w karty, z warcaby zabawa: Quia numerus sumus; ba i próżna strawa. Cóż czyni Nowohracki? Co takim potrzeba, By nie trawili czasu darmo, ani chleba? Daje na świat nowiny, które w sakwach były, A lada jakie żarty bodaj się nie śniły. Co to abo ząb mają, abo jakie głogi, A jako go malują, nie tak diabeł srogi. Czytaj śmiele oba płeć, a rzeknę bezpiecznie: Sztuka prawdy, kto umie zadrwić komu grzecznie.
Jechałem z Cieplic Pieszczańskich, mimo Czorsztyn do Krakowa; nade dniem przyjeżdżając ku Myślimicom aliści na drodze sakwy służalca jakiegoś, który gdzie i skąd jechał, i jako
w karty, z warcaby zabawa: Quia numerus sumus; ba i próżna strawa. Cóż czyni Nowohracki? Co takim potrzeba, By nie trawili czasu darmo, ani chleba? Daje na świat nowiny, które w sakwach były, A leda jakie żarty bodaj się nie śniły. Co to abo ząb mają, abo jakie głogi, A jako go malują, nie tak diabeł srogi. Czytaj śmiele oba płeć, a rzeknę beśpiecznie: Sztuka prawdy, kto umie zadrwić komu grzecznie.
Jechałem z Cieplic Pieszczańskich, mimo Czorsztyn do Krakowa; nade dniem przyjeżdżając ku Myślimicom aliści na drodze sakwy służalca jakiegoś, który gdzie i skąd jechał, i jako
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 322
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i żywemu wierny i zmarłemu.
III.
Nazawikłańsze ścieżki, nieszczęsny, wartował Tam i sam, aby się w nich ukrył i zachował; Ale to brzemię, które na ramionach było, Wszytkie mu do tej sprawy sposoby trudniło; Miejsca i kraju nie jest wiadom, chybia drogi, Wściągają go to krzaki, to kolące głogi. Drugi się już beł dalej dobrze ukrył w cieniu, Co takiego brzemienia nie miał na ramieniu.
IV.
Tak daleko Klorydan już beł w onej chwili Uszedł, że nic nie słyszał tych, którzy gonili; Ale skoro się postrzegł, że odbiegł miłego Medora, jakby serca odbieżał własnego. „Ach! jakom
i żywemu wierny i zmarłemu.
III.
Nazawikłańsze ścieszki, nieszczęsny, wartował Tam i sam, aby się w nich ukrył i zachował; Ale to brzemię, które na ramionach było, Wszytkie mu do tej sprawy sposoby trudniło; Miejsca i kraju nie jest wiadom, chybia drogi, Wściągają go to krzaki, to kolące głogi. Drugi się już beł dalej dobrze ukrył w cieniu, Co takiego brzemienia nie miał na ramieniu.
IV.
Tak daleko Klorydan już beł w onej chwili Uszedł, że nic nie słyszał tych, którzy gonili; Ale skoro się postrzegł, że odbiegł miłego Medora, jakby serca odbieżał własnego. „Ach! jakom
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 86
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ŚMIERCI (366)
Porwą drabi Jezusa jako wilcy wściekli, A skoro z niego onę purpurę zewlekli, Włożyli mu na ciało jego własne szaty; Tym li spaść sukcesyją przystało na katy. Przez bólu tam i przez krwie nie mogło być kupy, Kiedy przyszło już zaschłe krwią oddzierać strupy. A cóż mówią po głowie zawiedzione głogi, Jeśli się ich kto dotknął? mękę i ból srogi. Nie wątpię, że mu znowu tęż koronę wtłoczą, Kiedy szaty zdejmują i znowu obłoczą. (367)
Kto widział przed kilką dni w Jeruzalem Pana, Kiedy wjeżdżał z wesołym okrzykiem Hosana, Gdy mu Żydzi po drodze swe szaty i palmy Ścieląc głośno śpiewali
ŚMIERCI (366)
