strzeż Boże, żałoby; Psalmów nie umiem pisać i, choć w poście, Większa chęć we mnie do piosneczek roście. Posłałbym pieśni nowej kuźnie, ale Tylko te śpiewasz, co w kancyjonale; Pokazać się też do ciebie z fraszkami, Stałbym za fraszkę i z swymi rymami. Więc ci posyłam gadki do zabawy, Z którymi, jako wstąpi do rozprawy Twój dzielny dowcip, pokaże, że i te, Choć zawikłane, nie są mu zakryte. I one same będą temu rady, Że im brat dał wiersz, a siostra wykłady; A jeśli ich tym szczęście nie oddzieli, Każ je choć babom gadać przy kądzieli
strzeż Boże, żałoby; Psalmów nie umiem pisać i, choć w poście, Większa chęć we mnie do piosneczek roście. Posłałbym pieśni nowej kuźnie, ale Tylko te śpiewasz, co w kancyjonale; Pokazać się też do ciebie z fraszkami, Stałbym za fraszkę i z swymi rymami. Więc ci posyłam gadki do zabawy, Z którymi, jako wstąpi do rozprawy Twój dzielny dowcip, pokaże, że i te, Choć zawikłane, nie są mu zakryte. I one same będą temu rady, Że im brat dał wiersz, a siostra wykłady; A jeśli ich tym szczęście nie oddzieli, Każ je choć babom gadać przy kądzieli
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 189
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
miesiące rozpisuj i wieki, Niech ci mej słońce ustąpi opieki, Kiedy choć depce po niebieskiej ścieżce, Ustąpić musi w gładkości Jagnieszce. PRZĄDKA
Któż cię między te, którym już wiek słaby Twardszej roboty broni, wmieszał baby? Swawola pewnie, ta cię komornicą Czyni, ta wznieca tę przyjaźń z przęślicą, Ta cię na gadki tej wieczornej chwile I na wieśniackie wiedzie krotofile! Szczęśliwa kądziel, którą ty całujesz, I nici, które ustami zwięzujesz! To złote runo, które kolchidzkiego Króla chwaliły gaje i którego Jazon z rycerzów inszych dostał wiela, Byłaby godna ręku twych kądziela; Strzały miłości z żeleźcem złoconem Byłoby godne palców twych wrzecionem.
miesiące rozpisuj i wieki, Niech ci mej słońce ustąpi opieki, Kiedy choć depce po niebieskiej ścieżce, Ustąpić musi w gładkości Jagnieszce. PRZĄDKA
Któż cię między te, którym już wiek słaby Twardszej roboty broni, wmieszał baby? Swawola pewnie, ta cię komornicą Czyni, ta wznieca tę przyjaźń z przęślicą, Ta cię na gadki tej wieczornej chwile I na wieśniackie wiedzie krotofile! Szczęśliwa kądziel, którą ty całujesz, I nici, które ustami zwięzujesz! To złote runo, które kolchidzkiego Króla chwaliły gaje i którego Jazon z rycerzów inszych dostał wiela, Byłaby godna ręku twych kądziela; Strzały miłości z żeleźcem złoconem Byłoby godne palców twych wrzecionem.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 244
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
słysząc od niego, na smatruz-em poszła Do swoich towarzyszek, wszytkom im odniosła. Bo kiedy targu nie masz, czym się bawić mamy, Napiwszy się gorzałki, to sobie gadamy. Garbarki, te stateczne, bo w pojśrzodku siedzą, O nowinach z cudzych stron bynajmniej nie wiedzą. A zaś płócienne panie w gadki się nie wdają, Tylko swoje towary, jak mogą, przedają. Chwalę ich rzecz, że takie, nie bracą się z temi, Co tam na drugim końcu siedzą, pletliwemi. Jateczne zasię baby, tretowe przekupki, Także owe w kramikach i te, co biskupki I pierniczki przedają, czasem też sejmują, Przecie
