chleb/ gdy jest/ zsolą/ Damy gościom zdobrą wolą A domowe z nim przysmaki Kapłon/ Gęś/ Wieprz/ z Wołu flaki. Mam zwierzynę na mym stole Choć nie jeźdzę zepsy w pole/ Bo gdy w góry poślę po nią: Wszelaką Orłem ugonię. Równa siędzie gdy Drużyna/ Znajdę dla nich flaszkę Wina; Ta jeśli się zlęknie siełku Chmiel w Piwnicy jest w posiełku. A zalecon z tego bywa Sługi z Pany porownywa: Gdy chwalebnym wizerunkiem Wszyscy jednym piją trunkiem. W ten czas przydzie z bąkiem Duda W opiłego pośród luda A gdy w skrzypki zarzępolą Fraszka Orland z swą Wiolą. Więc kolejna Bracia naszy/ Cóż
chleb/ gdy iest/ zsolą/ Dámy gośćiom zdobrą wolą A domowe z nim przysmáki Kapłon/ Gęś/ Wieprz/ z Wołu fláki. Mam zwierzynę ná mym stole Choć nie iezdzę zepsy w pole/ Bo gdy w gory poślę po nię: Wszeláką Orłem vgonię. Rowna śiędźie gdy Druzyná/ Znaydę dla nich flászkę Winá; Tá ieśli się zlęknie śiełku Chmiel w Piwnicy iest w pośiełku. A zálecon z tego bywa Sługi z Pány porownywa: Gdy chwalebnym wizerunkiem Wszyscy iednym piią trunkiem. W ten czás przydźie z bąkiem Dudá W opiłego pośrod ludá A gdy w skrzypki zárzępolą Fraszká Orlánd z swą Wiolą. Więc koleyna Bráćia nászy/ Coż
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 191
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
dozorze, w skrytości i ostrożności miejsca, w zbytnie ust, oka i czynienia bezpieczeństwo, przez konniwencyją i nieszczęśliwą wieku teraźniejszego manijerę wprawowano, aż czas i pochop natury dotarł ostatka. Uważała Magdusia, kiedy pani matka z gościem się na migi znosiła, porozumiewała i schadzała; upatrywała, kiedy pani ochmistrzyni z winem dzbanuszek albo flaszkę z gorzałką stawiała; widywała, kiedy panna z fraucymeru dni i nocy z mężczyznami jak kokosz na jajcach wysiadywała, gziła się i pajęczynę po kątach omiatała. Zaglądała przez szpary, przez parkany, kiedy się stado albo swawolna stanowiła czeladka, aż też i sama na ponęty owe dała się sromotnej okazji na wędę, cnoty
dozorze, w skrytości i ostrożności miejsca, w zbytnie ust, oka i czynienia bezpieczeństwo, przez konniwencyją i nieszczęśliwą wieku teraźniejszego manijerę wprawowano, aż czas i pochop natury dotarł ostatka. Uważała Magdusia, kiedy pani matka z gościem się na migi znosiła, porozumiewała i schadzała; upatrywała, kiedy pani ochmistrzyni z winem dzbanuszek albo flaszkę z gorzałką stawiała; widywała, kiedy panna z fraucymeru dni i nocy z mężczyznami jak kokosz na jajcach wysiadywała, gziła się i pajęczynę po kątach omiatała. Zaglądała przez szpary, przez parkany, kiedy się stado albo swawolna stanowiła czeladka, aż też i sama na ponęty owe dała się sromotnej okazyjej na wędę, cnoty
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 213
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wszystkim prawie wiadomy, przetoż tu nic o nim. Pozłotę nitkowego srebra albo fanzilbru/ w pewnej wódce taki podają drudzy. Weś Antimonijcrudi optimi łot jeden/ potaszu dobrego łot jeden/ utrzyj jak najsubtelniej to oboje/ włóż w polewany garnek/ nalej wody/ warz mocno/ odstaw/ zlej klarowną wodę w flaszkę zamknij/ kiedy chcesz pozłacać: zagrzej tę wodkę ciepło/ zmaczaj w niej nitkowe srebro raz i drugi: a kolor weźmie złoty. Tak oni: Jam nie probował. Tom widział; iż pozłociwszy albo posrebrzywszy łokciowy drot miedziany przygrubiej/ woskiem go żółtym po wierzchu nie skąpo nasmarowawszy przez Cjajzen przeciągano/ znowu smarowano
