z sześćdziesiąt tysięcy żołnierstwa swego, uderzył na mało nabrane roty twoje, mając ufność w bachmatach i w sahajdakach swoich, w szablach swych, w tysiącach swoich, widzisz jako pogromiony został, jako uciekał dniem i nocą, nad wiatr prędszy, odwrotów zwykłych zapomniawszy, po lasach się kryjąc, w kałużach gliowatych, w jarach głębokich grąznąc i ginąc? Omyliła go prawica jego, i koń jego natarczywy z jeźdzcem wespół przeląkł się, i placu odbiegać musiał.
Który strzeże prawdy na wieki. I ta niemała pochwała jest Boga naszego; obietnicy swej Bóg zawsze dosyć czyni, bo i może ratować i chce. Prawda wiary matką nazwana jest od przodków naszych
z sześćdziesiąt tysięcy żołnierstwa swego, uderzył na mało nabrane roty twoje, mając ufność w bachmatach i w sahajdakach swoich, w szablach swych, w tysiącach swoich, widzisz jako pogromiony został, jako uciekał dniem i nocą, nad wiatr prędszy, odwrotów zwykłych zapomniawszy, po lasach się kryjąc, w kałużach gliowatych, w jarach głębokich grąznąc i ginąc? Omyliła go prawica jego, i koń jego natarczywy z jeźdzcem wespół przeląkł się, i placu odbiegać musiał.
Który strzeże prawdy na wieki. I ta niemała pochwała jest Boga naszego; obietnicy swej Bóg zawsze dosyć czyni, bo i może ratować i chce. Prawda wiary matką nazwana jest od przodków naszych
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 265
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
jak kuka, tak kuka. Aż zrozumiawszy sprawę, sędzia na nich mignie I takim ich na koniec dekretem rozstrzygnie: Słowik niezrozumianie coś mi w uszu dzwoni; Że kukułka wyraźnie, sentencja po niej. Trafił kulą w płot. Tamten zaraz do człowieka Apelował, dla czego przy ścieżkach nań czeka; A ta w głębokich borach, jako munsztułukiem, Na każdą wiosnę cieszy swoich sędziów kukiem. Głowy trzeba do uszu, kto się bawi sądem; Inaczej, nie osłem li, to będzie wielbłądem. Nosa trzeba do oczu, bo kto nie ma woni, Łajna ukąsi, miasto owocu z jabłoni. 336. JAJCA TOWAR NIEODBYTY
Jeden szlachcic wóz
jak kuka, tak kuka. Aż zrozumiawszy sprawę, sędzia na nich mignie I takim ich na koniec dekretem rozstrzygnie: Słowik niezrozumianie coś mi w uszu dzwoni; Że kukułka wyraźnie, sentencyja po niej. Trafił kulą w płot. Tamten zaraz do człowieka Apelował, dla czego przy ścieżkach nań czeka; A ta w głębokich borach, jako munsztułukiem, Na każdą wiosnę cieszy swoich sędziów kukiem. Głowy trzeba do uszu, kto się bawi sądem; Inaczej, nie osłem li, to będzie wielbłądem. Nosa trzeba do oczu, bo kto nie ma woni, Łajna ukąsi, miasto owocu z jabłoni. 336. JAJCA TOWAR NIEODBYTY
Jeden szlachcic wóz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 142
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kartaginy, i Utyki dwakroć sto tysięcy ludzi zgubiła ta zaraza. W Uryce, ze trzydziestu tysięcy żołnierzy tam będących, dziesięć tysięcy tylko zostało, a każdego dnia po pułtora tysiąca umierało. Przeto na wschodzie i w Asryce, aby swąd kraju niezaraził, zbierają ją w stosy, i albo palą, albo w dołach głębokich grzebią.
Pisze Pliniusz iż w Asryce, i w Cyrenaice, prawo jest rozkazujące obywatelom trzy razy na rok wychodzić na wojnę przeciwko szarańcy. Pierwszy raz na wygubienie gniazd, drugi raz na wygubienie młodego płodu, trzeci raz na dobicie starej. Kto się niestawi, podlega karze zbiegów wojskowych. Na wyspie zaś Lemnie naznaczona
Karthaginy, y Utyki dwakroć sto tysięcy ludzi zgubiła ta zaraza. W Urice, ze trzydziestu tysięcy zołnierzy tam będących, dziesięć tysięcy tylko zostało, á każdego dnia po pułtora tysiąca umierało. Przeto na wschodzie y w Asryce, aby swąd kraiu niezaraził, zbieraią ią w stosy, y albo palą, albo w dołach głębokich grzebią.
