z naszą Świętą Katolicką Religią szczerą i jasną, tak też sama Religia w słowach hucznych, pięknych o- I Corinth C. 3. NA ŚWIĘTO
kazowana, bez serca do niej przywiązanego, byłaby jedynym fanatyzmem, i obłudą, nieprawdziwą, nie pożytkującą na zbawienie Religią. Niechciał Chrystus mieć słowem tylko, i językiem głośnych naśladowców swoich, Prawa swojego i Religii czcicielów, chciał on mieć w rzeczy samej dzielnych, cnotliwych, stałych wykonywaczów tejże Religii, i Prawa swojego.
Tą żywą złączoną z poczciwością i stałością charakteru Religią Święci słudzy Boscy Nieba dorobili się. Tą Religią Bogu się spodobali. Tą Religią Kościół pomnożyli, utwierdzili, i do
z naszą Swiętą Katolicką Religią szczerą y iasną, tak też sama Religia w słowach hucznych, pięknych o- I Corinth C. 3. NA SWIĘTO
kazowana, bez serca do niey przywiązanego, byłaby iedynym fanatyzmem, y obłudą, nieprawdziwą, nie pożytkuiącą na zbawienie Religią. Niechciał Chrystus mieć słowem tylko, y ięzykiem głośnych naśladowcow swoich, Prawa swoiego y Religii czcicielow, chciał on mieć w rzeczy samey dzielnych, cnotliwych, stałych wykonywaczow teyże Religii, y Prawa swoiego.
Tą żywą złączoną z poczciwością y stałością charakteru Religią Swięci słudzy Boscy Nieba dorobili się. Tą Religią Bogu się spodobali. Tą Religią Kościoł pomnożyli, utwierdzili, y do
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 42
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
posłuszeństwo tego niechce mieć po tobie/ To na śmierć z tobą pójdzie/ i polęże w grobie. Już tu Kaifaszowe huczą mury grzmotem/ Do żelaznych wrot/ co raz uderzają młotem. Zapalają kagańce/ pochodnie z parkanu/ Co żywo się wywiesza z okien przeciw Panu. Wchodzą orszaki w bramy; Tu brzęk głośnych kluczy: Owdzie łańcuch grzmotnemi ogniwami huczy. Po wytoczonych baniach lejąc łoskot srogi/ Obstąpili kruzganki hałastra i progi. Z tych/ snadź każdy/ patrzącym popisać się życzy/ Pochytnywa porożem: Pana słowy ćwiczy. Owi zaś/ pobłażając rycerstwu zacnemu/ Urągają/ dworują/ Panu idącemu. Wiele wycierpiał stosów: hańby co raz
posłuszeństwo tego niechce mieć po tobie/ To ná śmierć z tobą poydźie/ y polęże w grobie. Iuż tu Káiphaszowe huczą mury grzmotem/ Do żeláznych wrot/ co raz vderzáią młotem. Zápaláią kágáńce/ pochodnie z párkánu/ Co żywo się wywiesza z okien przećiw Pánu. Wchodzą orszaki w bramy; Tu brzęk głośnych kluczy: Owdźie łáńcuch grzmotnemi ogniwámi huczy. Po wytoczonych bániách leiąc łoskot srogi/ Obstąpili kruzganki cháłástrá y progi. Z tych/ snadź káżdy/ pátrzącym popisáć się życzy/ Pochytnywa porożem: Páná słowy ćwiczy. Owi záś/ pobłáżaiąc rycerstwu zacnemu/ Vrągáią/ dworuią/ Pánu idącemu. Wiele wyćierpiał stosow: háńby co raz
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 25.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Od przedniejszych dworzanów beł z czcią prowadzony Do króla Norandyna, jako beł proszony. On go waży i z stołka przeciw niemu wstawa, Obłapia go, miejsce mu podle siebie dawa I nie ma dosyć na tem, że go czci i chwali Przed wszytkiemi swojemi, którzy w koło stali,
CXIII.
Ale na dźwięk trąb głośnych chce go dnia onego Za zwyciężcę w gonitwie obwołać pierwszego. Idą po wszytkich stronach głosy niezliczone, Sławiąc imię niegodne, imię obelżone; Każe król, aby obok jachał z niem pospołu, Chcąc go mieć na wieczerzy u swojego stołu, I taką mu cześć czyni, że Herkulesowi Nie mógłby więtszej czynić ani Gradywowi.
