zacnych innych osób zgromadzeniu ty na ten czas tak znacznie Jego Mci Upominki przyjmując wielce dziękuje: nad to małżeńską chęć i uprzejmość swojęcale oddajac i ofiarując. Oddawanie Upominków przy Weselu.
STateczna i nierozerwana przyjaźń acz różne zaleczeniema u ludzi/ niepośledniejsza jednak jest z tąd że w zajemnie pociech z szczęścia spolnie i z przeciwnej fortuny pochodzących frasunków/ zwykła więc tym którzy w wiernej przyjaźni żyjac pod jednąż miarą żądnego niemijając/ udzielać. a wdzięczna rzecz jest/ na taką jedność zgodnych animuszów patrzyć/ gdzie jedna wola/ jedna myśl się prawie znajduje. Zaczym i pociechy żoboplne w tak zjednoczonych animuszach być muszą. Jego Mć P. N. moja Mciwa P
zacnych innych osob zgromádzeniu ty ná ten cżás ták znácżnie Iego Mći Vpominki przymuiąc wielce dźiękuie: nád to małżeńską chęć y vprzeymość swoięcále oddáiac y ofiáruiąc. Oddawanie Vpominkow przy Weselu.
STátecżná y nierozerwana przyiaźń ácż rożne zalecżeniema v ludźi/ niepoślednieysza iednák iest z tąd że w záiemnie poćiech z szcżęśćia spolnie y z przećiwney fortuny pochodzących frásunkow/ zwykłá więc tym ktorzy w wierney przyiáźni żyiac pod iednąż miarą żądnego niemijáiąc/ vdźieláć. á wdźięcżna rzecż iest/ ná táką iedność zgodnych ánimuszow pátrzyć/ gdźie iedná wola/ iedná myśl się práwie znáyduie. Záczym y poćiechy żoboplne w ták ziednocżonych animuszách bydź muszą. Iego Mć P. N. moiá Mćiwa P
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C4
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ruszywszy wschodniego.
Lecz pohamuj wzdychania, gdyż nic nie schodziło Na męstwie twoim, lecz to nieszczęście sprawiło. Monarchy najwyższego zrządzenie przeszkadza I trudne prawo wielkim zamysłom przeszkadza (!). Taż fortuna zawisna Rzymowi szkodziła, Tysiąc zwycięstw Kaudyńskim pokojem zelżyła. Ta Włochom Annibala srogiego nasłała I Kanny szarłatnymi potoki oblała. Gardzisz świeżych frasunków pociechy dawnymi, Patrzajże co się dzieje z sąsiadkami twymi. Wej państwa kwitnącego żywicielka ona, Włoska ziemia narodom na łup wystawiona. Francja pojmana przed Angliki drżała, Chciwym z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Próżno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Której godność tytułu cesarskiego dana
ruszywszy wschodniego.
Lecz pohamuj wzdychania, gdyż nic nie schodziło Na męstwie twoim, lecz to nieszczęście sprawiło. Monarchy najwyższego zrządzenie przeszkadza I trudne prawo wielkim zamysłom przeszkadza (!). Taż fortuna zawisna Rzymowi szkodziła, Tysiąc zwycięstw Kaudyńskim pokojem zelżyła. Ta Włochom Annibala srogiego nasłała I Kanny szarłatnymi potoki oblała. Gardzisz świeżych frasunkow pociechy dawnymi, Patrzajże co się dzieje z sąsiadkami twymi. Wej państwa kwitnącego żywicielka ona, Włoska ziemia narodom na łup wystawiona. Francya poimana przed Angliki drżała, Chciwym z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Prożno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Ktorej godność tytułu cesarskiego dana
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 405
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zapomnienie szkody Jeśli niecałe sprawi, przynajmniej ulżenie Żeby miało tak ciężkie moje utrapienie. Niech już zapomnię, jaka dola moja była, Gdym szczęściem swym szczęśliwych wielu przechodziła, Póki mąż mój kochany, póki mój jedyny Przyjaciel tu żył ze mną, jako mi godziny I wesołe płynęły nieteskliwe lata, Jakom bez trosk, frasunków zażywała świata, Kiedy to wszytko tracę w tak wielkiej osobie, W jednym wszytkie pociechy składając z nim grobie. Tren II.
