zbytnią drogość nikt nie wniesie skargi, Dam i darmo, a zwłaszcza gładkiej białogłowie I niestarej lekarce, bo idzie o zdrowie. Godne to ziele służyć bożemu stworzeniu I być zawsze na jasnym słońcu, a nie w cieniu. Wiecież, co to za ziele, panny? Wiem, że wiecie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten u mnie pełny i gwóźdź cały. Wam go daję, wy za to, za leki, za dzięki, Brońcie go od żydowskiej i balwierskiej ręki, Bo widziawszy, co robią w ogrodzie nożyce, Nie chce się mu na
zbytnią drogość nikt nie wniesie skargi, Dam i darmo, a zwłaszcza gładkiej białogłowie I niestarej lekarce, bo idzie o zdrowie. Godne to ziele służyć bożemu stworzeniu I być zawsze na jasnym słońcu, a nie w cieniu. Wiecież, co to za ziele, panny? Wiem, że wiécie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten u mnie pełny i gwóźdź cały. Wam go daję, wy za to, za leki, za dzięki, Brońcie go od żydowskiej i balwierskiej ręki, Bo widziawszy, co robią w ogrodzie nożyce, Nie chce się mu na
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 48
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej
Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 128
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
idzie będąc niewinnym zostanie. Adam: Nie zawsze to prawda/ abowiem gdy adwersarz ręce na maże sędziemu/ u czestuje go/ przedaruje/ i przesoli/ i z prostego będzie krzywy. JAN: Lecz owo nieomylne: Biada wam którzy usprawiedliwiacie niezbożnego zapodarki. Adam: Nujesz proszę za tą pełną; niebawmy się gadkami. JAN: Zaprawdę nie mogę/ i niechcę: bo już mam dosyć. Adam: Odpuść mi JANIE, jakiś ty widzę Sykosanta. JAN. Napisano: Jeśli nie będziesz obaczał nieprawości Panie któż wydzierży. Adam: To byście na Ołtarzu postawić między święte. JAN: I to mniejsza/ wszak Apostoł uczy
idzie będąc niewinnym zostanie. Adam: Nie zawsze to práwdá/ ábowiem gdy adwersarz ręce ná máże sędźiemu/ v czestuie go/ przedaruie/ y przesoli/ y z prostego będźie krzywy. IAN: Lecz owo nieomylne: Biadá wam ktorzy vsprawiedliwiaćie niezbożnego zapodarki. Adam: Nuiesz prosze za tą pełną; niebawmy się gadkami. IAN: Zaprawdę nie mogę/ y niechcę: bo iuż mam dosyć. Adam: Odpuść mi IANIE, iákiś ty widzę Sykosanta. IAN. Napisáno: Ieśli nie będźiesz obaczał nieprawośći Pánie ktoż wydźierży. Adam: To byśćie ná Ołtarzu postawić między święte. IAN: Y to mnieysza/ wszák Apostoł vczy
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 44
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
idźcie przeklęci: lubi na uwielbienie wiekuiste. Przydzcie Błogosławieni Ojca mego/ z których to dwu sentencyj jedną/ zapewnie masz usłyszeć. A daj Boże/ aby tę wtórą najszczęśliwszą. Co wszytko gdybyś szczerze uważał/ pewniebyś lepiej go szanował/ i z ochotą i drzeniem cześć Panu zakrytemu Boską wyrządzał/ a nie gadkami i śmiechami bawił/ poglądając na tę i na owę stronę/ przypatrując się obrazkom nienależytym z obrazą Boską i szkodą dusze swej. A daj Boże/ aby czego szpetniejszego nie myślił. A dziw jest zaprawdę iż zawżdy słuchając onego głosu w Kościele ś. Majestat twój wychwalają Aniołowie/ szaniuą Państwa/ drzą przednim mocarze/
idźćie przeklęći: lubi ná vwielbienie wiekuiste. Przydzćie Błogosłáwieni Oycá mego/ z ktorych to dwu sentenciy iedną/ zapewnie mász vsłyszeć. A day Boże/ áby tę wtorą nayszczęsliwszą. Co wszytko gdybyś szczerze vważał/ pewniebyś lepiey go szanowáł/ y z ochotą y drzeniem cześć Pánu zakrytemu Boską wyrządzał/ á nie gadkámi y śmiechámi bawił/ poglądaiąc ná tę y ná owę stronę/ przypatruiąc się obrázkom nienáleżytym z obrazą Boską y szkodą dusze swey. A day Boże/ áby czego szpetnieyszego nie myślił. A dziw iest zapráwdę iż zawżdy słucháiąc onego głosu w Kosćiele ś. Maiestát twoy wychwalaią Anyołowie/ szániuą Páństwá/ drzą przednim mocárze/
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 111
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tamże c. 39. Diod. lib. 9. pag. 88. Plat: de Isid: et Osir: p: 354.
