, gdzie są tropy Męstwa polskiego, gdy nasi strzymali Tak srogiej fali.
Nazajutrz rano o ósmej godzinie Znowu się świetny szyk polski rozwinie: Z dział salwy dają, a ochotnik śmiały Wpada pod wały.
Turczyn zaś w sobie ochoty nie czuje W polu dać bitwy i szańcu pilnuje, Za którym stoi i za palisadą, Gęstą osadą.
Harcownik tylko trochę się wysunie, Ale w lepszej nam, niż sobie fortunie, Bo ich nasz (wdzięczną wodzom swym kolędę) Brał, jak na wędę.
A zatym nasi zemknęli się blisko, Tam gdzie multańskie było obozisko.
Ale nie długo z nami targowali, Wnet się poddali.
I wyszli do nas
, gdzie są tropy Męstwa polskiego, gdy nasi strzymali Tak srogiej fali.
Nazajutrz rano o osmej godzinie Znowu się świetny szyk polski rozwinie: Z dział salwy dają, a ochotnik śmiały Wpada pod wały.
Turczyn zaś w sobie ochoty nie czuje W polu dać bitwy i szańcu pilnuje, Za ktorym stoi i za palisadą, Gęstą osadą.
Harcownik tylko trochę się wysunie, Ale w lepszej nam, niż sobie fortunie, Bo ich nasz (wdzięczną wodzom swym kolędę) Brał, jak na wędę.
A zatym nasi zemknęli się blizko, Tam gdzie multańskie było obozisko.
Ale nie długo z nami targowali, Wnet się poddali.
I wyszli do nas
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 485
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Otwiera chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z
Otwiera chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 121
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I nakoło Fusbertą ukrwawioną siecze I przecina ją zbroje, pancerze i miecze; Żadne żelazo, żaden blach jej nie hamuje, Wszędzie ostrzem przepada i ciało najduje.
L.
Ale nie na wiele zbrój i blachów trafiała, Na którychby się ostra broń bawić musiała, Więcej pawęz skórzanych i tarczy drzewianych I kaftanów, bawełną gęstą przetykanych; Dla tego niemasz dziwu, że gdziekolwiek spada, Siecze, psuje, dziurawi, kole i przepada; Tak się jej wszytko broni, jako gradom kłosy, Albo tak, jako trawy zębom ostrej kosy.
LI.
Już beł wszytek on wielki hufiec rozgromiony, Kiedy pierwszy pułk szkocki nastąpił sprawiony; Przed nim
I nakoło Fusbertą ukrwawioną siecze I przecina ją zbroje, pancerze i miecze; Żadne żelazo, żaden blach jej nie hamuje, Wszędzie ostrzem przepada i ciało najduje.
L.
Ale nie na wiele zbrój i blachów trafiała, Na którychby się ostra broń bawić musiała, Więcej pawęz skórzanych i tarczy drzewianych I kaftanów, bawełną gęstą przetykanych; Dla tego niemasz dziwu, że gdziekolwiek spada, Siecze, psuje, dziurawi, kole i przepada; Tak się jej wszytko broni, jako gradom kłosy, Albo tak, jako trawy zębom ostrej kosy.
LI.
Już beł wszytek on wielki hufiec rozgromiony, Kiedy pierwszy pułk szkocki nastąpił sprawiony; Przed nim
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 370
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
otworzyć. Psi wyli sposobem niezwyczajnym, i przerażającym, ryby z wody na powietrze wyskakiwały. 14 Kwietnia o 10 wieczor: trzęsienie ziemi w Chester, w Liverpol, i w Manchester w Anglij: rozciągało się od południa ku pułnocy na mil 40, a od wschodu na zachód na mil 30. Niebo okryte było mgłą gęstą, a przeplataną liniami czerwonemi, które od jednego punktu wychodziły.
Dwanaście razy Zorze północe widziane.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 20 calów, 10 2/5 linij.
