, jeździłem na łowy tak nieszczęśliwe, że we trzech ostępach mając niedźwiedzi trzech, żadnegom nie ubił. Pawłowski bez obławy przy psach, pod samemi Słobody gumnami ubił niedźwiedzia.
26^go^. Na świętach Bożego Narodzenia miałem gości dostatek. Po świętach i po Nowym Roku zaraz do Czeczerska na Mohilew jechałem, tamem futer dość nakupował i tanie; stanąłem w Czeczersku 6 Januarii 1698. Anno 1698. W Czeczersku będąc, probowałem różnie na jeziora szczęścia, alem go nie miał i był bardzo słaby połów. Tego roku i miodów mało co stamtąd miałem. Nie bawiłem się w Czeczersku nad dni dziesięć, przyjechałem
, jeździłem na łowy tak nieszczęśliwe, że we trzech ostępach mając niedźwiedzi trzech, żadnegom nie ubił. Pawłowski bez obławy przy psach, pod samemi Słobody gumnami ubił niedźwiedzia.
26^go^. Na świętach Bożego Narodzenia miałem gości dostatek. Po świętach i po Nowym Roku zaraz do Czeczerska na Mohilew jechałem, tamem futer dość nakupował i tanie; stanąłem w Czeczersku 6 Januarii 1698. Anno 1698. W Czeczersku będąc, probowałem różnie na jeziora szczęścia, alem go nie miał i był bardzo słaby połów. Tego roku i miodów mało co ztamtąd miałem. Nie bawiłem się w Czeczersku nad dni dziesięć, przyjechałem
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 54
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
rzekę — tych udźców; kiedyby też szlamy.” „Kryją się te bestyje — odpowie mi — w jamy.” A on, zdrajca, odarszy lisa kędy w lesie, Skórkę przeda, a panu zajączka przyniesie. Więc skoro mi powszednie opłowiały pupki, Posyłam do kuśnierza dla gareł do jupki. „Tyle futer przedając, tyle szczując zwierza — Dziwuje się ten — szukać liszki u kuśnierza? Nie kołnierz, ale kontusz podszyłby i drugi, Co tu lisów u jego pokupiono sługi.” O co skorom owemu powrozem dokuczył, Przysięga, że: „Mnie tego stary ociec uczył.” „Wierę, dziadu — kazawszy
rzekę — tych udźców; kiedyby też szlamy.” „Kryją się te bestyje — odpowie mi — w jamy.” A on, zdrajca, odarszy lisa kędy w lesie, Skórkę przeda, a panu zajączka przyniesie. Więc skoro mi powszednie opłowiały pupki, Posyłam do kuśnierza dla gareł do jupki. „Tyle futer przedając, tyle szczując zwierza — Dziwuje się ten — szukać liszki u kuśnierza? Nie kołnierz, ale kontusz podszyłby i drugi, Co tu lisów u jego pokupiono sługi.” O co skorom owemu powrozem dokuczył, Przysięga, że: „Mnie tego stary ociec uczył.” „Wierę, dziadu — kazawszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 62
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ani sukcesorom naszym nic płacić nie mają. Jednak jak wiele rzeźników będzie, każdy z nich co rok powinien do prowentów naszych wnosić łoju surowego kamień jeden. Pozwalamy im także wszelkiego towaru handlów, żadnych nie wyjmując ani ekscypując oprócz kościelnych, krwawych i mokrych, jako też i kradzionych. Także szynki wszelkiego likworu i napoju, futer, czapek, sukien, kożuchów, obuwia, skór wołowych, baranich i kozłowych, wolne piwa warzenie, gorzałki kurzenie, miodu sycenie, oddawszy co do arendy należy tak, jako zwyczaj jest i teraźniejsze postanowienie w Złoczowie. To jest od półmacka słodu piwnego złoty i groszy 6, od półmacka surowcu także złoty i groszy
ani sukcesorom naszym nic płacić nie mają. Jednak jak wiele rzeźników będzie, każdy z nich co rok powinien do prowentów naszych wnosić łoju surowego kamień jeden. Pozwalamy im także wszelkiego towaru handlów, żadnych nie wyjmując ani ekscypując oprócz kościelnych, krwawych i mokrych, jako też i kradzionych. Także szynki wszelkiego likworu i napoju, futer, czapek, sukien, kożuchów, obuwia, skór wołowych, baranich i kozłowych, wolne piwa warzenie, gorzałki kurzenie, miodu sycenie, oddawszy co do arendy należy tak, jako zwyczaj jest i teraźniejsze postanowienie w Złoczowie. To jest od półmacka słodu piwnego złoty i groszy 6, od półmacka surowcu także złoty i groszy
Skrót tekstu: JewPriv_II_Sasów
Strona: 224
Tytuł:
Jewish Privileges in the Polish Commonwealth, t. II, Sasów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Złoczów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
przywileje, akty nadania
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Jewish privileges in the Polish commonwealth
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacob Goldberg
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Jerozolima
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Nauk Izraela
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
owę Rzymską ABEONĘ, albo ADEONĘ Podróżnych Boginię. Tęż złotą BABĘ wonerowano w Państwie Moskiewskim w Prowincyj Obdoria, z taką figurą: trzymała Dziecię na łonie, a POGAŃSKICH.
