swą Wiolą. Więc kolejna Bracia naszy/ Cóż ma nad nas dziś Podczaszy Choć z Murania ma Kryształy I z Genuej Speciały Gdy zrachujem koszty sobie: Ktoś znas w głowę się zaskrobie; Ja zaś wzadne niebrnąc długi Sprawię w krótce taki drugi. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXIII. ROZIEZNE POZECNANIE Z Ojczystym Gajem Dnia 19. Maja 1663.
AUTOR Laudato ingentia Rura. Exiguum colito. I Takli w Maju: Ojczystu GAJU Z ciebie Rumatia Jakoś nie ładnie Teraz przypadnie Kiedy Wiosna mija. Czemu nie zimie Gdy niebo drzymie I świat Cerę mieni Lubo gdy wolny Od pracy polny Czas bywa w Jesieni A ja na wiosnę Szczęście zazdrosne
swą Wiolą. Więc koleyna Bráćia nászy/ Coż ma nád nas dźiś Podczászy Choć z Muránia ma Krzysztáły Y z Genuey Speciały Gdy zráchuiem koszty sobie: Ktoś znas w głowę się záskrobie; Ia záś wzadne niebrnąc długi Spráwię w krotce táki drugi. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXIII. ROZIEZNE POZECNANIE Z Oyczystym Gaiem Dniá 19. Maiá 1663.
AUTOR Laudato ingentia Rura. Exiguum colito. I Tákli w Maiu: Oyczystu GAIU Z ćiebie Rumátia Iákoś nie ładnie Teraz przypádnie Kiedy Wiosná miia. Czemu nie źimie Gdy niebo drzymie Y świát Cerę mięni Lubo gdy wolny Od pracy polny Czás bywa w Ieśieni A ia ná wiosnę Szczęśćie zazdrosne
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 192
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Jakożkolwiek, gdy była od niej odebrana, I mnie już odtąd insza nie będzie kochana. Gniewa li się, bodaj się niedługo gniewała; Kocha li się, bodaj się do stu lat kochała. PIEŚŃ. I TO DOBRE, I OWO NIEZŁE
Raz, gdy nocne zorze w cichej wodzie gasły, A pasterki owce pod gajem pasły, Słyszę głos walczących, co osiedli gorę: Ja Filidę wolę, a ja zaś Klorę. Filis jest nadobna, Klorys pewnie nie mniej, Ta pięknie pogląda, a ta foremniej, Ta małe ma rączki, a ta mniejsze nogi, Ta za ludzie chwyta, a ta za bogi. W tej przedziwna
Jakożkolwiek, gdy była od niej odebrana, I mnie już odtąd insza nie będzie kochana. Gniewa li się, bodaj się niedługo gniewała; Kocha li się, bodaj się do stu lat kochała. PIEŚŃ. I TO DOBRE, I OWO NIEZŁE
Raz, gdy nocne zorze w cichej wodzie gasły, A pasterki owce pod gajem pasły, Słyszę głos walczących, co osiedli gorę: Ja Filidę wolę, a ja zaś Klorę. Filis jest nadobna, Klorys pewnie nie mniej, Ta pięknie pogląda, a ta foremniej, Ta małe ma rączki, a ta mniejsze nogi, Ta za ludzie chwyta, a ta za bogi. W tej przedziwna
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 601
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tam na Cyllenie gorze Arkadyjskiej, Merkuriusza urodziła: bądź też dla tego, że Arkadowie, nie mniej niżeli Kretenczycy, tym się też chlubią, że się w ich krainie urodził Jupiter. Księgi Wtóre. Argument Powieści Ośmej.
IVpiter u góry Arkadyjskiej przechodząc się, obaczył nadobną córkę Likaonowę Kalisto, leżącą sobie w południe pod gajem. Przeciwko tej zapaliwszy się, aby jej tym snadniej mógł zażyć, postawę Diany przywziął (bo też ona była służebnica Diany) czym ją podszedł, i pozbawiwszy panieństwa, brzemienia nabawił. Powieść Ośma.
