miernym życiu nic nie trzymacie; ale/ gdybyście takie dostatki mieli/ żeby piwnice wasze winem i inszymi napojami napełnione były: podobnobyście codzień raczej brzuchowi/ niżeli Bogu służyli: rzadko kiedy/ ba nigdybyście trzeźwiemi nie byli; a potym byście dopiero/ gdy dusza na języku siedzieć albo w gardle tkwieć będzie/ pokutować chcieli; Cóż rozumiecie/ jeśliby się taka pokuta wasza Bogu podobała? O nie! bo powiedział Augustyn Z. Poenitentia sera, rarò vera: Pokuta późna/ zrzadka bywa prawdziwa. I tenże: Serò parantur remedia, cum mortis imminent pericula: Nie w czas o pokucie myślisz/
miernym żyćiu nic nie trzymaćie; ále/ gdybyśćie tákie dostátki mieli/ żeby piwnice wásze winem y inszymi napojámi nápełnione były: podobnobyśćie codźień ráczey brzuchowi/ niżeli Bogu służyli: rzadko kiedy/ bá nigdybyśćie trzeźwiemi nie byli; á potym byśćie dopiero/ gdy duszá ná języku śiedźieć álbo w gárdle tkwieć będźie/ pokutowáć chćieli; Coż rozumiećie/ jeśliby śię táka pokutá wászá Bogu podobáłá? O nie! bo powiedźiał Augustyn S. Poenitentia sera, rarò vera: Pokutá poźna/ zrzadká bywa prawdźiwa. Y tenże: Serò parantur remedia, cum mortis imminent pericula: Nie w czás o pokućie myślisz/
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 37.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; skąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami ip. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziej znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo
nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; zkąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziéj znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
w grzechach powszednich schodzi z tego świata. Gdzież proszę te dusze po śmierci się dostają? Nie do piekła? bo by to tyranem było czynić Boga: żeby miał za małą winę wiecznie peiklem karać, w którą i sprawiedliwy 7. razy na dzień wpada. Prov. 24. Jako niezbożnie by Sędzia ziemski na gardle kogo karał za słowo z perstrykcją żartobliwe. Nie do Nieba? Bo nic grzechem skażonego nie wnidzie do królestwa Niebieskiego. Ap. 21. Toć do trzeciego od tych, miejsca, to jest Czyśćca.
XII. Idąc jeszcze wyżej imaginacją nad Czyściec, jest dawnych Patriarchów i Proroków starozakonnych cale co do winy i kary usprawiedliwionych
w grzechach powszednich zchodzi z tego świata. Gdzież proszę te dusze po śmierci się dostaią? Nie do piekłá? bo by to tyrannem było czynić Boga: żeby miał zá máłą winę wiecznie peiklem karać, w ktorą y sprawiedliwy 7. razy na dzień wpada. Prov. 24. Iako niezbożnie by Sędzia ziemski na gardle kogo karał za słowo z perstrykcyą żartobliwe. Nie do Nieba? Bo nic grzechem zkażonego nie wnidzie do krolestwa Niebieskiego. Ap. 21. Toć do trzeciego od tych, mieysca, to iest Czysca.
XII. Idąc ieszcze wyżey imaginacyą nad Czyściec, iest dawnych Patryarchow y Prorokow starozakonnych cale co do winy y kary usprawiedliwionych
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B2
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Wykurzyć ich z okopu, jako osy z bani. Tak im zadał Sobieski w Chocimiu oskomin, Dymy z całej Korony w jeden wziąwszy komin. 241. NA TOŻ
Piękne i straszne było wojsko pod Chocimem. Jedna mu tylko wada, że śmierdziało dymem; I nie masz dziwu, że się, gdy go w gardle dusi, Jakby co złego wypił, Hussejm pasza krztusi. 242 (P). BŁAZNA ZARAZ POZNAĆ
Postrzegszy coś po swoim kawalerze dworka, Foremny mu zadała żart u podwieczorka: „Jeśli Waszmość na stole jaje stłuczesz łyżką, Dziś pójdę do klasztora i zostanę mniszką. Łacniej podnieść kopiją, łacniej ciągnąć łuki Niż tej dokazać
Wykurzyć ich z okopu, jako osy z bani. Tak im zadał Sobieski w Chocimiu oskomin, Dymy z całej Korony w jeden wziąwszy komin. 241. NA TOŻ