drugie przyniej stało. Czcili i pobliskie Narody ten Bałwan zabijaniem Jeleniów i namazywaniem z nich krwią Oczu i ust jego, jako też ofiaro waniem Sobolich futer. Tamże czczono PIÓRUNA i Ogień jako w całej Rusi i Moskwie, którego Kościół Wladysław Jagiełło Król Poski, Książę Litewski wprzód w sobie scintillas Superstycyj Wodą Chrztu Świętego ugasiwszy, w Wilnie obalił, i Ogień perpetuo konserwowany wygasił; z tej podobno racyj w Litwie, i na Polisiu ogień zowią Bogaczem od BOGA desłekso Nomine
owę Rzymską ABEONĘ, albo ADEONĘ Podroznych Boginię. Tęż złotą BABĘ wonerowano w Páństwie Moskiewskim w Prowincyi Obdoria, z taką figurą: trzymałá Dziecie na łonie, á POGANSKICH.
drugie przyniey stało. Czcili y pobliskie Narody ten Báłwan zabiiániem Ieleniow y námázywaniem z nich krwią Oczu y ust iego, iáko też ofiáro wániem Sobolich futer. Támże czczono PIORUNA y OGIEN iáko w całey Rusi y Moskwie, ktorego Kościoł Wladysław Iágełło Krol Poski, Xiążę Litewski wprzod w sobie scintillas Superstycyi Wodą Chrztu Swiętego ugasiwszy, w Wilnie obalił, y Ogień perpetuo konserwowány wygásił; z tey podobno racyi w Litwie, y ná Polisiu ogień zowią Bogaczem od BOGA desłexo Nomine
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 26
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
z włosów ostro do góry, formą piramidy uplecionym, czyli zaczesanym. Ta sama czapka Ateńska była wieloraka; inna pospolita, inna Senatorska, inna Sędziów, inna Kapłańska, inna Królewska. Scytowie albo Tatarowie, wyjąwszy zacne osoby, czapek nie zażywali; teraz w nich ciepło się chowają, chodząc w czapkach z pieknych futer, które krymskiemi, od Krymu nazywają. U Garamantów Afrykańskiej Nacyj czapki lud pospolity. miał z skorup, strusich jaj. U Murzynów nakrycie było jak kapelusz wielki 10. osób razem mogący nakryć: alias musiała to być umbrela jako i teraz u nich in usu, i u Europejczyków: otym tam nakryciu Nicolaus Gordinus
z włosow ostro do gory, formą piramidy uplecionym, cżyli zacżesanym. Ta sama cżapka Ateńska była wieloraka; inna pospolita, inna Senatorska, inna Sędziow, inna Kapłańska, inna Krolewska. Scytowie albo Tatarowie, wyiąwszy zacne osoby, cżapek nie zażywali; teraz w nich ciepło sie chowaią, chodząc w cżapkach z pieknych futer, ktore krymskiemi, od Krymu nazywaią. U Garamantow Afrykańskiey Nacyi czapki lud pospolity. miał z skorup, strusich iay. U Murzynow nakrycie było iak kapelusz wielki 10. osob razem mogący nakryć: alias musiała to bydż umbrela iako y teraz u nich in usu, y u Europeycżykow: otym tam nakryciu Nicolaus Gordinus
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 74
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Oczaków, Białogród, Bender. TATAROWIE LIPKOWIE na Ukrainie koło Buha. DOBRUCCY w Bułgaryj z tej strony czarnego morza. KAŁMUKI są naturae abortus et Monstra prawie bez nosa, tak jest wklęsły, i bez dołków na oczy; częścią Moskwie, częścią Hanowi podlegli, Haracz dają futra. Na Bajran Hanowi z kongratulacją dwa wozy futer różnych posylają: w jednym wozie cztery konie, w drugim dwa Słonie zaprzągłszy; gdzie i dla Muftego, Wezyra, Damy Hanowskiej, są także futrzane upominki. Przeciw tym Posłom wysłani bywają od Wezyra na przyjęcie ich, niby Magistri Ceremoniarum, którzy ubrani w kaftany, wprowadzeni bywają pod boki przed Hana, padają na twarze
