Na nich ludzie na wieczną niewolę, jednych zaprzedanych, drugich pobranych widziałem różnych nacji, miedzy któremi i Polaków niemało było. Ci wielką nędzę tam cierpią zawsze laborando maxime, a barzo mizernie sustentantur, vestitu abominabili, zawsze przykowani, nigdy z pętów wolnemi ni na czas nie bywają. Tylko podczas bitwy kiedy galera z galerą się schodzi i kiedy bić się mają, liberantur protunc a vinculis, jednak potym znowu po bitwie przykowują.
Ode dnia 16 aż ad 20 nic się tak dalece notatu dignum nie widziało.
Dnia 20. Byłem w minnicy weneckiej, która w tymże pałacu św. Marka ma suam sedem. W niej incessanter zawsze
Na nich ludzie na wieczną niewolę, jednych zaprzedanych, drugich pobranych widziałem różnych nacji, miedzy któremi i Polaków niemało było. Ci wielką nędzę tam cierpią zawsze laborando maxime, a barzo mizernie sustentantur, vestitu abominabili, zawsze przykowani, nigdy z pętów wolnemi ni na czas nie bywają. Tylko podczas bitwy kiedy galera z galerą się schodzi i kiedy bić się mają, liberantur protunc a vinculis, jednak potym znowu po bitwie przykowują.
Ode dnia 16 aż ad 20 nic się tak dalece notatu dignum nie widziało.
Dnia 20. Byłem w minnicy weneckiej, która w tymże pałacu św. Marka ma suam sedem. W niej incessanter zawsze
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 171
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
których goniły trzy insze Galery/ począwszy od godziny dwudziestej wtórej tegoż dnia/ aż do poranku drugiego dnia/ i kilka godzin na dzień/ aż gdy powstała (prawie z porządzenia Boskiego) wielka barzo i straszna nawałność z wichrami/ dżdżem/ gromem/ dopiero tamte galery musiały wrócić się do Metellina/ zaniechawszy pogoniej za galerą którą opanowali Chrześcijanie. Ci tedy nie dbająć na taką nawałność/ tłukli się po morzu: aże wrychle po tym udał się wiatr po nich (na więtsze oświadczenie ratunku Bożego) że za dni piętnaście/ dostawszy jednak tym czasem wody świeżej na wyspie/ którą zowią zdawna Strofades/ nie daleko Zantu/ i tam zostawiwszy
ktorych goniły trzy insze Galery/ począwszy od godźiny dwudźiestey wtorey tegoż dniá/ áż do poránku drugiego dniá/ y kilká godźin na dźień/ áż gdy powstáłá (práwie z porządzenia Boskiego) wielka bárzo y strászna náwáłność z wichrámi/ dżdżem/ gromem/ dopiero támte galery muśiały wroćić się do Metelliná/ zániechawszy pogoniey za galerą ktorą opánowali Chrześćiánie. Ci tedy nie dbáiąć ná táką náwáłność/ tłukli się po morzu: áże wrychle po tỹ vdał się wiátr po nich (ná więtsze oświadczenie rátunku Bożego) że zá dni piętnaśćie/ dostawszy iednak tỹ czásem wody świeżey ná wyspie/ ktorą zowią zdawná Strophádes/ nie dáleko Zántu/ y tám zostáwiwszy
Skrót tekstu: OpisGal
Strona: A3v
Tytuł:
Opisanie krótkie zdobycia galery przedniejszej aleksandryjskiej
Autor:
Marco Marnaviti
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
16, cap: 25, pisze, że widział w morzu drzewa zielone jako smaragdy, które gdy na wierzch wyciągnął, a słońce doszło, obracały się w sól.
(49) Diodorus Siculus, lib: 11 suarum anotat., przewożąc się przez Peninsulę do Kalekutu, połknęła ich ryba ze wszytkimi ludźmi i z galerą, w której byli cale ośm dni do siebie gadając choć w cieniu, a potem przez żołądek przeszedszy i z galerą wszyscy aż u insule Goa stanęli, i często ich to potykało.
