. A czegóż do tego trzeba, aby firma pax był? securitatem obmyśleć, bez której i my być nie chcemy i wam nie życzymy, bo to samo na was z successu temporis mogłoby practicari, co teraz ponosimy. Znowu potrzeba ad primam pacem zgładzić ambitum tych, którzy chcą tego honoru, aby koniecznie tę fabrykę wystawili, a tak uporczywe discerpliacia boję się, aby na początku fundamentu nie psowało machiny całej, bo są tu tacy, co mówią: „kiedy ja nie zrobię traktatu, lepiej niechże nie będzie.” A tak punctum honoris pro obice jeśli jest pro obice bonae spei. Co większa, informant źle pana,
. A czegóż do tego trzeba, aby firma pax był? securitatem obmyśleć, bez któréj i my być nie chcemy i wam nie życzymy, bo to samo na was z successu temporis mogłoby practicari, co teraz ponosimy. Znowu potrzeba ad primam pacem zgładzić ambitum tych, którzy chcą tego honoru, aby koniecznie tę fabrykę wystawili, a tak uporczywe discerpliacia boję się, aby na początku fundamentu nie psowało machiny całéj, bo są tu tacy, co mówią: „kiedy ja nie zrobię traktatu, lepiéj niechże nie będzie.” A tak punctum honoris pro obice jeśli jest pro obice bonae spei. Co większa, informant źle pana,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 420
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, wydatne filary, Podstawki, czapki misternie rzezane, Polery jasnoszklane, Którymi ludzie zdobią zwykle groby, Niceście nie są, nic wasze ozdoby, I jak kruche szkło, którego blask macie, Równe w słabości latom podlegacie.
Ten sam zrozumiał, co to jest robota Trwała i której nie uszkodzą lata, Ten sam fabrykę zmyślił sobie wieczną, Któremu na grób założyła cnota Fundament, sławę puściwszy do świata I utwierdziwszy pamiątkę stateczną; To jest rzeczą skuteczną Nad grób ozdobny króla karyjskiego, Nad katalogi rodu od Noego, Nad obraz przodka, który już na ścianie Muchy i starość przywiodła w nieznanie.
Ustawa sława cnych przodków w niecnocie, Szpetnych spraw
, wydatne filary, Podstawki, czapki misternie rzezane, Polery jasnoszklane, Którymi ludzie zdobią zwykle groby, Niceście nie są, nic wasze ozdoby, I jak kruche szkło, którego blask macie, Równe w słabości latom podlegacie.
Ten sam zrozumiał, co to jest robota Trwała i której nie uszkodzą lata, Ten sam fabrykę zmyślił sobie wieczną, Któremu na grób założyła cnota Fundament, sławę puściwszy do świata I utwierdziwszy pamiątkę stateczną; To jest rzeczą skuteczną Nad grób ozdobny króla karyjskiego, Nad katalogi rodu od Noego, Nad obraz przodka, który już na ścianie Muchy i starość przywiodła w nieznanie.
