”. Tak kto więc w dobrym mieniu nie chowa mierności, A w szczęściu wielkim żadnej nie chce znać sytości, Niechaj wie, iż niepokój zbytnie szczęście rodzi, A wielki stan z sumnieniem wolnym się nie zgodzi. LXVII. Nie czyń złemu dobrze! O CHŁOPIE A GAJU.
Przyszedłszy chłop do gaja, w niezmiernej gęstwinie Przypatrzał się tam i sam z daleka dębinie, Prosząc gaja, aby mu tę łaskę pokazał, A drewno do siekiery uciąć sobie kazał.
Którąby mógł tym spieszniej robotę zawziętą Kończyć sobie, konając już pracę zaczętą. Gaj słysząc prośbę jego, chętnie go darował Toporzyskiem. Chłop mu też zaraz podziękował Nie słowy lecz siekierą
”. Tak kto więc w dobrym mieniu nie chowa mierności, A w szczęściu wielkim żadnej nie chce znać sytości, Niechaj wie, iż niepokój zbytnie szczęście rodzi, A wielki stan z sumnieniem wolnym się nie zgodzi. LXVII. Nie czyń złemu dobrze! O CHŁOPIE A GAJU.
Przyszedłszy chłop do gaja, w niezmiernej gęstwinie Przypatrzał się tam i sam z daleka dębinie, Prosząc gaja, aby mu tę łaskę pokazał, A drewno do siekiery uciąć sobie kazał.
Którąby mógł tym spieszniej robotę zawziętą Kończyć sobie, konając już pracę zaczętą. Gaj słysząc prośbę jego, chętnie go darował Toporzyskiem. Chłop mu też zaraz podziękował Nie słowy lecz siekierą
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 63
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
? bezecny prostaku, Satyrze, do leśnego przywykły ataku: Jaka śmiałość bezbożna, głupi rozpustniku, Idź precz, bo cię nakarmię afrontem bez liku. Galezjusz. Ach Bogini! i zacoż bierzesz impet srogi, Może ci też i równy posiągnoł do nogi. Wszak Bogowie kochali Pasterki, Boginie Często się z śmiertelnemi tułały w gęstwinie. A mnie zaś jak rozumiesz podłego prostaka, Zaco dziś niefortuna, ma spotykać taka. Filida; Ktoś ty jest? w jakimkolwiek chcesz korzystać stanie? Cale ci nieprzystoi miłość i kochanie: Brzydką zarosły brodą w grubych obyczajach, Nie słychać o Satyrach zacnych w naszych krajach. Galezjusz; Jam nie
? bezecny prostaku, Satyrze, do leśnego przywykły attaku: Iaka śmiałość bezbożna, głupi rospustniku, Idź precz, bo cię nakarmię affrontem bez liku. Galezyusz. Ach Bogini! y zacoż bierzesz impet srogi, Może ci też y rowny posiągnoł do nogi. Wszak Bogowie kochali Pasterki, Boginie Często się z śmiertelnemi tułały w gęstwinie. A mnie zaś iak rozumiesz podłego prostaka, Zaco dźiś niefortuna, ma spotykać taka. Filida; Ktoś ty iest? w iakimkolwiek chcesz korzystać stanie? Cale ci nieprzystoi miłość y kochanie: Brzydką zarosły brodą w grubych obyczaiach, Nie słychać o Satyrach zacnych w naszych kraiach. Galezyusz; Iam nie
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: B2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Czy w ubóstwie czyli też w fortunach dziedziczysz? Fadlalach: Jestem z Miasta Bagdatu Syn Kupca sławnego, Jadąc z handlem wpadłem w łup Tyrana zbójczego; Towary pozabierał, ludzi porozpędzał, Nad życiem, nad osobą dziwaczył i znędzał. Odarszy mię z odzienia, pobiegł na łup nowy, Mnie przywiązał do drzewa, w gęstwinie sosnowej, Skłoty żądłem much leśnych, w żalach i lamentach, Pasując się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profitując z swobody, gdy mi się czas zdarza, Trafiłem w te tu Miasto, wpadłem do Cmentarza, Idąc tam