A Gdy się i tam/ i sam/ wracając przechadza/ A Nonakreńską dziewicę z trefunku nadchadza: Której jako się
tám ná Cyllenie gorze Arkádiyskiey, Merkuryuszá vrodźiłá: bądź też dla tego, że Arkádowie, nie mniey niżeli Kretenczycy, tym się też chlubią, że się w ich krainie vrodźił Iupiter. Kśięgi Wtore. Argument Powieśći Osmey.
IVpiter v gory Arkádiyskiey przechodząc się, obaczył nadobną corkę Likáonowę Kálisto, leżącą sobie w południe pod gáiem. Przećiwko tey zápaliwszy się, áby iey tym snádniey mogł záżyć, postáwę Dyány przywziął (bo też oná byłá służebnicá Dyány) czym ią podszedł, y pozbáwiwszy pánieństwa, brzemieniá nabawił. Powieść Osma.
A Gdy się y tám/ y sám/ wracáiąc przechádza/ A Nonákreńską dźiewicę z trefunku nádchádza: Ktorey iáko się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 75
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ W ręku pocisk/ albo łuk nosiła/ i strzały. B Żołnierką była Feby/ a nie była insza Nad nią/ któraby miała Bogieniej być milsza Z tych/ które wstąpić mogły C na Menal bezpiecznie: Ale żadna nie może możność trwać statecznie. Srzodek nieba wysokie Słońce przemijało/ Gdy się onej odpocząc pod gajem zachciało. Pod gajem/ w którym drzewa nijakiego człeku Rąbać się nie godziło/ za żadnego wieku. Tam zdjąwszy sajdak z ramion/ szybki łuk złożeła Z cięciwy/ a w trawie się sama porzycieła/ Pod karki malowane lubię podestawszy. D A w tym strudzoną ją być Jupiter ujźrzawszy/ I bez stróża leżącą/ tak
/ W ręku poćisk/ albo łuk nośiłá/ y strzały. B Zołnierką była Pheby/ á nie byłá insza Nád nię/ ktoraby miałá Bogieniey bydź milsza Z tych/ ktore wstąpić mogły C ná Menál bespiecznie: Ale żadna nie może możność trwáć státecznie. Srzodek niebá wysokie Słońce przemiiáło/ Gdy się oney odpocząc pod gáiem záchćiáło. Pod gáiem/ w ktorym drzewá niiákiego człeku Rąbáć się nie godźiło/ zá żadnego wieku. Tám zdiąwszy sáydak z rámion/ szybki łuk złożełá Z ćięćiwy/ á w trawie się sámá porzyciełá/ Pod kárki málowáne lubię podestawszy. D A w tym ztrudzoną ią bydź Iupiter vyźrzawszy/ Y bez strożá leżącą/ ták
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 75
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ albo łuk nosiła/ i strzały. B Żołnierką była Feby/ a nie była insza Nad nią/ któraby miała Bogieniej być milsza Z tych/ które wstąpić mogły C na Menal bezpiecznie: Ale żadna nie może możność trwać statecznie. Srzodek nieba wysokie Słońce przemijało/ Gdy się onej odpocząc pod gajem zachciało. Pod gajem/ w którym drzewa nijakiego człeku Rąbać się nie godziło/ za żadnego wieku. Tam zdjąwszy sajdak z ramion/ szybki łuk złożeła Z cięciwy/ a w trawie się sama porzycieła/ Pod karki malowane lubię podestawszy. D A w tym strudzoną ją być Jupiter ujźrzawszy/ I bez stróża leżącą/ tak rzekł: Ten kradziony
/ albo łuk nośiłá/ y strzały. B Zołnierką była Pheby/ á nie byłá insza Nád nię/ ktoraby miałá Bogieniey bydź milsza Z tych/ ktore wstąpić mogły C ná Menál bespiecznie: Ale żadna nie może możność trwáć státecznie. Srzodek niebá wysokie Słońce przemiiáło/ Gdy się oney odpocząc pod gáiem záchćiáło. Pod gáiem/ w ktorym drzewá niiákiego człeku Rąbáć się nie godźiło/ zá żadnego wieku. Tám zdiąwszy sáydak z rámion/ szybki łuk złożełá Z ćięćiwy/ á w trawie się sámá porzyciełá/ Pod kárki málowáne lubię podestawszy. D A w tym ztrudzoną ią bydź Iupiter vyźrzawszy/ Y bez strożá leżącą/ ták rzekł: Ten krádźiony
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 75
