zamierzywszy swoje, Okamieli na wszytkie nedze i zaboje. Nasi znowu opuszczają ręce. Skrzetuski wyprawiony z listem WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Z Kozaki i Tatary PUNKT TRZECI
TEdy Król oczekuje na próżne ściągnienie Wojsk Koronnych niźli w-tym zwołane Ruszenie Na ten raz Pospolite, po długiej namowie I uwagach stanęło, już był w Toporowie Ciężko z-tąd frasobliwy, że sił jeszcze takich, Oprócz innych defektów wojennych wszelakich, Nie miał jeszcze, któreby przy swojej dostojności Tego Nieprzyjaciela stawić mógł wielkości Z Hanem zjednoczonego, ale i tej pieczy Którą wziął poruczoną Pospolitej rzeczy Na głowę swą dopiero; w-zalu był niemniejszym, Ze o Wojsku z-Hetmany, po najpośledniejszym Z-pód Zbaraża pisaniu
zamierzywszy swoie, Okamieli na wszytkie nedze i zaboie. Nasi znowu opuszczaią ręce. Skrzetuski wyprawiony z listem WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Z Kozaki i Tatary PUNKT TRZECI
TEdy Krol oczekuie na prożne śćiągnienie Woysk Koronnych niźli w-tym zwołane Ruszenie Na ten raz Pospolite, po długiey namowie I uwagach stanęło, iuż był w Toporowie Cieszko z-tąd frasobliwy, że sił ieszcze takich, Oprocz innych defektow woiennych wszelakich, Nie miał ieszcze, ktoreby przy swoyey dostoynośći Tego Nieprzyiaćielá stawić mogł wielkośći Z Hánem ziednoczonego, ále i tey pieczy Ktorą wziął poruczoną Pospolitey rzeczy Ná głowe swą dopiero; w-zalu był niemnieyszym, Ze o Woysku z-Hetmány, po náypoślednieyszym Z-pod Zbarażá pisaniu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 78
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Requiem.
Toć jej musi napisać NAGROBEK, dla pamiątki.
W drugiej niewieście z przyrodzenia i wrodzonej skłonności jest jakiś duch przeciwieństwa i sprzeczki ustawicznej. Iż abowiem, gdy chcesz co mówić, ona milczy; przechodzić się, ona siedzi. Ty śmiech stroisz, ona płacze. Tyś wesoły, ona smętna. Tyś frasobliwy, ona wesoła. Ty chcesz pokoju, ona koniecznie bić się. Ty na wojnę trąbisz, ona pokój woła. Ty chcesz jeść smaczno, a ona pości. Ty chcesz pościć, a ona na złość je. Chcesz spać, ale ona siedzi, nie śpiąc. Ty chcesz nie spać, a ona spać co
Requiem.
Toć jej musi napisać NAGROBEK, dla pamiątki.
W drugiej niewieście z przyrodzenia i wrodzonej skłonności jest jakiś duch przeciwieństwa i sprzeczki ustawicznej. Iż abowiem, gdy chcesz co mówić, ona milczy; przechodzić się, ona siedzi. Ty śmiech stroisz, ona płacze. Tyś wesoły, ona smętna. Tyś frasobliwy, ona wesoła. Ty chcesz pokoju, ona koniecznie bić się. Ty na wojnę trąbisz, ona pokój woła. Ty chcesz jeść smaczno, a ona pości. Ty chcesz pościć, a ona na złość je. Chcesz spać, ale ona siedzi, nie śpiąc. Ty chcesz nie spać, a ona spać co
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 190
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
raż nowe nań czyniąc obroty/ Aby mógł odprowadzić onego od cnoty/ A żaprowadzić na tor grzechu śmiertelnego/ By miał za sługę sobie niespodziewanego. A im głębiej grzesznika w występkach zatapia/ Tym się co raz do chytrych sztuk nań w zdradzie skwapia. Diabli zasię kuszą człowieka.