Tak Egeria po swym lamentując Numie W zrzodło, co ledwie w ludzkim zmieści się rozumie, Z obfitości gorzkich łez nagle roztopniała I tak się oraz z światem i z żalem rozstała. Sławna fortuny
zapomnienie szkody Jeśli niecałe sprawi, przynajmniej ulżenie Żeby miało tak ciężkie moje utrapienie. Niech już zapomnię, jaka dola moja była, Gdym szczęściem swym szczęśliwych wielu przechodziła, Poki mąż moj kochany, poki moj jedyny Przyjaciel tu żył ze mną, jako mi godziny I wesołe płynęły nieteskliwe lata, Jakom bez trosk, frasunkow zażywała świata, Kiedy to wszytko tracę w tak wielkiej osobie, W jednym wszytkie pociechy składając z nim grobie. Tren II.
Tak Egeria po swym lamentując Numie W zrzodło, co ledwie w ludzkim zmieści się rozumie, Z obfitości gorzkich łez nagle roztopniała I tak się oraz z światem i z żalem rozstała. Sławna fortuny
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 505
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mamka ostrożna w tym mię ostrzegała, gdy mię jeszcze na rękach swoich piastowała: «Córko, miej na pamięci na przestrogę dane słowa Owidyjusza pannom przypisane: Jak wiele Hybla ma pszczół, jak w ateńskim lesie zajęcy, jak Pallady drzewo fruktów niesie, jak konch na brzegu morskim – tyle trosk w miłości; miłość pełna frasunków, pełna nieszczerości. Bo zawsze kochających ta trwoga turbuje, że podobno kochanek w inszych korzystuje i lub związkiem przysięgłym stwierdzone przymierza, wątpliwie jednak miłość takim szlubom wierza. Ach, przebież historyków! Któż kochał bezpieczny? Tego krótki zwiódł afekt, tego niestateczny. Twierdził Parys, że nie mógł bez Heleny świata zażyć; aż
mamka ostrożna w tym mię ostrzegała, gdy mię jeszcze na rękach swoich piastowała: «Córko, miej na pamięci na przestrogę dane słowa Owidyjusza pannom przypisane: Jak wiele Hybla ma pszczół, jak w ateńskim lesie zajęcy, jak Pallady drzewo fruktów niesie, jak konch na brzegu morskim – tyle trosk w miłości; miłość pełna frasunków, pełna nieszczerości. Bo zawsze kochających ta trwoga turbuje, że podobno kochanek w inszych korzystuje i lub związkiem przysięgłym stwierdzone przymierza, wątpliwie jednak miłość takim szlubom wierza. Ach, przebież historyków! Któż kochał bezpieczny? Tego krótki zwiódł afekt, tego niestateczny. Twierdził Parys, że nie mógł bez Heleny świata zażyć; aż
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 133
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
memu, a do mnie obrócenie Jego. Canticum canticorum 7
Nie chcąc cale zatonąć w łez gorzkich strumieniach, wypoczywałam nieraz w cyprysowych cieniach. Tak już były zalały ciepłych piersi zdroje, żem coraz mdlała, kwiląc na nieszczęście moje. Wisiała mi trefunkiem lutnia na ramieniu, która podczas cieszyła w moim utrapieniu. Poniechawszy frasunków, wezmę w rękę lutnię i – siadszy pod cyprysem – tak zaśpiewam smutnie: „Także mię bez uciechy odbiegacie, lata? Miłość nasza nie będzie pamiętną u świata? Ach, proszę, złym proroctwa niech się wyjawiają i miłości niech strzały precz od nich padają! Choćby kto rzekł, że żyje, straciłby ten
memu, a do mnie obrócenie Jego. Canticum canticorum 7
