jest/ że jest wiele gośćcowatych w Rusi/ jednakże nie przeto już inne choroby poginęły: gdy za zbytkami naszemi/ i za grzechami/ nie ubywa chorób/ ale prawie co wiek i co dzień// jeszcze przybywa. Nazywajmysz tedy paraliże/ paraliżem: kurcze/ kurczem: podagrę/ podagrą: francę/ francą: a gościec/ gośćcem. A kiedy będziem nazywać własnemi nazwiski każdą chorobę/ łatwiej każdą ż nich leczyć będziemy mogli: a jeśli sami nie znamy się na chorobach/ zostawmy to na tych/ i puśćmy się na nich/ którzy się około tego obierają/ i wszytek żywot swój na tym trawią/ vt sciant discernere
iest/ że iest wiele gośćcowátych w Ruśi/ iednákźe nie przeto iuż inne choroby poginęły: gdy zá zbytkámi nászemi/ y zá grzechámi/ nie vbywa chorob/ ále práwie co wiek y co dźień// ieszcże przybywa. Názywaymysz tedy párályże/ párályżem: kurcże/ kurcżem: podágrę/ podágrą: fráncę/ fráncą: á gośćiec/ gośćcem. A kiedy będźiem názywáć własnemi názwiski káżdą chorobę/ łatwiey káżdą ż nich lecżyć będźiemy mogli: á iesli sámi nie znamy się ná chorobách/ zostawmy to ná tych/ y puśćmy się ná nich/ ktorzy się około tego obieráią/ y wszytek żywot swoy ná tym trawią/ vt sciant discernere
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 206.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Korzeń z winem starym ćwierć łota pić dając/ wszelakim niedostatkom żołądkowym z zimnych przyczyn/ jest wielkim ratunkiem. Wrzodom ciało psujacym.
Wchodzi też użytecznie do tych lekarstw/ które bywają czynione przeciwko wrzodom złym/ jadowitym /a ciało roziadającym i psującym. Francy.
Bywa z drzewem Indyjskim warzony korzeń/ przeciwko Dworskiej niemocy/ którą Francą zowią/ a przez czterdzieści dni z wielkim ratunkiem i pomocą używany. Kule Strzały Trzaski Tarnie Gwoździe Skło Kości i inne rzeczy w cieli tkwiące spiesznie wyciąga/ korzeń z Maśleską/ którą też złotogłowem mianujemy/ Grekowie Maragon/ z Kokornakiem długim/ a z Zajęcznym sadłem utarszy/ przywijać na ranę. Tkwiące rzeczy w ciele.
Korzeń z winem stárym ćwierć łotá pić dáiąc/ wszelákim niedostátkom żołądkowym z źimnych przyczyn/ iest wielkim rátunkiem. Wrzodom ćiało psuiacym.
Wchodźi też vżytecznie do tych lekarstw/ ktore bywáią czynione przećiwko wrzodom złym/ iádowitym /á ćiáło roziadáiącym y psuiącym. Fráncy.
Bywa z drzewem Indyiskim wárzony korzeń/ przećiwko Dworskiey niemocy/ ktorą Fráncą zowią/ á przez czterdźieśći dni z wielkim rátunkiem y pomocą vżywány. Kule Strzały Trzaski Tarnie Gwoźdźie Skło Kośći y ine rzeczy w ćieli tkwiące spiesznie wyćiąga/ korzeń z Másleską/ ktorą też złotogłowem miánuiemy/ Grekowie Maragon/ z Kokornakiem długim/ á z Záięcznym sádłem vtárszy/ przywiiáć ná ránę. Tkwiące rzeczy w ćiele.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 107
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
czasza opętana wystałego, jako nie zawróciła Wmci mózgownice. B. Nie mogąc dłużej znieść, uszczypliwej mowy, niewstydliwej Wenery, porwawszy za rozkudłany warkocz, wrzuciłem ją tam precz do Zantuzu wesołego Cypru, gdzie była obrana Monarchinią wszystkich Nierżądnic. T. A jam zrozumiał, iż ona miała być tylko Mistrzynią, wszetecznych francą wypolerowanych kortezan, Panie mój, dziwne to było jakieś śniadanie, zaniechaj Wmść obiadów, podwieczorków i wieczerz, temu przeszłemu śniadaniu podobnych, aby Wmści zaś nie przysiodłał niesłychany przypadek. B. Totumfacki bież do Poczty, pytając się jeżeli już są Listy mnie należące. T. Z kąd się Wmść spodziewa pisania. B
