ERYGOWANA, aliasCZĘSC PIERWSZA Powtórnie z Druku wychodząca. O BOGU, Bożków mnóstwie, Słów pięknych wyborze,Kwestyj cudnych wiele, o Sybillów zbiorze,O Zwierzu, Rybach, Ptakach, o Matematyce,O Cudach Świata, Ludzi Rządach, Polityce;O Językach, i Drzewach, o Żywiołach, Wierze,Hieroglifikach, Gadkach, Narodów manierze;Co Kraj który ma w sobie dziwnych Ciekawości,Cały Świat opisany z gruntu w słów krótkości. Co wszystko stało się wielką pracą Autora tu aenigmaticè wyrażonego: Imię Wiosna zaczyna, Wielkiej Nocy blisko,Głowę w Piwie i Miodzie zawraca Nazwisko. Tojest: przez Księdza BENEDYKTA CHIELOWSKIEGO, Dziekana Rohatyńskiego, Firlejowskiego
ERYGOWANA, aliasCZĘSC PIERWSZA Powtornie z Druku wychodząca. O BOGU, Bożkow mnostwie, Słow pięknych wyborze,Kwestyi cudnych wiele, o Sybillow zbiorze,O Zwierzu, Rybach, Ptakách, o Mátematyce,O Cudach Swiata, Ludzi Rządach, Polityce;O Językach, y Drzewách, o Zywiołach, Wierze,Hieroglifikach, Gadkach, Narodow manierze;Co Kray ktory ma w sobie dziwnych Ciekawości,Cały Swiàt opisany z gruntu w słow krotkości. Co wszystko stało się wielką pracą Autora tu aenigmaticè wyrażonego: Imie Wiosna zaczyna, Wielkiey Nocy blisko,Głowę w Piwie y Miodzie zawraca Nazwisko. Toiest: przez Xiędza BENEDYKTA CHIELOWSKIEGO, Dziekana Rohatyńskiego, Firlejowskiego
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona:
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Kalisz Miasto zowie się. Dwudziesta trzecia Zagadka. *Sierp jest Miesiąc na Nowiu:koło, Miesiąc w Pełni,
Widzi nasza Kraina, i strona podziemna Ze mając oczu tysiąc, jestem ślepa, ciemna. Z Sierpem, lub z *kołem Światu do usług przybywam. Ródzę wszem odpoczynek, Złodziejów pokrywam. O Enigmatach albo Zegadkach
Jest to Noc opisana, w której Miesiąc, i gwiazd mnóstwo świeci.
Dwudziesta czwarta Zagadka.
Nicem nie winien, wiszę; gdzie drugich zwoływam, Choć mię tam ciągną sznurem, tam nigdy nie bywam. Serce się tłucze we mnie: a to mię nie boli, Puls mój burze poczuwszy, ustają powoli.
Kalisz Miasto zowie się. Dwudziesta trzecia Zagadka. *Sierp iest Miesiąc na Nowiu:koło, Miesiąc w Pełni,
Widzi nasza Kraina, y strona podziemna Ze maiąc oczu tysiąc, iestem ślepa, ciemna. Z Sierpem, lub z *kołem Swiatu do usług przybywam. Rodzę wszem odpoczynek, Złodzieiow pokrywam. O Enigmatach albo Zegadkach
Iest to Noc opisana, w ktorey Miesiąc, y gwiazd mnostwo świeci.
Dwudziesta czwarta Zagadka.
