— a jam musiał dać Wenerze. Jeszcze to mało było na jej szpetne strupy, Przyszło jej i z ojcowskiej dokładać chałupy.” 239. NA MUCHY, DO PŁAZY
Cóż to widzę u ciebie, mój cnotliwy Płaza? Tedy i od biednych much przyda się zaraza? Tu właśnie, gdzie u ciebie po czele flejtuchy, Widziałem wczora u twej Cecylijej muchy. 240. CHORĄGWIE DYMOWE
Nikt mi tego sposobu na Turki nie zgani: Wykurzyć ich z okopu, jako osy z bani. Tak im zadał Sobieski w Chocimiu oskomin, Dymy z całej Korony w jeden wziąwszy komin. 241. NA TOŻ
Piękne i straszne było wojsko pod
— a jam musiał dać Wenerze. Jeszcze to mało było na jej szpetne strupy, Przyszło jej i z ojcowskiej dokładać chałupy.” 239. NA MUCHY, DO PŁAZY
Cóż to widzę u ciebie, mój cnotliwy Płaza? Tedy i od biednych much przyda się zaraza? Tu właśnie, gdzie u ciebie po czele flejtuchy, Widziałem wczora u twej Cecylijej muchy. 240. CHORĄGWIE DYMOWE
Nikt mi tego sposobu na Turki nie zgani: Wykurzyć ich z okopu, jako osy z bani. Tak im zadał Sobieski w Chocimiu oskomin, Dymy z całej Korony w jeden wziąwszy komin. 241. NA TOŻ
Piękne i straszne było wojsko pod
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 297
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niech jak swoje garnie, Odejdźcie precz, nie znam was, czart do swej owczarnie. 463 (D). DO TEGOŻ NA MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Mocarz głębi piekielnej, tak Pismo tłumaczy, Zowie się Belzebubem, co książę much znaczy. Przebóg, zrzucajcie z czoła, białegłowy, muchy: Jegoć to nieszczęśliwe piątna te flejtuchy. Która je kolwiek nosi, już, już jego cechą Do piekła naznaczona, gdy wrzącej warzechą Smoły on smok okrutny na bezbożnej twarzy Herb swój, muchę, książę much, straszliwie wywarzy. Czemuż nie barankową raczej niźli smoczą, Krwią, nie smołą, matrony swoje serca moczą? Że gdy przyjdzie do braku,
niech jak swoje garnie, Odejdźcie precz, nie znam was, czart do swej owczarnie. 463 (D). DO TEGOŻ NA MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Mocarz głębi piekielnej, tak Pismo tłumaczy, Zowie się Belzebubem, co książę much znaczy. Przebóg, zrzucajcie z czoła, białegłowy, muchy: Jegoć to nieszczęśliwe piątna te flejtuchy. Która je kolwiek nosi, już, już jego cechą Do piekła naznaczona, gdy wrzącej warzechą Smoły on smok okrutny na bezbożnej twarzy Herb swój, muchę, książę much, straszliwie wywarzy. Czemuż nie barankową raczej niźli smoczą, Krwią, nie smołą, matrony swoje serca moczą? Że gdy przyjdzie do braku,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 389
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żartować, wierę, nowej fozy), Którego bez zwierciadła, bo tym zrobion tokiem, Napatrzysz się, widziała, zyzowatym okiem? Skąd jakoby ze źródła, kto by rzekł, wzrok krzywy Zawsze wyrzuca krople zielonej oliwy. Jeśli cię rzadkie zębów błękitnych szeregi Albo po ospowatej twarzy cieszą piegi, Kędy na zupnej maści lepione flejtuchy Jak żywe wyrażają owe wielkie muchy? Pyszczaszek królikowy; załamana bródka; Dołek w niej na pół palca; ostra starczy kłódka Z brudnej i chudej szyje, gdzie wszytkie kawałki,
Wszytkie przez krztań puszczone policzysz michałki. Ucho trochę obwisłe i tu, nową modą, Trzęsidło czy starego indyka pod brodą? Że rdza padnie na
