w niektórych miejscach. Stąd origo i inwencja jedwabiu, a od nich dwóch Mnichów do Carogrodu zanieśli. Heliogabalus Cesarz najpierwszy, zażywał stroju jedwabnego, co miano pro magno luxu, a przed nim Cesarze zadość mieli, sobie tylko oblamować jedwabiem suknie, jako piszą Historycy: Lampridius, i Sparcianus. Jedwabiu tedy funt, złota funtem był ważony. Gdy Chińczyk umrze, stół przy łóżku jego wystawiony bywa, dla krewnych, zapraszających do siebie zmarłego; drugi stół w drugiej izbie dla gości. Benzowie, to jest Kapłani Pogańscy, przyszedłszy ryczą, wrzeszczą, nie modlą się nad umarłym. Myją ciało, balsamują, bogato stroją, do srebrnej, albo
w niektorych mieyscach. Ztąd origo y inwencya iedwabiu, a od nich dwoch Mnichow do Carogrodu zanieśli. Heliogabalus Cesarz naypierwszy, zażywał stroiu iedwabnego, co miano pro magno luxu, a przed nim Cesarze zadość mieli, sobie tylko oblamować iedwabiem suknie, iako piszą Historycy: Lampridius, y Sparcianus. Iedwabiu tedy funt, złota funtem był ważony. Gdy Chińczyk umrze, stół przy łożku iego wystawiony bywa, dla krewnych, zapraszaiących do siebie zmarłego; drugi stoł w drugiey izbie dla gości. Benzowie, to iest Kapłani Pogańscy, przyszedłszy ryczą, wrzeszczą, nie modlą się nad umarłym. Myią ciało, balsamuią, bogato stroią, do srebrney, albo
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 535
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
proste/ a powszechne. Rzecz w sobie coś na podobieństwo owego kamienia połyskującego się/ którego proszku świecącego na potrząśnienie listów i pisma zażywają. Tak prosta/ tak zwyczajna/ że tej i Gisserowie do hartu swego obficie mają i zażywają. tak nie droga/ że jej funta po siedmiu/ ośmiu groszy dostaniesz/ a funtem jednym i całybyś świat mógł lecząc podzielić. Luboć zaś rzecz jest tak nie droga/ z tym wszytkim dziwnej do zdrowia pomocy pełna. O jej zaleceniu pełne są księgi/ osobliwie w języku włoskim/ jako rzeczy powszechniej co do skutku/ wygodne osobliwie dla ludzi prostych/ ubogich/ kompleksji przygrubszej. Acz i
proste/ á powszechne. Rzecz w sobie coś ná podobieństwo owego kámieniá połyskuiącego się/ ktore^o^ proszku świecącego ná potrząśnienie listow i pismá záżywáią. Ták prosta/ ták zwyczáyná/ że tey i Gisserowie do hártu swego obfićie maią i záżywáią. ták nie drogá/ że iey funta po śiedmiu/ ośmiu groszy dostániesz/ á funtem iednym i cáłybyś świát mogł lecząc podźielić. Luboć záś rzecz iest tak nie drogá/ z tym wszytkim dziwney do zdrowiá pomocy pełna. O iey záleceniu pełne są księgi/ osobliwie w ięzyku włoskim/ iáko rzeczy powszechniey co do skutku/ wygodne osobliwie dlá ludzi prostych/ ubogich/ komplexyey przygrubszey. Acz i
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 256
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
Podobnież soli używają cukiernicy dla zamrożenia latem śmietany, likworów i cukrów.
Powtóre: Dajmy też aby były szkodliwe, wiadomo jednak iż ani lekarstwo pomocne, ani trucizna szkodliwa być nie może, chyba użyte pod pewną miarą: wrzuć ziarno soli do wiadra wody, słoności nie uczujesz, głową nawet cukru sadzawki nie osłodzisz, funtem trucizny jeziora wielkiego wody nie zarazisz. Cóż jest nie tylko ogon komety ale sama cała kometa, względem przeciągu, po którym biega, i po którym rozrzuca swe kurzawy ? oto mniejsza niż ziarno gorczyczne względem tysiąca okręgów ziemi. W tym zaś całym przeciągu kurzawy swoje rozsypuje: rozrzuca je do księżyca, do merkuriusza, Jutrzeńki
Podobnież soli używaią cukiernicy dla zamrożenia latem śmietany, likworow y cukrow.
