póki im ich polityka przeklęta dopuszcza. Ustawicznie czausowie z pokojem do Korony idą a idą; ustawicznie też Kantemirowie i tym podobni zbójcy tatarscy zagony nasze płóczą, w oczach własnych czausowże i posłanników samych, a więc to strzegą prawdy?
Czyni sąd krzywdę cierpiącym. Jako sprawiedliwemu Bogu miła jest sprawiedliwość, stąd poznawaj, iż nic gęściej i częściej niemawia do ludzi, jako o sprawiedliwości, dotegoż iż okrutnie karze złych sędziów. Jeśli tedy prawdziwie sprawiedliwość mówicie, prosto sądzcie synowie ludzcy. Abowiem w sercu nieprawości robicie, w ziemi niesprawiedliwości ręce wasze snują, i trochę niżej: Bóg skruszy zęby ich w gębie ich; trzonowe zęby lwów połamie pan.
póki im ich polityka przeklęta dopuszcza. Ustawicznie czausowie z pokojem do Korony idą a idą; ustawicznie też Kantemirowie i tym podobni zbójcy tatarscy zagony nasze płóczą, w oczach własnych czausowże i posłanników samych, a więc to strzegą prawdy?
Czyni sąd krzywdę cierpiącym. Jako sprawiedliwemu Bogu miła jest sprawiedliwość, ztąd poznawaj, iż nic gęściej i częściej niemawia do ludzi, jako o sprawiedliwości, dotegoż iż okrutnie karze złych sędziów. Jeśli tedy prawdziwie sprawiedliwość mówicie, prosto sądzcie synowie ludzcy. Abowiem w sercu nieprawości robicie, w ziemi niesprawiedliwości ręce wasze snują, i trochę niżej: Bóg skruszy zęby ich w gębie ich; trzonowe zęby lwów połamie pan.
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 266
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
dobroci, Tyś i słowo swoje Cofał, gdy się wzruszało miłosierdzie Twoje. Prorocy, co od Ciebie upad powiedali, Często dla Twej dobroci w kłamstwie zostawali. Panie, chociaś i popadł gniewem poruszony, Placu-ś nie zniósł, puszczałeś krzykiem przerażony. Takeś swą świątobliwość światu pokazował, Żeś gęściej, niźli karał, winnym rad folgował. Czy zliczycze, ilekroć łaski Twojej syty Naród Cię drażnił, a wżdy byłeś mu użyty. Litość Twoja ta Tobie niski ukłon budzi I w zakamiałych sercach niepobożnych ludzi. Twojej, o Święty Panie, czci i chwale kwoli, Niech mię dobroć Twa z ciężkich grzechów mych wyzwoli
dobroci, Tyś i słowo swoje Cofał, gdy się wzruszało miłosierdzie Twoje. Prorocy, co od Ciebie upad powiedali, Często dla Twej dobroci w kłamstwie zostawali. Panie, chociaś i popadł gniewem poruszony, Placu-ś nie zniósł, puszczałeś krzykiem przerażony. Takeś swą świątobliwość światu pokazował, Żeś gęściej, niźli karał, winnym rad folgował. Czy zliczyćże, ilekroć łaski Twojej syty Naród Cię drażnił, a wżdy byłeś mu użyty. Litość Twoja ta Tobie niski ukłon budzi I w zakamiałych sercach niepobożnych ludzi. Twojej, o Święty Panie, czci i chwale kwoli, Niech mię dobroć Twa z ciężkich grzechów mych wyzwoli
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 382
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
raz z kilku strzelb. Postrzelono w nogę, ale nieszkodliwie Szłaboszewicza, towarzysza petyhorskiego, tego, który był delatorem w sądach hetmańskich przeciwko Sosnowskiemu, pisarzowi lit., o knowanie konfederacji w wojsku litewskim. Ciechanowiecki zatem Ksawery, jak był wielkiego młodzian serca, porwał się do szabli, biegł ku dworowi Strutyńskiego, ale gdy gęściej z tegoż dworu zaczęto strzelać, tedy tak dobrze trafiono w piersi Ksawerego Ciechanowieckiego, że zaraz padł trupem. Wzięli ci ludzie, co byli z zabitym Ciechanowieckim, ciało jego i gdy je do stancji brata jego, starosty opeskiego, przynieśli, wielki rozruch powstał, a tymczasem Strutyński umknął z Brasławia. Jednakże starosta
raz z kilku strzelb. Postrzelono w nogę, ale nieszkodliwie Szłaboszewicza, towarzysza petyhorskiego, tego, który był delatorem w sądach hetmańskich przeciwko Sosnowskiemu, pisarzowi lit., o knowanie konfederacji w wojsku litewskim. Ciechanowiecki zatem Ksawery, jak był wielkiego młodzian serca, porwał się do szabli, biegł ku dworowi Strutyńskiego, ale gdy gęściej z tegoż dworu zaczęto strzelać, tedy tak dobrze trafiono w piersi Ksawerego Ciechanowieckiego, że zaraz padł trupem. Wzięli ci ludzie, co byli z zabitym Ciechanowieckim, ciało jego i gdy je do stancji brata jego, starosty opeskiego, przynieśli, wielki rozruch powstał, a tymczasem Strutyński umknął z Brasławia. Jednakże starosta
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 709
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, O Ekonomice, mianowicie o Studni, Fontannie.
