tenże podstarości kradł, odprawił go zabrawszy ze wszystkim. Ja też, i innymi interesami zatrudniony, i ochoty do kłótni z bratem prawnej nie mający, zaniechałem mego procederu.
Wprędce potem brat mój Wacław porucznik przyjechał do mnie do Rasnej dla wzięcia papierów do sprawy swojej z mieszczanami kamienieckimi. Przyjechał tedy do mnie z furiami, abym mu do tej jego sprawy papiery oddał. Ja mu odpowiedziałem, aby razem z drugimi bracią papiery odbierał, jako stanęło między nami, żeby razem wszyscy odebrali papiery, jako je wszyscy popieczętowali. Ale on koniecznie zaraz swoich napierał się do sprawy kamienieckiej dokumentów, mówiąc, że będzie na tym siła szkodować
tenże podstarości kradł, odprawił go zabrawszy ze wszystkim. Ja też, i innymi interesami zatrudniony, i ochoty do kłótni z bratem prawnej nie mający, zaniechałem mego procederu.
Wprędce potem brat mój Wacław porucznik przyjechał do mnie do Rasnej dla wzięcia papierów do sprawy swojej z mieszczanami kamienieckimi. Przyjechał tedy do mnie z furiami, abym mu do tej jego sprawy papiery oddał. Ja mu odpowiedziałem, aby razem z drugimi bracią papiery odbierał, jako stanęło między nami, żeby razem wszyscy odebrali papiery, jako je wszyscy popieczętowali. Ale on koniecznie zaraz swoich napierał się do sprawy kamienieckiej dokumentów, mówiąc, że będzie na tym siła szkodować
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 412
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ i/ żelazem spięte Baszty/ mury kamienne/ i bramy vięte Łańcuchy kowanemi/ z Tartarowej stali: I wszystka się już ciemnych Limbów odchłań wali. Już trzoszczoki stróż Cerber i Lucyper śmiały: Śmierć i jędze/ co tamtej twirdze pilnowały/ Pętami ognistemi mocno okowane/ Aż do ostatniej ściany piekielnej zagnane. Tam z furiami modre ognie wydymają: Biada wrzeszczą/ biada nam/ biada narzekają. Męki Pańskiej.
A tu pożądanego/ obstąpiwszy wkoło/ Milionami więźnie witają wesoło. Zawitaj Zbawicielu/ zawitaj nasz Panie/ Zawitaj Mesjaszu: twoje Królowanie: Twoja władza na wieki. Eja/ o radości: Chwała Bogu naszemu bądź na wysokości. Pobudka do
/ y/ żelázem spięte Bászty/ mury kámienne/ y bramy vięte Láńcuchy kowánemi/ z Tártárowey stáli: I wszystká się iuż ćiemnych Limbow odchłań wáli. Iuż trzoszczoki stroż Cerber y Lucyper śmiáły: Smierć y iędze/ co támtey twirdze pilnowáły/ Pętámi ognistemi mocno okowáne/ Aż do ostátniey śćiány piekielney zágnáne. Tám z furyámi modre ognie wydymáią: Biádá wrzeszczą/ biádá nam/ biádá nárzekáią. Męki Páńskiey.
A tu pożądánego/ obstąpiwszy wkoło/ Milionámi więźnie witáią wesoło. Záwitay Zbáwićielu/ záwitay nász Pánie/ Záwitay Messyaszu: twoie Krolowánie: Twoiá władza ná wieki. Eiá/ o rádośći: Chwałá Bogu nászemu bądź ná wysokośći. Pobudká do
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 102.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Grób z Serc naszych,z wdzięczności wykuty A tak w żywych pamięciach nie będzie zasuty. WINSZOWANIE IMIENIA KONSTANCYJ Jaśnie O. KsIĘŻNIE IMci z Duninów SANGUSZKOWEJ MARSZAŁKOWEJ W. X. Litt.
STateczność wchodzi w KONSTANCYJ Imię Statek u BOGA, u ludzi w estymie, Statek prym bierze przed wielą cnotami Statek się zgodzi z morza furiami. Statkiem zowiemy, okręt, bat, łódź, nawę Miła żegluga, gdy wody łaskawe. To sztuka płynąć kiedy nozdrza śpieni Delfin, a zorza na wiatr się czerwieni. Statek gruntowny, choć o skopuł trąci Wytrzyma, stęknie, piasek tylko zmąci. Byle się rudel przez impet nie spadał Mądrość przyznają temu, kto
Grob z Serc nászych,z wdzięczności wykuty A ták w żywych pámięciach nie będzie zásuty. WINSZOWANIE IMIENIA KONSTANCYI JASNIE O. XIĘŻNIE JMći z Duninow SANGUSZKOWEY MARSZAŁKOWEY W. X. Litt.
STáteczność wchodzi w KONSTANCYI Imię Státek u BOGA, u ludzi w estymie, Státek prym bierze przed wielą cnotami Státek się zgodzi z morza furyami. Státkiem zowiemy, okręt, bat, łodź, náwę Miła żegluga, gdy wody łáskawe. To sztuka płynąć kiedy nozdrza śpieni Delfin, á zorza ná wiatr się czerwieni. Státek gruntowny, choć o skopuł trąći Wytrzyma, stęknie, piasek tylko zmąći. Byle się rudel przez impet nie spádał Mądrość przyznaią temu, kto
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 11
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
blisko tego, Iż drugi raz doczeka w domu dwudziestego, A jeszcze o niem nie wie, nikogo nie widzi: Dopiero mniema, iż z niej kochanek jej szydzi. Wzrok łzami zlewa, usta skrwawiła nadobne, Piersi potłukła, śniegom najświeższem podobne; Warkocz gwałtem rwie złoty, smutnemi skargami Wzrusza piekielne duchy, jędze z furiami.
XVIII.
„Takli to - mówi - szczera miłość moja goni, Niestetyż, niewdzięcznika, co przede mną stroni! Takli, najgłupsza dziewka, będę się kochała W tem, co mu moja nigdy chęć nie smakowała! Długoż szaloną będę, pozwalając tego, Aby ten, co mną gardzi,
blizko tego, Iż drugi raz doczeka w domu dwudziestego, A jeszcze o niem nie wie, nikogo nie widzi: Dopiero mniema, iż z niej kochanek jej szydzi. Wzrok łzami zlewa, usta skrwawiła nadobne, Piersi potłukła, śniegom najświeższem podobne; Warkocz gwałtem rwie złoty, smutnemi skargami Wzrusza piekielne duchy, jędze z furyami.
XVIII.
„Takli to - mówi - szczera miłość moja goni, Niestetyż, niewdzięcznika, co przede mną stroni! Takli, najgłupsza dziewka, będę się kochała W tem, co mu moja nigdy chęć nie smakowała! Długoż szaloną będę, pozwalając tego, Aby ten, co mną gardzi,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 5
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905