wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą państwa wielkie brali A bogatym paniętom prawa ustawiali. Tym przestronność państw polskich matka była własna, A wam teraz w granicach jest ojczyzna ciasna. Przez niedbalstwo, oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż szlachecka żyje w was krew cnych Polaków, Przodków naszych, a dawnych Lechowych junaków. Czas by się już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego. Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali;
wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą państwa wielkie brali A bogatym paniętom prawa ustawiali. Tym przestronność państw polskich matka była własna, A wam teraz w granicach jest ojczyzna ciasna. Przez niedbalstwo, oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż ślachecka żyje w was krew cnych Polaków, Przodków naszych, a dawnych Lechowych junaków. Czas by się już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego. Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali;
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 730
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, co się zmysłom swoim wysługują, czas, zdrowie tracąc, zbytnie rozkoszują, o dusze swojej rozkoszy nie dbają ni się starają. Lecz co czynicie, o ludzie szaleni, czemu gubicie niebo, zatraceni? Zaż niebo zgubić jest stracić widomy świat ten łakomy? Czemu dla krople jadu grzechowego zbywacie dobra nieszacowanego, a nabywacie piekła ognistego, w nim wszego złego? Nie tędy, wiedzcie, gościniec do nieba, inszą koniecznie drogą iść potrzeba: tą, którą święci dobrze udeptali wielcy i mali. Ta nie ma w sobie świata wesołości, lecz jest usłana długich cierniem ości, pełno jest na niej ostrego kamienia do obrażenia.
Wąska jest barzo
, co się zmysłom swoim wysługują, czas, zdrowie tracąc, zbytnie rozkoszują, o dusze swojej rozkoszy nie dbają ni się starają. Lecz co czynicie, o ludzie szaleni, czemu gubicie niebo, zatraceni? Zaż niebo zgubić jest stracić widomy świat ten łakomy? Czemu dla krople jadu grzechowego zbywacie dobra nieszacowanego, a nabywacie piekła ognistego, w nim wszego złego? Nie tędy, wiedzcie, gościniec do nieba, inszą koniecznie drogą iść potrzeba: tą, którą święci dobrze udeptali wielcy i mali. Ta nie ma w sobie świata wesołości, lecz jest usłana długich cierniem ości, pełno jest na niej ostrego kamienia do obrażenia.
Wąska jest barzo
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 121
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
to nierzecz moja Duchowieństwo leczyć, Lecz wam dobrze życzącey,nie będziecie przeczyć. Gdy w samę słuszność każdy, kto się w tym poczuwa Wejrzy, jak was fortuna po stopniach posuwa. Za pzybyciem Godności, przybywa Intraty, Czemu cierpicie stare swych Kościołów graty?
Nie wszystko to na ręce patrzać Kolatorów, Z których łask nabywacie sposobów do zbiorów. Czyńcie Prawom zadosyć, na co przysięgacie, Ze na trzy części dzielić swe dochody macie. Dzielicieć wy, to prawda, na sto, a nie na trzy Cząstek, ale BÓG na nie krzywym okiem patrzy! Widząc koszt, na poboczne przez diabła Kaplice Wystawione, Kościół też goły dla dzwonice!
to nierzecz moia Duchowieństwo leczyć, Lecz wam dobrze życzącey,nie będziecie przeczyć. Gdy w samę słuszność każdy, kto się w tym poczuwa Weyrzy, iak was fortuna po stopniach posuwa. Za pzybyciem Godności, przybywa Intraty, Czemu cierpicie stare swych Kościołow graty?
Nie wszystko to na ręce patrzać Kollatorow, Z ktorych łask nabywacie sposobow do zbiorow. Czyńcie Prawom zadosyć, na co przysięgacie, Ze na trzy części dzielić swe dochody macie. Dzielicieć wy, to prawda, na sto, á nie na trzy Cząstek, ale BOG na nie krzywym okiem patrzy! Widząc koszt, na poboczne przez diabła Kaplice Wystawione, Kościoł też goły dla dzwonice!
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 85
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752