, wyliwać, je ocyrklować et primus fontes, albo origines ich wyszukiwać, mam za jedno, Trzebaby się stać Rybą cum magno oculo, aby to rozumnie zlustro- o Rzekach znaczniejszych w Świecie
wać, albo ową rybą Sepia, tojest Inkaustem, albo Kałamarzem nazwaną, aby najmniejsze RZEK Species opisać. Zaczym celebriora Celebrabo, głośne Światu ogłoszę, o małych mało, albo nic nie wspominając.
Naprzód wiedzieć należy, że FLUMEN albo FLUVIUS zowie się ciekąca Woda, na której dla obszerności i głębokości Statki iść mogą. AMNIS zowie się mniejsza Rzeka: RIVI są Strumienie, alias Rzeczki zwielu Zrzodeł się rodzące, TORRENTES Potoki, są Wody, które
, wyliwać, ie ocyrklować et primus fontes, albo origines ich wyszukiwać, mam za iedno, Trzebaby się stać Rybą cum magno oculo, aby to rozumnie zlustro- o Rzekach znacznieyszych w Swiecie
wać, albo ową rybą Sepia, toiest Inkaustem, albo Kałamarzem nazwaną, aby naymnieysze RZEK Species opisać. Zaczym celebriora Celebrabo, głośne Swiátu ogłoszę, o małych mało, albo nic nie wspominaiąc.
Naprzod wiedzieć należy, że FLUMEN albo FLUVIUS zowie się ciekąca Woda, na ktorey dla obszerności y głębokości Statki iść mogą. AMNIS zowie się mnieysza Rzeka: RIVI są Strumienie, alias Rzeczki zwielu Zrzodeł się rodzące, TORRENTES Potoki, są Wody, ktore
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 558
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
godziny każą mi się stawić na sądzie straszliwym/ i oddać ścisły rachunek/ ze wszytkich myśli/ słów/ i uczynków wszytkiego żywota mego: a że niewiem tej godziny/ tedy proszę każdej godziny przez mękę Chrystusa Pana/ aby mi był miłościw w godzinę śmierci mojej. Naprzykład jako teraz tej godziny przypominam wołanie ono głośne/ i barzo żałosne na krzyżu Zbawicielowe: Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił. Przeto proszę go aby mię też nie opuścił w godzinę śmierci mojej; nadto że on tej godziny Ducha swego Bogu Ojcu w ręce oddał. Adam: A więcej co myślisz kiedy zegar bije. JAN: Czytać trzeba Książkę nazwana
godźiny każą mi się stáwić ná sądźie straszliwym/ y oddáć śćisły rachunek/ ze wszytkich myśli/ słow/ y vczynkow wszytkiego żywotá mego: á że niewiem tey godźiny/ tedy proszę każdey godźiny przez mękę Chrystusá Páná/ áby mi był miłośćiw w godźinę śmierći moiey. Naprzykłád iáko teraz tey godźiny przypominam wołanie ono głośne/ y bárzo żáłosne na krzyżu Zbáwićielowe: Boże moy, Boże moy czemuś mnie opuśćił. Przeto proszę go aby mię też nie opuśćił w godźinę śmierći moiey; nadto że on tey godźiny Duchá swego Bogu Oycu w ręce oddał. Adam: A więcey co myślisz kiedy zegár biie. IAN: Czytáć trzebá Kśiąszkę názwana
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 66
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
vestra innotescant apud DEUM.
We wszelkiej Modlitwie i Prośbie z dziękczynieniem niech żądania Wasze będą u BOGA oznajmione. w Rozd: 4. List: Z. Pawła do Filip: Ver: 6.
PONAWIAMY słuchacze dnia dzisiejszego uroczyste, i jawne Panu BOGU, od którego wszelki dar i wszelki dobry datek, podziękowanie, za głośne a niezwyczajne dobrodziejstwo Jego w zachowaniu nam nieoszacowanego życia STANISŁAWA AUGUSTA Króla i Pana Naszego Miłościwego. Już dawniej z pochwaleniem Pasterza naszego odprawione są na ten koniec po Kościołach tutejszych Święte Ofiary, brzmiały ściany ich wesołym i pobożnym odgłosem pieni dziękczynienia. Już dawniej w tymże duchu ci którzy na stopniu przełożeństwa w Kraju i Mieście tym
vestra innotescant apud DEUM.
We wszelkiey Modlitwie i Proźbie z dziękczynieniem niech żądania Wasze będą u BOGA oznaymione. w Rozd: 4. List: S. Pawła do Filip: Ver: 6.
