WESTCHNIENIE
Ilekroć na mię moja dziewka cicha Ukradkiem pojrzy, zarazem i wzdycha; Skąd ten wiatr ogień, co się mnie z jej trzyma Wzroku, w śmiertelny pożar mi rozdyma. STAN
Pytasz: Jak się mam? Co za moje życie? Takie, jak ty chcesz, to jest mianowicie Żałości pełne, ciemnością nakryte, Głodne pokoju i w troski uwite, Skąpane we łzach, stałe w złym humorze, Ciższe niźli noc, burzliwsze niż morze, Ognia gorętsze, chłodniejsze niż mrozy, Słabsze niż plewy, krętsze niż powrozy, Lotniejsze niż ptak, jako żółw leniwe, Spokojne jak wiatr albo srebro żywe. Pytasz: Z kim miłą kompani ją
WESTCHNIENIE
Ilekroć na mię moja dziewka cicha Ukradkiem pojrzy, zarazem i wzdycha; Skąd ten wiatr ogień, co się mnie z jej trzyma Wzroku, w śmiertelny pożar mi rozdyma. STAN
Pytasz: Jak się mam? Co za moje życie? Takie, jak ty chcesz, to jest mianowicie Żałości pełne, ciemnością nakryte, Głodne pokoju i w troski uwite, Skąpane we łzach, stałe w złym humorze, Ciszsze niźli noc, burzliwsze niż morze, Ognia gorętsze, chłodniejsze niż mrozy, Słabsze niż plewy, krętsze niż powrozy, Lotniejsze niż ptak, jako żółw leniwe, Spokojne jak wiatr albo srebro żywe. Pytasz: Z kim miłą kompani ją
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 272
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Dając znak Dawidowi kazał mu uchodzić Życząc aby mu zły SAVL nic nie mógł zaszkodzić. Choć był włąsny po Ojcu sukcesor i dziedzic/ A wżdy nadęta Pycha nie tknęła go w to nict Ze przed nim w Izraelu Dawid miał panować/ Wolał go niż królestwo przy zdrowiu zachować. Dziś w PolscE w Przyjacioły barzo lata głodne/ I w Grecji ich niemasz choć tam kraje płoone W nie były: gdzie PATROCLES PILADES z HORESTEM ACHILES z Pityassem pewna tego jestem. Chociaż świecą szukając na kraj świata zajdzież/ Takich trzech par Przyjaciół mogę rzec nie znajdzież. Kastor/ Poluks miłością dziś na niebie świecą/ Wzajem jeden po drugim
. Dáiąc znák Dawidowi kazał mu vchodźić Zycząc áby mu zły SAVL nic nie mogł zászkodźić. Choć był włąsny po Oycu succesor y dźiedźic/ A wżdy nádęta Pychá nie tknęłá go w to nict Ze przed nim w Izráelu Dawid miał pánować/ Wolał go niż krolestwo przy zdrowiu záchowáć. Dźiś w POLSCZE w Przyiaćioły bárzo látá głodne/ Y w Grecyey ich niemász choć tám kráie płoone W nie były: gdźie PATROCLES PILADES z HORESTEM ACHILES z Pityássem pewna tego iestem. Choćiasz świecą szukáiąc ná kray świátá zaydźież/ Tákich trzech par Przyiaćioł mogę rzec nie znaydźież. Kástor/ Polux miłością dźiś ná niebie świecą/ Wzaiem ieden po drugim
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
MUCHACH I MIEDZIE.
Wioząc chłop faski z miodem, jedna z woza spadła, Miód z niej na kamień wyciekł, skoro się rozpadła. Muchy hurmem na on miód, wkoło go obsiadły I tak się go okrutnie muszyska objadły,
Że i wzlecieć nie mogły jedłem obciążone, Skrzydła i nogi mając miodem oblepione. A wtym głodne sikory tamtędy leciały, Muchy wszystkie do jednej prawie pozobały. Tak niektórzy gdy się w moc łakomstwu podają,
Miary żadnej nie mając, i w nim długo trwają, Niespodziewanie giną, choć w pieniądzach brodzą, Ze dzbanem, aż się urwie, po wodę więc chodzą. LII. Cudza szkoda – ludzki śmiech. OSIEŁ
MUCHACH I MIEDZIE.