Powtore: Daymy też aby były szkodliwe, wiadomo iednak iż ani lekarstwo pomocne, ani trucizna szkodliwa być nie może, chyba użyte pod pewną miarą: wrzuć ziarno soli do wiadra wody, słoności nie uczuiesz, głową nawet cukru sadzawki nie osłodzisz, funtem trucizny ieziora wielkiego wody nie zarazisz. Coż iest nie tylko ogon komety ale sama cała kometa, względem przeciągu, po ktorym biega, y po ktorym rozrzuca swe kurzawy ? oto mnieysza niż ziarno gorczyczne względem tysiąca okręgow ziemi. W tym zaś całym przeciągu kurzawy swoie rozsypuie: rozrzuca ie do księżyca, do merkuryusza, Jutrzeńki
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 287
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nie przechowujcie. Ale już dajmy pokój temu wyrodkowi, Mówmy co ku naszemu służy pożytkowi. Naprzód usilnie proszę, me namilsze dziatki, Przez imię me i waszej Katryneczki matki, Mścicie się krzywdy mojej nad kalwinistami, Jednoż oni są szlachtą - a wyście kupcami. Przynamniej im pieprz, szafran drogo przedawajcie, I funtem nieprawdziwym skąpo namierzajcie. Odp (u) ście mi, jesteście barzo wielcy głupcy, Chociajeście jakoby bogatymi kupcy. Oto nam już we Gdańsku farę odejmują, Katedrę wam kazaniem swoim profanują. Chociaj nad radne pany ledwie ich co więcej, A was, mych luteranów, tak wiele tysięcy. Po chwili się zaś do
nie przechowujcie. Ale już dajmy pokój temu wyrodkowi, Mówmy co ku naszemu służy pożytkowi. Naprzód usilnie proszę, me namilsze dziatki, Przez imię me i waszej Katryneczki matki, Mścicie się krzywdy mojej nad kalwinistami, Jednoż oni są szlachtą - a wyście kupcami. Przynamniej im pieprz, szafran drogo przedawajcie, I funtem nieprawdziwym skąpo namierzajcie. Odp (u) ście mi, jesteście barzo wielcy głupcy, Chociajeście jakoby bogatymi kupcy. Oto nam już we Gdańsku farę odejmują, Katedrę wam kazaniem swoim profanują. Chociaj nad radne pany ledwie ich co więcej, A was, mych luteranów, tak wiele tysięcy. Po chwili sie zaś do
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 304
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
w kąpieli po pas z ciepłej wody. Moczu zatrzymanemu.
Moczu zatrzymanie z zaległości kamienia w pęcherzu/ jest ratunkiem/ korzenie toż w winie warzone/ a często trunkiem używane. Kolice w gryzieniu w kiszkach
Kolice i gryzieniu w kiszkach jest lekarstwem: Wziąć korzenia i nasienia Biedrzeńcowego/ Bobku/ po łocie/ to utłukszy z funtem miodu odszymowanego/ uczynić lektwarz/ i z trunkiem niżej opisanym używać/ do którego wziąć korzenia Kopru Włoskiego/ Biedrzeńcowego/ Korzenia Myszej wiechy Poleju Ruty po łocie: to wszytko w pokwarciu wody warzyć/ przylawszy wina dobrego kwaterkę/ aż trzecia część wywre. Tej juchy wziąć na raz z sześć dobrych łyżek/ w lektwarzu wyższej
w kąpieli po pás z ćiepłey wody. Moczu zátrzymanemu.