Tak dalece się o to stara frasobliwy/ Aby kogo mógł schwytać/ jak Cercjon chciwy Łupu/ że biega wszędy/ szukając po drogach/ Po lasach/ i po polach/ rolach/ i odłogach. Po wszytkim krągu ziemi ten biega zwodziciel: Sam tego świadkiem w piśmie on Joba kusiciel/ Który wszytek świat zbiegał/ a sprawiedliwszego Nie znalazł męża w świecie
ráż nowe náń cżyniąc obroty/ Aby mogł odprowádźić onego od cnoty/ A żaprowádźić ná tor grzechu śmiertelnego/ By miał za sługę sobie niespodźiewánego. A im głębiey grzeszniká w występkách zatáṕiá/ Tym się co ráz do chytrych sztuk nań w zdradźie skwápia. Diábli zasię kuszą człowieká.
Ták dálece się o to stara frásobliwy/ Aby kogo mogł schwytać/ iak Cercyon chćiwy Łupu/ że biegá wszędy/ szukáiąc po drogách/ Po lasach/ y po polach/ rolách/ y odłogách. Po wszytkim krągu źiemi ten biegá zwodźićiel: Sam tego swiadkiem w piśmie on Iobá kuśićiel/ Ktory wszytek świat zbiegáł/ á spráwiedliwszego Nie znalázł mężá w świećie
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 57
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
) ale[...] publicae curae trapią serce moje/ które szczyrą życzliwością przeciwko miłej Ojczyźnie zdjęte/ boleć na to musi/ gdy uważa/ że z nią gorzej co raz się dzieje. Pleban. O niespodziany zaprawdę/ a chwalebny frasunek! O jako mało masz WM. w nim Towarzyszów! Kto jest proszę drugi z tej przyczyny frasobliwy? Nemo hercule nemo. A dla tego tym rzadkim przykładem tym nie zwyczajnym afektem. rarus Ciuis et egregius Patriae contingis ouanti. Boże rodź takich wiele/ pewniejszego znaku długo trwałej i kwitnącej Ojczyzny mieć nie[...] moglibyśmy/ jako siła WM. podobnych. Ziemianin. Nazbyt mię WM. chwalisz/ afektowi w tym swemu
) ále[...] publicae curae trapią serce moie/ ktore szczyrą życzliwością przećiwko miłey Oyczyznie zdięte/ boleć ná to muśi/ gdy vważa/ że z nią gorzey co raz się dźieie. Pleban. O niespodziány zápráwdę/ á chwalebny frasunek! O iáko máło masz WM. w nim Towarzyszow! Kto iest proszę drugi z tey przyczyny frásobliwy? Nemo hercule nemo. A dla tego tym rzadkim przykłádem tym nie zwyczáinym áffektem. rarus Ciuis et egregius Patriae contingis ouanti. Boże rodź tákich wiele/ pewnieyszego znáku długo trwáłey y kwitnącey Oyczyzny mieć nie[...] moglibysmy/ iáko śiłá WM. podobnych. Ziemianin. Názbyt mię WM. chwalisz/ affektowi w tym swemu
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: A3v
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
” To jako skończył, Fryderyk jak wryty Stoi albo jak na poły zabity. Nie wie, co mówić. Wszakże do pierwszego Prędko przyszedszy baczenia lepszego, Jak ze snu westchnął, a nie mogąc gadać Od żalu począł często ręce składać I łzy hojnami puścił źrzenicami Coraz na brata wzglądając oczami. Tak wszedł na okręt będąc frasobliwy, My też zaczęli nasz popław wątpliwy. Rozpiąwszy żagle na masztach wesoło Sami na wierzchu zasiedliśmy koło Prosząc władnego wszystkich rzeczy Boga, By na nas jaka nie przypadła trwoga. Przez psalmy imię Jego wychwalamy A głośno wszyscy do nieba śpiewamy, Jako Bóg ze dna morze ugrontował, Jak je wielkością dziwnych ryb darował, Jako
