wesołym padołem płynące, Skały, opoki, karcze i zielone Chruściny drobnym ptastwem osadzone, Potoki srebrną pianą się bielące, Stoki z wysokich gór szyje łamiące, Śniegi od mrozu w wieczność zatwardniałe, Lody w Krzysztalną postać skamieniałe, I wy, mieszkańcy lasów, faunowie, I co gonicie nimfy, satyrowie, Boginie gładkie, górne oready, Wodne najady i leśne driady, Jaskinie, których słońce nie dochodzi, Łożyska, w których zwierz się różny rodzi, Wilku drapieżny, niedźwiedziu mruczący, Chyża wiewiórko i jeżu kolący, Kózki, tak dzikie jako i domowe, Woły rogate, które gdzieś Febowe
Ręce karmiły, i wy, pasterzowie, Me towarzystwo
wesołym padołem płynące, Skały, opoki, karcze i zielone Chruściny drobnym ptastwem osadzone, Potoki srebrną pianą się bielące, Stoki z wysokich gór szyje łamiące, Śniegi od mrozu w wieczność zatwardniałe, Lody w krysztalną postać skamieniałe, I wy, mieszkańcy lasów, faunowie, I co gonicie nimfy, satyrowie, Boginie gładkie, górne oready, Wodne najady i leśne dryjady, Jaskinie, których słońce nie dochodzi, Łożyska, w których zwierz się różny rodzi, Wilku drapieżny, niedźwiedziu mruczący, Chyża wiewiórko i jeżu kolący, Kózki, tak dzikie jako i domowe, Woły rogate, które gdzieś Febowe
Ręce karmiły, i wy, pasterzowie, Me towarzystwo
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 19
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
momencie. Czemuż tedy czas krótki żartkie dromedarze do kresu śmiertelnego spiesznym biczem karze? Chcący mój proch – ach, prędko! – postać swoją roni, wtąż i żywot ucieka, choć go nikt nie goni. Gdyby mi się w zdrój szklany zrosło niebo cale i członki wszytkie były w niebieskim krzysztale, albo mię otoczyły górne światła one, które mocą niebieską przezornie stworzone, lub też z elizejskimi ludźmi ten dar miała, żebym żywot anielski wieść mogła bez ciała, pewnie bym certowała o wiek z aniołami i liczbę lat niebieskich liczyła z gwiazdami. Ale ciało mocniejsze za fawor od świata otrzymała już owa zgraja łuszczkowata, którą Dorys wodnista
momencie. Czemuż tedy czas krótki żartkie dromedarze do kresu śmiertelnego spiesznym biczem karze? Chcący mój proch – ach, prędko! – postać swoją roni, wtąż i żywot ucieka, choć go nikt nie goni. Gdyby mi się w zdrój szklany zrosło niebo cale i członki wszytkie były w niebieskim krzysztale, albo mię otoczyły górne światła one, które mocą niebieską przezornie stworzone, lub też z elizejskimi ludźmi ten dar miała, żebym żywot anielski wieść mogła bez ciała, pewnie bym certowała o wiek z aniołami i liczbę lat niebieskich liczyła z gwiazdami. Ale ciało mocniejsze za fawor od świata otrzymała już owa zgraja łuszczkowata, którą Dorys wodnista
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 42
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, więc z tarasu, gdyby mogła, rada by się wymknyła. Jęczy, wzdycha, usiłuje do ojczyzny z wygnania, dla ucisków, które czuje i cierpi bez przestania. Chwałę widzi pożądaną, którą przez grzech straciła; bacząc się być opłakaną, uważa, co zgubiła. Jakowe są, kto to pojmie, nieba górne kochania, gdzie z tak drogich, kto obejmie, żywych pereł mieszkania? Dachem złotym pokładane pałace tam jaśnieją, z drogich pereł murowane altany się bieleją. Złotem czystym położono drogi miasta onego; wszytkie miejsca oczyszczono, niemasz błota żadnego.