Od przedniejszych dworzanów beł z czcią prowadzony Do króla Norandyna, jako beł proszony. On go waży i z stołka przeciw niemu wstawa, Obłapia go, miejsce mu podle siebie dawa I nie ma dosyć na tem, że go czci i chwali Przed wszytkiemi swojemi, którzy w koło stali,
CXIII.
Ale na dźwięk trąb głośnych chce go dnia onego Za zwyciężcę w gonitwie obwołać pierwszego. Idą po wszytkich stronach głosy niezliczone, Sławiąc imię niegodne, imię obelżone; Każe król, aby obok jachał z niem pospołu, Chcąc go mieć na wieczerzy u swojego stołu, I taką mu cześć czyni, że Herkulesowi Nie mógłby więtszej czynić ani Gradywowi.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 29
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rozkazał przynieść w onej dobie Dwie wielkie drzewa i dał jedno obrać sobie Marfizie, które się jej barziej podobało, A sam potem wziął ono, co było zostało. Już gotowi i tylko już tego czekają, Że znak dadzą, na który boje rozczynają. Niebo i ziemia drżała, kiedy się ruszyli, Kiedy na znak głośnych trąb do siebie skoczyli.
XCIII.
Z tych, co patrzą, nikt gębą i okiem nie ruszy I ledwie co trochę tchu udzielają duszy: Tak każdy pragnie widzieć, tak każdy pilnuje, Który ze dwu rycerzów wygra lub szwankuje. Cna Marfiza na to się wszytko usadziła, Aby tak dobrze gońce w czerni zawadziła,
rozkazał przynieść w onej dobie Dwie wielkie drzewa i dał jedno obrać sobie Marfizie, które się jej barziej podobało, A sam potem wziął ono, co było zostało. Już gotowi i tylko już tego czekają, Że znak dadzą, na który boje rozczynają. Niebo i ziemia drżała, kiedy się ruszyli, Kiedy na znak głośnych trąb do siebie skoczyli.
XCIII.
Z tych, co patrzą, nikt gębą i okiem nie ruszy I ledwie co trochę tchu udzielają duszy: Tak każdy pragnie widzieć, tak każdy pilnuje, Który ze dwu rycerzów wygra lub szwankuje. Cna Marfiza na to się wszytko usadziła, Aby tak dobrze gońce w czerni zawadziła,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 108
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nowi Arriani ważyli się prosić o rozmowę jawną (podobna była owej/ którą Kalwiniste otrzymali we Francjej we wsi Pojssy) z strony rzeczy należących do Religii: i była im pozwolona/ w Piotrkowie w roku 1566. Narodziło się w tej Prowincji było takiego zamieszania/ i bluźnierstw/ i piekielnych sekt tak wielkich/ i tak głośnych; iż jeden człowiek mądry i pobożny mówił królowi/ że gdzieby za czasu nie zabiegał/ i nie obalił tego Babilonu/ jego królestwo prędko swój koniec miało wziąć. Lecz nie tak łacno było naleźć na to złe lekarstwa/ i nie tak snadnie zażyć go: przetoż się rozszerzyło po Małej Polsce nawięcej/ i
nowi Arriani ważyli się prośić o rozmowę iáwną (podobna byłá owey/ ktorą Kálwinistae otrzymáli we Fráncyey we wśi Poyssy) z strony rzeczy należących do Religiey: y byłá im pozwolona/ w Piotrkowie w roku 1566. Národźiło się w tey Prowinciey było tákiego zámieszania/ y bluźnierstw/ y piekielnych sekt ták wielkich/ y ták głośnych; iż ieden człowiek mądry y pobożny mowił krolowi/ że gdźieby zá czásu nie zábiegał/ y nie obálił tego Bábylonu/ iego krolestwo prędko swoy koniec miáło wźiąć. Lecz nie ták łácno było náleść ná to złe lekárstwá/ y nie ták snádnie záżyć go: przetoż się rozszerzyło po Máłey Polscze nawięcey/ y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 115
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, jako ziemski wasz dostatek słaby.
LXX
Podle zaś są ze złota i srebra szczerego Wędy w kupie; były to dary wątpliwego Ufania i nadzieje, co niemi królowie Wielkich ludzi nęcić chcą, sług mniejszych panowie. Widzi, jakoby w wieńcach sieci, sidła skryte I słyszy, że pochlebstwa to są jadowite; Wiersze koników głośnych podobieństwo mają, Co je na chwałę książąt uczeni składają.