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sieci, z sztucznych siatek już więcej obłów nie uleci. Albo też jako ptasznik, gdy swój kunszt wyprawia, wprzód się liściem okryje, niż sidła zastawia, i kryjąc laski w trawę do sieci przypięte, na czystej ziemi sypie ziarna na ponętę, potym waby okrywa jak w języczki majem i ptaszki uwiązane sadza pod swym gajem; a tam zwabnym swym głosem ten kompana zwodzi, ów zaś sztucznie z bukszpanu na swój obłów godzi. Takowe będą łowy fortelne z grzesznikiem, zbrodnie wpędzą do sieci, śmierć uwikła wnikiem; kto zaś takie przeskoczyć sidła ma nadzieję, nim do kresu doskoczy, wprzód go Styks zaleje. X
Nie wchodź w sąd z
sieci, z sztucznych siatek już więcej obłów nie uleci. Albo też jako ptasznik, gdy swój kunszt wyprawia, wprzód się liściem okryje, niż sidła zastawia, i kryjąc laski w trawę do sieci przypięte, na czystej ziemi sypie ziarna na ponętę, potym waby okrywa jak w języczki majem i ptaszki uwiązane sadza pod swym gajem; a tam zwabnym swym głosem ten kompana zwodzi, ów zaś sztucznie z bukszpanu na swój obłów godzi. Takowe będą łowy fortelne z grzesznikiem, zbrodnie wpędzą do sieci, śmierć uwikła wnikiem; kto zaś takie przeskoczyć sidła ma nadzieję, nim do kresu doskoczy, wprzód go Styks zaleje. X
Nie wchodź w sąd z
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 53
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
bo Pausaniasz Adwersarz zabił go, takim mieczem, na którym quadriga, to jest wóz poczworny był wyrysowany. Epaminondas Tebański Hetman, odpowiedzią tegoż Apollina był przestrzeżony, aby się obawiał Pelagum (znaczy morże, i miejsce pewne) on tedy nigdy nie żeglował po morżu i rżekach: przecież zginął przy mieście Mantinea pod gajem, który się zwał Pelagus, mówią: Pausanias i Svidas Autorowie. Eschyl wierszopis Tragedii z Aten rodem, z przestrogi Bożków miał się chronić z góry rzeczy spadających. Więc on w Sycylii na wygnaniu zostając, nigdy pod dachem, niepostał, ani pod górą, wieżą; aliści gdy się legendą blisko morza bawił książek
bo Pausaniasz Adwersarz zabił go, takim miecżem, na ktorym quadriga, to iest woz poczworny był wyrysowany. Epaminondas Tebański Hetman, odpowiedzią tegoż Apollina był przestrzeżony, aby się obawiał Pelagum (znacży morże, y mieysce pewne) on tedy nigdy nie żeglował po morżu y rżekach: przecież zginoł przy mieście Mantinea pod gaiem, ktory się zwał Pelagus, mowią: Pausanias y Svidas Autorowie. Eschyl wierszopis Tragedii z Aten rodem, z przestrogi Bożkow miał się chronić z gory rzecży spadaiących. Więc on w Sycylii na wygnaniu zostaiąc, nigdy pod dachem, niepostał, ani pod gorą, wieżą; aliści gdy się legendą blisko morża bawił książek
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 44
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Nie chcący, woli skrytym ponikiem się sączyć Aretuza, i kwoli Dianny przyczynie Niedokopanym nurtem do Syrakuz płynie. I on się tu nie bawi, ale z pozwoleniem Jowiszowym przepadnie pod ziemię strumieniem: „Boże — rzekszy — którego nie tknąwszy natury, W różne afekt miłości przetwarzał figury! Spadałeś złotą rosą, a zielonym gajem Częstoś orłem latywał i chadzał buhajem; Zdejm z serca człowieczego tak nieznośne brzemię!” Jeszcze domawia, a już źródłem idzie w ziemię. Tam mu zniknąć nie mogła, ale w spólnej sforze
Długie trakty oboje ponikami porze, Dokąd jednymi usty z marmurowej skały W wielkim obie krynice morzu się zmieszały I długo klarem,
