dzieje. A chociażem człek ubogi/ Gdy między puhary/ Sam mi Krymski Han nie srogi/ Z swoimi Tatary. Chociaż leży tam pod Wilnem/ Moskal o tej dobie. Wnet że mu ja będę silnem Jak podpiję sobie. Iże Szwedzi twierdzą naszy Wysiedli pod Rygę. Ja przy pełnej siadszy flaszy/ Pokażę im figę. Na Daniny niech kto inny/ Łapa przywileje. Wakans u nas trunek winny/ Kto pełną naleje. Mądrym mądrość niechaj służy/ Dworowi fakcje. Tym się każdy baw coć płuży/ Ten żyje kto pije. A z uciesną Komitywą/ Zasiadszy za stołem. Gardzimy Kontemplatywą/ Przy trunku wesołym. A tobie z
dźieie. A choćiażem człek vbogi/ Gdy między puháry/ Sąm mi Krymski Han nie srogi/ Z swoimi Tátáry. Choćiaż leży tám pod Wilnęm/ Moskal o tey dobie. Wnet że mu ia będę śilnem Iák podpiię sobie. Iże Szwedźi twierdzą nászy Wyśiedli pod Rygę. Ia przy pełney śiadszy flászy/ Pokażę im figę. Ná Dániny niech kto inny/ Łápa przywileie. Wákáns v nas trunek winny/ Kto pełną náleie. Mądrym mądrość niechay służy/ Dworowi fákcye. Tym się káżdy baw coć płuży/ Ten żyie kto piie. A z vćiesną Komitywą/ Záśiadszy zá stołem. Gárdźimy Contemplátywą/ Przy trunku wesołem. A tobie z
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 154
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
natychżemiast skoczę, Jak zdradę zoczę.
Musiałbym się wnet z miłością powadzić, Gdyby mię chciała na męki prowadzić; Ja czekam od tej, która mię tak wierci, Zdrowia, nie śmierci.
Kto syt żywota, niech inaczej żyje, Mnie żaden z mego mniemania nie zbije, Że po pogrzebie największe kochanie Za figę stanie. NA DŁUGĄ NOC
Jutrzenko gnuśna, rzekę, co-ć rzec trzeba, Ospała gwiazdo, ustąp słońcu z nieba! Już cię podziemna czeka otchłań cicha, Już cię różana zorza na łeb spycha. Ustąp! Czy zawsze wozisz się nie swymi Końmi, a azisia niepożyczanymi? Ustąp! Ja nie wiem, jak
natychżemiast skoczę, Jak zdradę zoczę.
Musiałbym się wnet z miłością powadzić, Gdyby mię chciała na męki prowadzić; Ja czekam od tej, która mię tak wierci, Zdrowia, nie śmierci.
Kto syt żywota, niech inaczej żyje, Mnie żaden z mego mniemania nie zbije, Że po pogrzebie największe kochanie Za figę stanie. NA DŁUGĄ NOC
Jutrzenko gnuśna, rzekę, co-ć rzec trzeba, Ospała gwiazdo, ustąp słońcu z nieba! Już cię podziemna czeka otchłań cicha, Już cię różana zorza na łeb spycha. Ustąp! Czy zawsze wozisz się nie swymi Końmi, a azisia niepożyczanymi? Ustąp! Ja nie wiem, jak
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 253
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ten przywileju. Jak to od Rzymian prawa daleko są nasze: Ty się ledwie przed dziećmi dociśniesz do kasze! 440. ZACHEUSZ NA FIGĘ
Chłopek niewielki wzrostem, chociaż widzi ciżbę, Żeby króla przywitał, ciśnie się przez izbę; Ale uwiązł i tylko z daleka mu dygę Uczynił. Tu ktoś wyższy, przez ramię mu figę Ukazawszy, gdy się guz sierdzi niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie mając psa przy domu; posyła mi dwoje I pisze, że: Daremne te starania
ten przywileju. Jak to od Rzymian prawa daleko są nasze: Ty się ledwie przed dziećmi dociśniesz do kasze! 440. ZACHEUSZ NA FIGĘ
Chłopek niewielki wzrostem, chociaż widzi ciżbę, Żeby króla przywitał, ciśnie się przez izbę; Ale uwiązł i tylko z daleka mu dygę Uczynił. Tu ktoś wyższy, przez ramię mu figę Ukazawszy, gdy się guz sierdzi niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie mając psa przy domu; posyła mi dwoje I pisze, że: Daremne te starania
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 378
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Student kupuje ptaszka — znać, że infimista. Drugi mówi: „Non emas, nam est uxor ista, Non cantabit.” Co słysząc: „I owszem, cantare Powinna by pulchrius uxor suo mare. 135. ZA ŻART — ODŻART
Dorodny — tak z jednego zażartował z malców: „Zachee, wstąp na figę!” — a zrobił ją z palców. Aż ów na to odpowie, kreaturka mała: „Pódź z tą figą na gałąź wprzód, bo niedojrzała!” IX 136. KŁOPOT TO I TO
Jako brodząc po lgniących brzegach z stadem kaczem Kwoce kłopot, tak księdzu z głupiem spowiedaczem.