Oczaków, Białogród, Bender. TATAROWIE LIPKOWIE na Ukrainie koło Buha. DOBRUCCY w Bulgarii z tey strony czarnego morza. KAŁMUKI są naturae abortus et Monstra prawie bez nosa, tak iest wklęsły, y bez dołkow na oczy; częścią Moskwie, częścią Hanowi podlegli, Haracz daią futra. Na Bayran Hanowi z kongratulacyą dwa wozy futer rożnych posylaią: w iednym wozie cztery konie, w drugim dwa Słonie zaprzągłszy; gdzie y dla Muftego, Wezyra, Damy Hanowskiey, są także futrzane upominki. Przeciw tym Posłom wysłani bywaią od Wezyra na przyięcie ich, niby Magistri Ceremoniarum, ktorzy ubrani w kaftany, wprowadzeni bywaią pod boki przed Hana, padaią na twarze
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 426
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
lnie citta od cittos, że to ziele nie swoim prostym wzrostem rośnie/ ale aż się miedzy insze wplątawszy/ tak wtąsz nieporządny/ i jakby zakręcony apetit bywa/ bo ludzie niepotrzebnych i niezwyczajnych pokarmów pożądają/ jako miąssurowych/ ziemie/ wody/ węgla/ gliny/ pecyny/ cegły/ krety/ wapna niegaszonego/ futer/ owoców nazbyt kwaśnych/ abo niedoyźrzałych/ wosku/ smoły/ pieprzu/ soli/ goździków/ imbieru/ krup surowych/ i inszych plugastw/ barzo obrzydłych. Znałem ich siła co przykre rzeczy jadały/ ale jeśli podobna/ tedy jedna dwadzieścia funtów pieprzu zjadła/ a druga lód miasto cukru gryzła/ trzecia co raz
lnie citta od cittos, że to źiele nie swoim prostym wzrostem rośnie/ ále áż się miedzy insze wplątawszy/ ták wtąsz nieporządny/ y iákby zákręcony áppetit bywa/ bo ludźie niepotrzebnych y niezwyczáynych pokármow pożądáią/ iáko miąssurowych/ źiemie/ wody/ węgla/ gliny/ pecyny/ cegły/ krety/ wapná niegászonego/ futer/ owocow názbyt kwáśnych/ ábo niedoyźrzáłych/ wosku/ smoły/ pieprzu/ soli/ gozdźikow/ imbieru/ krup surowych/ y inszych plugastw/ bárzo obrzydłych. Znałem ich śiłá co przykre rzeczy iadáły/ ále ieśli podobna/ tedy iedná dwádźieśćiá funtow pieprzu ziádłá/ a druga lod miásto cukru gryzłá/ trzećia co raz
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: A4
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
/ i w rybach suchych/ które posyłają stąd po krainach bliskich/ a suszą ich na zimnym wietrze. przetoż owe/ co ich imują po Styczniu/ już nie bywają dobre dla tej przyczyny. Idzie też z Noruegiej wielka rzecz drew/ które prowadzą do Niderlandu/ a do tego też ma skor dosyć/ i futer zwierzęcych. W górach jej/ które są ku pułnocy/ rodzi się barzo wiele ptastwa drapieżnego/ jako orłów/ jastrzębów/ sępów/ białozorów/ krogulców/ a osobliwie sokołów/ które Włoszy zowią Pellegrinami: są też tam i gryfalkowie ale ich nie wiele. Przyjeżdżają tu ze Flandrii na każdy rok myśliwcy w Lipcu/