Wioząc chłop faski z miodem, jedna z woza spadła, Miód z niej na kamień wyciekł, skoro się rozpadła. Muchy hurmem na on miód, wkoło go obsiadły I tak się go okrutnie muszyska objadły,
Że i wzlecieć nie mogły jedłem obciążone, Skrzydła i nogi mając miodem oblepione. A wtym głodne sikory tamtędy leciały, Muchy wszystkie do jednej prawie pozobały. Tak niektórzy gdy się w moc łakomstwu podają,
Miary żadnej nie mając, i w nim długo trwają, Niespodziewanie giną, choć w pieniądzach brodzą, Ze dzbanem, aż się urwie, po wodę więc chodzą. LII. Cudza szkoda – ludzki śmiech. OSIEŁ
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 50
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
1740. Bardzo wielkie powodzie na ten rok sprowadzi, wsiom pobliskim i zbożu około wód wiele szkody zrobi, stawy porozrywa, katarowe choroby i bóle w piersiach, zaćmienie w lutym sprowadzi, uspokojenie wojenne trwać jeszcze będzie. Zboża wody wytopią, grad w maju i w lipcu zbije, czas mokry przeszkodzi. Zgoła dwa czasy głodne w naszych krajach przez te 10 lat będą: jeden w roku 1736, drugi 1739 i 1740.
Sekret o zimie i urodzajach. Gdy pleady zachodzą rano dnia 20 i 21 listopada, jeżeli te dnie będą pochmurne, zima przyszła będzie dżdżysta i oparzelista, a zatem i rok nieurodzajny. Jeżeli zaś te dni będą pogodne
1740. Bardzo wielkie powodzie na ten rok sprowadzi, wsiom pobliskim i zbożu około wód wiele szkody zrobi, stawy porozrywa, katarowe choroby i bóle w piersiach, zaćmienie w lutym sprowadzi, uspokojenie wojenne trwać jeszcze będzie. Zboża wody wytopią, grad w maju i w lipcu zbije, czas mokry przeszkodzi. Zgoła dwa czasy głodne w naszych krajach przez te 10 lat będą: jeden w roku 1736, drugi 1739 i 1740.
Sekret o zimie i urodzajach. Gdy pleady zachodzą rano dnia 20 i 21 listopada, jeżeli te dnie będą pochmurne, zima przyszła będzie dżdżysta i oparzelista, a zatem i rok nieurodzajny. Jeżeli zaś te dni będą pogodne
Skrót tekstu: DuńKal1731Rzecz
Strona: 8
Tytuł:
Praktyka gospodarska każdemu potrzebna
Autor:
Stanisław Duńczewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1731 a 1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1740
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
ż to jedna tylko Polski naszej fert omnia tellus? tym sposobemcerta amittemus, dum incerta petimus. Prawda, że przed laty zajeżdżano pod Kazimierz do Szpichlerzów naszych po Annonam, ale non omnibus annis omnia conveniunt, res prius apta nocet: bo też i cudze kraje nie tak teraz striles, a zatym i nie tak głodne chleba jako przedtym. A choćby bez Polskiego chleba obejść nie mogły się; przynajmniej na wytrzymaną na kilka albo kilkanaście lat z nami pójść mogą, mając dobrze już uproviantowane szpichlerze; i w cóż pójdą roczne nasze krescencje? chyba żeby jemyszy i wołki gryzły. Nad tozkąd na wiosce jednej i drugiej siedzący Szlachcic czy siebie i
ż to jedna tylko Polski nászey fert omnia tellus? tym sposobemcerta amittemus, dum incerta petimus. Práwdá, że przed laty zajeżdżano pod Kaźimierz do Szpichlerzow nászych po Annonam, ále non omnibus annis omnia conveniunt, res prius apta nocet: bo też y cudze kráje nie ták teraz striles, á zátym y nie ták głodne chleba jáko przedtym. A choćby bez Polskiego chleba obeyść nie mogły śię; przynajmniey ná wytrzymáną ná kilka álbo kilkanaśćie lat z nami poyść mogą, májąc dobrze już uproviantowane szpichlerze; y w coż poydą roczne násze krescencye? chybá żeby jemyszy y wołki gryzły. Nád tozkąd ná wiosce jedney y drugiey śiedzący Szláchćic czy śiebie y
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: O5
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