czászá opętána wystałego, iáko nie záwroćiłá Wmći mozgownice. B. Nie mogąc dłużey znieść, vszczypliwey mowy, niewstydliwey Venery, porwawszy zá rozkudłány wárkocz, wrzućiłem ią tám precz do Zántuzu wesołego Cypru, gdźie byłá obrána Monárchinią wszystkich Nierżądnic. T. A iam zrozumiał, iż oná miáłá być tylko Mistrzynią, wszetecznych fráncą wypolerowánych kortezan, Pánie moy, dźiwne to było iákieś śniadánie, zániechay Wmść obiádow, podwieczorkow y wieczerz, temu przeszłemu śniadániu podobnych, áby Wmśći záś nie przyśiodłał niesłychány przypadek. B. Totumfácki biez do Poczty, pytáiąc się ieżeli iuż są Listy mnie należące. T. Z kąd się Wmść spodźiewa pisania. B
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 38
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
w szaty, nie lada zaprawdę maszkara. B. Ledwiem co kosę w ręce wzią, ustroiwszy się w łupiez chudawy, aliści wzajem śmierć ustrojona w zupan i ferezją rysią z kołnierzem, przechadza się po rynku wszystkiego świata w marmurkowym słyku, przypasawaszy Tyrański pałasz do boku, którą wszyscy być rozumieli Bohatyrem strasznym wywędzonym trzecioletnią Francą. T. Miała wielkie szczęście na ten czas Kuma nielitościwa, że się nie zdarzyło potykać z onemi którzy z Wmcią wodpowiedzi chodzą: penieby jej dano salve w łeb z pistolettu, parą kul nabitego, byłaby, nieboga goła pewnie, jako więc mówią na niewczesnej kozodrzy. B. Ja w tym wystąpiwszy
w száty, nie ládá záprawdę mászkárá. B. Ledwiem co kosę w ręce wźią, vstroiwszy się w łupiez chudáwy, áliśći wzáiem śmierć vstroiona w zupan y ferezyą ryśią z kołnierzem, przechadza się po rynku wszystkiego świátá w mármurkowym słyku, przypasawaszy Tyrański páłász do boku, ktorą wszyscy być rozumieli Bohátyrem strasznym wywędzonym trzećioletnią Fráncą. T. Miáłá wielkie szczęśćie ná ten czás Kumá nielutośćiwa, że się nie zdárzyło potykáć z onemi ktorzy z Wmćią wodpowiedźi chodzą: penieby iey dáno salve w łeb z pistolettu, párą kul nábitego, byłáby, niebogá goła pewnie, iáko więc mowią ná niewczesney kozodrzy. B. Ia w tym wystąpiwszy
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 61
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ż Diabła będą jeść, te ustawicznie bląkające się persony. B. Będzie co jeść, ty się nie frasuj, Satrunusowi nastare zęby damy farmuszkę, z bułatu piłowanego. Jowiszowi dwanaście dusz baranich pieczysto, Marsowi dwa szturmy duszone w petardach. Słońcu wyszczerzone zęby Bucyfowe, Wenerze przy nadobne yKortyzany z siemi Zantuzów przednią zaprawionych francą, Merkuriuszowi piąciu Błaznów naśpikowanych z Francuska a Księżycowi Klępę wędzoną do chrzanu, albo mustardą. T. Dobrze, dobrze. Ja idę. B. Idź, mów, niech się zatrzymają aż obiad wydadzą. T. A czymże się zabawić mają. B, Saturnus czasem żyje, lubo nie dla apetytu,dsanaście