Ustawa sława cnych przodków w niecnocie, Szpetnych spraw
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 147
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nowy Aleksander, rozdarł Bessa niemi, Niźli tej dziewki srogość schylił ku swej stronie Albo swój zapał zgasił w jej rozdartym łonie, Jak Bałkan jaki śnieżny albo skamieniała Niobe, tak była na me prośby zatwardziała. Wszytkie zawody na ten pożytek mi wyszły, Jako gdybym był posiał pszenicę wśród Wisły I na piasku nielekką zbudował fabrykę Lub zalotną do skały prawił retorykę; I obojeśmy prawie sobie stateczności
Dotrzymali: w niełasce ona, ja w miłości. Wadziłem się z Wenerą, gryzłem z Kupidynem I nie raz, nie dwa razy tak cnotliwej synem Zwałem go matki, jakom życzył, aby była Cnotliwą ta, co wolność mą
nowy Aleksander, rozdarł Bessa niemi, Niźli tej dziewki srogość schylił ku swej stronie Albo swój zapał zgasił w jej rozdartym łonie, Jak Bałkan jaki śnieżny albo skamieniała Niobe, tak była na me prośby zatwardziała. Wszytkie zawody na ten pożytek mi wyszły, Jako gdybym był posiał pszenicę wśród Wisły I na piasku nielekką zbudował fabrykę Lub zalotną do skały prawił retorykę; I obojeśmy prawie sobie stateczności
Dotrzymali: w niełasce ona, ja w miłości. Wadziłem się z Wenerą, gryzłem z Kupidynem I nie raz, nie dwa razy tak cnotliwej synem Zwałem go matki, jakom życzył, aby była Cnotliwą ta, co wolność mą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 324
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jutro się mej spodziewam sprawy”. Aż ten kiwając głową: „Fortuny zazdroszczę, Iże — dla odległości — często tu nie goszczę. Tuż pruskich granic mieszkam, przejazdzka daleka! A gdybym tu nie miał być, korciłoby człeka!” 29. CZEMU CZŁOWIEK SIWIEJE
Jak mularz — wystawiwszy swą fabrykę — bieli, Tak i natura czyni jakbyście wiedzieli, Iże człowiekiem człowiek jest niedoskonały Poty, póki jako śnieg nie stanie się biały. 30. LITERAT
Przy suplice na. sejmik chciał rzec: „Na ruinę Miasta tego wzgląd miejcie” — to rzekł: „Na urynę”. I nie od rzeczy, bo
jutro się mej spodziewam sprawy”. Aż ten kiwając głową: „Fortuny zazdroszczę, Iże — dla odległości — często tu nie goszczę. Tuż pruskich granic mieszkam, przejazdzka daleka! A gdybym tu nie miał być, korciłoby człeka!” 29. CZEMU CZŁOWIEK SIWIEJE
Jak mularz — wystawiwszy swą fabrykę — bieli, Tak i natura czyni jakbyście wiedzieli, Iże człowiekiem człowiek jest niedoskonały Poty, poki jako śnieg nie stanie się biały. 30. LITERAT
Przy suplice na. sejmik chciał rzec: „Na ruinę Miasta tego wzgląd miejcie” — to rzekł: „Na urynę”. I nie od rzeczy, bo
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 11
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
głowie Strojna świeci infuła od kamieni drogich, On sierot byt patronem, ojcem on ubogich, Wszystkim dobry i miły, jeszcze dziś szpitale Wołają to pułtowskie i ku bożej chwale Podniesione fundusze; onże czystą wodę Podobawszy Narwinę i miejsca urodę, Biskupiego pałacu pierwszy podniósł mury. Cóż? gdy skorym przyciśnion terminem natury, Rozpoczętą fabrykę aż następcy swemu, A zatem i koronę zostawił Krzyckiemu. Drugi także na brzeskiej Jan kasztelaniiStołku siadł, już nie nowym swojej familii. On na piękną wędrówkę wiek puściwszy młody, Różne widzi pod słońcem kraje i narody. A pierwej Erydanu (prawdali że owe Stoją tam Topoliny, snać Faetontowe Opłakując spadnienie,) brzegi
głowie Strojna świeci infuła od kamieni drogich, On sierot byt patronem, ojcem on ubogich, Wszystkim dobry i miły, jeszcze dziś szpitale Wołają to pułtowskie i ku bożej chwale Podniesione fundusze; onże czystą wodę Podobawszy Narwinę i miejsca urodę, Biskupiego pałacu pierwszy podniósł mury. Cóż? gdy skorym przyciśnion terminem natury, Rozpoczętą fabrykę aż następcy swemu, A zatem i koronę zostawił Krzyckiemu. Drugi także na brzeskiej Jan kasztelaniiStołku siadł, już nie nowym swojej familii. On na piękną wędrówkę wiek puściwszy młody, Różne widzi pod słońcem kraje i narody. A pierwej Erydanu (prawdali że owe Stoją tam Topoliny, snać Faetontowe Opłakując spadnienie,) brzegi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 111
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mocy Twojej powierzonym klemencja, iż ich maluchnymi i podłymi nie tylko nie gardzą upominkami, ale je – też od nich ofiarowane – z wielką przyjmują benewolencyją. Owo Artakserkses, król perski, od jednego przygarśnie wody, od drugiego piękne jabłko za wdzięczny przyjmuje prezent. Większa Twoja daleko dobroć, któryś dwiema pieniążkami ubogiej wdówki na fabrykę domu Twego ofiarowanymi nie wzgardził. A co większa, sameś od niewiasty Samarytanki żebrał: “Mulier, da mihi bibere”. Nic i ja nie wątpię, że Ty, nie respektując na Twój nieogarniony majestat, ale na łaskawość Twoję, przymiesz ten malusinki ode mnie, wzięty od Ciebie samego, upomineczek.