1751. Morowe powietrze w Carogrodzie.
Na początku Października wybuchanie Wezuwiusza.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 23 calów 1[...] linij.
1752. Wysokość wody deszczowej
otworzyć. Psi wyli sposobem niezwyczaynym, y przerażaiącym, ryby z wody na powietrze wyskakiwały. 14 Kwietnia o 10 wieczor: trzęsienie ziemi w Chester, w Liverpol, y w Manchester w Angliy: rozciągało się od południa ku pułnocy na mil 40, á od wschodu na zachod na mil 30. Niebo okryte było mgłą gęstą, á przeplataną liniami czerwonemi, ktore od iednego punktu wychodziły.
Dwanaście razy Zorze pułnocne widziane.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 20 calow, 10 2/5 linij.
1751. Morowe powietrze w Carogrodzie.
Na początku Października wybuchanie Wezuwiusza.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 23 calow 1[...] linij.
1752. Wysokość wody deszczowey
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 197
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
których muzyki różne, wymysły siedzące wożą się po mieście. Miedzy inszemi niewiedzieć, czy poseł francuski, czyli też wenecki, jechał na maszkarze, barzo ustrojony pięknie. Przedni blach i zadni na sobie mający, szyszak wysoko piórami strusiemi varii coloris ozdobiony. Konik pod nim niewielki, ale barzo piękny, złotą gęstą siatką wszytek okryty, nawet i nogi oszyte ze dzwonkami; głowa zaś barzo pięknie ustrojona. Przed którym jechała jedna maszkara osobista, także na koniu. Z boków zaś samego konia biegło w świecących materiach barzo pięknie przybranych, w maszkarach ze dwudziestu ludzi, drudzy z halabardami, drudzy zaś z laskami 50v za nim. Potym
których muzyki różne, wymysły siedzące wożą się po mieście. Miedzy inszemi niewiedzieć, czy poseł francuski, czyli też wenecki, jechał na maszkarze, barzo ustrojony pięknie. Przedni blach i zadni na sobie mający, szyszak wysoko piórami strusiemi varii coloris ozdobiony. Konik pod nim niewielki, ale barzo piękny, złotą gęstą siatką wszytek okryty, nawet i nogi oszyte ze dzwonkami; głowa zaś barzo pięknie ustrojona. Przed którym jechała jedna maszkara osobista, także na koniu. Z boków zaś samego konia biegło w świecących materiach barzo pięknie przybranych, w maszkarach ze dwudziestu ludzi, drudzy z halabardami, drudzy zaś z laskami 50v za nim. Potym
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 200
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, inaczej Mus Pharàonis, albo AEgyptiacus. Bardzo jest śmiała, na Konia, Wielbłąda, Słonia odważnie porywająca się, Krokodyłowi w pysk otwarty spiącemu wpadłszy, we wnętrznościach ruinę i śmierć przynosząca. Ogon ma okrągły, długi, pysk jak u Wieprza, Oczy bystre, Uszy wyniosłe. Znajduje się w Egipcie, szerścią obrosła gęstą,
WAKKA, nie Krowa, ale pewne genus Zwierząt, bardzo prędkie o jednym rogu w Chińskim znajduje się Państwie. Na dzień jeden ubieży trzy tysiące staj. Obywatele tameczni mają go za Jednorożca, Kirchero Teste.
WIEPRZE w Murzyńskim Państwie znajdują się rogate, jako pisze Agatarchides i AElianus. Inni piszą, że o czterech
, inaczey Mus Pharàonis, albo AEgyptiacus. Bardzo iest śmiała, na Konia, Wielbłąda, Słonia odważnie porywaiąca się, Krokodyłowi w pysk otwarty spiącemu wpadłszy, we wnętrznościach ruinę y śmierć przynosząca. Ogon ma okrągły, długi, pysk iak u Wieprza, Oczy bystre, Uszy wyniosłe. Znayduie się w Egypcie, szerścią obrosła gęstą,
WAKKA, nie Krowa, ale pewne genus Zwierząt, bardzo prędkie o iednym rogu w Chińskim znayduie się Państwie. Na dzień ieden ubieży trzy tysiące stay. Obywatele tameczni maią go za Iednorożca, Kirchero Teste.