wszystkim prawie wiádomy, przetoż tu nic o nim. Pozłotę nitkowego srebrá albo fánzilbru/ w pewney wodce taki podáią drudzy. Weś Antimonijcrudi optimi łot ieden/ potászu dobrego łot ieden/ utrzyi iák naysubtelniey to oboie/ włoż w polewány garnek/ náley wody/ wárz mocno/ odstáw/ zley klárowną wodę w flaszkę zamkniy/ kiedy chcesz pozłácáć: zágrzey tę wodkę ćiepło/ zmaczáy w niey nitkowe srebro ráz i drugi: a kolor weźmie złoty. Ták oni: Iám nie probowáł. Tom widźiáł; iż pozłoćiwszy álbo posrebrzywszy łokćiowy drot miedziany przygrubiey/ woskiem go żołtym po wierzchu nie skąpo násmarowawszy przez Cyáyzen przeciągano/ znowu smárowáno
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 285
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
kuropatwa, i cukrowe wety. Jakoż patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu. Aż też niesie parobek barszcz w kowanym pasie, Panna petercymentu flaszkę. Pojrzym na się. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas, będzie — prawi — sine arte mensa. Błomuż, potaż i frykacz francuskie to brydnie; Proszę na ten barszcz polski, póki nie ostydnie
kuropatwa, i cukrowe wety. Jakoż patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencyja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu. Aż też niesie parobek barszcz w kowanym pasie, Panna petercymentu flaszkę. Pojźrym na się. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas, będzie — prawi — sine arte mensa. Błomuż, potaż i frykacz francuskie to brydnie; Proszę na ten barszcz polski, póki nie ostydnie
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 656
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziewięćdziesiątdziewięć łokci pluder spore, Otwórz tej niemej duszy rychło drzwi do raju, A ciebie też żegnamy, księże Mikołaju,
Kaznodziejo nasz drogi! Łzy się zalewamy, Ile razy na imię twoje wspominamy. Żegna cię utrapiona żona twoja miła, A ten dzban piwa spory w głowie-ć postawiła. Dzban piwa i wileńskiej akwawity flaszkę, Wiedząc, że ta u ciebie miała, gdyś żył, łaskę. Do ciebie zaś Marcinie rzecz swą obracamy, I mądrej twojej rady w tej mierze żądamy. Mamy nienagorszego sam nauczyciela, Ministra Dambrowskiego; księdza Samuela. Który z Poznania świeżo jaśnie wyświecony, Tęż jasność prawdy twojej przyniósł w nasze strony. Ten
dziewięćdziesiątdziewięć łokci pluder spore, Otwórz tej niemej duszy rychło drzwi do raju, A ciebie też żegnamy, księże Mikołaju,
Kaznodziejo nasz drogi! Łzy się zalewamy, Ile razy na imię twoje wspominamy. Żegna cię utrapiona żona twoja miła, A ten dzban piwa spory w głowie-ć postawiła. Dzban piwa i wileńskiej akwawity flaszkę, Wiedząc, że ta u ciebie miała, gdyś żył, łaskę. Do ciebie zaś Marcinie rzecz swą obracamy, I mądrej twojej rady w tej mierze żądamy. Mamy nienagorszego sam nauczyciela, Ministra Dambrowskiego; księdza Samuela. Który z Poznania świeżo jaśnie wyświecony, Tęż jasność prawdy twojej przyniósł w nasze strony. Ten
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 295
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
