Widać było, te zwłaszcza, w których drogie swoje I skarby i klejnoty przedniejsze chowała I do nich żadna panna wniść nigdy nie śmiała Prócz świadomszej tajemnic. Tam, gdy rzucił okiem, Ujrzał karła, dybiącem co wszedł cicho krokiem; Który wziąwszy się w pasy dość ścisło z królową, Pod się ją chyżo rzucił jakąś fodzą nową.
XXXV.
Jokond mniema, widząc to, iż go sny bawiły: Tak rozerwane wtenczas jego zmysły były. Wytrzeszcza oczy: „Co to - mówi - prze Bóg żywy! Śpięż ja, czyli na jawie widzę takie dziwy?” Potem ledwie samemu uwierzywszy sobie, Na pojedynek, w trefnem co się
Widać było, te zwłaszcza, w których drogie swoje I skarby i klejnoty przedniejsze chowała I do nich żadna panna wniść nigdy nie śmiała Prócz świadomszej tajemnic. Tam, gdy rzucił okiem, Ujrzał karła, dybiącem co wszedł cicho krokiem; Który wziąwszy się w pasy dość ścisło z królową, Pod się ją chyżo rzucił jakąś fodzą nową.
XXXV.
Jokond mniema, widząc to, iż go sny bawiły: Tak rozerwane wtenczas jego zmysły były. Wytrzeszcza oczy: „Co to - mówi - prze Bóg żywy! Śpięż ja, czyli na jawie widzę takie dziwy?” Potem ledwie samemu uwierzywszy sobie, Na pojedynek, w trefnem co się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 365
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dziwował Przedtem, choć się to inszej teraz rozmiłował.
XL
Więc i to może Bóg dać, że tam pomstę znaczną Wezmę za złamany ślub, za wiarę opaczną, W oczach chytrości pełnych Rugiera zdradnego Łeb Marfizie uciąwszy, co nieszczęścia mego Jest przyczyną”. Tak mówiąc w drogę się gotuje, Szatę tylko haftować trefną rozkazuje Fodzą, aby serdeczne żale wyraziła, Dla których sobie żywot słodki omierziła.
XL
Cyprysy, twardą stalą z pniaków odwalone, Chce mieć na czarnej sukni złotem urobione, Cyprysy, co nadzieję dalszego rośnienia Tracą, gdy je siekiera dzieli od korzenia, I kiedy, rozbracone z niem, wnet usychają I więcej wilgotności zielonych nie mają
dziwował Przedtem, choć się to inszej teraz rozmiłował.
XL
Więc i to może Bóg dać, że tam pomstę znaczną Wezmę za złamany ślub, za wiarę opaczną, W oczach chytrości pełnych Rugiera zdradnego Łeb Marfizie uciąwszy, co nieszczęścia mego Jest przyczyną”. Tak mówiąc w drogę się gotuje, Szatę tylko haftować trefną rozkazuje Fodzą, aby serdeczne żale wyraziła, Dla których sobie żywot słodki omierziła.
XL
Cyprysy, twardą stalą z pniaków odwalone, Chce mieć na czarnej sukni złotem urobione, Cyprysy, co nadzieję dalszego rośnienia Tracą, gdy je siekiera dzieli od korzenia, I kiedy, rozbracone z niem, wnet usychają I więcej wilgotności zielonych nie mają
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 12
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wszystkie koszty i ozdoby Fontana celowała, która żywem zdrojem Trudy, prochy, pragnienia z najgorętszem znojem Uśmierzała; od niej trzy z trzech stron wypadały Strugi, a zagorzałe kwiecia odżywiały. Słodki szmer rozerwanej po kamykach wody Wszystkie uciechy, wszystkie zdał się mieć wygody. I.
LXXI
Zbudowana od mistrza dziwnie uczonego Dość subtelnie i fodzą rozumu bystrego Nakształt namiotu albo ośmrożnej altany, Której strop wielkiem kosztem beł pomalownny Gwiazdami, jakowe noc błękitnawa miewa, Gdy szare bez chmur ciemnych poświaty rozsiewa; Wierzch na ośmiu statuach stał alabastrowych, Które trzymają niebo ono planet nowych.
LXX
Amalteej róg w prawej ręce jest obfity, Dziwnie wesołym kunsztem od mistrza wyryty;
wszystkie koszty i ozdoby Fontana celowała, która żywem zdrojem Trudy, prochy, pragnienia z najgorętszem znojem Uśmierzała; od niej trzy z trzech stron wypadały Strugi, a zagorzałe kwiecia odżywiały. Słodki szmer rozerwanej po kamykach wody Wszystkie uciechy, wszystkie zdał się mieć wygody. I.
LXXI
Zbudowana od mistrza dziwnie uczonego Dość subtelnie i fodzą rozumu bystrego Nakształt namiotu albo ośmrożnej altany, Której strop wielkiem kosztem beł pomalownny Gwiazdami, jakowe noc błękitnawa miewa, Gdy szare bez chmur ciemnych poświaty rozsiewa; Wierzch na ośmiu statuach stał alabastrowych, Które trzymają niebo ono planet nowych.
LXX
Amalteej róg w prawej ręce jest obfity, Dziwnie wesołem kunsztem od mistrza wyryty;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 272
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905