Moczu zátrzymánie z zaległośći kámieniá w pęchyrzu/ iest rátunkiem/ korzenie toż w winie warzone/ a często trunkiem vżywáne. Kolice w gryźieniu w kiszkách
Kolice y gryźieniu w kiszkách iest lekárstwem: Wźiąć korzenia y naśienia Biedrzeńcowego/ Bobku/ po łocie/ to vtłukszy z funtem miodu odszymowánego/ vczynić lektwarz/ y z trunkiem niżey opisánym vżywáć/ do ktorego wźiąć korzenia Kopru Włoskiego/ Biedrzeńcowe^o^/ Korzenia Myszey wiechy Poleiu Ruty po łoćie: to wszytko w pokwarćiu wody wárzyć/ przylawszy winá dobreg^o^ kwaterkę/ áż trzećia część wywre. Tey iuchy wźiąć ná raz z sześć dobrych łyżek/ w lektwarzu wysszey
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 68
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
pieprz, oliwę ważył i rozynki; Skąd tak prędko wyżłowe kondysowi cynki? „Drwicież, panie — podle mnie siedząc szlachcic — senat Rugować go nie może, bo ma indygenat.” „A odwagiż — pytam — gdzie, co szlachectwa gruntem? Aż ów: „Aboś nie widział, że pieprz ważył funtem? Kupił sobie szlachectwo za figi, za cukry.” „Cóż ma — pytam go — w herbie?” Odpowie mi: „Wukry”. Szukam zaraz w herbarzu: ten to diabeł dziwy! Może, widzę, być zamsik szlachcicem z oliwy. Krew ci to, nie oliwę, zdrowie ważyć trzeba;
pieprz, oliwę ważył i rozynki; Skąd tak prędko wyżłowe kondysowi cynki? „Drwicież, panie — podle mnie siedząc szlachcic — senat Rugować go nie może, bo ma indygenat.” „A odwagiż — pytam — gdzie, co szlachectwa gruntem? Aż ów: „Aboś nie widział, że pieprz ważył funtem? Kupił sobie szlachectwo za figi, za cukry.” „Cóż ma — pytam go — w herbie?” Odpowie mi: „Wukry”. Szukam zaraz w herbarzu: ten to diabeł dziwy! Może, widzę, być zamsik szlachcicem z oliwy. Krew ci to, nie oliwę, zdrowie ważyć trzeba;
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 114
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ciężki wymiar ramienia wagi według dyferencyj uciążania, przez znalezienie centrum proporcjonalnego każdemu wymiarowi ciężkości. Jako łatwo sfałszować może zdradziecki kupieć taką wagę: tak fałszu i najprzezorniejszemu ciężko dociec. Dla czego Wolf cale się w kupnie na taką wagę spuszczać nie radzi. W tym zaś waga nad szale lepsza, iż waga jednym ciężarem na przykład funtem lub kamieniem może wieleróżnych od siebie kupi różnie uciążających odważyć. Szale zaś wiele różnych od siebie potrzebują do ważenia ciężarów.
XIII. Wielą sposobami być mogą szale fałszywe, lubo na pozór sprawiedliwe. 1mo. Jeżeli jedno ramię będzie krótsze drugie dłuższe lubo jednako ważące. Szala przywiązana do ramienia dłuższego, i kupia na niej położona
ciężki wymiar ramienia wagi według dyfferencyi uciążania, przez znalezienie centrum proporcyonalnego każdemu wymiarowi ciężkości. Jáko łátwo zfałszowáć może zdradziecki kupieć táką wagę: ták fałszu y nayprzezornieyszemu ciężko dociec. Dla czego Wolff cale się w kupnie ná táką wagę spuszczać nie radzi. W tym zaś waga nad szale lepsza, iż waga iednym cięzarem ná przykład funtem lub kámieniem może wielerożnych od siebie kupi rożnie uciążaiących odważyć. Szale zaś wiele rożnych od siebie potrzebuią do wáżenia ciężarow.
XIII. Wielą sposobámi być mogą szale fałszywe, lubo ná pozor sprawiedliwe. 1mo. Jeżeli iedno ramię będzie krotsze drugie dłuszsze lubo iednako ważące. Szala przywiązana do rámienia dłuszszego, y kupia ná niey położona
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: R3
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
jeśli łuk smyczkiem i sajdak wijolą, Kołczan skrzypcami, którym końcem strzały kolą; Rozumie, że tak zbroje, jak próbują garka: Trąca, czy nie stłuczona, czy dzwoni, czy tarka.
Dopieroż kiedy stanie wedle mnie w szeregu, Co przed półroczem woły poganiał do Brzegu, Albo mi łokciem mierzy, albo funtem waży, Tenże ze mną na podjazd pójdzie i na straży? Przy tymże krew będę lał, co jeszcze z daleka Widząc nieprzyjaciela, już zębami szczeka Od strachu, już dygoce, jako w zimnej wodzie? Ten mię Szot, ten aptekarz ratuje w przygodzie? Kto w cudzoziemskiej szarży pierwej muszkieterem Nie będzie,
jeśli łuk smyczkiem i sajdak wijolą, Kołczan skrzypcami, którym końcem strzały kolą; Rozumie, że tak zbroje, jak próbują garka: Trąca, czy nie stłuczona, czy dzwoni, czy tarka.
