wszędzie i kiedy chce, Febie, na złość tobie Dzień jasny sobie czyni, kto je ma przy sobie. Ale nie tylko dziwne same są kamienie, Ale i ich misterne i sztuczne zrobienie, Tak, że trudno rozsądzić, trudno porachować, Co drożej: czy robotę, czy same szacować.
LXI.
Na wysokich frambugach, które tak się zdały, Że ich miasto podpory nieba używały, Były ogrody pyszne, o jakie w nizinie I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew
wszędzie i kiedy chce, Febie, na złość tobie Dzień jasny sobie czyni, kto je ma przy sobie. Ale nie tylko dziwne same są kamienie, Ale i ich misterne i sztuczne zrobienie, Tak, że trudno rozsądzić, trudno porachować, Co drożej: czy robotę, czy same szacować.
LXI.
Na wysokich frambugach, które tak się zdały, Że ich miasto podpory nieba używały, Były ogrody pyszne, o jakie w nizinie I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 211
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
za te dostępują Odpustów podczas zupełnych/ podczas wybawienia dusze z Czyśćca/ a te może każdy dzień każdy człowiek otrzymać/ o czym W. Ociec Walerian de Cracouia w swym Ogrodzie Rożanym szerzej pisze. Przyozdobiony ten Kościół wszytek Obrazami wielkimi/ i wielce kosztownymi/ które reprezentują Historie różne Patronów Zakonu/ a te postawione są w frambugach wzgórę pod okny. Ma i wieżą wysoką struktury pięknej/ za urzędu Przeorostwa W. Ojca Mateusza Borowki/ tegoż Zakonu w Piśmie ś. Doktora/ wystawiona Roku 1648. Jest też tu w tym Klasztorze Biblioteka dostatnia w Księgi drukowane/ i w pisane. Widzieć tu onych Ojców starych prace wielkie w pisaniu różnych Ksiąg
zá te dostępuią Odpustow podczás zupełnych/ podczás wybáwienia dusze z Czyscá/ á te może káżdy dźień káżdy człowiek otrzymáć/ o czym W. Oćiec Wáleryan de Cracouia w swym Ogrodźie Rożánym szerzey pisze. Przyozdobiony ten Kośćioł wszytek Obrázámi wielkimi/ y wielce kosztownymi/ ktore reprezentuią Historye rożne Pátronow Zakonu/ á te postáwione są w frámbugách wzgorę pod okny. Ma y wieżą wysoką struktury piękney/ zá vrzędu Przeorostwá W. Oycá Máttheuszá Borowki/ tegoż Zakonu w Pismie ś. Doktorá/ wystáwiona Roku 1648. Iest też tu w tym Klasztorze Bibliotheká dostátnia w Kśięgi drukowáne/ y w pisáne. Widźieć tu onych Oycow stárych prace wielkie w pisániu rożnych Kśiąg
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 49
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
obu stron są ogrody/ i grunty pożyteczne/ i dobrze naprawione. Silurea nie wielkie jest miejsce: nie daleko niej jest jedna wieś/ którą zowią Ponte/ dla mostu jednego który tam postawiony jest/ nad jednym strumieniem nad morzem idącym/ a jest go wdłuż na dobrą ćwierć mile/ z kamienia żywego/ o czterech frambugach wielkich/ z których każdy dzieli się na dziewięć inszych mniejszych. Pierwszej części, Europa. KonstantynoPOL, I BOSFORUS TRACICUS.
ZWęziwszy się znowu ów kanał/ którymechmy nawigowali/ czyni Bosforum Tracicum, wdłuż na 120. staj/ bo tak wiele rachują od jego początku do czarnego morza. szerokość jego nawiętsza nie przechodzi 12
obu stron są ogrody/ y grunty pożyteczne/ y dobrze nápráwione. Silurea nie wielkie iest mieysce: nie dáleko niey iest iedná wieś/ ktorą zowią Ponte/ dla mostu iednego ktory tám postáwiony iest/ nád iednym strumieniem nád morzem idącym/ á iest go wdłuż ná dobrą ćwierć mile/ z kamieniá żywego/ o czterech frambugách wielkich/ z ktorych káżdy dźieli się ná dźiewięć inszych mnieyszych. Pierwszey częśći, Europá. KONSTANTINOPOL, Y BOSFORVS THRACICVS.
ZWęźiwszy się znowu ow kánał/ ktorymechmy náuigowáli/ czyni Bosforum Tracicum, wdłuż ná 120. stay/ bo ták wiele ráchuią od iego początku do czarnego morzá. szerokość iego nawiętsza nie przechodźi 12
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 144
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
tchną i mówią; jeśli wzrok nie błądzi, Z najsztuczniejszej roboty tak je każdy sądzi. Podwórze, na sto łokci kształtnie wymierzone W kwadrat, uciechy swoje ma niewymówione.
LXXI.
Każdy gmach piękną salę, piękne ma pokoje, W każdem rozkoszy, w każdem są uciechy swoje. Ganki na mosiądzowych słupach wyniesione, Na frambugach kamiennych, drugie uzłocone. Nadto misterna ręka rzemieślników sztucznych I pod ziemią pałaców narobiła bucznych, Których takie są stania i rozkoszne wczasy, Iż ich prędko wypisać krótkie bronią czasy.
LXXII.
Rubych filarów wierzchy ze złota szczerego, Same z marmuru zaś są najwyborniejszego, Rozmajcie wyrzezane i sflorysowane: Tu perłami, tu drogiem szafirem
tchną i mówią; jeśli wzrok nie błądzi, Z najsztuczniejszej roboty tak je każdy sądzi. Podwórze, na sto łokci kształtnie wymierzone W kwadrat, uciechy swoje ma niewymówione.
LXXI.
Każdy gmach piękną salę, piękne ma pokoje, W każdem rozkoszy, w każdem są uciechy swoje. Ganki na mosiądzowych słupach wyniesione, Na frambugach kamiennych, drugie uzłocone. Nadto misterna ręka rzemieśników sztucznych I pod ziemią pałaców narobiła bucznych, Których takie są stania i rozkoszne wczasy, Iż ich prędko wypisać krótkie bronią czasy.
LXXII.
Rubych filarów wierzchy ze złota szczerego, Same z marmuru zaś są najwyborniejszego, Rozmajcie wyrzezane i sflorysowane: Tu perłami, tu drogiem szafirem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 271
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905