ma za cudowny prognostyk. Z tym wszystkim Kromer, Długosz, Stryikowski. Herburt, Petrycy etc. wspominają o nich pod rokiem 1034, 1044, 1200 1303,1443 ,1443, 1517, 1605,1620, 1637, 1695, 1701, 1711. etc. Te jednak trzęsienia uczute tylko były w Prowincjach i miejscach przyległych górom Karpackim.
1696 W Prowincjach Munster, i Leints[...] w Irlandyj zimo i na wiosnę padała rosa podobna do masła.
12 Maja. 26 Września. 6. 8 Listopada zorze północe.
2 Lutego nad Gdańskiem Kula ognista oświeciła wszystkie domy. Wysokość wody deszczowej w Paryżu 19 calów, 8 ½ linii.
1697 9 Maja burza
ma za cudowny prognostyk. Z tym wszystkim Kromer, Długosz, Stryikowski. Herburt, Petrycy etc. wspominaią o nich pod rokiem 1034, 1044, 1200 1303,1443 ,1443, 1517, 1605,1620, 1637, 1695, 1701, 1711. etc. Te iednak trzęsienia uczute tylko były w Prowincyach y mieyscach przyległych górom Karpackim.
1696 W Prowincyach Munster, y Leints[...] w Irlandyi zimo y na wiosnę padała rosa podobna do masła.
12 Maja. 26 Września. 6. 8 Listopada zorze pułnocne.
2 Lutego nad Gdańskiem Kula ognista oświeciła wszystkie domy. Wysokość wody deszczowey w Paryżu 19 calow, 8 ½ linii.
1697 9 Maja burza
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 147
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
wioskę tegoż imienia. Wysokość płomieni równała się wysokości tej części wierzchołka, która nie jest śniegami okryta, to jest 3000 stop. Z boków nowe otworzyły się paszczęki. Na trzy mile w koło tej paszczęki, niby koło centrum, leżą stosy kamieni albo skał tejże natury, której i góra sama, a wielkości górom pomniejszym równające się, co znakiem jest, iż były wyrzucone z tej paszczęki. popioły niosło aż o 80 mil Franc: Okryły 15 mil ziemi ku Riobarba przez miesiąc i więcej, o 4 mile na zachód tej góry: popiołu wysokość była na 3, lub 4 cale. Przed tym deszczem popiołu poprzedżył deszcz drobnego piasku
wioskę tegoż imienia. Wysokość płomieni rownała się wysokości tey części wierzchołka, ktora nie iest śniegami okryta, to iest 3000 stop. Z bokow nowe otworzyły się pasczęki. Na trzy mile w koło tey paszczęki, niby koło centrum, leżą stosy kamieni albo skał teyże natury, ktorey y gora sama, á wielkości gorom pomnieyszym rownaiące się, co znakiem iest, iż były wyrzucone z tey paszczęki. popioły niosło aż o 80 mil Franc: Okryły 15 mil ziemi ku Riobarba przez miesiąc y więcey, o 4 mile na zachod tey gory: popiołu wysokość była na 3, lub 4 cale. Przed tym deszczem popiołu poprzedżił deszcz drobnego piasku
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 193
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
8 lub 9 godzin ziemia podnosić się zaczęła, a na koniec otworzywszy się wapory siarczyste z płomieniami, jak z góry ognistej, wyrzucała. Tym sposobem ogień zajmuje się pod ziemią: jakoż góry, i kraje ognie wyrzucające w podobne obfitują materie.
Z kąd zaś w ogniach tych podziemnych moc tak wielka , iż kamienie równe górom wyrzuca, a mniejsze o kilka mil zanosi? Niektórzy to przypisowali powietrzu ściśnionemu w lochach podziemnych, a potym ognia gorącością gwałtownie rozrzadzonemu, i wypadającemu przez ciasne otworzystości. Lecz podobniejsze do prawdy zdanie jest, iż to czyni woda ogniem w wapory obrócona. Do pojęcia tego wiedzieć należy.
Naprzód iż wody wrzącej gorącość jest 220
8 lub 9 godzin ziemia podnosić się zaczęła, á na koniec otworzywszy się wapory siarczyste z płomieniami, iak z gory ognistey, wyrzucała. Tym sposobem ogień zaymuie się pod ziemią: iakoż gory, y kraie ognie wyrzucaiące w podobne obfituią materye.