tam się przelatuje Ptak ukochany słońcu, ani czuje (gdzie żadne z zwierząt nie będzie bez skazy:) Śmiertelnej świata naszego zarazy. Równa się Bogom, i wiek swój z gwiazdami Coraz świeżemi prowadzi latami- Żadnych napojów, pokarmu żadnego Nie potrzebuje, wolny słonecznego Upał promienia, i Zefiry chłodne Morza w niem chęci pragnące i głodne. Oczy tajemnym płomieniem pałają, Nos czerwonawy: złote się wydają Nad czołem pióra, noc w swoim pozorze Tłumiąc; w różowym golenia kolorze. Nad wiatry skrzydła lotniejsze, obłokiem Pozłota zdobi przyidziane bokiem. Z gniazda nie idzie, i żaden płodu Nie zna, przyczyną sam jest sweg rodu; I tyle razy żywot swój
tám się przelátuie Ptak ukochány słońcu, áni czuie (gdźie żadne z zwierząt nie będźie bez skázy:) Smiertelney świátá nászego zarázy. Rowna się Bogom, y wiek swoy z gwiazdámi Coraz świeżemi prowádźi látámi- Zadnych napoiow, pokármu żadnego Nie potrzebuie, wolny słonecznego Vpał promieniá, y Zefiry chłodne Morza w niem chęći prágnące y głodne. Oczy táiemnym płomieniem pałáią, Nos czerwonáwy: złote się wydáią Nád czołem piorá, noc w swoim pozorze Tłumiąc; w rożowym golenia kolorze. Nád wiátry skrzydłá lotnieysze, obłokiem Pozłotá zdobi przyidźiáne bokiem. Z gniazdá nie idźie, y żaden płodu Nie zna, przyczyną sam iest sweg rodu; Y tyle rázy żywot swoy
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 57
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
ratione. Słaba to Bogini, kiedy wnidzie w konkurencją z Bóstwem Waszym, Terrarum Numina Państwo nasze Miłościwe. Wy jesteście, Wy sami arbitri obojej fortuny, szczęścia i nieszczęścia powierzonych sobie Poddanych; Wy dispensatores favorum i dysgracyj w przypadających Sukcesach Spraw Ludzkich; z Ręki Waszej pioruny ogniste przenikają strwożone Serca, z Ręki Waszej odżywiajasię głodne potrzeby hojną szczodrobliwością. Na skinienie wasze całe w granicach swych nie zmierzone giną Narody za jednym emissem waszym wracasię salus et vita Populis. Wystawić sławę krorego Narodu pod same Niebiosa głośno w mocy waszej jest; pogrążyć imas Tarta-
rias Sedes, i po nich wszytkie ozdoby i sławy, utopić, i to in Vestro positaem
ratione. Słaba to Bogini, kiedy wnidźie w konkurrencyą z Bostwem Waszym, Terrarum Numina Państwo nasze Miłośćiwe. Wy iesteśćie, Wy sami arbitri oboiey fortuny, szczęśćia y nieszczęśćia powierzonych sobie Poddanych; Wy dispensatores favorum y dysgracyi w przypadaiących Sukcessach Spraw Ludzkich; z Ręki Waszey pioruny ogniste przenikaią strwożone Serca, z Ręki Waszey odżywiaiasię głodne potrzeby hoyną szczodrobliwośćią. Ná skinienie wasze całe w granicach swych nie zmierzone giną Narody za iednym emissem waszym wracasię salus et vita Populis. Wystawić sławę krorego Narodu pod same Niebiosa głośno w mocy waszey iest; pogrążyć imas Tarta-
rias Sedes, y po nich wszytkie ozdoby y sławy, utopić, y to in Vestro positaem
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 3
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
ty też za nim śmiele Miedzy te nieużyte/ podź nieprzyjaciele. Iob 19. Wtóra droga Pańska z Ogrojca do Annasza.
Ligaverunt eum et duxerunt ad Annã. Ioan: 18.
GRomada mię bujwołych dużych otoczyła: Srogich otyłych cielców niezliczona siła/ Ostąpiwszy rozdarli na mię wściekłe gęby Jako Lew/ gdy mu na zwierz piszczą głodne zęby. To proroctwo na sobie wyraża Pan słusznie: Bo przypatrzmy się/ proszę/ jako nań bezdusznie Nieślachetna hałastra/ szczekami ziewają: Jak na jawnego łotra bez wstydu wołają. Rozlega się straszny gwar ogromnego dźwięku/ Już się dziś nie wywiklesz z naszych mocnych ręku/ Chytry czarnoksiężniku: już ludu Bożego Niebędziesz więcej
ty też zá nim śmiele Miedzy te nieużyte/ podź nieprzyiaćiele. Iob 19. Wtorá drogá Páńska z Ogroycá do Annaszá.
