjaźń Koiszewskich, w województwie brzeskim potrzebną, nie popierałem swoim kosztem tejże sprawy. Byłem tedy w wielkim umartwieniu z przyczyny gniewania się ojca mego i o funkcją brata mego, i Koiszewskiego szło
, upominając się o grunta swoje. Koiszewski pod pretekstem przejrzenia dokumentów odebrał dokumenta od Malinowskiej i gwałtem ją wypędził z domu swego, a ona do ojca mego rekurs uczyniła i przedała ojcu memu te grunta. Ociec mój zaczął proceder z Koiszewskim starym i kondemnatę na nim otrzymał w grodzie brzeskim. A jako ociec mój nie dawał ekspensu na poparcie dalsze tej sprawy w trybunale, tak ja, nie mając o czym prawować się, niemniej oglądając się na przyjaźń Koiszewskich, w województwie brzeskim potrzebną, nie popierałem swoim kosztem tejże sprawy. Byłem tedy w wielkim umartwieniu z przyczyny gniewania się ojca mego i o funkcją brata mego, i Koiszewskiego szło
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 337
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i my obydwa za nim do kancelarii do księcia. Książę mię z wielkim afektem przywitał i z taką jak przedtem dyskurował ze mną o różnych rzeczach poufałością, a potem mię obligował, abym jako asesor jechał z podkanclerzym na asesorią do Grodna, którą miał podkanclerzy sądzić. Lubo niewiele miałem ochoty do tej pracy i ekspensu, jednakże przy świeżej rekoncyliacji nie mogłem się ekskuzować i owszem, oświadczyłem się z ochotą ten rozkaz wypełnić. Potem cały dzień bawiłem w Wołczynie, w dawnych znajdując się łaskach. A gdy począłem rozmyślać moją awanturę, jak, więcej przez fatalność moją aniżeli przez winę byłem przez pięć miesięcy,
i my obydwa za nim do kancelarii do księcia. Książę mię z wielkim afektem przywitał i z taką jak przedtem dyskurował ze mną o różnych rzeczach poufałością, a potem mię obligował, abym jako asesor jechał z podkanclerzym na asesorią do Grodna, którą miał podkanclerzy sądzić. Lubo niewiele miałem ochoty do tej pracy i ekspensu, jednakże przy świeżej rekoncyliacji nie mogłem się ekskuzować i owszem, oświadczyłem się z ochotą ten rozkaz wypełnić. Potem cały dzień bawiłem w Wołczynie, w dawnych znajdując się łaskach. A gdy począłem rozmyślać moją awanturę, jak, więcej przez fatalność moją aniżeli przez winę byłem przez pięć miesięcy,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 364
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
moja była, aby ją przede mną ganił. Z drugiej zaś strony łowczy lit. i sama mocno mnie utrzymowali, a ja, ile możności mojej, starałem się o łaskę u damy. A wtem śp. książę Radziwiłł, wojewoda wileński, hetman wielki W. Ks. Lit., sam dla uniknienia wielkiego ekspensu, a niemniej też podobno nie będąc barzo na zdrowiu mocnym, umyślił mnie do Wschowy posłać, gdzie król na senatus consilium i dla dania audiencji posłowi wielkiemu tureckiemu, oznajmującemu o wywyższeniu na tron nowego cesarza, miał z Saksonii przyjechać.
Że tedy miałem jechać do Wschowy od księcia wojewody wileńskiego posłany, a
moja była, aby ją przede mną ganił. Z drugiej zaś strony łowczy lit. i sama mocno mnie utrzymowali, a ja, ile możności mojej, starałem się o łaskę u damy. A wtem śp. książę Radziwiłł, wojewoda wileński, hetman wielki W. Ks. Lit., sam dla uniknienia wielkiego ekspensu, a niemniej też podobno nie będąc barzo na zdrowiu mocnym, umyślił mnie do Wschowy posłać, gdzie król na senatus consilium i dla dania audiencji posłowi wielkiemu tureckiemu, oznajmującemu o wywyższeniu na tron nowego cesarza, miał z Saksonii przyjechać.
Że tedy miałem jechać do Wschowy od księcia wojewody wileńskiego posłany, a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 513
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, aby mi sam podać raczył adaequata media, które by mnie gruntownie ubezpieczyły w honorze moim. Odłożył to książę wojewodzie do poradzenia się de his mediis, które miał mi w Wschowie komunikować, a tymczasem nazajutrz, zjadłszy obiad u Zboińskiego, starosty nowskiego, z starostą brańskim wyjechaliśmy pocztą do Wschowy, równą ekspensu składankę czyniąc.
Miłą miałem podróż z starostą brańskim, uczonym i wielkiej wersacji człekiem, z którym ścisłą zabrałem przyjaźń. Stanęliśmy zatem wcześnie przed przyjazdem królewskim w Wschowie. Stanęliśmy w jednej stancji. Tymczasem, powracając z Drezna, nadbiegł Węgierski, koniuszy hetmana wielkiego koronnego, pułkownik przedniej straży wojska koronnego
, aby mi sam podać raczył adaequata media, które by mnie gruntownie ubezpieczyły w honorze moim. Odłożył to książę wojewodzie do poradzenia się de his mediis, które miał mi w Wschowie komunikować, a tymczasem nazajutrz, zjadłszy obiad u Zboińskiego, starosty nowskiego, z starostą brańskim wyjechaliśmy pocztą do Wschowy, równą ekspensu składankę czyniąc.