WIEPRZE w Murzyńskim Państwie znayduią się rogate, iako pisze Agatharchides y AElianus. Inni piszą, że o czterech
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 588
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
się, albo raczej trudno nie widzieć, (między inszemi takiemi przykłady) 4 Sept. W dzień sobotny, jako już z szańców Janczarowie Kozaki Zaporowskie wypierali, a skoro Elearowie piechotą przypadli na posiłek, wnet szańce ich oswobodziwszy, gdy drudzy do swych wałów nazad pośpieszyli, sześć przecie chorągwi z Zaporowcami zostało. Którzy osobliwie gęstą swą strzelbą wsparłszy Janczarów, ku wieczoru wspólnie i z Zaporowcami gnali ich pieszo aż do obozu tureckiego, i dział kilka odjęli; z których po woli Zaporowcy dwie wzięli, a trzecie wielkie w Dniestr zepchnęli. Wtenczas w takiem niebezpieczeństwie byli od Tatarów, którzy ich pieszych przyjmowali, iż gdyby ichże chorągwie które ich były
się, albo raczej trudno nie widzieć, (między inszemi takiemi przykłady) 4 Sept. W dzień sobotny, jako już z szańców Janczarowie Kozaki Zaporowskie wypierali, a skoro Elearowie piechotą przypadli na posiłek, wnet szańce ich oswobodziwszy, gdy drudzy do swych wałów nazad pośpieszyli, sześć przecie chorągwi z Zaporowcami zostało. Którzy osobliwie gęstą swą strzelbą wsparłszy Janczarów, ku wieczoru wspólnie i z Zaporowcami gnali ich pieszo aż do obozu tureckiego, i dział kilka odjęli; z których po woli Zaporowcy dwie wzięli, a trzecie wielkie w Dniestr zepchnęli. Wtenczas w takiem niebezpieczeństwie byli od Tatarów, którzy ich pieszych przyjmowali, iż gdyby ichże chorągwie które ich były
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 47
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
. Jeżeli i które potrzebują wypukłości albo zagiętości okrągłej/ te włóż na chustkę tro chę mokrą/ tą stroną która nie malowana/ że odwilżeje. Potym zagrzawszy żelazka/ przyłosz mocno do listków/ na poduszce złożonych/ a uczyni się wupukłość spodem. Poskładaj listki w kwiatek/ przy drociku srzodkiem/ a na koniec ową gęstą gumią/ pędzlikiem powlecz po wierzchu. Kolor piękny cielisty/ czerwony/ karmazynowy mieć będziesz/ z jąderek kiermesu/ po włosku grana. Tak. Weźmij trochę tych ziarnek szarych/ co w sobie mają karmin/ zgnieć/ miałko wsyp w szkło albo miseczkę polewaną. Nalej trochę ługu mocnego i zmieszaj. Potym weś hałunu
. Ieżeli i ktore potrzebuią wypukłośći albo zágiętośći okrągłey/ te włoż ná chustkę tro chę mokrą/ tą stroną ktorá nie málowáná/ że odwilżeie. Potym zágrzáwszy żelázká/ przyłosz mocno do listkow/ ná poduszce złożonych/ á uczyni się wupukłość spodem. Poskłádáy listki w kwiátek/ przy droćiku srzodkiem/ á ná koniec ową gęstą gumią/ pędzlikiem powlecz po wierzchu. Kolor piękny ćielisty/ czerwony/ karmázynowy mieć będźiesz/ z iąderek kiermesu/ po włosku gráná. Tak. Weźmiy trochę tych źiárnek szárych/ co w sobie máią kármin/ zgnieć/ miáłko wsyp w śkło álbo miseczkę polewaną. Naley trochę ługu mocnego i zmieszáy. Potym weś háłunu
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 207
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
/ wstaw w naczyniu glinianym/ którego jeżeli niemosz/ obwin w płótno/ a wstaw w kotle/ żasol dobrze/ a gdy odewre odbierz pięknie/ i włóż pietruszki/ a gdy uwre/ daj na Misę potrząsnąwszy rozmaitemi kwiatkami: możesz to i na zimno podać. Możesz też i Chrzan zrobić uwierciawszy z Migdałami/ albo gęstą śmietaną/ i octem winnym/ a przywarzywszy polij/ a daj na Stół. Tenże Cąber możesz już uwarzony przypiec w piecu upalonym potrżąsnąwszy chlebem białym tartem/ zmieszanym z Pieprzem i Gozdzikami. Rozdział Pierwszy, II. Cąber z Miodownikiem.