słysząc od niego, na smatruz-em poszła Do swoich towarzyszek, wszytkom im odniosła. Bo kiedy targu nie masz, czym się bawić mamy, Napiwszy się gorzałki, to sobie gadamy. Garbarki, te stateczne, bo w pojśrzodku siedzą, O nowinach z cudzych stron bynajmniej nie wiedzą. A zaś płócienne panie w gadki się nie wdają, Tylko swoje towary, jak mogą, przedają. Chwalę ich rzecz, że takie, nie bracą się z temi, Co tam na drugim końcu siedzą, pletliwemi. Jateczne zasię baby, tretowe przekupki, Także owe w kramikach i te, co biskupki I pierniczki przedają, czasem też sejmują, Przecie
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 29
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
A gdy się temu niektórzy dziwowali: on tak powiedział: Dla tegom to uczynić kazał/ aby się tym Ateńczycy zabawili: a tym czasem aby się o innych sprawach mych nie wywiadowali. Pospólstwo ten ma obyczaj/ że o Paniech radzi mówią: i gdy co raz porwą: to już o tymże a o tym gadki swe mają. Co widząc Alcibiades/ chciał pospolity gmin ladaczym zabawić. Krótkich Powieści
Temuż gdy dano znać/ że go Ateńczycy i z towarzyszmi jego osądzili na śmierć. tak powiedział: A ja to pokażę Panom Ateńczykom/ że Alcibiades żyw: i tak zjechał do Lacedaemończyków.
PERYKLES Książę Ateńskie/ Pan mądry i
A gdy się temu niektorzy dźiwowáli: on ták powiedźiał: Dla tegom to vcżynić kazał/ áby się tym Atheńcżycy zábáwili: á tym cżásem áby się o innych spráwách mych nie wywiádowáli. Pospolstwo ten ma obycżay/ że o Pániech rádźi mowią: y gdy co raz porwą: to iuż o tymże á o tym gadki swe máią. Co widząc Alcibiádes/ chćiał pospolity gmin ládácżym zábáwić. Krotkich Powieśći
Temuż gdy dano znáć/ że go Atheńcżycy y z towárzyszmi iego osądźili ná śmierć. ták powiedźiał: A ia to pokażę Pánom Atheńcżykom/ że Alcibiádes żyw: y ták ziáchał do Lácedaemońcżykow.
PERIKLES Kśiążę Atheńskie/ Pan mądry y
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 114
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
ziemię ziemię obiecuje. CZAROWNIKOM.
25. ZDrowia nie bierz czarami ludzio czarowniku Którego twoim bliźnim nie dałeś złośniku. Oczy Boskie twoję złość z żalem upatrują/ A tobie wieczne zdrowie objąć obiecują. CZAS MARNIE TRAWIąCYM
26. CZemu marnie czas trawisz niecszacowany/ Od Bogać na zbawienie twojej duszy dany: Bóg twe śmieszki i gadki próżne upatruje/ A czasuć do dobrego więcej nie daruje. ŚWIETOKUPCOM.
27. PIekła sobie nie szukaj świętokupco złotem/ Darmoć je będą diabli ofiarować potem. A tym czasem z boleścią Ojca niebieskiego/ Oczy patrzą na ciebie syna niezbożnego. TREFNIKOM.
28. TRefniczku który myślisz byś drugich ucieszył/ A słowy błazeńskimi statecznych
źiemię ziemię obiecuie. CZAROWNIKOM.
25. ZDrowia nie bierz czárámi ludźio czárowniku Ktorego twoim bliźnim nie dałeś złośniku. Oczy Boskie twoię złość z żalem vpátruią/ A tobie wieczne zdrowie obiąć obiecuią. CZAS MARNIE TRAWIąCYM
26. CZemu márnie czás tráwisz niecszácowány/ Od Bogáć ná zbáwienie twoiey duszy dány: Bog twe śmieszki y gadki prożne vpátruie/ A czásuć do dobrego więcey nie dáruie. SWIETOKVPCOM.
27. PIekłá sobie nie szukay świętokupco złotem/ Dármoć ie będą diabli ofiárowáć potem. A tym czásem z boleśćią Oycá niebieskiego/ Oczy pátrzą ná ćiebie syná niezbożnego. TREFNIKOM.