Miłą miałem podróż z starostą brańskim, uczonym i wielkiej wersacji człekiem, z którym ścisłą zabrałem przyjaźń. Stanęliśmy zatem wcześnie przed przyjazdem królewskim w Wschowie. Stanęliśmy w jednej stancji. Tymczasem, powracając z Drezna, nadbiegł Węgierski, koniuszy hetmana wielkiego koronnego, pułkownik przedniej straży wojska koronnego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 526
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Ten skoro stanął w Czerwonym Dworze, zaraz go brat mój z impetem spotkał w te słowa: „A cóż, pewnieście wieżą dla nas wygrali?” Brat mój albowiem nie jadąc na sprawę do Mińska — czy to dlatego, że nie aprobował procederu z księciem kanclerzem prawnego i aby pojechawszy do Mińska nie był do ekspensu prawnego pociągniony, czyli też unikał od narażenia się księciu kanclerzowi i niby to chciał być neutralistą — jednakże aby pokazał dla mnie przyjaźń, pojechał do Czerwonego Dworu na wesele moje. Gdzie gdy kilka niedziel czekał na mnie, barzo sobie sprzykrzył i tak był barzo niekontent, a zatem z ferworem wyżej wyrażonym spotkał Rutkowskiego
Ten skoro stanął w Czerwonym Dworze, zaraz go brat mój z impetem spotkał w te słowa: „A cóż, pewnieście wieżą dla nas wygrali?” Brat mój albowiem nie jadąc na sprawę do Mińska — czy to dlatego, że nie aprobował procederu z księciem kanclerzem prawnego i aby pojechawszy do Mińska nie był do ekspensu prawnego pociągniony, czyli też unikał od narażenia się księciu kanclerzowi i niby to chciał być neutralistą — jednakże aby pokazał dla mnie przyjaźń, pojechał do Czerwonego Dworu na wesele moje. Gdzie gdy kilka niedziel czekał na mnie, barzo sobie sprzykrzył i tak był barzo niekontent, a zatem z ferworem wyżej wyrażonym spotkał Rutkowskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 600
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, dla której zostawujemy umyślnego w Garbowie, a sami, dla pilnych interesów naszych odjeżdżając do Lublina, suplikujemy jako najpokorniej o finalną rezolucją, jeżeli jak sobie życzemy, z IWYMPanem Lewickim, podlaskim dobrodziejem, dla skutecznego zakończenia przybyć in adorationem JOKsięcia IMci Dobrodzieja mamy. Ne contabescamusabyśmy nie zmarnieli więcej z stratą czasu i ekspensu daremnym czekaniem, a gdy się w niewinności naszej wszechmocności i miłosierdziu boskiemu oddajemy, wpraszamy się oraz w najłaskawszą protekcją IWMPana Dobrodzieja, któremu najsolenniejsze na całe życie nasze devovendoślubując obligacje, zapisuję mnie aeviterno ac profundissimo cultuz wiecznotrwałym i najgłębszym szacunkiemetc.
Z Garbowa die 28 augusti 1756.
Na ten list nie dał nam
, dla której zostawujemy umyślnego w Garbowie, a sami, dla pilnych interesów naszych odjeżdżając do Lublina, suplikujemy jako najpokorniej o finalną rezolucją, jeżeli jak sobie życzemy, z JWJMPanem Lewickim, podlaskim dobrodziejem, dla skutecznego zakończenia przybyć in adorationem JOKsięcia JMci Dobrodzieja mamy. Ne contabescamusabyśmy nie zmarnieli więcej z stratą czasu i ekspensu daremnym czekaniem, a gdy się w niewinności naszej wszechmocności i miłosierdziu boskiemu oddajemy, wpraszamy się oraz w najłaskawszą protekcją JWMPana Dobrodzieja, któremu najsolenniejsze na całe życie nasze devovendoślubując obligacje, zapisuję mnie aeviterno ac profundissimo cultuz wiecznotrwałym i najgłębszym szacunkiemetc.
Z Garbowa die 28 augusti 1756.
Na ten list nie dał nam
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 706
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, obturavit os iniquorum. Pro tertio, że gdy chciałem w następującym trybunale lit. z Połchowskim, regentem trybunalskim, o wszystkie jego złości i wariacje dekretu kondyktowego, agere, a gdy mnie w tym książę
Radziwiłł, hetman wielki lit., mój tak wielki protektor, unikając tak wielkiej kłótni i tak wielkiego doświadczonego ekspensu swego nie chciał sekundować, ja też sam, prywatny człowiek, przeciwko tak wielkiej potencji księcia kanclerza, nie mając żadnej protekcji, porywać się nie mogłem. Tedy przez insze actus, to jest funkcje publiczne, poselskie i deputackie, starałem się, jako się to niżej pokaże, omnem eluere notam.
Numero quarto
, obturavit os iniquorum. Pro tertio, że gdy chciałem w następującym trybunale lit. z Połchowskim, regentem trybunalskim, o wszystkie jego złości i wariacje dekretu kondyktowego, agere, a gdy mnie w tym książę
Radziwiłł, hetman wielki lit., mój tak wielki protektor, unikając tak wielkiej kłótni i tak wielkiego doświadczonego ekspensu swego nie chciał sekundować, ja też sam, prywatny człowiek, przeciwko tak wielkiej potencji księcia kanclerza, nie mając żadnej protekcji, porywać się nie mogłem. Tedy przez insze actus, to jest funkcje publiczne, poselskie i deputackie, starałem się, jako się to niżej pokaże, omnem eluere notam.
Numero quarto
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 812
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986