Nicem nie winien, wiszę; gdzie drugich zwoływam, Choć mię tam ciągną sznurem, tam nigdy nie bywam. Serce się tłucze we mnie: a to mię nie boli, Puls moy burze poczuwszy, ustaią powoli.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1204
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
/ tak długo w tej abo owej złości leżeć; niegodzi się w brzydkiej wszeteczności tak świebodnie odpoczywać; niegodzić się krzywdzić na dobrach/ albo sławie dobrej bliźniego; a cóż ubogich/ niepotężnych? Niegodzić się trzymać dóbr cudzych/ a cóż Kościelnych/ i Bogu ofiarowanych? Nie godzić się czasu drogiego marnie na gadkach/ żartach trawić/ a cóż na cięższych Boskich obrazach? Wktóry zaiste muzyczny takt nie koźdy potrafi skakać. A to myśląc oraz się przypatruje tanczącym nie bez podziwienia swego; widząc zwłaszcza między niemi/ a osobliwie między temi parami/ którzy ściśliej i pilniej trzymają za ręce towarzyszek swoich/ trzeciego wczerni jakiegoś z radością wyskakującego
/ ták długo w tey abo owey złosci leżec; niegodźi się w brzytkiey wszetecznośći ták świebodnie odpoczywać; niegodźić się krzywdźić ná dobrách/ álbo sławie dobrey bliźniego; á coż vbogich/ niepotężnych? Niegodźić się trzymáć dobr cudzych/ á coż Kośćielnych/ y Bogu ofiárowánych? Nie godźić się czásu drogiego marnie na gadkách/ żártách tráwić/ á coż ná cięższych Boskich obrázách? Wktory zaiste muzyczny tákt nie koźdy potráfi skákáć. A to myśląc oraz się przypátruie tanczącym nie bez podźiwieniá swego; widząc zwłászcza między niemi/ á osobliwie między temi parámi/ ktorzy śćiśliey y pilniey trzymaią zá ręce towarzyszek swoich/ trzećiego wczerni iákiegoś z rádośćią wyskákuiącego
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 34
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Na co? Bo racji stronie jednej nie stać. Dawno było zatrąbić i tej brednie przestać. Gdyby o pobożności, siedziałbym do świtu, Aniby tego trzeba trąb wojskowych zgrzytu. Czy nie tu, myślę, wróżka ściąga się Piotrowa, Że wami kupczyć będą przez obłudne słowa? Czy nie o tych to gadkach Paweł drugi pisze, Że nikomu, prócz jednej przydadzą się pysze? Zwykle się w próżnujących głowach dymy rodzą, A kopcąc ludzkie uszy, językiem wychodzą. Jako więc w pustych ulach mrówki, osy, myszy Gnieżdżą się — pycha to jest, moi drodzy mniszy, Niezwyczajnymi słowy chcieć, jako na próbie, Opiniją mądrości
Na co? Bo racji stronie jednej nie stać. Dawno było zatrąbić i tej brednie przestać. Gdyby o pobożności, siedziałbym do świtu, Aniby tego trzeba trąb wojskowych zgrzytu. Czy nie tu, myślę, wróżka ściąga się Piotrowa, Że wami kupczyć będą przez obłudne słowa? Czy nie o tych to gadkach Paweł drugi pisze, Że nikomu, prócz jednej przydadzą się pysze? Zwykle się w próżnujących głowach dymy rodzą, A kopcąc ludzkie uszy, językiem wychodzą. Jako więc w pustych ulach mrówki, osy, myszy Gnieżdżą się — pycha to jest, moi drodzy mniszy, Niezwyczajnymi słowy chcieć, jako na próbie, Opiniją mądrości
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 11
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
orląd wychowu, Wypatrzy, co mu trzeba do obłowu, I na krwi świeżej ptaszęta zaprawi, Ze gdzie trup ujrzą, tam się każde stawi. To Pan do Joba rzekszy; jeszcze przyda Kto z Bogiem walczy; a zaż się nie wstyda? A zaż nie musi odpowiedzieć, co mu Ważył się w gadkach zarzucać bez sromu? Na to Job rzecze do Pana pokornie, Com lekkomyślnie wyrzekł i upornie: Jakoż to cofnąć, jak się z tego sprawić, I mej płochości przed tobą poprawić? Raczej zwinąwszy ciało moje w kłęby, Przyłożę do ust palec, i do gęby, Zlem raz rzekł, niż mię twa
orląd wychowu, Wypátrzy, co mu trzebá do obłowu, I ná krwi świeżey ptaszęta zapráwi, Ze gdźie trup uyrzą, tám się każde stáwi. To Pan do Ioba rzekszy; ieszcze przyda Kto z Bogiem walczy; á zaż sie nie wstyda? A zaż nie muśi odpowiedźieć, co mu Ważył sie w gadkách zarzucáć bez sromu? Ná to Iob rzecze do Páná pokornie, Com lekkomyślnie wyrzekł i upornie: Iákoż to cofnąć, iák sie z tego spráwić, I mey płochośći przed tobą popráwić? Ráczey zwinąwszy ćiáło moie w kłęby, Przyłożę do ust palec, i do gęby, Zlem raz rzekł, niż mię twa
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 157
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
. Ciałdoyźrzałeś/ dawnego dzierżą się zwyczaju. Naród to dziwnie skąpy/ w pracej nic nie cknący/ Zabiegły/ i nabytych rzeczy szanujacy/ Ci z tobą lat i równych serc/ pójdą chętliwie: Jak Ewrus/ którymeś tu zaniesion szczęśliwie/ (Bo był Ewrem przyjechał) w Austry sięprzesili. O tych wiec inszych gadkach/ dzień długi strawili. Światłości zgolemą cześć/ powzdają wieczerzy: Noc spaniu: błask słoneczny złoty zaś uderzy. Ze dmuchał/ i bił Ewrus/ wpłachty powrotowe/ Zeszli się do Cefała/ plemię Pałantowe/ Jak do starszego: z niemi/ ten do króla bieżał. Owa król na pokoju jeszcze sobie leżał.
