Patriarchy Konstantyn: do niego przysłane odpisując/ mówi/ od onego czasu/ jakośmy się poczęli rozdzielać z naszą Z. Cerkwią od wielkiej tej przedniejszej Apostołskiej stolice/ nastąpiło wszytko złe za żywotów naszych/ i na wszytek świat następuje nieszczęście. Baczmy jako wszytkiego świata Królestwa w zamieszaniu są. wszędzie lament i biada wielka: głody i powietrza częste w każdej krainie i po miastach: i w wojsku naszemu we wszytkim namniej się nieszczęści. To Patriarcha Antiocheński. Posłuchajmyż o tymże i Patriarchy Konstantynipolskiego Gennadyusza Scholariusza/ do swych Greków/ już po wzięciu przez Turki Konstantynopola piszącego/ i mówiącego/ Carogród wzięto: płakać i wołać i ryczeć/
Pátryárchy Konstántyn: do niego przysłáne odpisuiąc/ mowi/ od onego czásu/ iákosmy sie poczęli rozdźieláć z nászą S. Cerkwią od wielkiey tey przednieyszey Apostolskiey stolice/ nástąpiło wszytko złe zá żywotow nászych/ y ná wszytek świát nástepuie nieszczęśćie. Baczmy iáko wszytkiego świátá Krolestwá w zámieszániu są. wszędźie láment y biádá wielka: głody y powietrza cżęste w káżdey kráinie y po miastách: y w woysku nászemu we wszytkim namniey sie nieszczęśći. To Pátryárchá Antyocheński. Posłuchaymyż o tymże y Pátryárchy Konstántinipolskiego Gennádyuszá Scholáryusza/ do swych Grękow/ iuż po wźięćiu przez Turki Konstántinopolá piszącego/ y mowiącego/ Cárogrod wźięto: płakáć y wołáć y rycżeć/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 193
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
jeden który miał wieku prawie 100. lat umarły a bez Komety przetrwałby był drugie 100. Matematyk nasz tamtego wieku wielki/ widząc jednego Kometę/ w Roku Pańskim 1475. rozumiał że to byli dwa/ jednak chocie rozdwoił; nie przyszło za nimi nam nic złego/ jedno trochę ciepła bez inszego niewczasu; wojny/ głody/ kłopoty po Węgrzech się tam kędysi tułały. Puszczę ja przykłady tamtego wieku/ nie dawniej byli Kometowie Roku 1531. drugi 1577. za jednym poszło znaczne zwycięstwo nad Multańskim/ za drugim utarto rogów potędze Moskiewskiej, skąd to pochodziło? stąd że Ojcowie naszy uważając to/ że Kometowie z siebie nic nie mogą jedno ile
ieden ktory miał wieku práwie 100. lat vmárły á bez Komety przetrwáłby był drugie 100. Máthématyk nász támtego wieku wielki/ widząc iednego Kometę/ w Roku Páńskim 1475. rozumiał że to byli dwá/ iednák choćie rozdwoił; nie przyszło zá nimi nam nic złego/ iedno trochę ćiepłá bez inszego niewczásu; woyny/ głody/ kłopoty po Węgrzech sie tám kędyśi tułáły. Puszczę ia przykłády támtego wieku/ nie dawniey byli Kometowie Roku 1531. drugi 1577. zá iednym poszło znáczne zwyćięstwo nád Multáńskim/ zá drugim vtárto rogow potędze Moskiewskiey, zkąd to pochodźiło? ztąd że Oycowie nászy vważáiąc to/ że Kometowie z śiebie nic nie mogą iedno ile
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: Cv
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
że hańbę wychowały światu. NA TABAK DO PIOTRA
Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Które w krainy morzami oddzielne Życzliwe skryło od nas przyrodzenie, Kto cię na rodu naszego stracenie, Kto cię na brzeg nasz przywiózł łodzią krzywą I świat zaraził trucizną smrodliwą? Nie dosyć było, że i wojny krwawe,
Blade choroby, głody niełaskawe, I sama starość, i straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie,
że hańbę wychowały światu. NA TABAK DO PIOTRA
Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Które w krainy morzami oddzielne Życzliwe skryło od nas przyrodzenie, Kto cię na rodu naszego stracenie, Kto cię na brzeg nasz przywiózł łodzią krzywą I świat zaraził trucizną smrodliwą? Nie dosyć było, że i wojny krwawe,
Blade choroby, głody niełaskawe, I sama starość, i straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 356
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w lewą drogę sposobniejszą Obrócić i równiejszą i dobrze wcześniejszą, Gdzieby byli nad morzem wszytkę drogę mieli; Ale się w prawą udać, choć gorszą, woleli, Bo ta do Palestyny miasta prosto wiedzie, Że go ją, wolno jadąc, za sześć dni dojedzie. Prawda to, że w niej więtsze niewczasy i głody, Ale o trawę łatwiej i o zdrowe wody.