jezior, bagnisk, albo z samego morza. Jeśli taż woda do studni idzie przez grunta, miejsca czyste, i zdrowe, zdrowa jest. Studnie tam należy kopać, gdzie jest podobieństwo znajdującej się blisko wody. Przed wschodem tedy słońca, gdziekolwiek obaczysz mgłę, gęściej stojącą, niżeli na innych miejscach, albo rosę spadającą; choć by tam suche miejsce było, znak nieomylny tojest, tam się głęboko znajdującej wody. Item jeśliby z dawna wyrosła na którym miejscu sitowina, złotowierzb, olszyna, topola, bluszcz, trzcina, (te wszytkie species lubią wilgoć) znak jest wodnistego gruntu
, O Ekonomice, mianowicie o Studni, Fontannie.
iezior, bagnisk, albo z samego morza. Iezli taż woda do studni idzie przez grunta, mieysca czyste, y zdrowe, zdrowa iest. Studnie tam należy kopać, gdzie iest podobieństwo znayduiącey się blisko wody. Przed wschodem tedy słońca, gdziekolwiek obaczysz mgłę, gęściey stoiącą, niżeli na innych mieyscach, albo rosę spadaiącą; choć by tam suche mieysce było, znak nieomylny toiest, tam się głęboko znayduiącey wody. Item iezliby z dawna wyrosła na ktorym mieyscu sitowina, złotowierzb, olszyna, topola, bluszcz, trzcina, (te wszytkie species lubią wilgoć) znak iest wodnistego gruntu
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 469
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ i masz formę. Tę formę/ gdy dobrze uschnie/ i zlekczeje/ napuść raz ze trzy dobrze olejem/ że się go dobrze napije. A gdy w nią będziesz miał lać gips na Obraz jaki/ to znowu trochę oliwą pośmaruj/ lepiej jeszcze będzie/ gdy do oliwy trochę świniego tłustego i wosku przylozysz aby gęściej było i nie wsiąkało w formę. Tak mieć będziesz cale zgotowaną formę na wyobrazenie z gipsu wosku/ papieru/ paszty/ i tym podobne materie. Wiedzieć jednak trzeba. Iż jako prototypy mogą by plaskie albo okrągłe/ twarzy tylko a nie całego człowieka. Tak i formy jedne plaskie z jednej sztuki/ Drugie całe /
/ i mász formę. Tę formę/ gdy dobrze uschnie/ i zlekczeie/ nápuść ráz ze trzy dobrze oleiem/ że się go dobrze nápiie. A gdy w nię będziesz miał láć gips ná Obraz iáki/ to znowu trochę oliwą posmáruy/ lepiey ieszcze będźie/ gdy do oliwy trochę świniego tłustego i wosku przylozysz aby gęśćiey było i nie wśiąkáło w formę. Tak mieć będźiesz cále zgotowáną formę ná wyobrázenie z gipsu wosku/ pápieru/ pászty/ i tym podobne materye. Wiedźieć iednak trzebá. Iż iáko prototypy mogą by pláskie álbo okrągłe/ twárzy tylko á nie cáłego człowieká. Ták i formy iedne pláskie z iedney sztuki/ Drugie całe /
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 137
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
przyczyną wojny namniejszą nie byli. Od dawniejszych rycerzów zwyczaj taki wzięli, Nie spólnie umówiony przed tą bitwą mieli, Którzy za jakiś to wstyd mieli naganiony, Gdy beł koń od którego w potrzebie raniony.