Zima sroga ni gorące lato tam nie przewija, ale róże, jak pachnące,
, więc z tarasu, gdyby mogła, rada by się wymknyła. Jęczy, wzdycha, usiłuje do ojczyzny z wygnania, dla ucisków, które czuje i cierpi bez przestania. Chwałę widzi pożądaną, którą przez grzech straciła; bacząc się być opłakaną, uważa, co zgubiła. Jakowe są, kto to pojmie, nieba górne kochania, gdzie z tak drogich, kto obejmie, żywych pereł mieszkania? Dachem złotym pokładane pałace tam jaśnieją, z drogich pereł murowane altany się bieleją. Złotem czystym położono drogi miasta onego; wszytkie miejsca oczyszczono, niemasz błota żadnego.
Zima sroga ni gorące lato tam nie przewija, ale róże, jak pachnące,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 129
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Republica incorrecta zostaną i te wszytkie inconvenientia, i ostatnia naszą zguba, jako się wyższej wspomniało, nastąpi. Ale panowie Lublinianie obojgu dogadzają: posyłają deputaty na rokosz i półtorasta żołnierzów przy nich, posyłają i posły na sejm z artykułami swojemi. O quam belle conveniunt ista! Bo i artykuły w wielu rokoszowym przeciwne i czego górne wszytkie nie czynią województwa, bo nie sejmikują, posłów nie posyłają, to samem czynić cui bono, quo fine? A na rokosz zaś deputaty posyłać co za proporcja, gdzie drudzy wszyscy się stawili i gdzie jako najwiętszej kupy szlacheckiej dla dopięcia rzeczy i wytargowania potrzeba, gdzie wszyscy na stężyckiem, lubelskiem i rokoszowem zjeździech podpisali
Republica incorrecta zostaną i te wszytkie inconvenientia, i ostatnia naszą zguba, jako się wyszszej wspomniało, nastąpi. Ale panowie Lublinianie obojgu dogadzają: posyłają deputaty na rokosz i półtorasta żołnierzów przy nich, posyłają i posły na sejm z artykułami swojemi. O quam belle conveniunt ista! Bo i artykuły w wielu rokoszowym przeciwne i czego górne wszytkie nie czynią województwa, bo nie sejmikują, posłów nie posyłają, to samem czynić cui bono, quo fine? A na rokosz zaś deputaty posyłać co za proporcya, gdzie drudzy wszyscy się stawili i gdzie jako najwiętszej kupy szlacheckiej dla dopięcia rzeczy i wytargowania potrzeba, gdzie wszyscy na stężyckiem, lubelskiem i rokoszowem zjeździech podpisali
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 293
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
vestitam ma faciem włosami; Apulejusz go lepiej zowie Imberbem.
Bellum y Praelium, nie jest jedno, bo bellum: jest niby sam czas, i racja Wojny, i może trwać lat kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt: á Praelium jest sama potyczka, Batalia, actus unius horae albo diei,
Exta, zowią się wnętrzności górne, alias Serce, pluca, Śledziona, Wątro-
ba, które zabiwzsy bydle. Starożytni Poganie, jeszcze ciepłe niżeli krew wnich obumarła, Bogom ofiarowali, i z nich divinabant, tojest prognostykowali res futuras.
Lymphati miałoby się mówić Nymphati, że Nimfów Bogiń dochem kto był natchnięty, albo raczej szalony, manią cierpiący
vestitam ma faciem włosami; Apuleiusz go lepièy zowie Imberbem.
Bellum y Praelium, nie iest iedno, bo bellum: iest ńiby sam czas, y racya Woyny, y może trwać lat kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt: á Praelium iest sama potyczka, Batália, actus unius horae álbo diei,
Exta, zowią się wnętrzności gorne, alias Serce, pluca, Sledziona, Wątro-
ba, ktore zabiwzsy bydle. Starożytni Poganie, ieszcze ciepłe niżeli krew wnich obumarła, Bogom ofiárowali, y z nich divinabant, toiest prognostykowali res futuras.