XCIV.
Skoro sobie potrzeby wszytkie sposobili, Na Kaligoranta je olbrzyma włożyli, Który tej beł wielkości i tej siły, żeby I wieżęby beł uniósł, nie rzkąc ich potrzeby. Kiedy już bliski koniec przykrej drogi mieli, Z góry jednej wysokiej z daleka ujźrzeli Świętą
w lewą drogę sposobniejszą Obrócić i równiejszą i dobrze wcześniejszą, Gdzieby byli nad morzem wszytkę drogę mieli; Ale się w prawą udać, choć gorszą, woleli, Bo ta do Palestyny miasta prosto wiedzie, Że go ją, wolno jadąc, za sześć dni dojedzie. Prawda to, że w niej więtsze niewczasy i głody, Ale o trawę łatwiej i o zdrowe wody.
XCIV.
Skoro sobie potrzeby wszytkie sposobili, Na Kaligoranta je olbrzyma włożyli, Który tej beł wielkości i tej siły, żeby I wieżęby beł uniósł, nie rzkąc ich potrzeby. Kiedy już blizki koniec przykrej drogi mieli, Z góry jednej wysokiej z daleka ujźrzeli Świętą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 353
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nam w-tym pokoju dobre dni rodziło, I wczasy i rozkoszy, toż nam zawadziło. Owo wszytko, (kiedy się porachujem z-sobą) Dobro nasze w-ieden grób poszło razem z-Tobą, Na to miejsce, lichoty, trwogi, różno blade Biedy, nedzy, choroby, zaboje szkarade, Uciekania, włóczegi, głody do umoru, Jako z płaczorodego wysuły się woru. Bodaj był nie umierał! a jeżliżeś kiedy Ponać miał Libityne, przynajmniej nie tedy Rozkosze jego panowania Część PIERWSZA
Bo gdy się Nieprzyjaciel, (który długo temu Rumorowi nie wierzył, a szcześciu się swemu Do tąd jeszcze dziwował,) sprawił pewnie o tym I Han
nam w-tym pokoiu dobre dni rodźiło, I wczásy y roskoszy, toż nam zawádźiło. Owo wszytko, (kiedy sie porachuiem z-sobą) Dobro nasze w-ieden grob poszło razem z-Tobą, Na to mieysce, lichoty, trwogi, rożno blade Biedy, nedzy, choroby, zaboie szkárade, Ućiekania, włoczegi, głody do umoru, Iako z płaczorodego wysuły sie woru. Boday był nie umierał! á ieżliżeś kiedy Ponać miał Libityne, przynaymniey nie tedy Rozkosze jego panowania CZESC PIERWSZA
Bo gdy sie Nieprzyiaćiel, (ktory długo temu Rumorowi nie wierzył, á szcześćiu sie swemu Do tąd ieszcze dźiwował,) sprawił pewnie o tym I Hán
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, wierni zaś Boży będą katowani i mordowani. Kat w oczach wiernych cuda będzie czynił, Antychrysta zaś będzie Bogiem mienił. O jakie będzie w ludziach zamieszanie, gdy to nastanie! Wtenczas Heliasz i Enoch wynidą, ludziom Chrystusa opowiadać będą, powiadając im, że już na Sąd przydzie, już prawie idzie. Powietrza, głody gwałtowne panować będą, a ludzi okrutnie mordować, trzęsienia będą miasta obalały i pożerały; w słońcu, miesiącu będą niewidane znaki na wielką na ziemi odmianę, pokazując, iż już ostatnie lata, już koniec świata; obłoki krwawy deszcz będą spuszczały, a gwiazdy z nieba na ziemię padały; zwierzęta z lasów do ludzi wynidą
