i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojrzy dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja warcaby albo gram karty na pokoju, A chłopek na mnie robi do trzeciego znoju, Robi z dziećmi i z żoną, przymierając głodu, Robi od wschodu słońca aże do zachodu, Robi zbity: leż, panie, ni ocz się nie staraj. A któż by głupi za świat frymarczył się
i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojźry dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja warcaby albo gram karty na pokoju, A chłopek na mnie robi do trzeciego znoju, Robi z dziećmi i z żoną, przymierając głodu, Robi od wschodu słońca aże do zachodu, Robi zbity: leż, panie, ni ocz się nie staraj. A któż by głupi za świat frymarczył się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 160
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, wnet by w spiekłym Gruncie zostało ziarno jak w opoce I sadowe by chybiły owoce; A teraz widzisz i łąki podszyte, I drzewa płodne, i łany okryte, Bakchus w winnicy, w ogrodzie Pomona, Ta jabłka trzęsie, ten odkrywa grona, Każdy się cieszy i każdy zażywa Swej prace, każdy swe frukty obrywa. Tyś jest mój ogród, ja cię pilnym okiem Strzegę i ciepłym polewam łez stokiem; Dajże się i ty użyć, a daj wcześnie, Póki jagodom dopiekają wrześnie, I daj wprzód, niż nam zima smak odmieni, Zażyć owoców tak pięknej jesieni. ZIMA
Śniegi opadły i kruchymi lody, Doczesnym mostem
, wnet by w spiekłym Gruncie zostało ziarno jak w opoce I sadowe by chybiły owoce; A teraz widzisz i łąki podszyte, I drzewa płodne, i łany okryte, Bakchus w winnicy, w ogrodzie Pomona, Ta jabłka trzęsie, ten odkrywa grona, Każdy się cieszy i każdy zażywa Swej prace, każdy swe frukty obrywa. Tyś jest mój ogród, ja cię pilnym okiem Strzegę i ciepłym polewam łez stokiem; Dajże się i ty użyć, a daj wcześnie, Póki jagodom dopiekają wrześnie, I daj wprzód, niż nam zima smak odmieni, Zażyć owoców tak pięknej jesieni. ZIMA
Śniegi opadły i kruchymi lody, Doczesnym mostem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 257
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
krajczy rozsyłał. Potym, pozbierawszy owe cukry, fruktami i wetami zastawiono stół, pozbierawszy znowu, trzecie nosze dano z konfitur różnych. Ta moda u księstwa IM była bankietowania. 32v
U naszego zaś stołu jeno misy z gorącemi potrawami, po jednej przynosząc, odmieniali, cukrów tych ze stołu nie zbierając. Potym wety, frukty także i konfitury dawano. Wina różnego dawano modą włoską, nie przepijając, jeno podając, kto o nie prosił.
Ta uczta sumptem tych trzech rezydentów naznaczonych do konwersacji sprawiona była; powiadano, iż ich 600 czerwonych złotych miała kosztować. Ci kawalerowie z najprzedniejszych familii weneckich. Jeden zowie się Grimani, z tego familii,
krajczy rozsyłał. Potym, pozbierawszy owe cukry, fruktami i wetami zastawiono stół, pozbierawszy znowu, trzecie nosze dano z konfitur różnych. Ta moda u księstwa IM była bankietowania. 32v
U naszego zaś stołu jeno misy z gorącemi potrawami, po jednej przynosząc, odmieniali, cukrów tych ze stołu nie zbierając. Potym wety, frukty także i konfitury dawano. Wina różnego dawano modą włoską, nie przepijając, jeno podając, kto o nie prosił.
Ta uczta sumptem tych trzech rezydentów naznaczonych do konwersacjej sprawiona była; powiadano, iż ich 600 czerwonych złotych miała kosztować. Ci kawalerowie z najprzedniejszych familii weneckich. Jeden zowie się Grimani, z tego familii,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 165
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
pszenicę sieją, około tej roli drzewa różnych fruktów, które na zimę z gałązek gołocą na drwa i winnę macicę, ponieważ lasów nie mają. Na tych drzewach wino pnące się i powiązane od drzewa do drzewa, tak iż wisi wino nad ową pszenicą zasianą. Z jednej tedy roli ma chleb, wino, drwa i frukty, a te inwencje ob non abundantiam ziemie et multitudinem hominum quae non sufficit wyżywić, są excogitatae.
Dnia 1 Februarii. Byłem w kościele Mniszek Bernardynek, gdziem widział calusienkie ciało siedzące św. Katarzyny Bolońskiej. O której taka traditio, iż kiedy po pobożnym życiu swoim umarła, niesiona tedy od mniszek drugich do
pszenicę sieją, około tej roli drzewa różnych fruktów, które na zimę z gałązek gołocą na drwa i winnę macicę, ponieważ lasów nie mają. Na tych drzewach wino pnące się i powiązane od drzewa do drzewa, tak iż wisi wino nad ową pszenicą zasianą. Z jednej tedy roli ma chleb, wino, drwa i frukty, a te inwencje ob non abundantiam ziemie et multitudinem hominum quae non sufficit wyżywić, są excogitatae.