PONAWIAMY słuchacze dnia dzisieyszego uroczyste, i iawne Panu BOGU, od którego wszelki dar i wszelki dobry datek, podziękowanie, za głośne a niezwyczayne dobrodzieystwo Jego w zachowaniu nam nieoszacowanego życia STANISŁAWA AUGUSTA Króla i Pana Naszego Miłościwego. Już dawniey z pochwaleniem Pasterza naszego odprawione są na ten koniec po Kościołach tuteyszych Swięte Ofiary, brzmiały ściany ich wesołym i pobożnym odgłosem pieni dziękczynienia. Już dawniey w tymże duchu ci którzy na stopniu przełożeństwa w Kraiu i Mieście tym
Skrót tekstu: PiramKaz
Strona: 3
Tytuł:
Kazanie na wotywie dziękczynienia Panu Bogu za zachowanie Króla Jegomości z przypadku niesłychanego
Autor:
Grzegorz Piramowicz
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
długoż upomnienia Mąż ma słuchać Zony; Wolę ujść, kłaniam, tobie sługa uniżony. SCENA II.
Elmeza; NIkczemna nieszczęśliwej korzyści nadzieją. Wyroki się niemylnie z naszych zysków śmieją. O! nieszczęsny przejzrzenia ludzkiego zaszczycie, Wyżebrany grosz milszy, niż zbior w złym proficje. Lecz słyszę szelest broni, i jęczenie głośne, Ach! jakież widowisko mym oczom żałosne! SCENA III.
Fadlalach, Turman, Elmeza, Rozbójnik, Turman: TU zamną idźcie z więźniem, włożycie okowy, Alboli też za moment może być bez głowy. Zdejmcie wraz to odzienie złotolitem tkane, A włożcie mu łachmanę starą zabrukanę. Fadlalach: Ach
dlugoż upomnienia Mąż ma słuchać Zony; Wolę uyść, kłaniam, tobie sługa uniżony. SCENA II.
Elmeza; NIkczemna nieszczęśliwey korzyści nadźieią. Wyroki się niemylnie z naszych zyskow śmieią. O! nieszczęsny przeyzrzenia ludzkiego zaszczycie, Wyżebrany grosz milszy, niż zbior w złym proficie. Lecz słyszę szelest broni, y ięczenie głośne, Ach! iakież widowisko mym oczom żałosne! SCENA III.
Fadlalach, Turman, Elmeza, Rozboynik, Turman: TU zamną idźcie z więźniem, włożycie okowy, Alboli też za moment może bydź bez głowy. Zdeymcie wraz to odźienie złotolitem tkane, A włożcie mu łachmanę starą zabrukanę. Fadlalach: Ach
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: A2v
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
.
O boska lutni, coś za władzą miała, Kiedyś do siebie wszytek świat zwabiała, Co to za rozkoszne dźwięki Wynikały z onej ręki, Że ich przewyborne tony Przenikały płód stworzony?
Wierzę, nie miałaś inakszej wdzięczności, Tylko żeś pieśni grała o Miłości, Która przez jedno skinienie, Jakoby przez głośne pienie, Wszytek krąg ziemski pociąga I z niska nieba dosiąga.
O ogniu, który gdy się w serce wkradniesz, Ciałem i duszą potajemnie władniesz, Tobie gwoli na spinecie I na cichym grawam flecie, Ty mnie daj z twych przyjemności Iskierkę jednę miłości. DRUGI: AMARANT
Niech się insze w bogate stroją złotogłowy, Niech
.
O boska lutni, coś za władzą miała, Kiedyś do siebie wszytek świat zwabiała, Co to za rozkoszne dźwięki Wynikały z onej ręki, Że ich przewyborne tony Przenikały płód stworzony?
Wierzę, nie miałaś inakszej wdzięczności, Tylko żeś pieśni grała o Miłości, Która przez jedno skinienie, Jakoby przez głośne pienie, Wszytek krąg ziemski pociąga I z niska nieba dosiąga.
O ogniu, który gdy się w serce wkradniesz, Ciałem i duszą potajemnie władniesz, Tobie gwoli na spinecie I na cichym grawam flecie, Ty mnie daj z twych przyjemności Iskierkę jednę miłości. DRUGI: AMARANT
Niech się insze w bogate stroją złotogłowy, Niech
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 55
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Pan, więc bożkowie mali, słuchając, ktoby śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani dba nic na miłe najpierwej pytanie, ani się on odzywa na głośne wołanie, swą rzecz prawi. Tak czynił isty w onej dobie. Nie powiadał o piosnkach nic ani o sobie;
a wszakże też i język, zapomniawszy mowy, nie umiał nic innego, tylko swymi słowy przypominał pochodnie nigdy nie zgaszone, łuczko i strzałki w swoje piersi zawiedzione. Powiedał, jako swojej pannie usługuje,
Pan, więc bożkowie mali, słuchając, ktoby śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani dba nic na miłe najpierwej pytanie, ani się on odzywa na głośne wołanie, swą rzecz prawi. Tak czynił isty w onej dobie. Nie powiadał o piosnkach nic ani o sobie;
a wszakże też i język, zapomniawszy mowy, nie umiał nic innego, tylko swymi słowy przypominał pochodnie nigdy nie zgaszone, łuczko i strzałki w swoje piersi zawiedzione. Powiedał, jako swojej pannie usługuje,