, wierni zaś Boży będą katowani i mordowani. Kat w oczach wiernych cuda będzie czynił, Antychrysta zaś będzie Bogiem miénił. O jakie będzie w ludziach zamieszanie, gdy to nastanie! Wtenczas Helijasz i Enoch wynidą, ludziom Chrystusa opowiadać będą, powiadając im, że już na Sąd przydzie, już prawie idzie. Powietrza, głody gwałtowne panować będą, a ludzi okrutnie mordować, trzęsienia będą miasta obalały i pożerały; w słońcu, miesiącu będą niewidane znaki na wielką na ziemi odmianę, pokazując, iż już ostatnie lata, już koniec świata; obłoki krwawy deszcz będą spuszczały, a gwiazdy z nieba na ziemię padały; zwierzęta z lasów do ludzi wynidą
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 50
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
naszyje wypchnieni w rozmaite troski i długie biedy wpadli; i na wszytkich swych potomków gniew Boski/ potępienie/ i niezliczone nieszczęścia zwalili. Ten ich grzech zrzodłem i początkie jest wszystkiego na tym świecie złego. Ten grzech zawarte i samym tylko czartom zgotowane piekło paratum Diabolo et Angelis eius, otworzył. Z tego grzechu choroby/ głody/ mory/ wojny/ jako z rozkrzewionego korzenia porosły. Patrz że i tu/ jeśli to jeden grzech/ tak wiele złego narobił? co będzie zwielu? jeśli to jedno jabłuszko Rajskie/ tak twardą kością w gardle stanęło? jak przełniesz? jak strawisz tak wiele twardych/ surowych/ jadowitych/ niestrawnych/ całego
nászyie wypchnieni w rozmaite troski y długie biedy wpadli; y ná wszytkich swych potomkow gniew Boski/ potępienie/ y niezliczone nieszczęśćia zwalili. Ten ich grzech zrzodłem y początkié iest wszystkiego ná tym świećie złego. Ten grzech zawarte y samym tylko czartom zgotowane piekło paratum Diabolo et Angelis eius, otworzył. Z tego grzechu choroby/ głody/ mory/ woyny/ iako z rozkrzewionego korzenia porosły. Patrz że y tu/ ieśli to ieden grzech/ ták wiele złego nárobił? co będźie zwielu? ieśli to iedno iabłuszko Rayskie/ ták twardą kośćią w gardle stanęło? iák przełniesz? iak strawisz tak wiele twardych/ surowych/ iadowitych/ niestrawnych/ całego
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 38
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
/ gdzie się w żarkich płomieniach (względem których według zdania Świętego Augustyna w hutach naszych ognie malowane są) ciała i dusze niewypowiedzianym bólem przeniknione smażą. Który to czarny ogień/ góre a nie świeci/ pali a nie trawi/ niszczy a nie zniszczy. W tym ogniu wyschłe pragnienia pieką/ kropla wody niekanie. Wytrawione głody zęboma zgrzytają/ a odrobina nie spadnie. Gorzkie lamenty bez pociechy/ płacze/ łzy/ bez ulitowania/ wrzaski krzyki/ wycia bez nadziei/ wszytkie piekielne kąty napełniają. Któż bowiem tam pocieszyć może? gdzie nie tylko jadowici czarci/ ale wszyscy wobec i z osobna każdy/ jako psi wzajem się gryząc/ sobie są
/ gdźie się w żarkich płomieniách (względem ktorych według zdania Swiętego Augustyna w hutach nászych ognie malowane są) ćiáła y dusze niewypowiedźianym bolem przeniknione smażą. Ktory to czarny ogień/ gore á nie świeći/ pali á nie trawi/ niszczy á nie zniszczy. W tym ogniu wyschłe pragnienia pieką/ kropla wody niekánie. Wytrawione głody zębomá zgrzytaią/ á odrobiná nie spadnie. Gorzkie lámenty bez poćiechy/ płacze/ łzy/ bez ulitowania/ wrzaski krzyki/ wyćiá bez nádźiei/ wszytkie piekielne kąty nápełniáią. Ktoż bowiem tam poćieszyć może? gdźie nie tylko iádowići czarći/ ale wszyscy wobec y z osobná każdy/ iáko pśi wzaiem się gryząc/ sobie są