mocy Twojej powierzonym klemencyja, iż ich maluchnymi i podłymi nie tylko nie gardzą upominkami, ale je – też od nich ofiarowane – z wielką przyjmują benewolencyją. Owo Artakserkses, król perski, od jednego przygarśnie wody, od drugiego piękne jabłko za wdzięczny przyjmuje prezent. Większa Twoja daleko dobroć, któryś dwiema pieniążkami ubogiej wdówki na fabrykę domu Twego ofiarowanymi nie wzgardził. A co większa, sameś od niewiasty Samarytanki żebrał: “Mulier, da mihi bibere”. Nic i ja nie wątpię, że Ty, nie respektując na Twój nieogarniony majestat, ale na łaskawość Twoję, przymiesz ten malusinki ode mnie, wzięty od Ciebie samego, upomineczek.
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 3
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
słowem stwarzał: Fiat, niech się stanie. Panna naświętsza tymże słowem wszytko naprawiła/ gdy rzekła: Oto służebnica, niechaj się stanie. Pyta się Jan Złotousty. Gdy na one słowa pisze: Uczyńmy człowieka na obraz i podobnieństwo nasze, etc. czemu to? Bóg gdy stwarzał niebo i ziemię/ światłość i fabrykę inną świata tego; tylo słowa używał Fiat, niech się stanie. A gdy człowieka miał stwarzać. Tak mówi: Uczyńmy człowieka, in plurali, i odpowiada: Zacność cynu Okrzyk w Obozach. 1. Reg: 4. 2. Paral:[...] Num:[...] . Potrzeba Chrystusa Pana. o Bogarodzicy Esa: 11.
słowem stwarzał: Fiat, niech się sstánie. Pánná naświętsza tymże słowem wszytko nápráwiłá/ gdy rzekłá: Oto służebnicá, niechay się sstánie. Pytá się Ian Złotousty. Gdy ná one słowá pisze: Vczyńmy człowieká ná obraz y podobnieństwo násze, etc. czemu to? Bog gdy stwarzał niebo y źiemię/ świátłość y fábrykę inną światá tego; tylo słowá vżywał Fiat, niech się sstánie. Á gdy człowieká miał stwarzáć. Ták mowi: Vczyńmy człowieká, in plurali, y odpowiáda: Zacność cynu Okrzyk w Obozách. 1. Reg: 4. 2. Paral:[...] Num:[...] . Potrzeba Chrystusá Páná. o Bogárodźicy Esa: 11.
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 10
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
formą, czy krzyżową; co właśnie Chrześcijańskim Świątnicom, według Kataneusza kompetit; jakiej zażywać poczęto od czasów Konstantyna Wielkiego, któremu się Krzyż pokazał. 3. Czy długą, czy okrągłą formą, jako Pantheon w Rzymie chce stawić. 4. Ma intencją Fundatora należycie wyrozumieć, czy hojną, czy skompą ręką ma łożyć na Fabrykę Sumptus, żeby nie rzeczono. Hic caepit aedificare et non potuit consummare, i niebył Autorem imperfecti Operis, Ma się Kościoła Świętego Antiquissimo usui konformować, wielkim Ołtarzem na Wschód Słońca obracając, figurując przez to. że na CHRYSTUSA Ukrzyżowanego na Zachód twarzą obróconego chcemy patrzyć, i że go z tamtąd Indycaturum wyglądamy, alias
formą, czy krzyżową; co właśnie Chrześciańskim Swiątnicom, według Kataneusza competit; iakiey zażywać poczęto od czasow Konstantyna Wielkiego, ktoremu się Krzyż pokazał. 3. Czy długą, czy okrągłą formą, iáko Pantheon w Rzymie chce stawic. 4. Ma intencyą Fundatora należycie wyrozumieć, czy hoyną, czy skompą ręką ma łożyć na Fabrykę Sumptus, żeby nie rzeczono. Hic caepit aedificare et non potuit consummare, y niebył Autorem imperfecti Operis, Ma się Kościoła Swiętego Antiquissimo usui konformować, wielkim Ołtarzem na Wschod Słońca obracaiąc, figuruiąc przez to. że na CHRYSTUSA Ukrzyżowanego na Zachod twarzą obroconego chcemy patrzyć, y że go z tamtąd Indicaturum wyglądamy, alias
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 230
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
bo tak tylko czynią szaleni, albo dzieci, co Przedwiecznej Mądrości nie służy; ale mówił BÓG Ojciec do Syna, i do Ducha Z. jednej z sobą Istoty, Wszechmocności.