Lymphati miałoby się mowić Nymphati, że Nymfow Bogiń dochem kto był natchnięty, albo raczey szalony, manią cierpiący
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 58
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i mądrość wysysac powinna aplikacja, i sedencjaria; ma też być (jeśli można) excurrens extra Lineam Cellae alias wydana dalej na dwór dla iluminacyj, i suchszej pozycyj; potym wysokość jej powinna tak accommodari, aby też trzeciego piętra do niej mógł być accesus, z tą jednak prekaucją, aby okna, Biblioteki dolne i górne korespondowały z oknami Cell Zakonnych, alias byłaby diffiirmitas. Taż sama ma situari od południa nie od pułnocy, alias Księgi by od wilgoci północej trupieszały, którym wilgotny Mur i mol, haniebnie szkodzą, a jeszcze bardziej, jeśli je mądra nie wartuje głowa, bo w ten czas takiej Bibliotece każdy może przymowić:
y mądrość wysysac powinna applikacya, y sedencyarya; ma też bydź (iezli można) excurrens extra Lineam Cellae alias wydana daley na dwor dla illuminacyi, y suchszey pozycyi; potym wysokość iey powinna tak accommodari, aby też trzeciego piętra do niey mogł bydź accesus, z tą iednak prekaucyą, aby okna, Biblioteki dolne y gorne korrespondowały z oknami Cell Zakonnych, alias byłaby diffiirmitas. Taż sama ma situari od południa nie od pułnocy, alias Xięgi by od wilgoci pułnocney trupieszały, ktorym wilgotny Mur y mol, haniebnie szkodzą, a ieszcze bardziey, iezli ie mądra nie wartuie głowa, bo w ten czas takiey Bibliotece każdy może przymowić:
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 233
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zębów. P. z Z. B. Czyachowskiego, ROZDZIAŁ XIII. O Chorobach Brzemiennych prędkich, i ostrych.
Wszytkie prędkie i ostre choroby/ górny od Diocla są nazwane/ a Galenus zaś je tylko opisuje/ że którym poruszenie jest prędkie/ i nagłe niebezpieczeństwa następują takie złe są. Braserola mówi/ one są górne ostre/ które i krótkie są/ i srogie przypadki mają. Ztych niektóre z gorączką nacierają/ jako zapalenie błon mózgowych/ błon płucnych/ wrzód w gardle/ wątrobne i żołądkowe zapalenie/ gorączka z słonej flegmy/ śpik/ drugie bez gorączki/ jako apopleksia/ paraliz/ i wielka choroba. Tych chorób przyczyny są
zębow. P. z Z. B. Cziachowskiego, ROZDZIAŁ XIII. O Chorobách Brzemiennych prędkich, y ostrych.
Wszytkie prędkie y ostre choroby/ gorny od Diocla są názwáne/ á Galenus záś ie tylko opisuie/ że ktorym poruszenie iest prędkie/ y nagłe niebespieczenstwá nástępuią tákie złe są. Braserolá mowi/ one są gorne ostre/ ktore y krotkie są/ y srogie przypadki maią. Ztych niektore z gorączką náćieráią/ iáko zapalenie błon mozgowych/ błon płucnych/ wrzod w gárdle/ wątrobne y żołądkowe zápalenie/ gorączká z słoney flegmy/ śpik/ drugie bez gorączki/ iáko ápoplexia/ páraliz/ y wielka chorobá. Tych chorob przyczyny są
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: Gv
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
/ abo też w zaczęciu/ jeśli do niezwyczajnych pokarmów apetit miała. Nigdy brzemiennym mówi Hipp: te ostre choroby bez niebezpieczeństwa nie przydają/ ale zawżdy ze złym ich bywają/ abo płodowym/ abo też macierzyńskim/ abowiem te choroby. które gorączki z sobą nie niosą (gdyż te choroby przez się nie tylko górne/ ale i górnie złe są/ i dla tego śmiertelne) w tych matka najniebezpieczniejsza/ a w tym też i płód: insze choroby co gorączkę z sobą mają/ w tych naprzód płód najniebezpieczniejszy/ dla wnętrznego gorąca i zagnicia/ które oboje łacwie bedłuskię płodową zabiją/ a w tym i matka nie bez piskorza/