Duchowni mieli w ręku swoich Księgi Święte, w których zawierały się obszernie opisane początki, i sposoby panowania, jako i tajemnice Nabożeństwa. Oboje ukryte pod podobieństwami, i zawikłanemi zgadkami, które zasłaniając prawdę, do poszanowania jej, i ciekawości pobudzały większej. Postać Harpokratesa z palcem na ustach, w Świątnicach Egipskich widziana, pokazywała, że się niegodziło wszystkim wiedzieć tam ukrytych Tajemnic. Sfinksy przy drzwiach Kościelnych postawione, tęż samę dawały przestrogę. Cały świat wie, że Piramidy, Obeliski, Kolumny,
Tamże c. 39. Diod. lib. 9. pag. 88. Plat: de Isid: et Osir: p: 354.
Duchowni mieli w ręku swoich Xięgi Swięte, w ktorych zawieráły się obszernie opisane początki, y sposoby panowánia, iako y taiemnice Nabożeństwá. Oboie ukryte pod podobieństwámi, y zawikłanemi zgadkami, ktore zásłaniáiąc prawdę, do poszanowaniá iey, y ciekawośći pobudzały większey. Postáć Harpokratesa z palcem na ustách, w Swiątnicach Egypskich widziána, pokazywała, że się niegodziło wszystkim wiedzieć tam ukrytych Taiemnic. Sfinxy przy drzwiách Kośćielnych postawione, tęż samę dawáły przestrogę. Cały świát wie, że Piramidy, Obeliski, Kolumny,
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 113
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze się drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodią nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko się niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią narabiając i komplementami, Przy jałowej miłości bawiąc się gadkami. Jednak i w komplementach język przyrodzony Nie ma forum, od Włoszki będąc wytrąbiony, Ile można w tym nowej chcąc dokazać sztuki Dość trudnej, stąd po polsku przejmuje nauki.
A tak deboszowali, aż z rynku w ulicy Wioch był. Z nich każde, wziąwszy w latarnią po świcy, Rozchodzą się z tej kupy
Nie ma miejsca w przybytku podległem ciemności. Jeszcze sie drożą, jeszcze upor uprzykrzony Łagodną melodyą nie jest zwyciężony Ni jedwabnemi słowy. Ta co narzekała Przedtym na kogoś, teraz sama skamieniała, Tylko sie niepotrzebnie respektami bawi, A o znaku potomstwa w małżeństwie coś prawi Bojaźnią narabiając i komplementami, Przy jałowej miłości bawiąc sie gadkami. Jednak i w komplementach język przyrodzony Nie ma forum, od Włoszki będąc wytrąbiony, Ile można w tym nowej chcąc dokazać sztuki Dość trudnej, stąd po polsku przejmuje nauki.
A tak deboszowali, aż z rynku w ulicy Wioch był. Z nich kożde, wziąwszy w latarnią po świcy, Rozchodzą sie z tej kupy
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 81
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
perełeczko, Niechaj ze tu z waśnicią dzisiaj będę spała, Bobym zgoła na oczu snu w nocy nie miała”. I tak męża zniewoli, ze rad nierad musi Słuchać i czynić, co się podoba panusi. Aboć go nie cukruje słodkimi słówkami, Aboć go, leżący z nim, nie cieszy gadkami, Mówiąc: — „Moja pociecho, mój skarbie jedyny, Nad który mi na świecie nie jest milszy inny. A snadź bym ja wołała i zdrowia samego Postradać dla waśnici, dobrodzieja mego». To mąż jej, słodziuchnymi słwki zniewolony, Rzecze do niej, miłością serdeczną zraniony: „Moja kochana pani,
perełeczko, Niechaj ze tu z waśnicią dzisiaj będę spała, Bobym zgoła na oczu snu w nocy nie miała”. I tak męża zniewoli, ze rad nierad musi Słuchać i czynić, co się podoba panusi. Aboć go nie cukruje słodkimi słówkami, Aboć go, leżący z nim, nie cieszy gadkami, Mówiąc: — „Moja pociecho, mój skarbie jedyny, Nad który mi na świecie nie jest milszy inny. A snadź bym ja wołała i zdrowia samego Postradać dla waśnici, dobrodzieja mego». To mąż jej, słodziuchnymi słwki zniewolony, Rzecze do niej, miłością serdeczną zraniony: „Moja kochana pani,
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 162
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
swoją nań puchają, Dzieciąteczko ogrzewają.
GRZELA Z chęcią zaraz pójdziemy I wszytko to uczyniemy.
JENTEK Wszakeś ty mnie nie chciał wierzyć, Począłeś się ze mną swarzyć.
GRZELA Bo też czasem mienisz mowę, Obłożywszy chmielem głowę; To raz porwawszy się siedzisz, Sczniesz i lada co bredzisz.
KOPERA Już się gadkami nie bawmy, Gdzie kazano, tam się spieszmy!
BANACH Głupiście, chociaście świnie pasali; Jak byścież mu tamo winszowali, Nie wziąwszy nić z sobą i iść do niego? — Pewnie by-m też odeśli bez niczego!