Nie chcący, woli skrytym ponikiem się sączyć Aretuza, i kwoli Dianny przyczynie Niedokopanym nurtem do Syrakuz płynie. I on się tu nie bawi, ale z pozwoleniem Jowiszowym przepadnie pod ziemię strumieniem: „Boże — rzekszy — którego nie tknąwszy natury, W różne afekt miłości przetwarzał figury! Spadałeś złotą rosą, a zielonym gajem Częstoś orłem latywał i chadzał buhajem; Zdejm z serca człowieczego tak nieznośne brzemię!” Jeszcze domawia, a już źródłem idzie w ziemię. Tam mu zniknąć nie mogła, ale w spólnej sforze
Długie trakty oboje ponikami porze, Dokąd jednymi usty z marmurowej skały W wielkim obie krynice morzu się zmieszały I długo klarem,
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 543
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I ognie. Spytasz pono jak był zaraz śmiały? Hardego ośosieść konia jeździec niebywały? Rzekę. Rodowiteg[...] Rodowitego Szlachcica wrodzone Męstwo na Bucyfale nie będzie strwożone. Wyjezdza tedy strojno, w tym, gdy na szeroki Błoń wyjwyjedzie, wesołe obaczy widoki: Tu Amfio na cytrze w głośne brząka strony, Owdzie pod gajem smukłym Faunus wygolony Z przybranemi Driady śpiewa, skacze, kleszcze Rękoma: tu Apollo rytmy składa wieszcze. Owdzie Muzy w swój koncent z chórów na przemiany Wdzięcznym śpiewają tonem uczone paeany Tam przy brzbrzegach Hydaspy, Najades kurranty Nucą; a tu przy drogach śliczne Atalanty Prowadzą koło w takt swój, przy muzycznym tonie. Inne
Y ognie. Spytasz pono iák był záraz śmiáły? Hárdego ośośieść konia iezdźiec niebywáły? Rzekę. Rodowiteg[...] Rodowitego Szláchcicá wrodzone Męstwo ná Bucyfale nie będźie strwożone. Wyiezdza tedy stroyno, w tym, gdy ná szeroki Błoń wyiwyiedźie, wesołe obaczy widoki: Tu Amphio ná cytrze w głośne brząka strony, Owdzie pod gáiem smukłym Faunus wygolony Z przybránemi Dryády śpiewa, skacze, kleszcze Rękomá: tu Apollo rythmy skłáda wieszcze. Owdźie Muzy w swoy concent z chorow ná przemiány Wdźięcznym śpiewaią tonem uczone paeány Tám przy brzbrzegách Hydáspy, Naiádes kurránty Nucą; a tu przy drogách śliczne Atálánty Prowádzą koło w tákt swoy, przy muzycznym tonie. Inne
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 27
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
w zakonie mieszkać ci przychodzi. A choć leżysz nad skarbem, siedzisz na urzędzie, Gospodarstwem i handlem sławny jesteś wszędzie, Kiedy przed Bogiem chodzisz w cnocie i pokorze, To zakonnikiem jesteś i mieszkasz w klasztorze. POWIEŚĆ XXII.
Pamiętam jednej nocy w karawanie będąc, całą noc idąc, aż prawie na świcie pod jednym gajem stanąwszy, towarzysz nasz, który w onymże karawanie z nami był, nic prawie nie odpocząwszy, głosem wielkim krzyknąwszy, w fujarę zagrał, i zaraz w drogę się puścił. Potem gdym się z nim zszedł, pytałem: — „Co-ć się było stało?”
Odpowiedział mi: — „
w zakonie mieszkać ci przychodzi. A choć leżysz nad skarbem, siedzisz na urzędzie, Gospodarstwem i handlem sławny jesteś wszędzie, Kiedy przed Bogiem chodzisz w cnocie i pokorze, To zakonnikiem jesteś i mieszkasz w klasztorze. POWIEŚĆ XXII.
Pamiętam jednéj nocy w karawanie będąc, całą noc idąc, aż prawie na świcie pod jednym gajem stanąwszy, towarzysz nasz, który w onymże karawanie z nami był, nic prawie nie odpocząwszy, głosem wielkim krzyknąwszy, w fujarę zagrał, i zaraz w drogę się puścił. Potém gdym się z nim zszedł, pytałem: — „Co-ć się było stało?”
Odpowiedział mi: — „
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 99
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879