ż Diabła bedą ieść, te vstáwicznie bląkáiące się persony. B. Będźie co ieść, ty się nie frásuy, Satrunusowi nástáre zęby damy fármuszkę, z bułatu piłowánego. Iowiszowi dwanaśćie dusz báránich pieczysto, Mársowi dwá szturmy duszone w petárdách. Słońcu wyszczerzone zęby Bucyfowe, Wenerze przy nadobne yKortyzány z śiemi Zántuzow przednią zapráwionych fráncą, Mercuriuszowi piąćiu Błaznow náśpikowánych z Fráncuská á Xiężycowi Klępę wędzoną do chrzanu, álbo mustárdą. T. Dobrze, dobrze. Ia idę. B. Idź, mow, niech się zátrzymáią áż obiad wydádzą. T. A czymże się zábáwić máią. B, Sáturnus czásem żyie, lubo nie dla áppetytu,dsánaście
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 144
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Rzymianie Wzięli niezbedne wiązanie. We łbie szum, w kościach łamanie, W mieszku trwoga; ach, mój panie,
Czegoć kiepstwo nabroiło, Kiepstwemby się nie skropiło. Przyjdzie poszukać doktora Póki nie pognije skora. Kasper ow z siennej ulice Dobrze goi dymienice. Rożyc ten ma pannę w domu, Próżno tam iść z francą komu; Ale Wilhelm, ten liszaje Salsą suszy, szyszki kraje. Jan Hini, co pod Murzyny, Przypędza do gęby śliny A Jan Wolski ciesze dłotkiem. Przybijając z góry młotkiem. Malcher goi pryszcze, piecze, Mięso rzeże, żyły siecze. Hendrys z Stradomia do kiły Jest szczęśliwy, choć opiły. Balcer zaś
Rzymianie Wzięli niezbedne wiązanie. We łbie szum, w kościach łamanie, W mieszku trwoga; ach, moj panie,
Czegoć kiepstwo nabroiło, Kiepstwemby się nie skropiło. Przyjdzie poszukać doktora Poki nie pognije skora. Kasper ow z siennej ulice Dobrze goi dymienice. Rożyc ten ma pannę w domu, Prożno tam iść z francą komu; Ale Wilhelm, ten liszaje Salsą suszy, szyszki kraje. Jan Hini, co pod Murzyny, Przypędza do gęby śliny A Jan Wolski ciesze dłotkiem. Przybijając z gory młotkiem. Malcher goi pryszcze, piecze, Mięso rzeże, żyły siecze. Hendrys z Stradomia do kiły Jest szczęśliwy, choć opiły. Balcer zaś
Skrót tekstu: SzlichWierszeWir_I
Strona: 175
Tytuł:
Wiersze rozmaite JE. Mci Pana Jerzego z Bukowca Szlichtinka
Autor:
Jerzy Szlichtyng
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nie dawne ma/ i od tych narodów podobno/ u których najwięcej gości i przemieszkiwa/ wzięte/ jako Holendrów/ Zelandów/ Flandrów/ Brabańczyków/ Duńczyków/ Szwedów/ Norwegów/ Fryzonów/ Westfalów/ Saronów/ i inszych którzy Niemczyzną miedzy sobą spółkują/ i nad morzem mieszkają. Sirenius w Herbarzu kedyś swoim nazwał/ Francą pomorską/ bo i u tych jako nad morzem mieszkających pospolita bywa. Ci tedy i inszy z Niemieckiego ochrzcili ją Schorbock abo Skorbuck/ od rzezania i żarcia brzucha: Duńczykowie Schorbeck/ od bólów zębom i dziąseł/ abo Schorbein od nóg i bioder słabości. U tych wszytkiech pożyczywszy słowa/ zowią teraz tę chorobę Medykowie Scorbutus
nie dawne ma/ y od tych narodow podobno/ u ktorych naywięcey gośći y przemieszkiwa/ wźięte/ iáko Hollendrow/ Zelándow/ Flándrow/ Brábáńczykow/ Duńczykow/ Szwedow/ Norwegow/ Fryzonow/ Westfalow/ Sáronow/ y inszych ktorzy Niemczyzną miedzy sobá społkuią/ y nád morzem mieszkáią. Sirenius w Herbarzu kedyś swoim názwał/ Fráncą pomorską/ bo y u tych iáko nad morzem mieszkáiących pospolita bywa. Ci tedy y inszy z Niemieckie^o^ ochrzcili ią Schorbock ábo Skorbuck/ od rzezánia y żárcia brzuchá: Duńczykowie Schorbeck/ od bolow zębom y dźiąseł/ abo Schorbein od nog y bioder słábośći. U tych wszytkiech pożyczywszy słowá/ zowią teraz tę chorobę Medykowie Scorbutus
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 25
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635