Pisze Pliniusz iż w Asryce, y w Cyrenaice, prawo iest rozkazuiące obywatelom trzy razy na rok wychodzić na woynę przeciwko szarańcy. Pierwszy raz na wygubienie gniazd, drugi raz na wygubienie młodego płodu, trzeci raz na dobicie starey. Kto się niestawi, podlega karze zbiegow woyskowych. Na wyspie zaś Lemnie naznaczona
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 179
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nieprzystojności zaraz się werwały: Zginął wstyd/ prawda/ wiara/ a na ich nastały Miejsce zdrady/ zasadzki/ i oszukiwania/ I gwałty/ i przeklęta chciwość do dostania. Na wiatry jeszcze sobie dobrze nieznajome/ Puścił bezpieczny żeglarz swe żagle łakome. I te co długo stały na górach wysokich Lodzie/ po nawalnościach skakały głębokich AI spolną przedtym ziemię/ tak jak i światłości I słońca/ i powietrza/ wielkiej ostróżności Rozmierca granicami poznaczył długimi. A nie tylko już różnych zbóż/ i z powinnymi Żywnościami/ od ziemie bogatej żądano: Ale i do wnętrzoności jej własnych zbiegano. I te które głęboko była pochowała/ I do samych piekielnych cieniów
nieprzystoynośći záraz się werwáły: Zginął wstyd/ prawdá/ wiárá/ á ná ich nástáły Mieysce zdrády/ zásadzki/ y oszukiwánia/ Y gwałty/ y przeklęta chćiwość do dostánia. Ná wiátry ieszcze sobie dobrze nieznáiome/ Puśćił bespieczny żeglarz swe żagle łakome. Y te co długo stały ná gorách wysokich Lodźie/ po nawálnośćiách skakáły głębokich AY spolną przedtym źiemię/ ták iák y świátłośći Y słońca/ y powietrza/ wielkiey ostrożnośći Rozmiercá gránicámi poznáczył długimi. A nie tylko iuż rożnych zboż/ y z powinnymi Zywnośćiámi/ od źiemie bogátey żądano: Ale y do wnętrzonośći iey własnych zbiegano. Y te ktore głęboko byłá pochowáłá/ Y do sámych piekielnych ćieniow
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 11
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
on rozgniewany, w kamień ją obrócił. Księgi Wtóre. Powieść Dwudziesta.
ALe kiedy do tego gmachu weszła/ który Łożnicą był Aglaury/ Cekropowej cory: Odprawując posługę sobie poruczoną/ Rękę na jej pierś kładzie/ we rdzy umoczoną. I ości we wnętrznościach kolące zamnaża/ I szkodliwie natchnionym jadem ją zaraża. I po głębokich kościach kryjomo różnasza Czarną truciznę/ i wśrzód płuc onę rozprasza. A żeby się przyczyny nieszczęścia nie zdały Mniejszymi być/ gdyby się szerzej rozbieżały: Ródzoną jej przed oczy siostrę wystawiała/ I małżeństwo/ którym być uszczęściona miała. I A Boga pod nadobnym ukazała kształtem/ I wszystkie insze rzeczy ozdobiła gwałtem. B Którymi Cekropowna
on rozgniewány, w kámień ią obroćił. Kśięgi Wtore. Powieść Dwudźiesta.