/ ábo też w záczęćiu/ ieśli do niezwyczáynych pokármow áppetit miáłá. Nigdy brzemiennym mowi Hipp: te ostre choroby bez niebespieczenstwá nie przydáią/ ále záwżdy ze złym ich bywáią/ ábo płodowym/ ábo też máćierzynskim/ ábowiem te choroby. ktore gorączki z sobą nie niosą (gdyż te choroby przez się nie tylko gorne/ ále y gornie złe są/ y dla tego śmiertelne) w tych mátká nayniebespiecznieysza/ á w tym też y płod: insze choroby co gorączkę z sobą máią/ w tych naprzod płod nayniebespiecznieyszy/ dla wnętrznego gorącá y zágnićia/ ktore oboie łácwie bedłuskię płodową zábiią/ á w tym y mátká nie bez piskorzá/
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: G2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
. Chcąc palić darn na węgle, zapali się na roszcie nieco suchych drew, a darn z góry rzędami się układa widząc że darn dostatecznie się przepalił, drzwi dolne w kamiennym murowaniu zamykają się i gliną pilnie zalepiają się; a piec darnem się napełnia, widząc że wszystkie kawały prawie do samego wierzchu żarzą się, drzwi górne także się zamykają i zalepiają. W krótce potym zalepiają się wszystkie fugi i rysy, a w godzin 12 letki w godzin zaś 24 tęgi darn w dobre się obraca węgle. Kiedy kto ma 6 lub 8 takich pieców, a robota idzie porządkiem i na przemiany, robotnicy nigdy nie próżnują, i można tym sposobem mieć
. Chcąc palić darn na węgle, zapali się na roszcie nieco suchych drew, a darn z gory rzędami się układa widząc że darn dostatecznie sie przepalił, drzwi dolne w kamiennym murowaniu zamykaią się y gliną pilnie zalepiaią się; a piec darnem się napełnia, widząc że wszystkie kawały prawie do samego wierzchu żarzą się, drzwi gorne także się zamykaią y zalepiaią. W krotce potym zalepiaią się wszystkie fugi i rysy, á w godzin 12 letki w godźin zaś 24 tęgi darn w dobre sie obraca węgle. Kiedy kto ma 6 lub 8 takich piecow, a robota idzie porządkiem y na przemiany, robotnicy nigdy nie prożnuią, y można tym sposobem mieć
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 30
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
WOLNOŚCI nie oszacowany/ Chociaż za wszytko złoto/ zleby był przedany. Jaśnie Wielmożen^o^ i Mciwego Panu, JEgo MCSIP. P. HieronimOWI GOSTOMSKIEMV Z LEzenic, Wojewodzie Poznańskiemu, Sandomirskie^u^ Staroście etc. etc. mego Mciwego P. i dobrodziejowi.
BIeg przyrodzony to sprawił Wielmożny a mnie M. P. że naszlachetniejsze/ a górne dowcipy/ o rzeczy wielkie i niedościgle ważą się: nic przeco inszego/ jedno przywiedzione spe nunquam intermoriturę glorię. Zaczym pocodź to/ iż takim dowcipom żadne trudy/ żadne prace nie są cięskie/ i owszem majętności na koniec i zdrowie dla nich sadzą. Coby w tym było/ snadnie i dosyć jaśnie uznać
WOLNOSCI nie oszácowány/ Choćiaż zá wszytko złoto/ zleby był przedany. Iáśnie Wielmożen^o^ y Mciwe^o^ Pánu, IE^o^ MCSIP. P. HIERONYMOWI GOSTOMSKIEMV Z LEzenic, Woiewodźie Poznańskiemu, Sędomirskie^u^ Stárośćie etc. etc. me^o^ Mćiwe^o^ P. y dobrodzieiowi.
BIeg przyrodzony to spráwił Wielmożny á mnie M. P. że naszláchetnieysze/ á gorne dowcipy/ o rzeczy wielkie y niedośćigle ważą sie: nic przeco inszego/ iedno przywiedzione spe nunquam intermoriturę glorię. Záczym pocodź to/ iż tákim dowćipom żadne trudy/ żadne prace nie są ćięskie/ y owszem máiętnośći ná koniec y zdrowie dla nich sadzą. Coby w tym było/ snádnie y dosyć iáśnie vznáć
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: 5
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609