(50) Roku 1624. Doktor jeden żydowski, niejaki Majzel z Kairu, przyjechawszy do Lublina, powiedział to in secreto jednemu Ormianinowi
16, cap: 25, pisze, że widział w morzu drzewa zielone jako smaragdy, które gdy na wierzch wyciągnął, a słonce doszło, obracały się w sól.
(49) Diodorus Siculus, lib: 11 suarum anotat., przewożąc sie przez Peninsulę do Kalekutu, połknęła ich ryba ze wszytkimi ludźmi i z galerą, w której byli cale ośm dni do siebie gadając choć w cieniu, a potem przez żołądek przeszedszy i z galerą wszyscy aż u insule Goa staneli, i często ich to potykało.
(50) Roku 1624. Doktor jeden żydowski, niejaki Majzel z Kairu, przyjechawszy do Lublina, powiedział to in secreto jednemu Ormianinowi
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 314
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, a słońce doszło, obracały się w sól.
(49) Diodorus Siculus, lib: 11 suarum anotat., przewożąc się przez Peninsulę do Kalekutu, połknęła ich ryba ze wszytkimi ludźmi i z galerą, w której byli cale ośm dni do siebie gadając choć w cieniu, a potem przez żołądek przeszedszy i z galerą wszyscy aż u insule Goa stanęli, i często ich to potykało.
(50) Roku 1624. Doktor jeden żydowski, niejaki Majzel z Kairu, przyjechawszy do Lublina, powiedział to in secreto jednemu Ormianinowi Skihdrowi, co na pedogrę chorował: Iż pończochy z człowieczych włosów, które balwierze wyrzucają, są tak zdrowe, że
, a słonce doszło, obracały się w sól.
(49) Diodorus Siculus, lib: 11 suarum anotat., przewożąc sie przez Peninsulę do Kalekutu, połknęła ich ryba ze wszytkimi ludźmi i z galerą, w której byli cale ośm dni do siebie gadając choć w cieniu, a potem przez żołądek przeszedszy i z galerą wszyscy aż u insule Goa staneli, i często ich to potykało.
(50) Roku 1624. Doktor jeden żydowski, niejaki Majzel z Kairu, przyjechawszy do Lublina, powiedział to in secreto jednemu Ormianinowi Skihdrowi, co na pedogrę chorował: Iż pończochy z człowieczych włosów, które balwierze wyrzucają, są tak zdrowe, że
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 314
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
zbytnia głębokość/ dla czego trochę postąpiwszy/ takżesmy probowali/ kędy acz był grunt/ ale nie kmyśli/ jedno iż następowała noc ciemna/ bo i gwiazd nie było/ tedy dla rozbicia dalej nie idąc/ rzucilismj wielką kotef/ która nie znalazszy ocoby się zawadzić mogła/ ani kamienia/ ani piasku/ szła za galerą/ grunt morski orząc/ co frasowało wszytkich nad mnimanie. Otoż z wielką dosyć pracą/ wyciągnęli ją/ i i na inszym wyrzucili miejscu/ kędy także nie uwiązła/ za nami się wlokła/ aż wżdy jakoś stanęła/ wszakże znać było że barzo słabo/ z której miary/ tej nocy nikt nie spał bezpiecznie
zbytnia głębokość/ dla czego trochę postąpiwszy/ tákżesmy probowáli/ kędy ácz był grunt/ ále nie kmyśli/ iedno iż nástępowáłá noc ćiemna/ bo y gwiazd nie było/ tedy dla rozbićia dáley nie idąc/ rzućilismj wielką kotef/ ktora nie ználazszy ocoby sie záwádźić mogłá/ áni kámieniá/ áni piasku/ szłá zá galerą/ grunt morski orząc/ co frásowáło wszytkich nád mnimánie. Otoż z wielką dosyć pracą/ wyćiągnęli ią/ y y ná inszym wyrzućili mieyscu/ kędy tákże nie uwiązłá/ zá námi sie wlokłá/ áż wżdy iákoś stánęłá/ wszákże znáć było że bárzo słábo/ z ktorey miáry/ tey nocy nikt nie spał bespiecznie
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 107
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610