Czy w ubostwie czyli też w fortunach dźiedźiczysz? Fadlalach: Iestem z Miasta Bagdatu Syn Kupca sławnego, Iadąc z handlem wpadłem w łup Tyrana zboyczego; Towary pozabierał, ludźi porozpędzał, Nad życiem, nad osobą dźiwaczył y znędzał. Odarszy mię z odźienia, pobiegł na łup nowy, Mnie przywiązał do drzewa, w gęstwinie sosnowey, Skłoty żądłem much leśnych, w żalach y lamentach, Passuiąc się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profituiąc z swobody, gdy mi się czas zdarza, Trafiłem w te tu Miasto, wpadłem do Cmentarza, Idąc tam
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: C2
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Jak mrówki z gniazda, chodzim nad brzegami, Tu śliczne widzim klony i dąbrowy, Tu łąki, tu gaj, tu woda przez rowy Płynie, a tu zaś porosła murawa Wonnemi kwiatki, tu zielona trawa, Po niej się gęsto przechodzą owczarze, Pasą owieczki grając na fujarze, Tu zaś po inszych stronach przy gęstwinie, Miedzy bagniskiem na niskiej równinie Igrają sarny z dziatkami małemi I jako matki wymionami swemi Karmią maluczkie, do siebie podobne Skórką i sierchlą, dziateczki swobodne; Przy nich wodzowie — wysoko trzymając Rogi —- przechodzą głową potrząsając. Wkoło rzęsiste wrzosy szczypiąc żwali, A wszędzie okiem ostrożnym patrzali I ledwie co nas przez chrost obaczyli
, Jak mrówki z gniazda, chodzim nad brzegami, Tu śliczne widzim klony i dąbrowy, Tu łąki, tu gaj, tu woda przez rowy Płynie, a tu zaś porosła murawa Wonnemi kwiatki, tu zielona trawa, Po niej się gęsto przechodzą owczarze, Pasą owieczki grając na fujarze, Tu zaś po inszych stronach przy gęstwinie, Miedzy bagniskiem na niskiej równinie Igrają sarny z dziatkami małemi I jako matki wymionami swemi Karmią maluczkie, do siebie podobne Skórką i sierchlą, dziateczki swobodne; Przy nich wodzowie — wysoko trzymając Rogi —- przechodzą głową potrząsając. Wkoło rzęsiste wrzosy szczypiąc żwali, A wszędzie okiem ostrożnym patrzali I ledwie co nas przez chrost obaczyli
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 69
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
twardego kamienia woskowym. I tobie dzisia receptą zostaną/ I na twoję Lodź grzechem upętaną. Tylko z pilnością słuchaj mego zdania/ A coć rozkażę czyń bez omieszkania. do brzegu płynąca. Łódź z nawałności/
S. Bernardus. Qui se sibi magistrum constituit, stulto se dyscipulum subdyt.
WIdzisz on ogień który przy gęstwinie/ Błyszczy się zdala/ w gęstej rokicinie. Tam z dawnych czasów Pasterz zaszły w lata/ W małej chałupce/ schował się od świata. A w krąg go puszcze obeszły szerokie. Cedry/ Cyprysy/ i Sośnie wysokie/ On będąc w cnotę wielką obleczony/ Prowadzi żywot Bogu ulubiony Tu na tej puszczy: a
twárdego kamienia woskowym. Y tobie dźiśia receptą zostáną/ Y na twoię Lodź grzechem vpętáną. Tylko z pilnośćią słuchay mego zdánia/ A coć roskażę czyń bez omieszkánia. do brzegu płynąca. Lodz z nawáłnośći/
S. Bernardus. Qui se sibi magistrum constituit, stulto se discipulum subdit.
WIdźisz on ogień ktory przy gęstwinie/ Błyszczy się zdala/ w gęstey rokićinie. Tam z dawnych czasow Pasterz zaszły w latá/ W małey chałupce/ schował się od świata. A w krąg go puszcze obeszły szerokie. Cedry/ Cyprysy/ y Sośnie wysokie/ On będąc w cnotę wielką obleczony/ Prowadźi żywot Bogu vlubiony Tu ná tey puszczy: á
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: Cv
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
tam w tym miejscu zabito było Szota, który miał z sobą takowe nasienie, bo tuż podle onego drzewa woda wyrwała ziemię i kości człowiecze pod drzewem ukazała. Wspomina o tym list Harasyma Mikiłowica do jednego władyki przemyskiego pisany.