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 160
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
a co za znak gdy się pocznie dziać? który rzeki: patrzccie żeby was nie zwiedziono: gdy usłyszycie walki i rozruchy nie lękajcie się, potrzeba aby to było wprzód: aleć nie wnet koniec. Powstanie naród przeciw narodowi, i KróJestwo przeciw Królestwu, i wielkie trzęsienia ziemie będą miejscami, i mory, i głody, i strachy z nieba, i znaki wielkie będą. A gdy ujrzycie Jeruzalem wojskiem otoczone, tedy wiedzcie żeć się przybliżyło spustoszenie jego. Tedy co są w żydowskiej ziemi niech uciekają na góry; a którzy są wpośród jej, niech wychodzą: a ci co są po krainach, niech nie wchodzą do niej.
a co za znak gdy się pocznie dziać? który rzeki: patrzccie żeby was nie zwiedziono: gdy usłyszycie walki y rozruchy nie lękaycie się, potrzeba aby to było wprzód: aleć nie wnet koniec. Powstanie naród przeciw narodowi, y KróIestwo przeciw Królestwu, y wielkie trzęsienia ziemie będą mieyscami, y mory, y głody, y strachy z nieba, y znaki wielkie będą. A gdy uyrzycie Jeruzalem woyskiem otoczone, tedy wiedzcie żeć się przybliżyło spustoszenie iego. Tedy co są w żydowskiey ziemi niech uciekaią na góry; a którzy są wposrzod iey, niech wychodzą: a ci co są po krainach, niech nie wchodzą do niey.
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 176
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
naszej ziemi nieprzebrany thesaurum absconditum in agro, złote urodzaje, i żniwo, nie tylko melle et lacte, ale tak we wszystko subsistentiam, możemy, jakoż i dispergimus cum sole manus, użyczając cudzym krajom tak vitum jako i amictum. Cóż się przecię dzieje? że mercenarii nasi i Przekupniowie abundant pánibus, u nas częstokroć głody, gdy u nich gody, w większym widziemy szczęściu te kraje, którd od nas emendicato páne żyją niżeli Państwo nasze. Całą tego widzę racją, iż nie tylko na zbyciu jest u nas to szczęście, ale go sami wypychamy z domów naszych, gdy albo za granice nasze mercimonia, albo do pogranicznych Portów wywoziemy.
nászey źiemi nieprzebrány thesaurum absconditum in agro, złote urodzaje, y żniwo, nie tylko melle et lacte, ále ták we wszystko subsistentiam, możemy, jákoż y dispergimus cum sole manus, użyczájąc cudzym krájom ták vitum jáko y amictum. Coż śię przećię dźieje? że mercenarii naśi y Przekupniowie abundant pánibus, u nas częstokroć głody, gdy u nich gody, w większym widźiemy szczęśćiu te kráje, ktord od nas emendicato páne żyją niżeli Páństwo násze. Cáłą tego widzę rácyą, iż nie tylko ná zbyćiu jest u nas to szczęśćie, ále go sámi wypychamy z domow nászych, gdy álbo zá gránice násze mercimonia, álbo do pogránicznych Portow wywoźiemy.
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: N7
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733