LI.
Tak ciężkie po szyszakach jasnych razy dają, Iż ledwie, choć dwoisty blach w nich, wydołają; Nie gęściej z czarnej chmury grad pada zuchwały, Kiedy z liściem, z gałęziem owoc niedojrzały Tłucze; już on nadzieje żniwa odejmuje, Najsmutniejszem oraczom strach serca przejmuje. Wiecie, jak z Balizardą siecze Duryndana, A cóż, gdy w rękach dużych jest mocnego pana!
LII.
Lecz jeszcze uderzenia żaden z nich srogiego Nie wziął:
przyczyną wojny namniejszą nie byli. Od dawniejszych rycerzów zwyczaj taki wzięli, Nie spólnie umówiony przed tą bitwą mieli, Którzy za jakiś to wstyd mieli naganiony, Gdy beł koń od którego w potrzebie raniony.
LI.
Tak ciężkie po szyszakach jasnych razy dają, Iż ledwie, choć dwoisty blach w nich, wydołają; Nie gęściej z czarnej chmury grad pada zuchwały, Kiedy z liściem, z gałęziem owoc niedojrzały Tłucze; już on nadzieje żniwa odejmuje, Najsmutniejszem oraczom strach serca przejmuje. Wiecie, jak z Balizardą siecze Duryndana, A cóż, gdy w rękach dużych jest mocnego pana!
LII.
Lecz jeszcze uderzenia żaden z nich srogiego Nie wziął:
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 416
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
adhuc Lanckoronński rzecze pojadę ja mam piętnaście tysięcy wybranych pieniędzy by tam kto w tumulcie do nich się nie przypytał wsiadszy w bałkę od wieziono go do Bulwarka. jam się został kiedy przypadną na lewe skrzydła Nasze tez dwa Wysunęły się ku nim kiedy przypadną srogiem impetem dadzą ognia do siebie zobuch stron tak jako zręcznej strzelby gęściej ognia nie może dać odrzucą się zaraz od siebie najmniej na dziesięć stajan i poczęli lawirowac et interym Armatę nabijać owe tez dwa nasze cofnięły się nazad wport a potym lawirują czekając że tamte nad idą przychodzą tedy drugie dwa stanęły równo z tamtemi wyrychtowawszy żaglów apotym i trzecie dwa tez to czynią jak drugie przyszły w Mieście na
adhuc Lanckoronnski rzecze poiadę ia mąm piętnascie tysięcy wybranych pieniędzy by tam kto w tumulcie do nich się nie przypytał wsiadszy w bałkę od wieziono go do Bulwarka. iam się został kiedy przypadną na lewe skrzydła Nasze tez dwa Wysunęły się ku nim kiedy przypadną srogiem impetem dadzą ognia do siebie zobuch stron tak iako zręczney strzelby gęsciey ognia nie moze dać odrzucą się zaraz od siebie naymniey na dziesiec staian y poczęli lawirowac et interym Armatę nabiiać owe tez dwa nasze cofnięły się nazad wport a potym lawiruią czekaiąc że tamte nad idą przychodzą tedy drugie dwa stanęły rowno z tamtemi wyrychtowawszy żaglow apotym y trzecie dwa tez to czynią iak drugie przyszły w Miescie na
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 68v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
chlubi durny Osman, że cię, Nie ty go, Władysławie, w spólnym czekasz mecie. A w ostatku za lekkie kto ręczy ordyńce, Jeśli wolne po chwili będą i gościńce? Nuż spadną, wezmą pasy, popsują przeprawy — Dopieroż by koło nas były wielkie kawy! Słuchał posłów królewic, a że stali gęściej Dworzanie, wstyd go było, i słusznie po części, Wdzięczny wspaniałe skronie rumieniec mu zdobił, Że na takie swą zwłoką ostrogi zarobił. Krótko, niegotowością broni swojej kauzy; Ostatek winy zwali na lwowskie cekauzy, Zaniedbaną armatę, piechoty niezdrowie. Jakoż sami na oczy widzieli posłowie Cienie Niemców ubogich; każdego by z pluder