Nie chcąc cale zatonąć w łez gorzkich strumieniach, wypoczywałam nieraz w cyprysowych cieniach. Tak już były zalały ciepłych piersi zdroje, żem coraz mdlała, kwiląc na nieszczęście moje. Wisiała mi trefunkiem lutnia na ramieniu, która podczas cieszyła w moim utrapieniu. Poniechawszy frasunków, wezmę w rękę lutnię i – siadszy pod cyprysem – tak zaśpiewam smutnie: „Także mię bez uciechy odbiegacie, lata? Miłość nasza nie będzie pamiętną u świata? Ach, proszę, złym proroctwa niech się wyjawiają i miłości niech strzały precz od nich padają! Choćby kto rzekł, że żyje, straciłby ten
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 136
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
z nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję, sroższy ten, co kajdany łańcuchem krępuje. O, gdyby mi się teraz Belerefon zjawił, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne mej doli! Ilekroć do
z nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję, sroższy ten, co kajdany łańcuchem krępuje. O, gdyby mi się teraz Belerefon zjawił, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne mej doli! Ilekroć do
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 155
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wszytkiego będącej, co po tym zbytku, moja wojska upieką albo podczaszyna derbska, w liczbie honoru swojego jedenasta? Za co, pytam się, w gatunek jednej sukni i stroju ma wchodzić śpiżarnia, browar, stodoła, folwark, ba, i cała majętnostka albo tak wielu zgryźliwych jako molów kredytorów, męża podciwego turbacji, frasunków i zabiegów, dzieci i czeladki własnej niedostatki i krzywdy? Jeżeli dla szacunku znajomej godności i osoby, to zawód: Bo i dudek pstry bywa, a w ozdobę przecie I smak stołów nie wchodzi w bażanty w pasztecie. Jeżeli dla naśladowania i emulacji, to drwiny: I głowacz nie jest główna ryba, choć to
wszytkiego będącej, co po tym zbytku, moja wojska upieką albo podczaszyna derbska, w liczbie honoru swojego jedenasta? Za co, pytam się, w gatunek jednej sukni i stroju ma wchodzić śpiżarnia, browar, stodoła, folwark, ba, i cała majętnostka albo tak wielu zgryźliwych jako molów kredytorów, męża podciwego turbacyi, frasunków i zabiegów, dzieci i czeladki własnej niedostatki i krzywdy? Jeżeli dla szacunku znajomej godności i osoby, to zawód: Bo i dudek pstry bywa, a w ozdobę przecie I smak stołów nie wchodzi w bażanty w pasztecie. Jeżeli dla naśladowania i emulacyi, to drwiny: I głowacz nie jest główna ryba, choć to
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 289
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mowi) boleść naświętszej Panny/ żeby też była rozdzielona na wszytkie kreatury/ które jedno bólu uczuć mogą/ wszytkieby były zaraz poginęły. Jakoż to? Nic pewniejszego/ iż ból serdeczy z aprehensiej i myśli złego pochodzi. Ja tak rozumiem/ iż wszystkie uznawania wszytkich oraz kreatur/ i wszytkie porwania na myśl bólów/ frasunków/ nie porównają z jednym uważaniem Bogarodzice/ które miała/ gdy patrzała na umierającego Syna swojego. Ona sama znała dostojeństwo tej persony która cierpiała/ i wedle tej miary więtszą miłością przeciwko niemu gorzała. Bywa tak ciężki ból serdeczny drugdy/ który padnie na inne kreatury/ iż bez szable zdrowie odjąć może. ból z uznawania