Drugi Argument o tejże Prawdzie, jest Gen: cap. 11 gdzie, jak Żydzi Wieżę wymurowali Babilońską, Pan BÓG chcąc tę zrujnować Fabrykę niezbożną, mówi do Syna i Ducha Z: Venite igitur descendamus, et confundamus ibi linguam.
Trzecia racja na Żydów, SS TrójcĘ im proponująca, jest z Ksiąg Rozdziału cap: 18 2 gdzie jej Mysterium pod figurą trzech Aniołów Pismo Z im, i nam podaje, że na dolinie Mambre, widział Abraham trzech Aniojów
bo tak tylko czynią szaleni, albo dzieci, co Przedwieczney Mądrości nie służy; ale mowił BOG Oyciec do Syna, y do Ducha S. iedney z sobą Istoty, Wszechmocności.
Drugi Argument o teyże Prawdzie, iest Gen: cap. 11 gdzie, iak Zydzi Wieżę wymurowali Babylońską, Pan BOG chcąc tę zruynować Fabrykę niezbożną, mowi do Syna y Ducha S: Venite igitur descendamus, et confundamus ibi linguam.
Trzecia racya na Zydow, SS TROYCĘ im proponuiąca, iest z Ksiąg Rozdziału cap: 18 2 gdzie iey Mysterium pod figurą trzech Aniołow Pismo S im, y nam podaie, że na dolinie Mambre, widział Abrahám trzech Anioiow
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1078
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pierwszy na placu, przyszedł i Grabowski, a gdy szedł do kombinacji, nie byłem daleki i tak nie bijąc się, zeszliśmy z placu.
Po roczkach nowembrowych zaraz pojechałem do Warszawy do nuncjatury, gdzie za pomocą księcia Czartoryskiego, teraźniejszego kanclerza lit., audytor nuncjaturski skasował mulktę i ekskomunikę, i tę fabrykę rasieńską, donec adsit licentia loci ordi-
narii pro aedificio profano osądził. Nihil ominus do biskupa łuckiego, naówczas Kobielskiego, pro impetranda licentia ojca mego odesłał.
Powróciłem przed Bożym Narodzeniem do Rasny, a na Boże Narodzenie pojechałem do Boćków do Sapiehy, podskarbiego nadwornego lit., gdzie był na też święta Sapieha
pierwszy na placu, przyszedł i Grabowski, a gdy szedł do kombinacji, nie byłem daleki i tak nie bijąc się, zeszliśmy z placu.
Po roczkach nowembrowych zaraz pojechałem do Warszawy do nuncjatury, gdzie za pomocą księcia Czartoryskiego, teraźniejszego kanclerza lit., audytor nuncjaturski skasował mulktę i ekskomunikę, i tę fabrykę rasieńską, donec adsit licentia loci ordi-
narii pro aedificio profano osądził. Nihil ominus do biskupa łuckiego, naówczas Kobielskiego, pro impetranda licentia ojca mego odesłał.
Powróciłem przed Bożym Narodzeniem do Rasny, a na Boże Narodzenie pojechałem do Boćków do Sapiehy, podskarbiego nadwornego lit., gdzie był na też święta Sapieha
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 198
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986