tedy poruszony starzec/ źle mówił o nich. Usłyszawszy to Pastro/ zasmucił się/ i rzekłbraciej swojej. Co uczynimy temu wielkiemu starcowi/ oto nam ludzie frasunek zadali iż onego opuścili a do nas się udali/ a my nizacz nie stoim. Jakoż go tedy ukoimy? I rzekł: Weźcie c ostrawy i flaszkę wina/ a podźmy do niego/ i jedzmy z nim/ owa przez to będzie się mógł ubłagać. Wziąwszy tedy strawę którą byli dla siebie narządzili/ i szli do niego. A gdy zakołatali/ pytał uczeń jego/ kto tam. Rzekli: Powiedz ojcu iż Pastor przyszedł/ i pragnie od ciebie błogosławieństwa. A
tedy poruszony stárzec/ źle mowił o nich. Vsłyszawszy to Pástro/ zásmućił sie/ y rzekłbráćiey swoiey. Co vczynimy temu wielkiemu starcowi/ oto nam ludzie frásunek zádali iż onego opuśćili á do nas sie vdáli/ á my nizacz nie stoim. Iákoż go tedy vkoimy? Y rzekł: Weźćie c ostráwy y flászkę winá/ á podźmy do niego/ y iedzmy z nim/ owa przez to będzie sie mogł vbłágáć. Wźiąwszy tedy stráwę ktorą byli dla siebie nárządźili/ y szli do niego. A gdy zákołátáli/ pytał vczeń iego/ kto tám. Rzekli: Powiedz oycu iż Pástor przyszedł/ y prágnie od ćiebie błogosłáwieństwá. A
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 247
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
pożerać/ gdyżeście niegodni że was ziemia nosi/ ponieważ wy ani Boga się boicie/ ani ludzi wstydacie. Idzciesz z sprawami waszymi a tu się nigdy nie uracajcie. Oni tedy barzo zagniewani/ z wielką furią odeszli. A oto tegoż dnia na ono miejsce/ niosąc z Kwestu z towarzyszem swoim biesagi chleba i flaszkę wina/ przyszedł z. Franciszek. Gdy mu tedy Gwardian powiedział/ jako zbójce one odprawił. Święty Franciszek jął go o to barzo surowie strofować/ mówiąc: Ześ barzo niezbożnie uczynił/ abowiem grzecznicy snadniej bywali przywiedzeni wdzięczną łagodnością/ a niżli nie ludzką surowością. Ponieważ i Chrystus Pan/ Miest nasz/ któregośmy
pożeráć/ gdyżeśćie niegodni że was źiemiá nośi/ ponieważ wy áni Bogá sie boićie/ áni ludzi wstydaćie. Idzćiesz z sprawámi wászymi á tu sie nigdy nie vracayćie. Oni tedy barzo zágniewáni/ z wielką furyą odeszli. A oto tegoż dniá na ono mieysce/ niosąc z Questu z towarzyszem swoim biesági chlebá y flaszkę winá/ przyszedł s. Fránćiszek. Gdy mu tedy Gwardyan powiedźiał/ iáko zboyce one odprawił. Święty Fránćiszek iął go o to bárzo surowie strofowáć/ mowiąc: Ześ bárzo niezbożnie vczynił/ ábowiem grzecznicy snádniey bywali przywiedźieni wdźięczną łágodnosćią/ á niżli nie ludzką surowośćią. Ponieważ y Chrystus Pan/ Miest nász/ ktoregosmy
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 249
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
kaczką; nie jedzą też żadnego coby było zadawione: i więcej poważają Sobotę/ a niż Niedzielę. Laici zapuszczają włosy/ a brodę golą i wąsy: na szyj krzyż noszą. Przeciwnym sposobem Popi głowę golą/ a brodę długo noszą/ i kryż w ręku (czego miedzy laikami pozwalają tylko panom) i flaszkę rogową wody święconej/ żeby jej dawali każdemu/ który ich o nią prosił: (a proszą wszyscy) i kropią nią potrawy i napoje swoje/ żegnając krzyżem. Król Jan (o którymeśmy powiedzieli indziej) postanowił/ aby Parrochij (a te są jak klasztory jakie) nie było więcej w mieście nad 4.