” To jako skończył, Fryderyk jak wryty Stoi albo jak na poły zabity. Nie wie, co mówić. Wszakże do pierwszego Prędko przyszedszy baczenia lepszego, Jak ze snu westchnął, a nie mogąc gadać Od żalu począł często ręce składać I łzy hojnami puścił źrzenicami Coraz na brata wzglądając oczami. Tak wszedł na okręt będąc frasobliwy, My też zaczęli nasz popław wątpliwy. Rozpiąwszy żagle na masztach wesoło Sami na wierzchu zasiedliśmy koło Prosząc władnego wszystkich rzeczy Boga, By na nas jaka nie przypadła trwoga. Przez psalmy imię Jego wychwalamy A głośno wszyscy do nieba śpiewamy, Jako Bóg ze dna morze ugrontował, Jak je wielkością dziwnych ryb darował, Jako
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 101
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mu w ucho z pistoletu i zabił. Czop Pułkownik
To to taka wojna zdradliwa kiedy to tenże strój, taż moda. Bogdaj dotego wnaszej Polsce więcej Nieprzychodziło.
Wyjadę za przeprawę do naszych szyków, az król stoi Obstąpili go a on Ręce łamie turbuje się. Już tez w ten czas szczerze był frasobliwy. Posłał do Lubomirskiego że by mu dał Pole kawalersko wstępnym bojem nietak urywczą jako wilk. Odpowiedział. Niemoja rzecz Panu swemu dawać pole ustępnym bojem ale tylko jako ukrzywdzonemu bronić się jako mogąc. Tej krwie nie winnej którą opłakiwac muszę nie ja okazją ale sam król JoMSC a ci dobrzy konsyliarze co do tego przywiedli że by
mu w ucho z pistoletu y zabił. Czop Pułkownik
To to taka woyna zdradliwa kiedy to tenze stroy, taz moda. Bogday dotego wnaszey Polszcze więcey Nieprzychodziło.
Wyiadę za przeprawę do naszych szykow, az krol stoi Obstąpili go a on Ręce łamie turbuie się. Iuz tez w ten czas szczerze był frasobliwy. Posłał do Lubomirskiego że by mu dał Pole kawalersko wstępnym boiem nietak urywczą iako wilk. Odpowiedział. Niemoia rzecz Panu swemu dawać pole ustępnym boiem ale tylko iako ukrzywdzonemu bronić się iako mogąc. Tey krwie nie winnej ktorą opłakiwac muszę nie ia okazyią ale sąm krol IoMSC a ci dobrzy konsyliarze co do tego przywiedli że by
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 203v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. Armaty sztuk kilkanastu odbieżano, nawet i owego burzącego „Smoka”, którą on w klasztorze bernardyńskim w kupie deponować rozkazał, bo i swojej miał po dostatku. Oksesternowa to snadź rada była, który natenczas był w Warszawie od króla w należytym poszanowaniu.
Król tedy Kazimierz tak ladajako tę potrzebę przegrawszy, wielce był frasobliwy. Atoli mając kilka dni frysztu wolnego, niedługo się z odebranej Warszawy ucieszywszy, skarbów jednak nieco z sobą zabrawszy, z taborem, z piechotami z Warszawy ruszył się ku Lublinowi, z nimże i tabory pospolitego ruszenia za Wisłą zniesionego szły pospołu. Oksesterna prosił zatym odjeżdżając, aby i królowi swemu prezumpcyją z tego swego
. Armaty sztuk kilkanastu odbieżano, nawet i owego burzącego „Smoka”, którą on w klasztorze bernardyńskim w kupie deponować rozkazał, bo i swojej miał po dostatku. Oxesternowa to snadź rada była, który natenczas był w Warszawie od króla w należytym poszanowaniu.