LXXVII.
Węzły złote perłami usadzone łyka, Które każdego serce wiążą miłośnika, Zakrzywione pazury orła wspaniałego Powaga jest, gdy ją wziął od pana mądrego Godny sługa; miechy zaś znaczą obojętne Fawory, łaski, słowa mądre, umiejętne, Co niemi Ganimedów swych łowią królowie
, jako ziemski wasz dostatek słaby.
LXX
Podle zaś są ze złota i srebra szczerego Wędy w kupie; były to dary wątpliwego Ufania i nadzieje, co niemi królowie Wielkich ludzi nęcić chcą, sług mniejszych panowie. Widzi, jakoby w wieńcach sieci, sidła skryte I słyszy, że pochlebstwa to są jadowite; Wiersze koników głośnych podobieństwo mają, Co je na chwałę książąt uczeni składają.
LXXVII.
Węzły złote perłami usadzone łyka, Które każdego serce wiążą miłośnika, Zakrzywione pazury orła wspaniałego Powaga jest, gdy ją wziął od pana mądrego Godny sługa; miechy zaś znaczą obojętne Fawory, łaski, słowa mądre, umiejętne, Co niemi Ganimedów swych łowią królowie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 80
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w tej wojnie krew swą rozlewali. Potem ustąpić zaraz pospólstwu kazano, Przedniejsze urzędniki ledwie zostawiono. Biorą swe miejsca, pełni wesołej ochoty; Gmin podły dla przestrzeństwa wyszedł za namioty.
XII.
Marfiza wesoły wzrok w twarzy utopiła Cesarskiej i tak usty słodkiemi mówiła: „O, jeden między królmi godny naleziony, Którego dźwięk głośnych spraw niezastanowiony Od tyrreńskiej odnogi u Scyty białego Nie został, ale przeszedł Murzyna brudnego, Twego krzyża się wszystek świat nie darmo lęka, Bo sprawiedliwem sądem zwycięstwo cię czeka.
XIII.
Ta sława z ostatecznych kątów świata tego Przygnała mię, o królu, do ciebie samego, Niemniej i zazdrość, jeśli przyznam prawdę tobie,
w tej wojnie krew swą rozlewali. Potem ustąpić zaraz pospólstwu kazano, Przedniejsze urzędniki ledwie zostawiono. Biorą swe miejsca, pełni wesołej ochoty; Gmin podły dla przestrzeństwa wyszedł za namioty.
XII.
Marfiza wesoły wzrok w twarzy utopiła Cesarskiej i tak usty słodkiemi mówiła: „O, jeden między królmi godny naleziony, Którego dźwięk głośnych spraw niezastanowiony Od tyrreńskiej odnogi u Scyty białego Nie został, ale przeszedł Murzyna brudnego, Twego krzyża się wszystek świat nie darmo lęka, Bo sprawiedliwem sądem zwycięstwo cię czeka.
XIII.
Ta sława z ostatecznych kątów świata tego Przygnała mię, o królu, do ciebie samego, Niemniej i zazdrość, jeśli przyznam prawdę tobie,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 162
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ć dodaje serca, sieły, rady.
169 Wjeżdżaj tedy już na ten tryjumf walny, w którem wszytkich twych tryjumfów splendory, coś i przez rozum, coś i przez miecz stalny robieł, i zdrowie, i ojczyste zbiory łożywszy. Wjeżdżaj, kędy cię tubalny pean w sowite rozdzielony chory, to pieśni, to trąb głośnych wita echem, ojcem ojczyzny i prawdziwem Lechem.
170 Wjeżdżaj, kędy Bóg przez swego anioła cnotą, odwagą, męstwem wysłużoną, czego są godne wszytkie święte czoła, skroń ci królewską odzieje koroną, stróżem swojego obrawszy Kościoła. Niech się źli boją, zazdrościwi płoną, nikt nie usłyszy inszej odpowiedzi, niech dobrzy tobą cieszą
ć dodaje serca, sieły, rady.
169 Wjeżdżaj tedy już na ten tryjumf walny, w którem wszytkich twych tryjumfów splendory, coś i przez rozum, coś i przez miecz stalny robieł, i zdrowie, i ojczyste zbiory łożywszy. Wjeżdżaj, kędy cię tubalny pean w sowite rozdzielony chory, to pieśni, to trąb głośnych wita echem, ojcem ojczyzny i prawdziwem Lechem.