Porwą drabi Jezusa jako wilcy wściekli, A skoro z niego onę purpurę zewlekli, Włożyli mu na ciało jego własne szaty; Tym li spaść sukcesyją przystało na katy. Przez bólu tam i przez krwie nie mogło być kupy, Kiedy przyszło już zaschłe krwią oddzierać strupy. A cóż mówią po głowie zawiedzione głogi, Jeśli się ich kto dotknął? mękę i ból srogi. Nie wątpię, że mu znowu tęż koronę wtłoczą, Kiedy szaty zdejmują i znowu obłoczą. (367)
Kto widział przed kilką dni w Jeruzalem Pana, Kiedy wjeżdżał z wesołym okrzykiem Hosana, Gdy mu Żydzi po drodze swe szaty i palmy Ścieląc głośno śpiewali
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 584
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cię gotowi byli przeciw zimie, Wszak wiecie że jest opressorką srogą, Fraszka Kałmucy, Kozaki, Tatary, Jak ta wyprzątnie ze Stodół obszary. Więc mojej rady posłuchaj co żywo, Składajcie wozy, zajezdżajcie w pola, Gdyście szczęśliwie zakończyli żniwo, Zabierzcie zboża, niech zostanie rola, Z kolącem ostem, w krzakach głogi, tarki, Zostawcie przecię dla przyszłej szafarki. Na koniec wino z winnic, frukta z sadów, Jarzyny proste, włoszczyzny z kwiatami, Sprzątnąć z Ogrodów, oddać je do składów, Drzewa poznosić, pochować, z ważami, Do Sklepów, Piwnic, do Pomarańczarnie, Niech wszytko śpieszy,niech się hurmem garnie.
cie gotowi byli przeciw zimie, Wszák wiecie że iest oppressorką srogą, Frászka Káłmucy, Kozáki, Tátary, Ják ta wyprzątnie ze Stodoł obszáry. Więc moiey rády posłuchay co żywo, Składaycie wozy, zaiezdżaycie w pola, Gdyście szczęśliwie zákończyli żniwo, Zábierzcie zboźa, niech zostánie rola, Z kolącem ostem, w krzákach głogi, tárki, Zostáwcie przecię dla przyszłey száfarki. Ná koniec wino z winnic, frukta z sadow, Járzyny proste, włoszczyzny z kwiatami, Sprzątnąć z Ogrodow, oddać ie do skłádow, Drzewa poznosić, pochować, z ważami, Do Sklepow, Piwnic, do Pomarańczarnie, Niech wszytko śpieszy,niech się hurmem gárnie.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 112
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
eś tego Stwórcą, wyznawa i woła,
Pozwól mi spytać zuchwałej Fortuny, Wszak ta do twojej należy komendy, Czyś jej w moc oddał gromy i pioruny? Czy wolno jej się rozpościerać wszędy? Czy ma tę władzą z twoich ordynansów, Być Monarchinią i Panią wakansów? Wyniosłe cedry wichrom każe kruszyć, Ciernia i głogi ani się zachwieją, Stoletne dęby z mocnych gruntów ruszyć, A trzciny stoją podparte nadzieją, Ze choć je burza aż do ziemi przygnie, Prędko powstanie, i głowę podźwignie. Ten co nie dawno pługiem, sochą, radłem, Zakopanego szukał szczęścia w roli, Żadną nauką, nawet abecadłem Głowy nie złomał, oraczem być
eś tego Stworcą, wyznáwa y woła,
Pozwol mi spytać zuchwałey Fortuny, Wszák ta do twoiey náleży kommendy, Czyś iey w moc oddał gromy y pioruny? Czy wolno iey się rospościerać wszędy? Czy ma tę władzą z twoich ordynansow, Bydź Monarchinią y Pánią wákansow? Wyniosłe cedry wichrom każe kruszyć, Ciernia y głogi áni się záchwieią, Stoletne dęby z mocnych gruntow ruszyć, A trzciny stoią podparte nádzieią, Ze choć ie burza aż do ziemi przygnie, Prędko powstánie, y głowę podźwignie. Ten co nie dáwno pługiem, sochą, rádłem, Zákopanego szukał szczęścia w roli, Zádną náuką, náwet abecadłem Głowy nie złomał, oráczem bydź
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 268
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752