. Ciałdoyźrzałeś/ dawnego dźierżą się zwyczáiu. Narod to dźiwnie skąpy/ w pracey nic nie cknący/ Zábiegły/ y nabytych rzeczy szánuiacy/ Ci z tobą lat y rownych serc/ poydą chętliwie: Iák Ewrus/ ktorymeś tu zánieśion szczęśliwie/ (Bo był Ewrem przyiechał) w Austry sięprześili. O tych wiec inszych gadkách/ dźień długi strawili. Swiatłośći zgolemą cześć/ powzdáią wieczerzy: Noc spániu: błásk słoneczny złoty záś vderzy. Ze dmuchał/ y bił Ewrus/ wpłáchty powrotowe/ Zeszli się do Cepháłá/ plemię Pałántowe/ Iák do stárszego: z niemi/ ten do krolá bieżał. Owá krol na pokoiu ieszcze sobie leżáł.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 181
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
szlachetna cząstko nieba Nobilior caeli portio, Salomejo Jutrzenko rana! słusznie i tą trzecią Gwiazdą, Zwycięstwa własnej woli swo- jej, w życiu Zakonnym; słusznie na świętym Firmamencie ukoronowana. Część III. Kazanie Pierwsze
14. Czwarta Gwiazda trzeciej wielkości jest ognista Zarliwość chwały Boskiej. Zabawił się tam gdzieś Job cierpliwy, czyli na gadkach z Przyjaciółmi swymi, czyli na swym gnoju z robakami; nie wstał na Jutrznią, zaspał. Pyta go Pan: vbi eras, cùm me laudarent simul astra matutina? a ty gdzieś był, kiedy mi Jutrznię śpiewały ranne gwiazdy, cùm me laudarent astra matutina?
14. Nie pytam się tu Doktorów SS
szláchetna cząstko niebá Nobilior caeli portio, Sálomeio Iutrzęnko rána! słusznie y tą trzećią Gwiazdą, Zwyćięztwá własney woli swo- iey, w żyćiu Zakonnym; słusznie ná świętym Firmámenćie ukoronowána. Część III. Kazánie Pierwsze
14. Czwarta Gwiazdá trzećiey wielkośći iest ognista Zárliwość chwały Boskiey. Zábáwił się tám gdźieś Iob ćierpliwy, czyli ná gadkach z Przyiaćiołmi swymi, czyli ná swym gnoiu z robákámi; nie wstał ná Iutrznią, záspał. Pyta go Pan: vbi eras, cùm me laudarent simul astra matutina? á ty gdźieś był, kiedy mi Iutrznię spiewáły ránne gwiazdy, cùm me laudarent astra matutina?
14. Nie pytam się tu Doktorow SS
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 914
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706
łgarstwa także zwyczajnie łgarstwami. Widząc Nektenab, że nie może radzić Nic Ezopowi, przestał się z niem wadzić. Z tym wszystkim jeszcze ten Król na poprawę, Żeby się nie zdał, całe przegrać sprawę, Kazał do miasta Heliopolisa Zaciągnąć Mędrzców, na owego lisa, Pana Ezopa; a ci zaś uczeni, I w gadkach nader słynęli ćwiczeni. Król tedy bankiet dla nich wszystkich sprawił, Każąc, by każdy, co umiał, wyjawił. Tamże Ezopa posadził u stołu, Żeby i jedli, i gadki pospołu Rezolwowali, a król sam chciał sądzić, Kto trafić będzie umiał, albo błądzić. A tak zwołani owi Doktorowie, Nie jedną kolej
łgarstwa także zwyczaynie łgarstwami. Widząc Nektenab, że nie może radźić Nic Ezopowi, przestał śię z niem wadźić. Z tym wszystkim ieszcze ten Krol na poprawę, Zeby śię nie zdał, całe przegrać sprawę, Kazał do miasta Heliopolisa Zaćiągnąć Mędrzcow, na owego lisa, Pana Ezopa; a ći zaś uczeni, I w gadkach nader słynęli ćwiczeni. Krol tedy bankiet dla nich wszystkich sprawił, Każąc, by każdy, co umiał, wyiawił. Tamże Ezopa posadźił u stołu, Zeby i iedli, i gadki pospołu Rezolwowali, a krol sam chćiał sądźić, Kto trafić będźie umiał, albo błądźić. A tak zwołani owi Doktorowie, Nie iedną koley
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: C8v
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731