/ y w rybách suchych/ ktore posyłáią ztąd po kráinách bliskich/ á suszą ich ná źimnym wietrze. przetoż owe/ co ich imuią po Styczniu/ iuż nie bywáią dobre dla tey przyczyny. Idźie też z Noruegiey wielka rzecz drew/ ktore prowádzą do Niderlándu/ á do tego też ma skor dosyć/ y futer źwierzęcych. W gorách iey/ ktore są ku pułnocy/ rodźi się bárzo wiele ptástwá drapieżnego/ iáko orłow/ iástrzębow/ sępow/ białozorow/ krogulcow/ á osobliwie sokołow/ ktore Włoszy zowią Pellegrinámi: są też tám y gryfálkowie ále ich nie wiele. Przyieżdżáią tu ze Flándriey ná kożdy rok myśliwcy w Lipcu/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 154
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i głowę/ nie zostawując tylko dla oczu dziurę. co podało przyczynę niektórym do pisania/ jakoby mieli być ci ludzie kosmaci/ jak zwierzęta. Nie mają domów/ ale tylo kuczki po Tatarsku. Pilnują barzo łowów zwierza i ryb/ czym się też sami żywią/ i sąsiadom swoim dodają/ tak ryb jako i futer. Nawy swoje spajają nie gwoździami/ ale żyłami i łykami. Mają mowę własną/ barzo trudną obcym; przetoż targi i kupiectwa z nimi muszą się bez mowy odprawować/ jakośmy też powiedzieli gdzie indziej o Kasrach. Walczyli długo z Noruegami/ którym teraz poczęści są posłuszni/ i płacą im tribut futrami drogiemi
y głowę/ nie zostáwuiąc tylko dla oczu dźiurę. co podáło przyczynę niektorym do pisánia/ iákoby mieli być ći ludźie kosmáći/ iák źwierzętá. Nie máią domow/ ále tylo kuczki po Tátársku. Pilnuią bárzo łowow źwierzá y ryb/ czym się też sámi żywią/ y sąśiádom swoim dodáią/ ták ryb iáko y futer. Nawy swoie spaiáią nie gwoźdźiámi/ ále żyłámi y łykámi. Máią mowę własną/ bárzo trudną obcym; przetoż tárgi y kupiectwá z nimi muszą się bez mowy odpráwowáć/ iákosmy też powiedźieli gdźie indźiey o Kásrách. Walczyli długo z Noruegámi/ ktorym teraz poczęśći są posłuszni/ y płácą im tribut futrámi drogiemi
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 156
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zemścic ale ich Pan Bóg nie pocieszył i owi tez porąbani z łaski Bożej wyleczyli się i poszło to w zapomnienie.
Już tedy do Warszawy nie jeździłem bom się w drodze dowiedział że król pojechał do Lwowa na Komisyją i Posła tez już mego wyprawiono przydawszy mu inszego Przystawa Przyjechałem tedy do Domu Jaki taki upomina się Futer com obiecał w Wilnie nakupić wszyscy się zawiedli, bo i sobie nic nie kupiłem i sam ledwie com zdrowo wyjechał niespodziewając się że by mię miał taki napaść kłopot od owych pijaków.
Po wyjezdzie moim z Wilna dopadli jakos pijacy Ksiąg skarbowych w których ja kwituję z odebrania 6 000 Złotych i podpisuję
zemscic ale ich Pan Bog nie pocieszył y owi tez porąbani z łaski Bozey wyleczyli się y poszło to w zapomnienie.
Iuz tedy do Warszawy nie iezdziłęm bom się w drodze dowiedział że krol poiechał do Lwowa na kommissyią y Posła tez iuz mego wyprawiono przydawszy mu inszego Przystawa Przyiechałęm tedy do Domu Iaki taki upomina się Futer com obiecał w Wilnie nakupić wszyscy się zawiedli, bo y sobie nic nie kupiłęm y sąm ledwie com zdrowo wyiechał niespodziewaiąc się że by mię miał taki napaść kłopot od owych piiakow.
Po wyiezdzie moim z Wilna dopadli iakos piiacy Xiąg skarbowych w ktorych ia kwituię z odebrania 6 000 Złotych y podpisuię
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 184
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688