káczką; nie iedzą też żadnego coby było zádawione: y więcey poważáią Sobotę/ á niż Niedźielę. Láici zápusczáią włosy/ á brodę golą y wąsy: ná szyi krzyż noszą. Przećiwnym sposobem Popi głowę golą/ á brodę długo noszą/ y kryż w ręku (czego miedzy láikámi pozwaláią tylko pánom) y flászkę rogową wody święconey/ żeby iey dawáli káżdemu/ ktory ich o nię prośił: (á proszą wszyscy) y kropią nią potráwy y napoie swoie/ żegnáiąc krzyżem. Krol Ian (o ktorymesmy powiedźieli indźiey) postánowił/ áby Párrochiy (á te są iák klasztory iákie) nie było więcey w mieśćie nád 4.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 219
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zowią Romaniją i inszych Win Tak i ten Pan stolnik czynił zawsze sobie z ynszej flaszki nalewał wodki a Mnie z ynszej. Rozumiałem ja zrazu że on pije lepszą nie mówiłem nic myślałem tylko o jaka to Grubianitas az skoro tez już do konfidencyjej przyszli, jednego czasu nalał sobie i wypił bierze z pojszrodka inszą flaszkę i nalewa dla mnie A ja tym czasem porwałem owę co on z niej sam pił on skoczy do mnie chce mi wydzierać a ja tez tym czasem nachylę do geby az owa śmierdząca brzydka Dopiero mówię rozumiałem ci że sam lepsza pijesz ale teraz mam cię za polityka kiedy mi lepszej niżeli sobie nalewasz wstydził się bardzo
zowią Romaniią y inszych Win Tak y ten Pan stolnik czynił zawsze sobie z ynszey flaszki nalewał wodki a Mnie z ynszey. Rozumiałęm ia zrazu że on piie lepszą nie mowiłęm nic myslałęm tylko o iaka to Grubianitas az skoro tez iuz do konfidencyiey przyszli, iednego czasu nalał sobie y wypił bierze z poyszrodka inszą flaszkę y nalewa dla mnie A ia tym czasęm porwałęm owę co on z niey sąm pił on skoczy do mnie chce mi wydzierać a ia tez tym czasem nachylę do geby az owa smierdząca brzydka Dopiero mowię rozumiałęm ci że sąm lepsza piiesz ale teraz mąm cię za polityka kiedy mi lepszey nizeli sobie nalewasz wstydził się bardzo
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 166
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ abo przy boku matek ich leżące/ obrzędami naszemi zabijamy: które gdj rozumieją być vouszone/ abo że z inszej przyczyny umarły/ zgrobów po tajemnie kradniemy/ i wkotle warzymy aż gdj kości odpadna wszytko ciało się rozpłynie/ zgęstszej materii czyniemy maść/ naszej nauce potrzebõ/ i pojazdõ służącą: rzekszą zaś napełniamy flaszkę/ abo buklazek/ z którego gdy się kto napije/ przydawszy nieco ceremonij/ zaraz stawa się uczestnikiem/ i uczonym w naszej sekcie. Do tegoż służy i ten sposób jaśniejszy/ i do rozumienia snadniejszy. Młodzieniec abowiem niektóry z żoną swoją czarownicą pojmany do Berneńskiego sądu/ i w osobną wieżę od żony swojej wsadzony
/ ábo przy boku mátek ich leżące/ obrzędámi nászemi zábiiamy: ktore gdj rozumieią być vouszone/ ábo że z inszey przjczjny vmárły/ zgrobow po táiemnie krádniemy/ y wkotle wárzjmy áż gdj kośći odpádna wszjtko ćiáło sie rozpłynie/ zgęstszey máteriey czyniemy máść/ nászey náuce potrzebõ/ y poiázdõ służącą: rzekszą záś nápełniamy flaszkę/ ábo buklazek/ z ktore^o^ gdy sie kto nápiie/ przydawszy nieco ceremoniy/ záraz sstawa sie vczestnikiem/ y vczonỹ w nászey sekćie. Do tegoż służy y ten sposob iaśnieyszy/ y do rozumienia snádnieyszy. Młodźieniec ábowiem niektory z żoną swoią czárownicą poimány do Berneńskiego sądu/ y w osobną wieżę od żony swoiey wsádzony
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 42
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614