mowi) boleść naświętszey Pánny/ żeby też byłá rozdźielona ná wszytkie kreátury/ które iedno bolu vczuć mogą/ wszytkieby były záraz poginęły. Iákoż to? Nic pewnieyszego/ iż bol serdeczy z apprehensiey y myśli złego pochodźi. Ia ták rozumiem/ iż wszystkie vznawánia wszytkich oraz kreátur/ y wszytkie porwánia ná myśl bolow/ frásunkow/ nie porownáią z iednym vważániem Bogárodźice/ ktore miáłá/ gdy pátrzáłá ná vmieráiącego Syná swoiego. Oná sámá znáłá dostoieństwo tey persony ktora ćierpiáłá/ y wedle tey miáry więtszą miłośćią przećiwko niemu gorzáłá. Bywa ták ćięszki bol serdeczny drugdy/ ktory pádnie ná inne kreátury/ iż bez száble zdrowie odiąć może. bol z vznawánia
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 30
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
giniemy. Jeszcze w tak małej chwili bój tylko panuje, A co by dobrym nazwać, człowiek nie najduje. Jako rok coraz nowe mnóstwo liścia rodzi, A te zaś zima morzy, tak się z nami wodzi. Co wiek, to nowe ludzi następują roje, Ale zielone łatą śmierć jak mróz wnet poje. Od frasunków siwiejem, chorujem i schniemy, Żeby się nędzy odjąć, niżli śmierć połkniemy. Jak nawy morzolotne wiatry roztrącają, Tak swymi wały w ludzie bystro uderzają
Odmiany; na ich nurty złożone ku sobie Drży rozum, cierpnie władza ludzka w każdej dobie. Nie dawno-m się urodził, a na poły-m siwy, Siły-m i
giniemy. Jeszcze w tak małej chwili bój tylko panuje, A co by dobrym nazwać, człowiek nie najduje. Jako rok coraz nowe mnóstwo liścia rodzi, A te zaś zima morzy, tak się z nami wodzi. Co wiek, to nowe ludzi następują roje, Ale zielone łatą śmierć jak mróz wnet poje. Od frasunków siwiejem, chorujem i schniemy, Żeby się nędzy odjąć, niżli śmierć połkniemy. Jak nawy morzolotne wiatry roztrącają, Tak swymi wały w ludzie bystro uderzają
Odmiany; na ich nurty złożone ku sobie Drży rozum, cierpnie władza ludzka w każdej dobie. Nie dawno-m się urodził, a na poły-m siwy, Siły-m i
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 382
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wdzięczność swą jako syn cnotliwy w każdej sprawie i potrzebie mej mnie po sobie pokazował, a tym i do końca żywot swój zapieczętował? Pytam cię, Zygmuncie Trzeci, któregom obrała sobie, korony tej zwierzyła i berło złote w ręce twe dała, powiedz, kto przyczyną (boś wiedzieć powinien) tej mieszaniny, tych frasunków, kłopotów, niebezpieczeństw, nawet tego bliskiego kresu i upadku mego? Broń mię, boś powinien, oddając mi to wdzięcznością swoją, com cię tak z krajów dalekich, z miłości tylko szczerej przyjęła i za swegom przyznała, garło swe, po cię jadąc, ważyła, koszt nałożyła, na stolicę cię wsadzając
wdzięczność swą jako syn cnotliwy w każdej sprawie i potrzebie mej mnie po sobie pokazował, a tym i do końca żywot swój zapieczętował? Pytam cię, Zygmuncie Trzeci, któregom obrała sobie, korony tej zwierzyła i berło złote w ręce twe dała, powiedz, kto przyczyną (boś wiedzieć powinien) tej mieszaniny, tych frasunków, kłopotów, niebezpieczeństw, nawet tego blizkiego kresu i upadku mego? Broń mię, boś powinien, oddając mi to wdzięcznością swoją, com cię tak z krajów dalekich, z miłości tylko szczerej przyjęła i za swegom przyznała, garło swe, po cię jadąc, ważyła, koszt nałożyła, na stolicę cię wsadzając
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 97
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918