Parobczaka tak pyta:
Student kupuje ptaszka — znać, że infimista. Drugi mówi: „Non emas, nam est uxor ista, Non cantabit.” Co słysząc: „I owszem, cantare Powinna by pulchrius uxor suo mare. 135. ZA ŻART — ODŻART
Dorodny — tak z jednego zażartował z malców: „Zachee, wstąp na figę!” — a zrobił ją z palców. Aż ów na to odpowie, kreaturka mała: „Pódź z tą figą na gałąź wprzód, bo niedojrzała!” IX 136. KŁOPOT TO I TO
Jako brodząc po lgniących brzegach z stadem kaczem Kwoce kłopot, tak księdzu z głupiem spowiedaczem.
Parobczaka tak pyta:
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 42
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
32. Za Pogańskich czasów pierwszego miesiąca figami i miodem przaśnym Egipcianie Merkuriuszowi ofiary czynili, intonując: Dulcis est veritas; od tego Bożka, Posła innych Bogów prawdy oczekując według Pieriusa libr. 53. cap. 41. Tego to drzewa liściem Adam wstyd swój zakrył w Raju, a Chrystus w Ewangelii, nie płodną przeklął figę.
GOSSIPIUM alias Bawełna drzewo nie wielkie, a na nim rosną główki, a w tych bawełna. Księża Egipscy do ofiar strój mieli z bawełny jako czystej rzeczy, nie z żywych bydłąt.
HEBENUS albo Ebenus Heban, drzewo bardzo ważne i ciężkie naturalnie dla swej gęstości, bez sęków rosnące: w zimie zielonością się popisuje
32. Za Pogańskich czasow pierwszego miesiąca figami y miodem przasnym Egypcianie Merkuryuszowi ofiary czynili, intonuiąc: Dulcis est veritas; od tego Bożka, Posła innych Bogow prawdy oczekuiąc według Pieriusa libr. 53. cap. 41. Tego to drzewa liściem Adam wstyd swoy zakrył w Raiu, á Chrystus w Ewangelii, nie płodną przeklął figę.
GOSSIPIUM alias Bawełna drzewo nie wielkie, á na nim rosną głowki, á w tych bawełna. Xięża Egypscy do ofiar stroy mieli z bawełny iako czystey rzeczy, nie z żywych bydłąt.