Dnia 1 Februarii. Byłem w kościele Mniszek Bernardynek, gdziem widział calusienkie ciało siedzące św. Katarzyny Bolońskiej. O której taka traditio, iż kiedy po pobożnym życiu swoim umarła, niesiona tedy od mniszek drugich do
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 177
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
i jaki humor swój swój unosił, Tym się każdy sprawował; godnym być Buławy Siebie sadząc. takiż też koniec tej niesprawy! Król się ku Jeziornej ruszy I porządkiem jakim. Chmielnicki spadnie nie spodziewany WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ A wprzód uderzy na Wozy. Które zrabowane. A oraz klęska wnaszych. Ruszenie Pospolite co za frukty nosi Część TRZECIA
Którym czasem, gdy się tam Nieprzyjaciel bawi Na tych mordach i łupach. Król na pretce stawi Wojsko tu przeprawione. Prawe Podolskiemu Z sobą tu Wojewodzie. A Lubomierskiemu Lewe Skrzydło poruczy. Korecki na czele Stał swym znowu, że zaraz dawszy coś nie wiele Czasu rekollokcjej, Nieprzyjaciel zmierzy, I ze wszytką
i iaki humor swoy swoy unosił, Tym sie káżdy sprawował; godnym bydź Buławy Siebie sadząc. tákiż też koniec tey niesprawy! Krol się ku Ieziorney ruszy I porządkiem iakim. Chmielnicki spadnie nie spodziewany WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY A wprzod uderzy na Wozy. Ktore zrabowane. A oraz klęska wnaszych. Ruszenie Pospolite co za frukty nośi CZESC TRZECIA
Ktorym czasem, gdy sie tam Nieprzyiaćiel bawi Na tych mordach i łupach. Krol na pretce stawi Woysko tu przeprawione. Práwe Podolskiemu Z sobą tu Woiewodźie. A Lubomierskiemu Lewe Skrzydło poruczy. Korecki na czele Stał swym znowu, że zaraz dáwszy coś nie wiele Czásu rekollokcyey, Nieprzyiaćiel zmierzy, I ze wszytką
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 85
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
płaczu, gorzkiego westchnienia. O szczęśliwa jabłoni, która cię szczepiła ręka, godna, by w niebie z gwiazdami świeciła! Ach, już widzę, me Światło, komu Cię podobnym nazwę, któryś mi nieraz bywał cieniem chłodnym! Jak jabłoń szkarłatnymi ściężała fruktami chełpi się, uśmierzając pragnienie jabłkami, obfitym towarzyszki dostatkiem celuje, frukty dla gości, cienie zemdlonym gotuje, takąś mi zawsze bywał w upałach ochłodą, w pokarmach i w pragnieniu stawałeś wygodą. Ach, ilekroć, Kochanku, wołając prosiła, bym choć raz w Twoim cieniu głowę ochłodziła! Rzekszy, tu jeśli można – siądę na wzdychanie, jak gołębica, kiedy sierotą zostanie
płaczu, gorzkiego westchnienia. O szczęśliwa jabłoni, która cię szczepiła ręka, godna, by w niebie z gwiazdami świeciła! Ach, już widzę, me Światło, komu Cię podobnym nazwę, któryś mi nieraz bywał cieniem chłodnym! Jak jabłoń szkarłatnymi ściężała fruktami chełpi się, uśmierzając pragnienie jabłkami, obfitym towarzyszki dostatkiem celuje, frukty dla gości, cienie zemdlonym gotuje, takąś mi zawsze bywał w upałach ochłodą, w pokarmach i w pragnieniu stawałeś wygodą. Ach, ilekroć, Kochanku, wołając prosiła, bym choć raz w Twoim cieniu głowę ochłodziła! Rzekszy, tu jeśli można – siądę na wzdychanie, jak gołębica, kiedy sierotą zostanie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 120
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
ludzi ani z bogów nie zmiłuje? Więc Ty, któryś boleści moich jest wyrokiem, Ty, Kochanku mój, patrzysz na to suchym okiem? Wy, duchowie niebiescy, byście pomoc dali, proszę, bo was, co i mnie, tenże ogień pali. Ale cóż czynię, na co proszę o te frukty! Jest w różach oszukanie, jest i w jabłkach drugdy. Zda mi się, że się miłość okrywa jabłkami i między różanymi miecz chowa cierniami. Nie chcę jabłek Cydypy i Wenery roży, te frukty wolę, w których zdrada się nie mnoży: jakie święta Dorota od anioła miała róże, którym się mroźna zima dziwowała
ludzi ani z bogów nie zmiłuje? Więc Ty, któryś boleści moich jest wyrokiem, Ty, Kochanku mój, patrzysz na to suchym okiem? Wy, duchowie niebiescy, byście pomoc dali, proszę, bo was, co i mnie, tenże ogień pali. Ale cóż czynię, na co proszę o te frukty! Jest w różach oszukanie, jest i w jabłkach drugdy. Zda mi się, że się miłość okrywa jabłkami i między różanymi miecz chowa cierniami. Nie chcę jabłek Cydypy i Wenery roży, te frukty wolę, w których zdrada się nie mnoży: jakie święta Dorota od anioła miała róże, którym się mroźna zima dziwowała