ALe kiedy do tego gmáchu weszłá/ ktory Lożnicą był Aglaury/ Cekropowey cory: Odpráwuiąc posługę sobie poruczoną/ Rękę ná iey pierś kłádźie/ we rdzy vmoczoną. Y ośći we wnętrznośćiách kolące zámnaża/ Y szkodliwie nátchnionym iádem ią záraża. Y po głębokich kośćiách kryiomo roznasza Czarną trućiznę/ y wśrzod płuc onę rozprasza. A żeby się przyczyny nieszczęśćia nie zdáły Mnieyszymi bydź/ gdyby się szerzey rozbieżáły: Rodzoną iey przed oczy śiostrę wystáwiáłá/ Y małżeństwo/ ktorym bydź vszczęśćiona miáłá. Y A Bogá pod nadobnym vkazałá kształtem/ Y wszystkie insze rzeczy ozdobiłá gwałtem. B Ktorymi Cekropowná
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 97
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
m żeglarz, Zosiu, miłość — morze moje, Sternik — Kupido, towar — łaski twoje. A Wenus, z morskiej porodzona piany, Na wicher prawie pchnęła mię zbłąkany. Żądza — mój okręt, serce me w nim płynie, Port mój — chęć twoja, która gdy mię minie, Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach, a ty Co masz za korzyść z zdrowia mego straty? Pławisz mię, pławisz w niestałej powodzi, Serce me trapisz, a strach — kto nagrodzi? Płynę ja przecię, lub tam odwieźć duszę, Gdzie ciało ciągnie, choćbym nierad, muszę. Chcąc swej, podniósszy żagle, uprzejmości Dopłynąć skutkiem portu
m żeglarz, Zosiu, miłość — morze moje, Sternik — Kupido, towar — łaski twoje. A Wenus, z morskiej porodzona piany, Na wicher prawie pchnęła mię zbłąkany. Żądza — mój okręt, serce me w nim płynie, Port mój — chęć twoja, która gdy mię minie, Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach, a ty Co masz za korzyść z zdrowia mego straty? Pławisz mię, pławisz w niestałej powodzi, Serce me trapisz, a strach — kto nagrodzi? Płynę ja przecię, lub tam odwieźć duszę, Gdzie ciało ciągnie, choćbym nierad, muszę. Chcąc swej, podniósszy żagle, uprzejmości Dopłynąć skutkiem portu
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 274
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Dlatego też skutki tego nieszczęśliwe pochodzą i widujemy, a często niesłusznie żałujemy, że ta i owa IMć wyszedszy z delikatnego wychowania i powodzenia jako do piekła na wszelkie pasyje i obroty w dom męża przyszła, że z zającami po ogrodach, kapustach i jarzynach inszych nocy swoje wyliga, po grzędaćh z kurami wysiada albo po głębokich skrytych miejscach, ustroniach i wertepach fantazji i nieznośnych pijaka humoru huków, grzmotów, plag i niebezpieczeństwa swojego chroni się i uchodzi. Albo że ów w niwczym błogosławieństwa Boskiego i szczęśliwego powodzenia nie uznawa, ustawicznie szwankuje, w pracy i substancji kapieje, w honorze i reputacji niszczeje, kryski i paragrafy na gębę zbiera
Dlatego też skutki tego nieszczęśliwe pochodzą i widujemy, a często niesłusznie żałujemy, że ta i owa JMć wyszedszy z delikatnego wychowania i powodzenia jako do piekła na wszelkie pasyje i obroty w dom męża przyszła, że z zającami po ogrodach, kapustach i jarzynach inszych nocy swoje wyliga, po grzędach z kurami wysiada albo po głębokich skrytych miejscach, ustroniach i wertepach fantazyi i nieznośnych pijaka humoru huków, grzmotów, plag i niebezpieczeństwa swojego chroni się i uchodzi. Albo że ów w niwczym błogosławieństwa Boskiego i szczęśliwego powodzenia nie uznawa, ustawicznie szwankuje, w pracy i substancyi kapieje, w honorze i reputacyi niszczeje, kryski i paragrafy na gębę zbiera
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 221
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
quis enarrabit? Starożytni Autorowie i Fabuł nie posponujący, constanter a prawie wszyscy, quasi uno ore et talamo twierdzą, że ten ptak będąc Jedyny w całym Świecie, rodzi się z popiołów Ojca swego, albo też według Conimbricenses ze krwie, dziubaniem i szarpaniem siebie. A to wten sposób. Przepędziwszy Feniks na puszczach głębokich Arabskich i górach nie dostępnych, tyle lat życia swego, jakom dopiero namienił, a czując naturali instinctu instantem interitum sui, roszczki różnego, drogiego drzewa, jako to Balsamu, cynnamonu, oliwy, nardu, myrry, i lewandy, usławszy sobie gniazdo, czyli stos śmiertelny, według jednych Autorów na wierzchołku Palmowego drzewa