Z kąd zaś w ogniach tych podziemnych moc tak wielka , iż kamienie rowne gorom wyrzuca, a mnieysze o kilka mil zanosi? Niektorzy to przypisowali powietrzu ściśnionemu w lochach podziemnych, a potym ognia gorącością gwałtownie rozrzadzonemu, y wypadaiącemu przez ciasne otworzystości. Lecz podobnieysze do prawdy zdanie iest, iż to czyni woda ogniem w wapory obrocona. Do poięcia tego wiedzieć należy.
Naprzod iż wody wrzącey gorącość iest 220
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 258
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
opasał schodziste: Które będąc po różnych miejscach zrozsadzane/ Częścią bywają samą ziemią wypijane/ Częścią w Morze wpadają. A gdy już w przestrone Pole swowolnej wody bywają wniesione/ Miasto rzecznych w morski brzeg biją pędem srogim Rozkazał się rozciągną i polom chędogim/ I pozniżać dolinom: i lasom odmiennym Liściem się przyodziać/ i wstać górom kamiennym. A. A jak dwa pasy z prawej/ tyleż z lewej strony Niebo dzielą: Piąty jest gorętszy niż ony. Tak i ciężar zamkniony/ tyląż rozdzieleła Liczbą/ opatrzność Boża i tyleż włożeła Przedziałów i na ziemię/ z których ten co chodzi Srzodkiem/ do mieszkania się nikomu nie godzi/ Dla zbytniego
opásał zchodźiste: Ktore będąc po rożnych mieyscách zrozsádzáne/ Częśćią bywáią sámą źiemią wypiiáne/ Częśćią w Morze wpadáią. A gdy iuż w przestrone Pole swowolney wody bywáią wnieśione/ Miásto rzecznych w morski brzeg biią pędem srogim Roskazał się rośćiągną y polom chędogim/ Y pozniżáć dolinom: y lásom odmiennym Liśćiem się przyodźiać/ y wstáć gorom kámiennym. A. A iak dwá pásy z práwey/ tyleż z lewey strony Niebo dźielą: Piąty iest gorętszy niż ony. Ták y ćiężar zámkniony/ tyląż rozdźielełá Liczbą/ opátrzność Boża y tyleż włożełá Przedźiałow y ná źiemię/ z ktorych ten co chodźi Srzodkiem/ do mieszkánia się nikomu nie godźi/ Dla zbytniego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 5
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Czyli też że choć do tych Niemców tam osadzonych kto mówił językiem Polskim, tedy oni nie rozumiejąc tego języka, nic nieodpowiadali, jak głusi. Ziemia SANOCKA ma wiele Wód z gór wypadających, na ludzkie defekta pomocnych. Pod Krosnem Miastem ma glinkę żółtą do malowania: pod Jaśliskami Młyńskie Kamienie. Ziemia Przemyska ku górom ma wiele ropy solnej: i wiele też miejsc, zktórych czerpiąc surowicę, Sól warzą, to beczki nią nabijając, to huski robiąc HALICZ Stolica teraz Ziemi Halickiej, olim Królestwo, opisałem w Części II Aten, przydaję, że tylko Zamek stoi in praecipitio, góry walący się. Pokazują Kaplicę, ale bez wszelkich
. Czyli też że choć do tych Niemcow tam osadzonych kto mowił ięzykiem Polskim, tedy oni nie rozumieiąc tego ięzyka, nic nieodpowiadali, iak głusi. Ziemia SANOCKA ma wiele Wod z gor wypadaiących, na ludzkie defekta pomocnych. Pod Krosnem Miastem ma glinkę żołtą do malowania: pod Iaśliskami Młyńskie Kamienie. Ziemia Przemyska ku gorom ma wiele ropy solney: y wiele też mieysc, zktorych czerpiąc surowicę, Sol warzą, to beczki nią nabiiaiąc, to huski robiąc HALICZ Stolica teraz Ziemi Halickiey, olim Krolestwo, opisałem w Części II Aten, przydaię, że tylko Zamek stoi in praecipitio, gory walący się. Pokazuią Kaplicę, ale bez wszelkich
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 341
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