chlubi durny Osman, że cię, Nie ty go, Władysławie, w spólnym czekasz mecie. A w ostatku za lekkie kto ręczy ordyńce, Jeśli wolne po chwili będą i gościńce? Nuż spadną, wezmą pasy, popsują przeprawy — Dopieroż by koło nas były wielkie kawy! Słuchał posłów królewic, a że stali gęściej Dworzanie, wstyd go było, i słusznie po części, Wdzięczny wspaniałe skronie rumieniec mu zdobił, Że na takie swą zwłoką ostrogi zarobił. Krótko, niegotowością broni swojej kauzy; Ostatek winy zwali na lwowskie cekauzy, Zaniedbaną armatę, piechoty niezdrowie. Jakoż sami na oczy widzieli posłowie Cienie Niemców ubogich; każdego by z pluder
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 100
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, Hektora dużego. Bo jako Astianaks najchytrszych srogości Uszedł Ulissesowych w słabiuchnej młodości, Podrzuciwszy dziecinę podobnego sobie, Który w ojczystem zań legł, udawiony, grobie, Sam po długiem błąkaniu, kędy go wiatr żenie, Nakoniec w Sycylii panował Mesenie.
LXXI.
Jego zaś potomkowie część opanowali Kalabriej, a gdy się gęściej rozradzali, Do miasta, gdzie Mars krwawy ulubił mieszkanie, Jechali, kochając się w tamtej miejsc odmianie. I nie darmo, bo byli wielcy cesarzowie Byli z nich - snadno dojdziesz z historyj - królowie, Począwszy od Konstansa i od Konstantyna, Aż do Karła, co synem króla beł Pipina.
LXXII.
Z tych
, Hektora dużego. Bo jako Astyanaks najchytrszych srogości Uszedł Ulissesowych w słabiuchnej młodości, Podrzuciwszy dziecinę podobnego sobie, Który w ojczystem zań legł, udawiony, grobie, Sam po długiem błąkaniu, kędy go wiatr żenie, Nakoniec w Sycyliej panował Messenie.
LXXI.
Jego zaś potomkowie część opanowali Kalabryej, a gdy się gęściej rozradzali, Do miasta, gdzie Mars krwawy ulubił mieszkanie, Jechali, kochając się w tamtej miejsc odmianie. I nie darmo, bo byli wielcy cesarzowie Byli z nich - snadno dojdziesz z historyj - królowie, Począwszy od Konstansa i od Konstantyna, Aż do Karła, co synem króla beł Pipina.
LXXII.
Z tych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 124
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w tymże siedząc rzędzie: I owszem, bo do wojny rycerstwa przybędzie; Siła dzisia białychgłów do klasztoru wchodzi, Siła dzieci, bojąc się połogu, nie rodzi. Więcej by i do rady siadało głów sprawnych; Kwoli pospolitemu dobru starodawnych Uchylić praw nie wadzi. Już po większej części Poczną iść sentencyje na tę stronę gęściej. Aż się ozowie chromy Mulcyber na nogę: „Nie masz zgody, ja na to pozwolić nie mogę. Czego się chce tym paniom? Jakbyś też, wędzidło Zdjąwszy, oraz paskudne w szkodę puścił bydło! I tak, choć z bólem dzieci rodzą, druga że się Zarzeka, do ołtarza nie każda doniesie
w tymże siedząc rzędzie: I owszem, bo do wojny rycerstwa przybędzie; Siła dzisia białychgłów do klasztoru wchodzi, Siła dzieci, bojąc się połogu, nie rodzi. Więcej by i do rady siadało głów sprawnych; Kwoli pospolitemu dobru starodawnych Uchylić praw nie wadzi. Już po większej części Poczną iść sentencyje na tę stronę gęściej. Aż się ozowie chromy Mulcyber na nogę: „Nie masz zgody, ja na to pozwolić nie mogę. Czego się chce tym paniom? Jakbyś też, wędzidło Zdjąwszy, oraz paskudne w szkodę puścił bydło! I tak, choć z bólem dzieci rodzą, druga że się Zarzeka, do ołtarza nie każda doniesie
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 479
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987