GRZELA Więc mu weźmy dzieżkę mleka!
JENTEK Przecie poznać cedzimleka! — Wszytko ty mlekiem
swoją nań puchają, Dzieciąteczko ogrzewają.
GRZELA Z chęcią zaraz pójdziemy I wszytko to uczyniemy.
JENTEK Wszakeś ty mnie nie chciał wierzyć, Począłeś się ze mną swarzyć.
GRZELA Bo też czasem mienisz mowę, Obłożywszy chmielem głowę; To raz porwawszy się siedzisz, Sczniesz i lada co bredzisz.
KOPERA Już się gadkami nie bawmy, Gdzie kazano, tam się spieszmy!
BANACH Głupiście, chociaście świnie pasali; Jak byścież mu tamo winszowali, Nie wziąwszy nić z sobą i iść do niego? — Pewnie by-m też odeśli bez niczego!
GRZELA Więc mu weźmy dzieżkę mleka!
JENTEK Przecie poznać cedzimleka! — Wszytko ty mlekiem
Skrót tekstu: AktPasOkoń
Strona: 178
Tytuł:
Akt Pasterski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1648 a 1656
Data wydania (nie wcześniej niż):
1648
Data wydania (nie później niż):
1656
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
święcą/ Nie wcześnie robić woląc: częściąwątek kręcą/ Cześcią postawę snują/ cześcią płótno tkają/ I swój k tejże robicie fraucimer nukają. Z nich jedna wartkiem palcem nić przewlokłą kręcąc/ Gdyż/ pry/ insze próżnują święta zmyślne święcąc/ My/ gdyż lepsza bogini Palas/ dzierży z nami/ Zabawek pożytecznych skracajmy gadkami: A koleją cóżkolwiek/ by w długim sposobie Czas się nam być nie zwiedział/ krotofilmy sobie. Rzecz siostrzyce przyjęły: jej wprzód każą prawić. Ta gwałt baśni umiejąc/ którąby wprzód jawić Biedzi się na swej myśli/ i wątpi u siebie/ czy wprzód wspomnieć Derceto Babilońska ciebie? O której wieść/ że
święcą/ Nie wczesnie robić woląc: częściąwątek kręcą/ Cześćią postáwę snuią/ cześćią płotno tkáią/ Y swoy k teyże robićie fraucimer nukáią. Z nich iedná wártkiem pálcem nić przewlokłą kręcąc/ Gdyż/ pry/ insze proznuią świętá zmyślne święcąc/ My/ gdyż lepsza bogini Pálás/ dźierży z námi/ Zabáwek pożytecznych skracaymy gadkámi: A koleią cożkolwiek/ by w długim sposobie Czás się nam być nie zwiedźiał/ krotofilmy sobie. Rzecz śiestrzyce przyięły: iey wprzod każą práwić. Tá gwałt báśni vmieiąc/ ktorąby wprzod iawić Biedźi sie na swey myśli/ y wątpi v siebie/ czy wprzod wspomnieć Derceto Bábylonska ćiebie? O ktorey wieść/ że
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 79
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
W wnątrz wrzask; tylko co szemranina głucha: Jaka z morza pochodzi; kto z daleka słucha: Jaki dwziek/ gdy czarnemi chmury poklaskuje Powietrze/ ostatnie więc grzmienie wyprawuje. po salach ciżba sroga/ wchodzą/ i wychodzą Chasy marne: z prawdą się brenie stadem wodzą. Nowin bez liczby słowa mięszane czwałają. Owi gadkami uszy próżne nabijają: Ci nowiny różnoszą: plotek wzbyt przybywa/ I zawsze nowego co nowiniarz przyszywa. Tam dowiarstwo przebywa/ tam błąd naporczywy/ Tam daremne wesele/ tam strach zalekliwy/ Tam rozruch świeży/ wieszczka tam szepty mylnego. Sama cóżkolwiek w niebie trafi się takiego/ Co na ziemi/ na morzu/
W wnątrz wrzask; tylko co szemrániná głucha: Iáka z morza pochodźi; kto z dáleká słucha: Iaki dwźiek/ gdy czarnemi chmury pokláskuie Powietrze/ ostátnie więc grzmienie wypráwuie. po salach ciżbá sroga/ wchodzą/ y wychodzą Chasy márne: z prawdą się brenie stadem wodzą. Nowin bez liczby słowá mięszáne czwałáią. Owi gadkami vszy prożne nábiiáią: Ci nowiny roznoszą: plotek wzbyt przybywa/ Y záwsze nowego co nowiniarz przyszywa. Tám dowiárstwo przebywa/ tam błąd naporczywy/ Tám dáremne wesele/ tám strách zálekliwy/ Tám rozruch świeży/ wieszczká tám szepty mylnego. Sámá cożkolwiek w niebie tráfi się tákiego/ Co ná źiemi/ ná morzu/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 295
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636