wodny szturm srogi, Orfeus umiał błagać rozgniewane bogi I kiedy we złym razie do wioseł się miała Młódź ochotna, z muzyki jego pochop brała. Raz w raz, okiem nie dojrzeć, w wodę uderzają, Piany się kręcą, krople pod niebo pryskają, Okręt leci podobny bystrym orlim piórom. A kiedy nadpływali ku Tysyskim Górom, Gdzie kościół starożytny Artemidy leży, Żaden tamtędy żeglarz cało nie przebieży, Jeśli pierwej boginiej darem nie ubłaga: Każdego tam zakręci nieprzebyta flaga. A Orfeus nie złotem, nie drogimi dary Zmiękczył jej serce, ale dźwiękiem swej cytary, Że nie tylko gniewy swe morze położyło, Ale i ryb rozlicznych stada widać było,
wodny szturm srogi, Orfeus umiał błagać rozgniewane bogi I kiedy we złym razie do wioseł się miała Młódź ochotna, z muzyki jego pochop brała. Raz w raz, okiem nie dojrzeć, w wodę uderzają, Piany się kręcą, krople pod niebo pryskają, Okręt leci podobny bystrym orlim piórom. A kiedy nadpływali ku Tysyskim Górom, Gdzie kościół starożytny Artemidy leży, Żaden tamtędy żeglarz cało nie przebieży, Jeśli pierwej boginiej darem nie ubłaga: Każdego tam zakręci nieprzebyta flaga. A Orfeus nie złotem, nie drogimi dary Zmiękczył jej serce, ale dźwiękiem swej cytary, Że nie tylko gniewy swe morze położyło, Ale i ryb rozlicznych stada widać było,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 138
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
ręce na tejże karcie/ trzymały na jednym tylko palcu każda jeden barzo wielki kamień/ jakoby z nim igrając/ dając znać przez to/ jako łacno igrzysko czyni sobie śmierć z nadzieją ludzką/ i ze wszelakim szczęściem i Fortuną ich/ by niewiem jako były podobne/ równając się kamieniom wielkim/ abo skałom/ górom podobnym/ żadnym sposobem nie poruszonym. Gałązki drzewa Cyprysowego grobom służące/ do koła się kręcące znajdowały się skupione/ które służyły na skończenie abo zawarcie. Napis na karcie krótkiemi słowy wykładał dostatecznie/ i opowiadał te wdzięczne i nabożne przemysły abo Inwencje Ojcowskie: MORTVIS PER QVOS VIVIMVS VITAM PRECAMVR IMMORTALEM. SOCIETAS IESV BENE DE SE
ręce ná teyże kárćie/ trzymáły ná iednym tylko pálcu każda ieden bárzo wielki kámień/ iákoby z nim igráiąc/ dáiąc znáć przez to/ iáko łácno igrzysko czyni sobie śmierć z nádźieią ludzką/ y ze wszelákim szczęśćiem y Fortuną ich/ by niewiem iáko były podobne/ rownáiąc się kámieniom wielkim/ ábo skałom/ gorom podobnym/ żadnym sposobem nie poruszonym. Gałązki drzewá Cyprysowego grobom służące/ do kołá się kręcące znáydowáły się skupione/ ktore służyły ná skończenie abo záwárćie. Nápis ná karćie krotkiemi słowy wykładał dostátecznie/ y opowiádał te wdźięczne y nabożne przemysły ábo Inwencye Oycowskie: MORTVIS PER QVOS VIVIMVS VITAM PRECAMVR IMMORTALEM. SOCIETAS IESV BENE DE SE
Skrót tekstu: RelKat
Strona: Cv
Tytuł:
Relacja albo przełożenie zacnej pamiątki i wspaniałego katafalku uczynionego przez ojców Societatis Jesu w ich kościele w domu profesów w Rzymie
Autor:
Antonio Gerardi
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
/ kamieniom wielkim/ niedźwiedziom/ wężom/ tygryssom/ żeby im nie szkodziły. W drogach będąc miotali i ofiarowali stare obuwie/ pióra/ i podobne rzeczy po górach/ po skałach/ i po tychże samych drogach/ żeby im dawały dobre przeszcie i siły. wybierali sobie brwi/ i ofiarowali je słońcu/ górom/ wiatrom/ i inszym rzeczom których się bali. Guaccauilchi też ludzie wyjmowali sobie zęby/ i ofiarowali je swym Bogom. W Cuzco chowali z wielką uczciwością jednę liszkę w swojej Guace abo kościele. W Mancie (a ta jest in Comarca Veteris portus) czcili jeden wielki szmaragd/ i dziwnie piękny: polecali mu się