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 35
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
się/ i by nam nie przyszło nazad/ balismy się barzo. Ale ku wieczorowi/ im dalej/ tym lepszy był wiatr/ zaczym znagła on straszny róg niemal bez prace wszelkiej minęlismy/ i przejechalismy/ i za jednę godzinę/ ubieżelismy ośminaście mil/ kędy trębacze wszyscy trąbili/ także wszyscy po galerach wołanie głośne uczynili/ Pana Boga chwaląc/ i wielce mu za to dobrodziejstwo dziękując. Noc potym zabroniła/ żeśmy wiatrem tym dobrym nieszli/ bo nam była góra Malea po lewej ręce/ a po prawej morze pełne skał i kamieni wodą ukrytych/ nie było tez portu/ do któregobyśmy byli wjechali. Przetoż
sie/ y by nam nie przyszło názad/ balismy sie bárzo. Ale ku wieczorowi/ im dáley/ tym lepszy był wiátr/ záczym znagłá on strászny rog niemal bez prace wszelkiey minęlismy/ y przeiechálismy/ y zá iednę godźinę/ ubieżelismy ośminaśćie mil/ kędy trębácze wszyscy trąbili/ tákże wszyscy po galerách wołánie głośne uczynili/ Páná Bogá chwaląc/ y wielce mu zá to dobrodźieystwo dziękuiąc. Noc potym zábroniłá/ zesmy wiátrem tym dobrym nieszli/ bo nám byłá gorá Málea po lewey ręce/ á po práwey morze pełne skał y kámieni wodą ukrytych/ nie było tez portu/ do ktoregobysmy byli wiecháli. Przetoż
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 100
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
okrąg mieli Jezusa grzeszni obstępować/ bądź każącego/ bądź też u stołu siedzącego/ i o odpuszczeniu grzechów rozmawiającego jakoby herszta i kapitana/ i króla wszytkich grzeszników/ gdyż JEZUS wszytkiego świata grzechy przyjął na swoję głowę/ onymi głowę okrążył czym też najcelniejszym/ najwyborniejszym grzesznikiem został. Dla tegoć pono ona/ co miała imię tak głośne i znamienite Grzesznicy/ widząc że JEZUS był w tym celniejszy imieniu/ gdyż ona swoją się tylko koroną z ciernia grzechowego zdobiła; ale on wszytkiego świata grzechów koroną; dank mu w tym daje/ i wszytkie swoje koronę grzechów do nóg porzuca uznawając/ że ma w tym więtsza niż ona ozdobę. O niepojęty Boski wymyśle
okrąg mieli Iezusá grzeszni obstępowáć/ bądź káżącego/ bądź też v stołu śiedzącego/ y o odpuszczeniu grzechow rozmawiáiącego iákoby hersztá y kápitáná/ y krolá wszytkich grzesznikow/ gdyż IEZVS wszytkiego świátá grzechy przyiął ná swoię głowę/ onymi głowę okrążył czym też naycelnieyszym/ náywybornieyszym grzesznikiem został. Dla tegoć pono oná/ co miáłá imię ták głośne y známienite Grzesznicy/ widząc że IEZVS był w tym celnieyszy imieniu/ gdyż oná swoią się tylko koroną z ćiernia grzechowego zdobiłá; ále on wszytkiego świátá grzechow koroną; dank mu w tym daie/ y wszytkie swoie koronę grzechow do nog porzuca vznawáiąc/ że ma w tym więtsza niż oná ozdobę. O niepoięty Boski wymyśle
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 399
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ujrzą do dusze ozdobnego/ ujźrzą Duchowie nieba ślicznego/ ujrzy i Matka własną ozdobę/ ujrzy i Ocieć swoję pociechę jaśniejącą. I nie dla tego na ten czas głosu z niebiosów nie wyda żeby się nie znał do Syna/ abo się wstydzić miał jego postaci/ ale zamilczy/ że sama ta twarz o swej piękności głośne świadectwo wyda. a lubo przedtym jaśnie powiedał że nie było na nim postaci i ozdoby/ ta była mowa/ o powierzchnej postaci/ pod którą i w której znał dobrze śliczność JEZUSA. Matka też z Aniołami nie bawiąc oka na pozorze tym powierzchowny/ wejrzy głębiej co te plwociny/ co i krew spiekła znaczy. ujrzy
vyrzą do dusze ozdobnego/ uyźrzą Duchowie niebá ślicznego/ vyrzy y Mátká własną ozdobę/ vyrzy y Oćieć swoię poćiechę iáśnieyącą. Y nie dla tego ná ten czás głosu z niebiosow nie wyda żeby się nie znał do Syná/ ábo się wstydźić miał iego postáći/ ale zamilczy/ że sámá tá twarz o swey pięknośći głosne świádectwo wyda. á lubo przedtym iaśnie powiedał że nie było ná nim postáći y ozdoby/ tá byłá mowá/ o powierzchney postáći/ pod ktorą y w ktorey znał dobrze śliczność IEZVSA. Mátká też z Anyołámi nie báwiąc oká ná pozorze tym powierzchowny/ weyrzy głębiey co te plwoćiny/ co y krew spiekła znáczy. vyrzy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 326
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636