Ligaverunt eum et duxerunt ad Annã. Ioan: 18.
GRomádá mię buywołych dużych otoczyłá: Srogich otyłych ćielcow niezliczona śiła/ Ostąpiwszy rozdárli ná mię wśćiekłe gęby Iáko Lew/ gdy mu ná źwierz piszczą głodne zęby. To proroctwo ná sobie wyraża Pan słusznie: Bo przypátrzmy się/ proszę/ iáko nań bezdusznie Nieśláchetna cháłástrá/ szczekámi źiewáią: Iák ná iáwnego łotrá bez wstydu wołáią. Rozlega się strászny gwar ogromnego dźwięku/ Iuż się dźiś nie wywiklesz z nászych mocnych ręku/ Chytry czárnokśiężniku: iuż ludu Bożego Niebędźiesz więcey
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 15.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
czarny płaszcz/ i miesięczne koło Zagasło: a krwawe się zorze/ nie wesoło Podnoszą: mało różne cieniom przeszłej nocy/ Smutna postać zwłóczy ich z przyrodzonej mocy. Sporządza się Żydowstwo do starosty w drogę/ W piszczałki/ w larmy w bębny uderzą/ nie trwogę Ale wesoły triumf. Tak się pszczoły snują: Kiedy głodne na pasze z ulów wylatują. Szarwark: chełpliwy żołnierz ciśnie się na oko: Zajęło w koło Pana plac wojsko szeroko. Męki Pańskiej.
Dziwowidzów też zgraje przybywają drugie/ Wszystkie pozorne miejsca i ulice długie Zastąpili: w tumulcie zgiełk aż pod obłoki I straszny huk podchodzi: A lud chciwooki Upatrują/ w którym go prowadzą
czarny płaszcz/ y mieśięczne koło Zágásło: á krwáwe się zorze/ nie wesoło Podnoszą: máło rożne ćieniom przeszłey nocy/ Smutna postać zwłóczy ich z przyrodzoney mocy. Zporządza się Zydowstwo do stárosty w drogę/ W piszczałki/ w lármy w bębny vderzą/ nie trwogę Ale wesoły tryumf. Ták się pszczoły snuią: Kiedy głodne ná pasze z vlów wylátuią. Szárwárk: chełpliwy żołnierz ćiśnie się ná oko: Zaięło w koło Páná plác woysko szeroko. Męki Páńskiey.
Dźiwowidzow też zgráie przybywáią drugie/ Wszystkie pozorne mieyscá y vlice długie Zástąpili: w tumulćie zgiełk áż pod obłoki I strászny huk podchodźi: A lud chćiwooki Vpátruią/ w ktorym go prowádzą
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 36.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
beł zaraz nadobnej królewnie I obłapiłby ją beł; ale się hamuje, Bo rozumie, że także Orland ją miłuje. Krótkie było wesele i jego radości; Idzie z męki na mękę, z żałości w żałości, Ciężej mu, że jest w cudzych ręku, bez pochyby, Niż gdy słyszał, kiedy ją zjadły głodne ryby. PIEŚŃ XXIII.
LXVI.
Na więtszy żal w ręku ją u tego zastawa, Któremu on tak wiele powinien zostawa; Wziąć mu ją nie przystało ani się godziło, I kto wie, jakoby się to dzieło zdarzyło. Mniema, żeby to beł grzech sprosny i szkarady Dać sobie wziąć tę zdobycz bez boju bez
beł zaraz nadobnej królewnie I obłapiłby ją beł; ale się hamuje, Bo rozumie, że także Orland ją miłuje. Krótkie było wesele i jego radości; Idzie z męki na mękę, z żałości w żałości, Ciężej mu, że jest w cudzych ręku, bez pochyby, Niż gdy słyszał, kiedy ją zjadły głodne ryby. PIEŚŃ XXIII.
LXVI.
Na więtszy żal w ręku ją u tego zastawa, Któremu on tak wiele powinien zostawa; Wziąć mu ją nie przystało ani się godziło, I kto wie, jakoby się to dzieło zdarzyło. Mniema, żeby to beł grzech sprosny i szkarady Dać sobie wziąć tę zdobycz bez boju bez
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 211
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905