28. TRefniczku ktory myślisz byś drugich vćieszył/ A słowy błazeńskimi státecznych
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 224
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
zalał. W naganie twoja, u Pyrrusa praca: Bo dzielne czyny na zbrodzień obraca: Oco choć się nań zmarszczę, skrzywię czasem, Wytrzyma jednak wzrok ponury kwasem. Ledwie się z żalu nie pukąm, i usta Blednieją gniewem, jak maglowna chusta; A ognie w piersiach z rankoru poddęte Twarz mi na gadki pieką rozpoczęte. Ja zaś nie pomnię, żebym cię surowem Tknąć miała kiedy, mój Oreście, słowem: Tu na złość jego nieszczęsna kobieta, Ani sił mogę, ani mieć sztyleta. Ledwie się tylko płakać godzi; zaczem Gniew mój, jedynym kontentuję płaczem: A łzy, kiedy się rozrzewnią powieki, Zalewają
zálał. W nagánie twoiá, u Pyrrusa praca: Bo dźielne czyny ná zbrodźień obraca: Oco choć się nąń zmarszczę, skrzywię czásem, Wytrzyma iednák wzrok ponury kwásem. Ledwie się z żalu nie pukąm, y ustá Blednieią gniewem, iák máglowna chustá; A ognie w pierśiách z ránkoru poddęte Twarz mi ná gadki pieką rospoczęte. Ia záś nie pomnię, żebym ćię surowem Tknąć miáłá kiedy, moy Oreśćie, słowem: Tu ná złość iego nieszczęsna kobietá, Ani śił mogę, áni mieć sztyletá. Ledwie się tylko płákáć godźi; záczem Gniew moy, iedynym kontentuię płáczem: A łzy, kiedy się rozrzewnią powieki, Zálewáią
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 105
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Tego męża pojmanego od Żydów/ gdy już od nich miał być zabity/ przypadszy z rotą odjąłem go/ dowiedziawszy się/ iż jest Rzymianinem. 28. A chcąc wiedzieć przyczynę/ dla którejby nań skarżyli/ wywiodłem go przed ich Radę. 29. I znalazłem że nań skarżą o jakieś gadki z strony Zakonu ich; a że nie ma żadnej winy/ dla którejby był godzien śmierci albo więzienia. 30. A gdy mi powiedziano o zasadzce którą mieli uczynić Żydzi na tego męża/ zarazem go posłał do ciebie; opowiedziawszy też tym co nań skarżyli/ aby przed tobą mówili to/ coby przeciwko
Tego mężá pojimánego od Zydow/ gdy już od nich miał być zábity/ przypadszy z rotą odjąłem go/ dowiedźiawszy śię/ iż jest Rzymiáninem. 28. A chcąc wiedźieć przycżynę/ dla ktoreyby nań skárżyli/ wywiodłem go przed ich Rádę. 29. Y ználazłem że nań skárżą o jákieś gadki z strony Zakonu ich; á że nie ma żadney winy/ dla ktoreyby był godźien śmierći álbo więźienia. 30. A gdy mi powiedźiano o zásadzce ktorą mieli ucżynić Zydźi ná tego mężá/ zárazem go posłał do ćiebie; opowiedźiawszy też tym co nań skárżyli/ áby przed tobą mowili to/ coby przećiwko
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 153
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
i powaga. Uśmierzywszy tedy gniew w sercu swym surowy, Temi do pobożnego męża rzecze słowy: Ze wszytkich stron nędzniku na zgubę swą godzisz, I gdy swemu dufając szczęściu, sobież szkodzisz, Wypolerowane masz, i dowcip, i głowę. I wyostrzony język, i gładką wymowę. A zatym jak dziki Sfinks jakieś gadki skłądasz, I próżne słów nenię przedemną powiadasz. O gdybym był nieprzyrzekł na początku mowy, Ze miałem gniew wyrzucić z poszrzodka rozmowy, Kazałbym cię na ogień wrzucić z tą obmową? Lecz ponieważ mnie w przód twą uprzedziłes mową, Mowę twą dla dawnej mej ku tobie miłości Znoszę, i
y powagá. Vśmierzywszy tedy gniew w sercu swym surowy, Temi do poboznego mężá rzecze słowy: Ze wszytkich stron nędzniku na zgubę swą godzisz, Y gdy swemu dufáiąc szczęściu, sobież szkodzisz, Wypolerowáne masz, y dowćip, y głowę. Y wyostrzony ięzyk, y głádką wymowę. A zátym iák dźiki Sphinx iákieś gadki skłądasz, Y prożne słow nenię przedemną powiádasz. O gdybym był nieprzyrzekł ná początku mowy, Ze miałem gniew wyrzućić z poszrzodká rozmowy, Kazałbym ćie ná ogień wrzućić z tą obmową? Lecz ponieważ mnie w przod twą vprzedźiłes mową, Mowę twą dla dawney mey ku tobie miłośći Znoszę, y
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 12
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
w proch się obrócić Absalomie/ któryś miał wędę na języku swym na serca ludzkie/ i mogłeś je od Ojca odwrócić/ a z śmiercią nic nie umiesz! 2. Sam. 15. v. 13. c. 18. v. 14.