TAkowyż Cąber uciąwszy/ namocz w oćecie piwnym i soli/ przez godzin sześć
/ wstaw w naczyniu gliniánym/ ktorego ieżeli niemosz/ obwin w płotno/ á wstaw w kotle/ żásol dobrze/ á gdy odewre odbierz pięknie/ y włoż pietruszki/ á gdy vwre/ day ná Misę potrząsnąwszy rozmáitemi kwiatkámi: mozesz to y ná zimno podać. Możesz też y Chrzan zrobić vwierćiawszy z Migdałami/ álbo gęstą śmietáną/ y octem winnym/ á przywárzywszy poliy/ á day ná Stoł. Tenże Cąber możesz iuż vwárzony przypiec w piecu vpalonym potrżąsnąwszy chlebem białym tartem/ zmieszánym z Pieprzem y Gozdźikami. Rozdźiał Pierwszy, II. Cąber z Miodownikiem.
TAkowyż Cąber vćiąwszy/ námocz w oćećie piwnym y soli/ przez godźin sześć
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 14
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
co było/ Jednak wiem/ że się mało ośmieliło. Bez straty blokauz potrzebny otrzymam: Tak sobie tuszę/ w Bogu nadzieję mam.
Za dozwoleniem K. le. Mści Bieżał/ tym swojej utwierdzić dzielności/ Ale gdy pędem do rowu przyskoczy/ Moskiewski w szańcach lud gotowy zoczy.
Potrze się znimi mężnie strzelbą gęstą/ Przyjdzie pięchocie ręczną bronią częstą/ w Sżańcu się z Moskwą potężnie ucierać: Wet za wet rany dawać/ i odbierać.
Co jak Pan Hetman Polny nasz obaczy/ Kazał by piesze roty i Kozacy/ w Krwawej potrzebie ich posiłkowali: Ale się wszyscy Moskwie umykali.
Aż kiedy druga piechota z Kozaki: Inszą przybędzie
co było/ Iednak wiem/ że się máło osmieliło. Bez stráty blokauz potrzebny otrzymam: Tak sobie tuszę/ w Bogu nádżieię mam.
Zá dozwoleniem K. le. Mśći Bieżał/ tym swoiey utwierdźić dźielnośći/ Ale gdy pędęm do rowu przyskoczy/ Moskiewski w szancach lud gotowy zocży.
Potrze się znimi mężnie strzelbą gęstą/ Przyidzie pięchoćie ręcżną bronią cżęstą/ w Sźańcu się z Moskwą potęznie ućieráć: Wet zá wet rány dáwać/ y odbieráć.
Co iák Pan Hetman Polny nász obácży/ Kazał by piesze roty y Kozácy/ w Krwáwey potrzebie ich posiłkowáli: Ale się wszyscy Moskwie umykáli.
Aż kiedy druga piechota z Kozáki: Inszą przybędźie
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: C3v
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634