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 130
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, bo was, co i mnie, tenże ogień pali. Ale cóż czynię, na co proszę o te frukty! Jest w różach oszukanie, jest i w jabłkach drugdy. Zda mi się, że się miłość okrywa jabłkami i między różanymi miecz chowa cierniami. Nie chcę jabłek Cydypy i Wenery roży, te frukty wolę, w których zdrada się nie mnoży: jakie święta Dorota od anioła miała róże, którym się mroźna zima dziwowała; jakie ręką anielską lilije urwane z elizejskich ogrodów Lidwinie są dane. Zawsze bym i ja takim fruktom była rada, w których jabłkach i różach nie postawa zdrada. Tymi łóżko uścielcie dla wytchnienia z
, bo was, co i mnie, tenże ogień pali. Ale cóż czynię, na co proszę o te frukty! Jest w różach oszukanie, jest i w jabłkach drugdy. Zda mi się, że się miłość okrywa jabłkami i między różanymi miecz chowa cierniami. Nie chcę jabłek Cydypy i Wenery roży, te frukty wolę, w których zdrada się nie mnoży: jakie święta Dorota od anioła miała róże, którym się mroźna zima dziwowała; jakie ręką anielską lilije urwane z elizejskich ogrodów Lidwinie są dane. Zawsze bym i ja takim fruktom była rada, w których jabłkach i różach nie postawa zdrada. Tymi łóżko uścielcie dla wytchnienia z
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 130
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie stoły zdobi, przy których żartami świętymi świętych cieszy (nie żeby jadali w niebie i potrawami stoły zastawiali wybrani Pańscy) oni do jedzenia chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski kraj bez miąs, bez wina częstuje, żaden z świętych potaziów tam nie potrzebuje. Specjalne potrawy świętych nasycają, których się grzeszne wargi nigdy nie tykają. Bóg Świętych twarzy swojej sytością widzenia karmi, gasząc nektarem onych upragnienia, a potym na wezgłowiach siedząc purpurowych, wczasują się rozkosznie na złotogłowowych betach, a
urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie stoły zdobi, przy których żartami świętymi świętych cieszy (nie żeby jadali w niebie i potrawami stoły zastawiali wybrani Pańscy) oni do jedzenia chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski kraj bez miąs, bez wina częstuje, żaden z świętych potaziów tam nie potrzebuje. Specyjalne potrawy świętych nasycają, których się grzeszne wargi nigdy nie tykają. Bóg Świętych twarzy swojej sytością widzenia karmi, gasząc nektarem onych upragnienia, a potym na wezgłowiach siedząc purpurowych, wczasują się rozkosznie na złotogłowowych betach, a
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 175
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
10 mil/ z tąd do Lody wesołego Miasta 10 mil/ z tego do Corlefro Wieś 10 mil/ stej do Pizzigiton Miasteczka 10. mil/ z tąddo Cremony Miasta Walnego 12. mil. Cremona
CRemona jest jedno Główne i wesołe Miasto/ od wymyślny Viuandy, i napojów/ mianowicie Win dobrych/ i w roźliczne frukty obfite i dostatnie: będąc na koło pozornemi ozdobione Baszty/ ulice chędogie/ i Pańskie budynki mając/ gromadne w dostatnią Szlachtę. Tu Kościół Farny o jednej okrągły i wysoki/ jednak niezmiernie piękny obaczysz Wieży. Zamek przytym Hiszpany osadzony/ gdyż do Milanu/ to należy miasto. Tam naostatek Kościół Dominika ś
10 mil/ z tąd do Lodi wesołego Miástá 10 mil/ z tego do Corlefro Wieś 10 mil/ ztey do Pizzigiton Miásteczká 10. mil/ z tąddo Cremony Miástá Wálnego 12. mil. Cremoná
CRemoná iest iedno Głowne y wesołe Miásto/ od wymyślny Viuandy, y napoiow/ miánowićie Win dobrych/ y w roźliczne frukty obfite y dostátnie: będąc ná koło pozornemi ozdobione Bászty/ vlice chędogie/ y Páńskie budynki máiąc/ gromádne w dostátnią Sláchtę. Tu Kośćioł Fárny o iedney okrągły y wysoki/ iednák niezmiernie piękny obaczysz Wieży. Zamek przytym Hiszpány osádzony/ gdyż do Milanu/ to náleży miásto. Tám náostátek Kośćioł Dominiká ś
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 253
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665