HEBENUS albo Ebenus Heban, drzewo bardzo ważne y cięszkie naturalnie dla swey gęstości, bez sękow rosnące: w zimie zielonością się popisuie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 327
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
chodzący, z białemi krzyżykami, i z dzwonkiem, aby się ich ludzie strzegli. Aci sami powinni być podściwi sumienni, aby zdrowych dla swego profitu nie zarażali, to mózgiem klamki smarując, to fanty podrzucając etc. Ite są jeszcze dobre remedia natęż zarażę. Wziąć kilka listków ruty, orzech Wloski wyłupiony, jednę figę, i szczyptę soli i to zmasłem wszytko zmieszawszy, naczczo jeść. Item wziąć bardzo mocnego octu, soku czosnkowego dwie drachmy, (a w jedne drachmę albo dragmę wchodzi szkrupułów trzy, szkrupuł ma gran albo ziarn 20) driakwi. Aleksandryjskiej wziąć dragmę jednę: to wszytko wraz zmieszać, dać choremu, uzdrowieje,
chodzący, z białemi krzyżykami, y z dzwonkiem, aby się ich ludzie strzegli. Aci sami powinni bydź podsciwi sumienni, aby zdrowych dla swego profitu nie zarażali, to mozgiem klamki smaruiąc, to fanty podrzucaiąc etc. Ite są ieszcze dobre remedia natęż zarażę. Wziąć kilka listkow ruty, orzech Wloski wyłupiony, iędnę figę, y szczyptę soli y to zmasłem wszytko zmieszawszy, naczczo ieść. Item wziąć bardzo mocnego octu, soku czosnkowego dwie drachmy, (á w iedne drachmę albo dragmę wchodzi szkrupułow trzy, szkrupuł ma gran albo ziarn 20) dryakwi. Alexandriyskiey wziąć dragmę iednę: to wszytko wraz zmieszać, dać choremu, uzdrowieie,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 454
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
się nie kłaniał, dopieroż Atheismum w Chinach ignotum nie znał. CHIŃSKIE Państwo ma te rzeki pryncypalne: HOANG, to jest Złotą, ciągnącą się na mil 400. drugą KIANG, to jest Niebieską, bieżącą przez mil 200. Obfitują Chiny we wszystko, co ma świat; osobliwsze ma trzy owoce SUNSA, albo Figę Chińską, jak jabłko złote, drugi owoc Lichi, trzeci Lamien, delikatnego smaku. W Prowincjach Południowych Chińskich, i w zimie i w lecie obfitość, lasy są morwowe, skąd Geografia Generalna i partykularna
jedwabiu wiele; jednakże Panowie tu tylko w jedwabiu, a pospólstwo w bawełnianej materyj chodzą. Mają Chiny drzewo pieprzowe
się nie kłaniał, dopieroż Atheismum w Chinach ignotum nie znał. CHINSKIE Państwo ma te rzeki pryncypalne: HOANG, to iest Złotą, ciągnącą się na mil 400. drugą KIANG, to iest Niebieską, bieżącą przez mil 200. Obfituią Chiny we wszystko, co ma świat; osobliwsze ma trzy owoce SUNSA, albo Figę Chińską, iak iabłko złote, drugi owoc Lichi, trzeci Lamien, delikatnego smaku. W Prowincyach Południowych Chińskich, y w zimie y w lecie obfitość, lasy są morwowe, zkąd Geografia Generalna y partykularna
iedwabiu wiele; iednakże Panowie tu tylko w iedwabiu, a pospolstwo w báwełnianey materyi chodzą. Maią Chiny drzewo pieprzowe
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 534
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Ligni Sancti 4. łoty, Rád: Tormentille Mentrasti, obojga po dwa łoty, warz w Wódce Babczanej przecedź, przydaj proszku z Galasu pułtora łota, Hałunu palonego ćwierć łota, zmięszawszy wymywaj Dziąsła. Służy na to i Tinctura Laccae. Na nabrzmiałość Dziąseł.
FIgę rozerznąć, i trzymać na Dziąsłach. Item. Warz Figę z Jęczmieniem, tę wodę przecedzoną trzymaj często w uściech, jeżeliby się jaki wrzód zebrał, otwórz go lancetem. Na wszelkie ust, Podniebienia, i Gardła afekcje.
WEś soku z babki, i Jeleniego języka równe części, płocz, przydawszy Diamoron, albo suche zioła warz. Jeżeliby podniebieni gniło, i
Ligni Sancti 4. łoty, Rád: Tormentille Mentrasti, oboygá po dwá łoty, warz w Wodce Babczáney przecedz, przyday proszku z Gálásu pułtorá łotá, Háłunu palonego ćwierć łotá, zmięszawszy wymyway Dźiąsłá. Służy na to y Tinctura Laccae. Ná nábrzmiáłość Dźiąseł.