Musiałeś zamknąć śmiertelnym milczeniem gębę Salomonie/ który mogłeś gadki zadane od Królowej Saby rozwięzować/ to Moriendum est, zostawiłeś na świecie nie solwowane! I. Reg. 10. v. I. seq. c. II. v. 43.
Metellus był niejaki Szachcic Rzymski/ rozumiała o nim Starożytność/ że miał być nieśmiertelnym. O drugich rozumiano/ że byli invulnerabiles
w proch śie obroćić Absálomie/ ktoryś miał wędę ná ięzyku swym ná sercá ludzkie/ y mogłeś ie od Oycá odwroćić/ á z śmierćią nic nie umiesz! 2. Sam. 15. v. 13. c. 18. v. 14.
Muśiałeś zámknąć śmiertelnym milczeniem gębę Sálomonie/ ktory mogłeś gadki zádáne od Krolowey Sáby rozwięzowáć/ to Moriendum est, zostáwiłeś ná świećie nie solwowáne! I. Reg. 10. v. I. seq. c. II. v. 43.
Metellus był nieiáki Száchćic Rzymski/ rozumiáłá o nim Stárożytność/ że miał bydź nieśmiertelnym. O drugich rozumiano/ że byli invulnerabiles
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Piii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
BÓG sam wdawa się w dysputę; i Eliemu kazawszy milczeć, strofuje Joba; dowodząc mu; jako stworzonych przez się rzeczy, nie może wszechmocności i mądrości Boskiej zupełnie i doskonale pojąć. Wiersz Trzydziesty ósmy.
Mgłą rozciągłego przyćmiony obłoka, Odpowie sam Pan Jobowi z wysoka: Któż to jest taki? co swe w trąca gadki Przez nierozumne dyskursy i zwadki? Przepasz, niźlić się zemną przyjdzie zwierać, Jak mąż swe biodra; gdy się ma pocierać Z swym przeciwnikiem, zagadnę cię; a ty Odpowiedaj mi bez żadnej prywaty. Gdzieś był na ten czas, i kędyś przesiadał? Kiedym ja ziemi granice zakładał? Powiedź mi, jeźli
BOG sam wdawa się w dysputę; i Eliemu kazawszy milczeć, strofuie Jobá; dowodząc mu; iáko stworzonych przez się rzeczy, nie może wszechmocnośći i madrośći Boskiej zupełnie i doskonále poiąć. Wiersz Trzydźiesty ośmy.
Mgłą rośćiągłego przyćmiony obłoka, Odpowie sam Pan Iobowi z wysoka: Ktoż to iest táki? co swe w trąca gadki Przez nierozumne dyskursy i zwadki? Przepasz, niźlić się zemną przyidźie zwieráć, Iák mąż swe biodra; gdy się ma pocierać Z swym przećiwnikiem, zagadnę ćię; á ty Odpowieday mi bez żadney prywáty. Gdźieś był ná ten czás, i kędyś prześiádał? Kiedym ia źiemi granice zákładał? Powiedź mi, ieźli
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 146
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705