Piękne i straszne było wojsko pod Chocimem. Jedna mu tylko wada, że śmierdziało dymem; I nie masz dziwu, że się, gdy go w gardle dusi, Jakby co złego wypił, Hussejm pasza krztusi. 242 (P). BŁAZNA ZARAZ POZNAĆ
Postrzegszy coś po swoim kawalerze dworka, Foremny mu zadała żart u podwieczorka: „Jeśli Waszmość na stole jaje stłuczesz łyżką, Dziś pójdę do klasztora i zostanę mniszką. Łacniej podnieść kopiją, łacniej ciągnąć łuki Niż tej dokazać
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 297
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie. Patron mój, kwoli czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie
wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie. Patron mój, kwoli czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
CO TO JEST, że Pan nasz niechciał, być przy śmierci Łazarzowej? Pewna to, że Pan nasz, nie bał się ani umarłych, ani konających. Mogłoby się to mówić, że myślał Pan: nierychłożby się to Łazarzowi gotować na śmierć, aż ja przyjdę: albo kiedy to już dusza w-gardle: dałem ja nie raz przestrogę o śmierci Łazarzowi, niechże się jej on trzyma. Łazarz bez Crystusa umarł, nie gotujcie się ludzie na śmierć, dopiero, przy z-konaniu. 4. Mając wzgląd na założoną propozycyją, że to obecność Pana JEZUSOWA jest obroną, jest pomocą: daję tę przyczynę,
CO TO IEST, że Pan nász niechćiał, bydź przy śmierći Łázárzowey? Pewna to, że Pan nász, nie bał się áni vmarłych, áni konáiących. Mogłoby się to mowić, że myślał Pan: nierychłożby się to Łázárzowi gotowáć ná śmierć, áż ia przyidę: álbo kiedy to iuż duszá w-gárdle: dałem ia nie raz przestrogę o śmierći Łázárzowi, niechże się iey on trzyma. Łázarz bez Crystusá vmárł, nie gotuyćie się ludźie ná śmierć, dopiero, przy z-konániu. 4. Máiąc wzgląd ná záłożoną propozycyią, że to obecność Páná IEZUSOWA iest obroną, iest pomocą: dáię tę przyczynę,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 16
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ wojennym zabieżeć kunsztem. Chłopów tedy ich nie mało/ których się siła dla potocznej usługi zajmowało przysposobiwszy ich/ na konieśmy powsadzali/ każdemu z-nich/ po kilka dawszy do prowadzenia koni/ na których maszkary na kształt chłopów nastrzępione siedziały, Ci żeby byli w-posłuszeństwie w-następowaniu ochotniejszy/ na postrach wszytkim patrzącym/ na gardleśmy ich krwią smarowali jako ogarczęta/ czym się nieukowie wprawili w sforę. Tak postępując tedy Czołośmy i filar z-motłochu uczynili/ którzy jako skoro przyszli na widok tamtych ludziom Elektorowym/ zaraz ku nim z-okrzykiem/ i z-hukiem bieżeli Lutrowie/ i tak do swoich gburów gęstą strzelbę wypuścili; a
/ woiennym zábieżeć kunsztem. Chłopow tedy ich nie máło/ ktorych się śiłá dla potoczney usługi záymowáło przysposobiwszy ich/ ná konieśmy powsadzáli/ káżdemu z-nich/ po kilká dawszy do prowádzenia koni/ ná ktorych mászkáry ná kształt chłopow nástrzępione śiedźiáły, Ci żeby byli w-posłuszeństwie w-następowániu ochotnieyszy/ ná postrach wszytkim pátrzącym/ ná gardleśmy ich krwią smarowáli iako ogárczętá/ czym się nieukowie wprawili w sforę. Tak postępuiąc tedy Czołośmy i filar z-motłochu uczynili/ ktorzy iako skoro przyszli na widok támtych ludźiom Elektorowym/ záraz ku nim z-okrzykiem/ i z-hukiem bieżeli Lutrowie/ i tak do swoich gburow gęstą strzelbę wypuśćili; á
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 79
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, A zaś podpiwszy sobie w taniec wywijają. Potem, gdy się już trochę ze łba wyszumiało. Zamąci nim jak znowu, by się nie zstarzało. Bogdaj zdrów pił takowy z serca tego życzę! Cokolwiek się z mej strony, mój braciszku, tycze. Bogdaj się wszytkie na cię konewki rzuciły, A w twoim gardle wszytko wino zostawiły. Tylko mi się broń mężnie, nie puszczaj żadnego Kufla do samego dna nie wysączonego. Nie trzeba tam ni tarcze, ni grotu ostrego. Gardziel wszerz i wzdłuż rozszerz, a zbędziesz wszytkiego. Skoro się też pośliźnie, już też przezeń snadnie, Co się kolwiek nawinie, do gruntu przepadnie,