Dopieroż kiedy stanie wedle mnie w szeregu, Co przed półroczem woły poganiał do Brzegu, Albo mi łokciem mierzy, albo funtem waży, Tenże ze mną na podjazd pójdzie i na straży? Przy tymże krew będę lał, co jeszcze z daleka Widząc nieprzyjaciela, już zębami szczeka Od strachu, już dygoce, jako w zimnej wodzie? Ten mię Szot, ten aptekarz ratuje w przygodzie? Kto w cudzoziemskiej szarży pierwej muszkieterem Nie będzie,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 449
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nóż w pochwie, cyrkiel i styl, formy do rac górnych i rozmaitych, moździerz dla tłuczenia materyjej do robienia ogniów, memoriał do pisania, dryl do niego, kilka punktów stalnych dla przewiercenia zapału nowego do działa, młotek, rzezak, raszplę, piłek rozmaitych do żelaza, hufcąg, łyżka do ołowiu, szale z funtem. A który by ni miał instrumentów i drugich, o których teraz milczę, pod winą złotych 25 do skrzynki. ROZDZIAŁ VIII
Inżynier gdy już pokaże porządek instrumentów, odchodząc ma dać szeląg do skrzynki na drwa cejgwartowi, którymi w piecu palił i tak wszyscy bracia mają dać po szelągu bez żadnego uporu, pirwy niż k
nóż w pochwie, cyrkiel i styl, formy do rac górnych i rozmaitych, mozdzerz dla tłuczenia materyjej do robienia ogniów, memoryjał do pisania, dryl do niego, kilka punktów stalnych dla przewiercenia zapału nowego do działa, młotek, rzezak, raszplę, piłek rozmaitych do żelaza, hufcąg, łyżka do ołowiu, szale z funtem. A który by ni miał instrumentów i drugich, o których teraz milczę, pod winą złotych 25 do skrzynki. ROZDZIAŁ VIII
Indzinier gdy już pokaże porządek instrumentów, odchodząc ma dać szeląg do skrzynki na drwa cejgwartowi, którymi w piecu palił i tak wszyscy bracia mają dać po szelągu bez żadnego uporu, pirwy niż k
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 460
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
nabywamy pieniędzy/ kiedy piędniądze obracamy w towary rozmaite/ a towary zaś/ abo kupiom w pieniądze/ taki sposób trojaki jest/ jedno wielkie i prawe Kupiectwo/ z dalekich Krain/ z zamorza/ a całkiem je zaś przedawamy. Drugie jest/ Kramarstwo/ gdy od tych wielkich Kupców kupi dostajemy/ a zaś łokciem/ funtem/ kwartą rozprzedawamy. Trzecie/ Przekupiectwo/ gdy jedne rzeczy kupujemy naprzedaj/ dla gości/ którzy nie zawżdy targ trafią. Przez robotę najemną nabywamy/ kiedy kto na robotę najmuje się/ bądź robota jest ręczna/ bądź duszna. Ręczna/ jako kopanie/ rąbanie/ i insze. Duszna/ jako uczyć kogo/
nábywamy pięniedzy/ kiedy piędniądze obrácamy w towáry rozmaite/ á towáry záś/ ábo kupiom w pieniądze/ táki sposob troiaki iest/ iedno wielkie y práwe Kupiectwo/ z dalekich Kráin/ z zamorza/ á całkiem ie záś przedawamy. Drugie iest/ Kramárstwo/ gdy od tych wielkich Kupcow kupi dostáiemy/ á záś łokćiem/ funtem/ kwartą rozprzedawamy. Trzećie/ Przekupiectwo/ gdy iedne rzeczy kupuiemy náprzeday/ dla gośći/ ktorzy nie záwżdy targ tráfią. Przez robotę naiemną nábywamy/ kiedy kto ná robotę náymuie się/ bądź robotá iest ręczna/ bądź duszna. Ręczna/ iáko kopánie/ rąbánie/ y insze. Duszna/ iáko vczyć kogo/
Skrót tekstu: GostSpos
Strona: 12
Tytuł:
Sposob jakim góry złote, srebrne, w przezacnym Królestwie Polskim zepsowane naprawić
Autor:
Wojciech Gostkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622