Król tedy Kazimierz tak ladajako tę potrzebę przegrawszy, wielce był frasobliwy. Atoli mając kilka dni frysztu wolnego, niedługo się z odebranej Warszawy ucieszywszy, skarbów jednak nieco z sobą zabrawszy, z taborem, z piechotami z Warszawy ruszył się ku Lublinowi, z nimże i tabory pospolitego ruszenia za Wisłą zniesionego szły pospołu. Oxesterna prosił zatym odjeżdżając, aby i królowi swemu prezumpcyją z tego swego
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 212
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
tylo uchem, tak tych obrazków tylo fantazyją, i to gdy są w niej, dotknąć się nie możemy: a jako ślepy rozumie masz farby że ślepy a zmysłem innym dosiąc jej nie może, tak i nam się trafić może iż gdy tych obrazków zmysłami nie dosięgamy, rozumiemy że ich niemasz. 112. Czemu frasobliwy spać nie może? toż o szalonym? Ma to ciepło iż obrazki na fantazyj czyni żywemi barzo: a gdy takie są, albo rozum z niemi pracuje jeśli ich użyć może. albo się apetyt porywa, i tak niepokój czynią, i sen odejmuja: a z przeciwnej strony śpią któryż umierają zimnem. 113
tylo uchem, ták tych obrazkow tylo fántázyią, y to gdy są w niey, dotknąć się nie możemy: á iáko ślepy rozumie mász fárby że ślepy á zmysłem innym dośiąc iey nie może, ták y nam się tráfić może iż gdy tych obrazkow zmysłámi nie dośięgamy, rozumiemy że ich niemász. 112. Czemu frasobliwy spáć nie może? toż o szalonym? Ma to ćiepło iż obrazki ná fántázyi czyni żywemi bárzo: á gdy tákie są, álbo rozum z niemi prácuie ieżli ich użyć może. álbo się áppetyt porywa, y ták niepokoy czynią, y sen odeymuia: á z przeciwney strony spią ktoryz umieráią źimnem. 113
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 138
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
Maść nie być wilka/ ani bać się go znać dawa. A wszakże w tej/ wyroki/ ziemi Peleowi Nie dadzą miejsca zagrzać: błędny ku krajowy Magnetów pędzi tułak; gdzie od Emońskiego Akasta czyściec bierze/ z mordu rodzonego. Tym czasem prze braterskie/ tudzież inne dziwy/ Ceiks na smutnym sercu wielce frasobliwy/ Aby się ludzkich uciech wyroków dołożył/ Jażdę sobie do Noga Klaryjskiego złożył. Bo wszytkie do kościoła Delpnhickiego drogi/ Z wojskiem Flejyskim Forbas zaległ mu był srogi. Toli swe przedsięwzięcie/ do twej wiadomości/ Cna Halciono/ wiedzie; której nagłe kości Srogie przenika zimno: twarz jak bukszpan bladnie/ I na śliczne
Máść nie być wilka/ áni bać się go znáć dawa. A wszákże w tey/ wyroki/ źiemi Peleowi Nie dádzą mieyscá zágrzać: błędny ku kráiowy Magnetow pędźi tułak; gdźie od Aemonskiego Akástá czyściec bierze/ z mordu rodzonego. Tym czasem prze bráterskie/ tudźiesz ine dźiwy/ Ceix na smutnym sercu wielce frásobliwy/ Aby się ludzkich vćiech wyrokow dołożył/ Iáżdę sobie do Nogá Kláriyskiego złożył. Bo wszytkie do kośćiołá Delpnhickiego drogi/ Z woyskiem Phleiyskim Phorbas záległ mu był srogi. Toli swe przedśięwźięćie/ do twey wiadomośći/ Cna Halciono/ wiedźie; ktorey nagłe kośći Srogie przenika źimno: twarz iák bukszpan bládnie/ Y ná śliczne
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 280
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636