żartować, wierę, nowej fozy), Którego bez zwierciadła, bo tym zrobion tokiem, Napatrzysz się, widziała, zyzowatym okiem? Skąd jakoby ze źródła, kto by rzekł, wzrok krzywy Zawsze wyrzuca krople zielonej oliwy. Jeśli cię rzadkie zębów błękitnych szeregi Albo po ospowatej twarzy cieszą piegi, Kędy na zupnej maści lepione flejtuchy Jak żywe wyrażają owe wielkie muchy? Pyszczaszek królikowy; załamana bródka; Dołek w niej na pół palca; ostra starczy kłódka Z brudnej i chudej szyje, gdzie wszytkie kawałki,
Wszytkie przez krztań puszczone policzysz michałki. Ucho trochę obwisłe i tu, nową modą, Trzęsidło czy starego indyka pod brodą? Że rdza padnie na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 395
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, raczże się kontentować płaczem. Trzęś, szukaj, macaj, gdzie chcesz, zlicz we mnie do włosa — Nie mam prócz łez pieniędzy i prócz oczu trzosa. 8. KATARZYNA MorsztynOWNA: RANNA ŻYWOT MA TROSKANY
Jest od rany cyrulik, jest i od postrzału, I choć wrzody ludzkiemu przydadzą się ciału. Są flejtuchy, jest plastrów rozmaitych wiele; Lecz komu serce żalu osiędą sadzele I kto w nie od takiego ranę odniósł grotu — Nie masz doktora, nie masz na to antydotu, Musi żyć, lecz żyć w bólu od tak ciężkiej rany, Jako ta matka RANNA ŻYWOT MA sTROSKANY; Którą gdy z wychowanych śmierć sieroci dziatek,
, raczże się kontentować płaczem. Trzęś, szukaj, macaj, gdzie chcesz, zlicz we mnie do włosa — Nie mam prócz łez pieniędzy i prócz oczu trzosa. 8. KATARZYNA MORSTYNOWNA: RANNA ŻYWOT MA TROSKANY
Jest od rany cyrulik, jest i od postrzału, I choć wrzody ludzkiemu przydadzą się ciału. Są flejtuchy, jest plastrów rozmaitych wiele; Lecz komu serce żalu osiędą sadzele I kto w nie od takiego ranę odniósł grotu — Nie masz doktora, nie masz na to antydotu, Musi żyć, lecz żyć w bólu od tak ciężkiej rany, Jako ta matka RANNA ŻYWOT MA sTROSKANY; Którą gdy z wychowanych śmierć sieroci dziatek,
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 545
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
W Kamieńca Podolskiego złożyli kościele. Tam, zadawszy na sercach niezleczone smutki Domowi swemu, czeka anielskiej pobudki, I już Tatr Pirenejskich nieprzebytym wałem Zaległ Turkom tamten próg swoim zacnym ciałem. Starszy bierze chorągiew po rodzicu lubem, Pod przysięgą się wiecznym zawiązawszy ślubem, Że mu żadne na świecie prócz pogańskiej juchy Zakrwawionego serca nie zgoją flejtuchy. Straciwszy naszy wodza nie zaraz się strwożą. W Bogu, w sercu a w szabli ufność swą położą, I tam, gdzie im na odsiecz Wejer lonty kurzy, Skoro się krwią turecką każdy upurpurzy, Kilkunastu straciwszy, odwodem się puszczą, Przebijając przez gęstą bisurmanów tłuszczą, Lecz by ich był i Wejer nie wyrwał
W Kamieńca Podolskiego złożyli kościele. Tam, zadawszy na sercach niezleczone smutki Domowi swemu, czeka anielskiej pobudki, I już Tatr Pirenejskich nieprzebytym wałem Zaległ Turkom tamten próg swoim zacnym ciałem. Starszy bierze chorągiew po rodzicu lubém, Pod przysięgą się wiecznym zawiązawszy ślubem, Że mu żadne na świecie prócz pogańskiej juchy Zakrwawionego serca nie zgoją flejtuchy. Straciwszy naszy wodza nie zaraz się strwożą. W Bogu, w sercu a w szabli ufność swą położą, I tam, gdzie im na odsiecz Wejer lonty kurzy, Skoro się krwią turecką każdy upurpurzy, Kilkunastu straciwszy, odwodem się puszczą, Przebijając przez gęstą bisurmanów tłuszczą, Lecz by ich był i Wejer nie wyrwał
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 299
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924