quis enarrabit? Starożytni Autorowie y Fabuł nie posponuiący, constanter á prawie wszyscy, quasi uno ore et talamo twierdzą, że ten ptak będąc Iedyny w całym Swiecie, rodzi się z popiołow Oyca swego, albo też według Conimbricenses ze krwie, dziubaniem y szarpaniem siebie. A to wten sposob. Przepędziwszy Fenix na puszczach głębokich Arabskich y gorach nie dostępnych, tyle lat życia swego, iakom dopiero namienił, a czuiąc naturali instinctu instantem interitum sui, roszczki rożnego, drogiego drzewa, iako to Balsamu, cynnamonu, olywy, nardu, myrry, y lewandy, usławszy sobie gniazdo, czyli stos śmiertelny, według iednych Autorow na wierzchołku Palmowego drzewa
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 120
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
śmierci, na potrawy i specjały dla nich. O czym że żadnej litery w Starym i w Nowym nie masz Testamencie, przyznać to Talmudystów fraudy et fallacie, i tak zaślepionym żydom, Velamen nowe na oczy kładących, aby O REBIE LEWITTAN
videtes nõ videāt. To prawda, że Egipscy Mędrcowie, wszystko w figurach i głębokich tajemnicach wyrażający, Świat ten wyrażali Hierogliphico węża za ogon się trzymającego, cętkami upstrzonego, niby innuendo, iż jako wąż co rok skorę z siebie składa, nową na się przyodziewając, i że jako wąż cętkami, tak Świat varietate rerum abundans, coraz niby renovatur. Rabini tedy Talmud koncypujący,włożyli te podobieństwo,świat
śmierci, na potrawy y specyały dla nich. O czym że żadney litery w Starym y w Nowym nie masz Testamencie, przyznać to Talmudystow fraudi et fallaciae, y tak zaślepionym żydom, Velamen nowe na oczy kładących, aby O REBIE LEWITTAN
videtes nõ videāt. To prawda, że Egypscy Mędrcowie, wszystko w figurach y głębokich taiemnicach wyrażaiący, Swiat ten wyrażałi Hierogliphico węża za ogon się trzymaiącego, cętkami upstrzonego, niby innuendo, iż iako wąż co rok skorę z siebie składa, nową na się przyodziewaiąc, y że iako wąż cętkami, ták Swiat varietate rerum abundans, coraz niby renovatur. Rabini tedy Talmud koncypuiący,włożyli te podobieństwo,świat
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 138
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
to Merkuriuszowi Bożkowi, iż dzień następujący pianiem oznajmuje swoim. Zowie się animal Solis że z Słońcem zachodzi, z Słońcem wstaje. A że i na swego Ojca albo Matkę porywa się, ani im przepuszcza; dlatego Ojcobójców gdy starożytne karały Trybunały, z niemi w jeden wór koguta, żmiję, i psa zaszywszy, w głębokich topili wodach. Sybarytowie, jako pisze o nich Ateneusz, kogutów i kowalów, kotlarzów, i wszelkich brząkających rzemiesników z miast rugowali swoich; aby w delicjach i spaniu zatopionym, nie byli przeszkodą. Julia Cesarzowa będąc przy nadziei, a nie wiedząc, czy Syna, czy córkę powije; na podołku swoim nosiła w cieple
to Merkuryuszowi Bożkowi, iż dzień następuiący pianiem oznaymuie swoim. Zowie się animal Solis że z Słońcem zachodzi, z Słońcem wstaie. A że y na swego Oyca albo Matkę porywa się, ani im przepuszcza; dlatego Oycoboycow gdy starożytne karały Trybunały, z niemi w ieden wor koguta, żmiię, y psa zaszywszy, w głębokich topili wodach. Sybarytowie, iako pisze o nich Ateneusz, kogutow y kowalow, kotlarzow, y wszelkich brząkáiących rzemiesnikow z miast rugowali swoich; aby w delicyach y spaniu zatopionym, nie byli przeszkodą. Iulia Cesarzowa będąc przy nadziei, à nie wiedząc, czy Syna, czy corkę powiie; na podołku swoim nosiła w cieple
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 295
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754