FIgę rozerznąć, y trzymáć ná Dźiąsłách. Item. Warz Figę z Ięczmieniem, tę wodę przecedzoną trzymay często w uściech, ieżeliby się iáki wrzod zebrał, otworz go láncetem. Ná wszelkie ust, Podniebienia, y Gárdłá áffekcye.
WEś soku z babki, y Ieleniego ięzyká rowne częśći, płocz, przydawszy Diamoron, álbo suche źiołá warz. Ieżeliby podniebieni gniło, y
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 80
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
tykac ani Ich śmie urażać, i lub miałby z czego Drwić i nasmiać się, jednak milczy tego, Obawiając się, by mu popędliwe Pióro na potym nie było szkodliwe. Arwonci Diabłu (mowi) lubo widzę Błazna i w sobie słusznie z niego szydzę, Lubo to frant jest, ten dureń mym zdaniem I figę trzeba pokazować za nim Jednakże się mu kłaniam: bo faworu Pańskiego słyszę pełen i u Dworu Tak rozumieją, że on promowuje Gdy chce naprawi, a gdy chce zepsuje. Luboć częstokroć jest bardzo omylne To rozumienie, jednak mu przychylne Szczęście je dało, tak jako on prosił By Panu szeptał i wrzkomo donosił Coś
tykac ani Ich śmie urażać, y lub miałby z czego Drwić y nasmiać się, iednak milczy tego, Obawiaiąc się, by mu popędliwe Pioro na potym nie było szkodliwe. Arwonci Diabłu (mowi) lubo widzę Błazna y w sobie słusznie z niego szydzę, Lubo to frant iest, ten dureń mym zdaniem Y figę trzeba pokazować za nim Jednakże się mu kłaniam: bo faworu Pańskiego słyszę pełen y u Dworu Tak rozumieią, że on promowuie Gdy chce naprawi, á gdy chce zepsuie. Luboć częstokroć iest bardzo omylne To rozumienie, iednak mu przychylne Szczęście ie dało, tak iako on prosił By Panu szeptał y wrzkomo donosił Coś
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A8v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
dać obiecuje, tego się nie barzo bać trzeba. Bo naprzód owych piąci beczek złota, które w skarbie chowa, pewnie Polsce nie użyczy, gdyż w Rzymie zawsze beatius est visum accipere, quam dare, i nie wiem, ktoby się na obietnicę papieską spuszczać miał; który chcąc Wenetom, iż na klątwę jego figę pokazali, strasznym być, po wszytkich papieskich dzierżawach cła nieznośne wyciska, a jeno że od powietrza clić nie każe. Ukaże tedy do Hiszpan i Rakuszan. Hiszpan — i ten z sobą ma co czynić, a źrzódła im dalej, tem więcej mu się przebiera. A jeśli abo we Włoszech abo z Francuzami i Anglikami
dać obiecuje, tego się nie barzo bać trzeba. Bo naprzód owych piąci beczek złota, które w skarbie chowa, pewnie Polszcze nie użyczy, gdyż w Rzymie zawsze beatius est visum accipere, quam dare, i nie wiem, ktoby się na obietnicę papieską spuszczać miał; który chcąc Wenetom, iż na klątwę jego figę pokazali, strasznym być, po wszytkich papieskich dzierżawach cła nieznośne wyciska, a jeno że od powietrza clić nie każe. Ukaże tedy do Hiszpan i Rakuszan. Hiszpan — i ten z sobą ma co czynić, a źrzódła im dalej, tem więcej mu się przebiera. A jeśli abo we Włoszech abo z Francuzami i Anglikami
Skrót tekstu: List2KontrybCz_III
Strona: 202
Tytuł:
List II, w którym jest dyskurs o tej kontrybucyej pp. duchownych.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918