170 Wjeżdżaj, kędy Bóg przez swego anioła cnotą, odwagą, męstwem wysłużoną, czego są godne wszytkie święte czoła, skroń ci królewską odzieje koroną, stróżem swojego obrawszy Kościoła. Niech się źli boją, zazdrościwi płoną, nikt nie usłyszy inszej odpowiedzi, niech dobrzy tobą cieszą
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 61
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
przysłużonego Biskupa/ Rzeczypospolitej dość w poradzie szczęśliwego Senatora/ Ojczyzny aż do grobowej deski gorliwego obrońcę/ Prześwietnej Diaeceziej N.N. świątobliwego Pasterza/ Katedry tej i tego Miasta żarliwego Biskupa/ ślicznym w postać/ bogatym w urodę/ obfitym w łaskię Pańską/ pozorem/ (jako promieniami Bislupią wysokość oświeciwszy) pod Tubalny/ głośnych trąb namiot w grób ta śmierć wprowadziła. Pod tubalny mówię namiot onych to Trąb! które Kalwina swym głośnobrzmiącym hukiem z Miasta tego wystraszyły. Owych to Trąb/ przed którymi Heraezje pierzchały/ a nie których głowy procidebant in faciem Altissimi tak wiele nie tylko Bałwochwalstwem i niedowiarstwem zaślepionych dusz/ ale tak wiele zborów/ Cerkw/
przysłużonego Biskupá/ Rzeczypospolitey dość w porádźie szczęśliwego Senatorá/ Oyczyzny áż do grobowey deski gorliwe^o^ obrońcę/ Prześwietney Dyaeceziey N.N. świątobliwego Pásterzá/ Káthedry tey y tego Miástá żárliwego Biskupa/ ślicznym w postáć/ bogátym w vrodę/ obfitym w łáskię Páńską/ pozorem/ (iáko promieniámi Bislupią wysokość oświećiwszy) pod Tubálny/ głośnych trąb namiot w grob tá śmierć wprowádźiłá. Pod tubálny mowię namiot onych to Trąb! ktore Kálwiná swym głośnobrzmiącym hukiem z Miástá tego wystrászyły. Owych to Trąb/ przed ktorymi Heraezye pierzcháły/ á nie ktorych głowy procidebant in faciem Altissimi ták wiele nie tylko Báłwochwálstwem y niedowiárstwem záślepionych dusz/ ále ták wiele zborow/ Cerkw/
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 68
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
tego przywiedziesz/ Aby posiłku nam obiecanego Nie zwłóczył dalej: a niźli wyjedziesz/ Nie zapominaj listu wierzącego. Wtym Henryk żegnał/ a Gofred kłopoty Złożył na chwilę/ i spał pod namioty. 71. Nazajutrz kiedy pochodnię pochodnię zażegał/ I światło Febus miotał z swego wozu: Dźwięk trąb krzykliwych który się rozlegał/ I głośnych bębnów/ poszedł do obozu. Nie tak rad grzmieniu/ stąd nadzieją sięgał Dżdża nędzny oracz zgorzałemu zbożu: Jako ci byli radzi/ i weseli/ Kiedy wojenne muzyki słyszeli. Jerozolimy wyzwolonej
72. Wszyscy tem więtszą chęcią pobudzeni Jako naprędzej się po ubierali I do rotmistrzów swoich zgromadzeni/ Zbrojno przed niemi się ukazowali/ Potem
tego przywiedźiesz/ Aby pośiłku nam obiecanego Nie zwłoczył dáley: á niźli wyiedźiesz/ Nie zápominay listu wierzącego. Wtym Henryk żegnał/ á Goffred kłopoty Złożył na chwilę/ y spał pod namioty. 71. Názáiutrz kiedy pochodnię pochodnię záżegał/ Y świátło Phebus miotał z swego wozu: Dźwięk trąb krzykliwych ktory się rozlegał/ Y głośnych bębnow/ poszedł do obozu. Nie ták rad grzmieniu/ stąd nádźieią śięgał Dżdżá nędzny oracz zgorzáłemu zbożu: Jako ći byli rádźi/ y weseli/ Kiedy woienne muzyki słyszeli. Ierozolimy wyzwoloney
72. Wszyscy tem więtszą chęćią pobudzeni Iako naprędzey się po vbieráli Y do rotmistrzow swoich zgromádzeni/ Zbroyno przed niemi się ukazowáli/ Potem
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 21
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618