(25) Roku 1620. W Wielkiej Polsce, miedzy Pyzdrami a Miedzyrzeczem i Choczem, w gęstwinie rudnik jeden nalazł nogę orlą tak wielką jako piwny achtel, tak ze(s)chłą jako kamień. Chodziło tam dość ludzi oglądać tę nogę, ale jej nie ruszano. Powiedali drudzy, że tak wielkie ptastwo przed potapem było. I te nogę snadź Warta, która często zbiera, na ląd z ziemie wyniosła;
tam w tym miejscu zabito było Szota, który miał z sobą takowe nasienie, bo tuż podle onego drzewa woda wyrwała ziemię i kości człowiecze pod drzewem ukazała. Wspomina o tym list Harasyma Mikiłowica do jednego władyki przemyskiego pisany.
(25) Roku 1620. W Wielkiej Polszcze, miedzy Pyzdrami a Miedzyrzeczem i Choczem, w gęstwinie rudnik jeden nalazł nogę orlą tak wielką jako piwny achtel, tak ze(s)chłą jako kamień. Chodziło tam dość ludzi oględać tę nogę, ale jej nie ruszano. Powiedali drudzy, że tak wielkie ptastwo przed potapem było. I te nogę snadź Warta, która często zbiera, na ląd z ziemie wyniosła;
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 306
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
zachęcać, ni serca dodawać, Każdy do krwie ostatniej chce przy Wodzu stawać. Nic nie czując że Rosy nocne, mokre, chłodne, Dni gorące bez wody i bez chleba głodne. Czwartego dnia wieczorem stanął DAWID blisko Amalecytów, kędy mieli stanowisko, Gęsty lasek przy niskiej krzewinie zasłonił, Gdzie się z ludźmi bezpiecznie w gęstwinie uchronił. A jak zwykł zbójca, złodziej ludzką pracą trwonić, To, co go nie kosztuje, nie umie ochronić;
Zrze, pije, lusztykuje, póki go nieschwycą, Kontent Łotr, że przysmaki jadł przed szubienicą. W tej porze napadł DAWID na Amalecyty, Herszt ich śpi nabezpieczne, jako wół zabity.
záchęcać, ni serca dodáwać, Każdy do krwie ostátniey chce przy Wodzu stáwać. Nic nie czuiąc że Rosy nocne, mokre, chłodne, Dni gorące bez wody y bez chleba głodne. Czwártego dnia wieczorem stánął DAWID blisko Amalecytow, kędy mieli stánowisko, Gęsty lasek przy niskiey krzewinie zásłonił, Gdzie się z ludźmi bespiecznie w gęstwinie uchronił. A iák zwykł zboyca, złodziey ludzką prácą trwonić, To, co go nie kosztuie, nie umie ochronić;
Zrze, pije, lusztykuie, poki go nieschwycą, Kontent Łotr, że przysmaki iadł przed szubienicą. W tey porze nápadł DAWID ná Amalecyty, Herszt ich śpi nábespieczne, iáko woł zábity.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 71
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, ciało mdłe, gonić cię nie może. Jeżeli słońce w prośbie Jozuego Na rozkaz Pana, w mierze stać musiało; Jeżeliś i ty kreatura Jego, Słuszna by Stwórcy, Stworzenie słuchało.
Na Imię BOGA całe piekło stęka, A Niebo z ziemią na kolano klęka. Usłuchał człowiek głosu mego przecie, Stanął w gęstwinie, ku mnie niechcę stąpić, Nie czeka bym go zaklinał potrzecie, Ze Sługa Boski, ani mogę wątpić; Kiedy cudownie wspomniał moje Imię, Odpuść mi proszę o Ojcze Zozymie! Zem na twój rozkaz nie posłuszną była, Nie upor we mnie taką dzikość sprawił, Ale jak bym się przed
, ciało mdłe, gonić cię nie może. Jeżeli słońce w proźbie Jozuego Ná roskaz Pána, w mierze stać musiało; Jeżeliś y ty kreatura Jego, Słuszna by Stworcy, Stworzenie słuchało.