, A zaś podpiwszy sobie w taniec wywijają. Potem, gdy się już trochę ze łba wyszumiało. Zamąci nim jak znowu, by się nie zstarzało. Bogdaj zdrów pił takowy z serca tego życzę! Cokolwiek się z mej strony, mój braciszku, tycze. Bogdaj się wszytkie na cię konewki rzuciły, A w twoim gardle wszytko wino zostawiły. Tylko mi się broń mężnie, nie puszczaj żadnego Kufla do samego dna nie wysączonego. Nie trzeba tam ni tarcze, ni grotu ostrego. Gardziel wszerz i wzdłuż rozszerz, a zbędziesz wszytkiego. Skoro się też pośliźnie, już też przezeń snadnie, Co się kolwiek nawinie, do gruntu przepadnie,
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 259
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
spodziewać żywota wiecznego. Tres dies non incongurè, mówi Augustyn święty: . A ktoby powiada mówił/ że Bóg jest w swojej istności/ nie trojakie osoby mający/ ale abo Syna mu od wieków nie przyznawał/ abo Ducha świętego jako czynią Heretycy różni/ takowy powiada człowiek/ i na tym świecie karanie sobie na gardle zasługuje/ i na onym świecie wiecznie potępiony będzie. Tak gdy ujmował Bóstwa Panu Chrystusowi Ariusz bluźnierca/ wnętrzoności z niego zarazem wypadły/ i zdechszy nagle/ poszedł na wieczne potępienie. Tak szyję złamał Simon Magus, który się Chrystusem czynił. Tak zginął nagle Marcjan niezbożny/ gdy Ducha świętego bluźnił. Tak zabity Kalwin
spodźiewáć żywotá wiecznego. Tres dies non incongurè, mowi Augustyn święty: . A ktoby powiáda mowił/ że Bog iest w swoiey istnośći/ nie troiákie osoby máiący/ ále ábo Syná mu od wiekow nie przyznawał/ ábo Duchá świętego iáko czynią Heretycy rożni/ tákowy powiáda człowiek/ y ná tym świećie karánie sobie ná gárdle zásługuie/ y ná onym świećie wiecznie potępiony będźie. Ták gdy vymował Bostwá Pánu Chrystusowi Aryusz bluźnierca/ wnętrzonośći z niego zárázem wypádły/ y zdechszy nagle/ poszedł ná wieczne potępienie. Ták szyię złamał Simon Magus, ktory się Chrystusem czynił. Ták zginął nagle Márcyan niezbożny/ gdy Duchá świętego bluźnił. Ták zabity Kálwin
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 12
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
zacznę/ Muzykę Staropolską/ której na Wojnach swoich Polscy twoi chrześcijanie zażywali: zowią onę Bogarodzicą od naświętszej Matki twojej; wszak to skrzynia twoja/ która gromiła nieprzyjacioły; wszak ta dała ciało tobie/ to dawszy/ dała miecz/ którym pogromiłeś wszystkie mocarze/ a nam przyniosłeś błogosławieństwo. Będzie tedy wychwalanie twoje w gardle Polskim dzisia/ a miecz obosieczny w ręku naszych; a to w imię twoje święte ChrystE Jezu. Jako Dawid na wojnach przedtym śpiewał/ a śpiewając wzywał ratunku Bożego: tak Wojciech ś. Arcybiskup Gnieźnieński/ na wojnach potym śpiewał/ i wzywał ratunku Pańskiego; tamten przy Arce/ a nasz przy Bogarodzicy się opowiedziawszy.
zácznę/ Muzykę Stáropolską/ ktorey ná Woynách swoich Polscy twoi chrześćiánie záżywáli: zowią onę Bogárodzicą od naświętszey Mátki twoiey; wszak to skrzynia twoiá/ ktora gromiłá nieprzyiaćioły; wszák tá dáłá ćiáło tobie/ to dawszy/ dáłá miecz/ ktorym pogromiłeś wszystkie mocarze/ á nam przyniosłeś błogosłáwieństwo. Będźie tedy wychwalánie twoie w gárdle Polskim dźiśia/ á miecz obośieczny w ręku nászych; á to w imię twoie święte CHRISTE IESV. Iako Dawid ná woynách przedtym śpiewał/ á śpiewáiąc wzywał rátunku Bożego: ták Woyćiech ś. Arcybiskup Gnieźnieński/ ná woynách potym śpiewał/ y wzywał ratunku Páńskiego; támten przy Arce/ á nász przy Bogárodźicy się opowiedźiawszy.
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 2
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623