/ kámieniom wielkim/ niedźwiedźiom/ wężom/ tygrissom/ żeby im nie szkodźiły. W drogách będąc miotáli y ofiárowáli stáre obuwie/ piorá/ y podobne rzeczy po gorách/ po skáłách/ y po tychże sámych drogách/ żeby im dawáły dobre przeszćie y śiły. wybieráli sobie brwi/ y ofiárowáli ie słońcu/ gorom/ wiátrom/ y inszym rzeczom ktorych się bali. Guáccáuilchi też ludźie wyymowáli sobie zęby/ y ofiárowáli ie swym Bogom. W Cuzco chowáli z wielką vczćiwośćią iednę liszkę w swoiey Guáce ábo kośćiele. W Mánćie (á tá iest in Comarca Veteris portus) czćili ieden wielki szmárágd/ y dźiwnie piękny: polecáli mu się
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 4
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
pole następować z czołem/ póki wojsko wszystko placu swego nie miało/ wyszedszy nie daleko stanął. Zaczym chorągwie w pole idące/ nie mając placów swoich/ ten prawy Tabor wypierali co raz to dalej w pole/ że go prawie pod same góry wyparli/ tak/ że co miał czołem tylko sta- Relacja prawdziwa
nąć ku górom/ to on bokiem prawym stanął/ a w tym i od obozu się oddalił/ i bok wszystkiego wojska prawy barzo i szeroko odkrył. Co skoro nieprzyjaciel obaczył/ uderzył zaraz potężnie wszystką siłą (której wczora nieukazował ledwo połowicę) z obu stron. W tej potrzebie jakośmy się nieprzyjacielowi stawili/ pisać niechcę
pole nástępowáć z czołem/ poki woysko wszystko plácu swego nie miáło/ wyszedszy nie dáleko stánął. Záczym chorągwie w pole idące/ nie máiąc placow swoich/ ten práwy Tabor wypierali co raz to dáley w pole/ że go práwie pod sáme gory wypárli/ ták/ że co miał czołem tylko stá- Relácya prawdziwa
nąć ku gorom/ to on bokiem práwym stánął/ a w tym y od obozu się oddalił/ y bok wszystkiego woyská práwy bárzo y szeroko odkrył. Co skoro nieprzyiaćiel obaczył/ vderzył záraz potężnie wszystką śiłą (ktorey wczorá nieukázował ledwo połowicę) z obu stron. W tey potrzebie iákosmy się nieprzyiaćielowi stáwili/ pisáć niechcę
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: A3v
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
powiadali/ iż miała w sobie tysiąc miast: abowiem powiada on/ iż ani ziemia tamta nie może ich znieść; ani też w Hispaniej nie kwitną takie obyczaje piękne i wypolerowane/ których się uczą pospolicie w mieściech/ ale takie jakich używają po wsiach. Powietrze tam pospolicie bywa zdrowe/ zimne ku pułnocy/ i ku górom Pyreńskim/ a mierne ku Oceanowi/ i ku morzu Mediterraneum. Oliwa nie rodzi się tam przeszedszy granice Kastiliej nowej. Bogactwa jej są wina/ zboża oliwa/ woski/ miody/ cukry/ szafrany/ owoce rozmaite/ i w takiej obfitości/ iż opatruje nimi wszytkie prawie północe kraje/ a zwłaszcza oliwkami/ pomorańczami/
powiádáli/ iż miáłá w sobie tyśiąc miast: ábowiem powiáda on/ iż áni źiemia támtá nie może ich znieść; áni też w Hispániey nie kwitną tákie obyczáie piękne y wypolerowáne/ ktorych się vczą pospolićie w mieśćiech/ ále tákie iákich vżywáią po wśiách. Powietrze tám pospolićie bywa zdrowe/ źimne ku pułnocy/ y ku gorom Pyreńskim/ á mierne ku Oceanowi/ y ku morzu Mediterraneum. Oliwá nie rodźi się tám przeszedszy gránice Kástiliey nowey. Bogáctwá iey są winá/ zboża oliwá/ woski/ miody/ cukry/ száfrány/ owoce rozmáite/ y w tákiey obfitośći/ iż opátruie nimi wszytkie práwie pułnocne kráie/ á zwłasczá oliwkámi/ pomoráńczámi/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 4
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609