Ná Imie BOGA cáłe piekło stęka, A Niebo z ziemią ná kolano klęka. Usłuchał człowiek głosu mego przecie, Stánął w gęstwinie, ku mnie niechcę stąpić, Nie czeka bym go záklinał potrzecie, Ze Sługa Boski, áni mogę wątpić; Kiedy cudownie wspomniał moie Imię, Odpuść mi proszę o Oycze Zozymie! Zem ná twoy roskaz nie posłuszną była, Nie upor we mnie táką dzikość spráwił, Ale iák bym się przed
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 162
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
gdy umrze, zabijać się, szlochać, To grunt, po śmierci kochać go w pamięci, I nie żałować Balsamu dla duszy, Którym się Boskie miłosierdzie wzruszy.
Straciła z Mistrzem dobra uczennica Miłość do ludzi, ochotę do świata; Błądzi w pustyniach jak Synogarlica Osierociała, smutno jęcząc lata, Odpocząć nie chce w zielonej gęstwinie, Szuka sposobnej na swój żal Jaskinie. Tam czas zbawienny, tam spoczynek z trudu, Tam słodkie zmiłym JEZUSEM rozmowy, Tam z łez fontanny na obmycie brudu, Tam wolność wieczna za ciężkie okowy, Tam śmierci obraz chowa za wezgłowie, Gdy się przypatrzy codzień trupiej głowie. O Święta Pani! wie o
gdy umrze, zábiiać się, szlochać, To grunt, po śmierci kochać go w pamięci, Y nie żałować Balsamu dla duszy, Ktorym się Boskie miłosierdzie wzruszy.
Stráciła z Mistrzem dobra uczennicá Miłość do ludzi, ochotę do świata; Błądzi w pustyniach iák Synogarlica Osierociała, smutno ięcząc láta, Odpocząć nie chce w zieloney gęstwinie, Sżuka sposobney ná swoy żal Jaskinie. Tam czas zbáwienny, tam spoczynek z trudu, Tam słodkie zmiłym JEZUSEM rozmowy, Tam z łez fontanny ná obmycie brudu, Tam wolność wieczna zá cięszkie okowy, Tam śmierci obraz chowa zá wezgłowie, Gdy się przypatrzy codzień trupiey głowie. O Swięta Pani! wie o
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 206
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
em dostatki i męki, Wesołą śmierć przyjmują z BOGA swego ręki. Nic niechcą, a nikczemne za nic ważą życie, Niebo ich gusta ostrzy w męstwa apetycie, Trzy jak jedna, i piękne, i hoże, i ładne, A zacoż wszystkim gardzą, i ja sam niezgadnę, Zastałem ich w gęstwinie klęczały na trawie, Do BOGA Jedynego modlących się żwawie, Trzy przed niemi figury, znać z żarliwej mowy, Ze się serce zgadzało z akcentem i słowy. Cesarz. Tu, tu niech ich postawią nauczę surowie, Odbiorę, życie, honor, fortunę i zdrowie. SCENA IV.
Cesarz, Tyburciusz, Agapa,
em dostatki y męki, Wesołą śmierć przyimuią z BOGA swego ręki. Nic niechcą, á nikczemne za nic ważą życie, Niebo ich gusta ostrzy w męstwa appetycie, Trzy iak iedna, y piękne, y hoże, y ładne, A zacoż wszystkim gardzą, y ia sam niezgadnę, Zastałem ich w gęstwinie klęczały na trawie, Do BOGA Iedynego modlących się żwawie, Trzy przed niemi figury, znać z żarliwey mowy, Ze się serce zgadzało z akcentem y słowy. Cesarz. Tu, tu niech ich postawią nauczę surowie, Odbiorę, życie, honor, fortunę y zdrowie. SCENA IV.
Cesarz, Tyburciusz, Agappa,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: D
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754