i o wieczny przywiedli żywot. Epitom. Bütneri.
Potkało to i onego niektórego Chłopka/ który się opiwszy w padł w tak małą kałuszkę/ w którejby się ledwie mucha była utopić mogła; Ale iż go napój/ którym się upił/ był rozmarzył: przetoż mu przyszło w onej kałuszce/ gdzie jakoby tylko garstka wody była/ utonąć/ marnie i mizernie zginąć.
Tak oto niezbędne pijaństwo wiele złego dokazuje/ i nie jednego do upadku i do grzechów haniebnych nawet i do otchłani piekielnej przywodzi! Stiffler. in Tit. Contin. p. m. 644. ex Promptuario Exempl.
A że temu tak: widziemy to znowu na
y o wieczny przywiedli zywot. Epitom. Bütneri.
Potkáło to y onego niektorego Chłopká/ ktory śię opiwszy w padł w ták máłą káłuszkę/ w ktoreyby śię ledwie muchá byłá utopić mogłá; Ale iż go napoy/ ktorym śię upił/ był rozmárzył: przetoż mu przyszło w oney káłuszce/ gdźie jákoby tylko garstká wody byłá/ utonąć/ márnie y mizernie zginąć.
Ták oto niezbędne pijáństwo wiele złego dokázuje/ y nie jednego do upadku y do grzechow hániebnych náwet y do otchłani piekielney przywodźi! Stiffler. in Tit. Contin. p. m. 644. ex Promptuario Exempl.
A że temu ták: widźiemy to znowu ná
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 41.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako kryształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Chrysti! Pije do mnie, ja sobie po polsku tłumaczę, Że od głodu, za stołem, tylko nie zapłaczę. Więc co przytknie do gęby, to patrzy, to słucha,
gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako krzyształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Christi! Pije do mnie, ja sobie po polsku tłumaczę, Że od głodu, za stołem, tylko nie zapłaczę. Więc co przytknie do gęby, to patrzy, to słucha,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w Konstantynopolu obaliło wiele miast; osobliwie Beryte w Senicyj niedaleko Sidonu ze wszystkim zniszczone, i prawie wszyscy obywatele przywaleni : Toż samo stało się z częścią wyspy Coś na morzu Egiejskim. Morze niezmiernie podniósłszy się zalało część tej wyspy, na której zniszczenie patrzał Agatias z Aleksandryj płynący do Konstantynopolu; Stołeczne miasto było stosem rozwalin, garstka mała obywatelów z nieszczęścia uwolnionych, podobniejsi do trupów niż ludzi byli. Żadnej wody niemieli do picia. Kurzawa niezmierna same tylko domów murowanych stały ściany.
Powietrze straszne w wojsku Leutariusza.
557 trzęsienie w Konstantynopolu w jesie- ni, zaczęło się w pułnoc z szelestem głuchym, i z dymem grubym wypadającym, gwałtowne było,
w Konstantynopolu obaliło wiele miast; osobliwie Beryte w Senicyi niedaleko Sidonu ze wszystkim zniszczone, y prawie wszyscy obywatele przywaleni : Toż samo stało się z częścią wyspy Cos na morzu Egieyskim. Morze niezmiernie podniosłszy się zalało część tey wyspy, na którey zniszczenie patrzał Agathias z Alexandryi płynący do Konstantynopolu; Stołeczne miasto było stosem rozwalin, garstka mała obywatelow z nieszczęścia uwolnionych, podobnieysi do trupow niż ludzi byli. Zadney wody niemieli do picia. Kurzawa niezmierna same tylko domow murowanych stały ściany.
Powietrze straszne w woysku Leutaryusza.
557 trzęsienie w Konstantynopolu w iesie- ni, zaczęło się w pułnoc z szelestem głuchym, y z dymem grubym wypadaiącym, gwałtowne było,
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 30
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
ojczyźnie swej Synów Koronnych/ gdy konie puściwszy/ zarównie z serdecznymi pachołkami/ do szturmu idąc/ jako lwi zajuszeni/ ani na puk/ ani na huk/ pamiętając/ na mury lecieli. I teraz doświadczyła uporna Moskwa/ gdy jako dobrzy/ czujni/ mężni/ prętcy/ jadowici/ na wilki psi/ wypadszy mała garstka/ wielkie ufy rozbijała/ topiła/ krew z nich wytaczała. Co to[...] robiło: Miłość przeciw Panu/ miłość przeciw Ojczyźnie. Niechajże tedy zawsze Piersi cnego Polaka murem Ojczyzny będą/ i niechaj natym murze Amor Patriae postawiony będzie. Polak od pola nazwany/ za płotem nieprzyjaciela czekać niema/ ale miedzy/
oyczyznie swey Synow Koronnych/ gdy konie puśćiwszy/ zárownie z serdecznymi páchołkámi/ do szturmu idąc/ iáko lwi záiuszeni/ áni ná puk/ áni ná huk/ pámiętáiąc/ ná mury lećieli. Y teraz doświádczyłá vporna Moskwá/ gdy iáko dobrzy/ czuyni/ mężni/ prętcy/ iádowići/ ná wilki pśi/ wypadszy máła garstká/ wielkie vffy rozbiiáłá/ topiłá/ krew z nich wytaczáłá. Co to[...] robiło: Miłość przećiw Pánu/ miłość przećiw Oyczyznie. Niechayże tedy záwsze Pierśi cnego Polaká murem Oyczyzny będą/ y niechay nátym murze Amor Patriae postáwiony będźie. Polak od polá názwány/ zá płotem nieprzyiaćielá czekáć niema/ ale miedzy/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: F2
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
to wasza dwoją przysięga na was wyciskała, świecka i duchowna. A kiedybyście jeszcze nie pobłażali, nie absolwowali. albo nie dyspensowali, jakokolwiek bylibyście excusati; ale snać i pomocą jesteście przeciw mnie: parcat vobis Dominus, puszczam to nań, quoniam rectum et iustum est eius iudicium. Mała jakaś garstka pusillus grex, pomnąc wżdy na moje dobrodziejstwa, ożywa się jeszcze przy mnie. Pan Bóg ma swoje media, gdy kogo od upadku chce zachować; zaczym i ja ufam w jego miłosierdziu, że mię do końca nie zagubi, ale opuszczoną od tych, którzy powinni mego zdrowia byli bronić, na swą pieczą i staranie
to wasza dwoją przysięga na was wyciskała, świecka i duchowna. A kiedybyście jeszcze nie pobłażali, nie absolwowali. albo nie dyspensowali, jakokolwiek bylibyście excusati; ale snać i pomocą jesteście przeciw mnie: parcat vobis Dominus, puszczam to nań, quoniam rectum et iustum est eius iudicium. Mała jakaś garstka pusillus grex, pomnąc wżdy na moje dobrodziejstwa, ożywa się jeszcze przy mnie. Pan Bóg ma swoje media, gdy kogo od upadku chce zachować; zaczym i ja ufam w jego miłosierdziu, że mię do końca nie zagubi, ale opuszczoną od tych, którzy powinni mego zdrowia byli bronić, na swą pieczą i staranie
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 99
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dali, Jeśliby jakie zaszły, tym łatwiąc trudności. Ze Krassau już nad Wisłą z Szwedzkim wojskiem gości. Potęga na granicach emulów dość licha, Lud nużny, upaść gotów, gdy go wiatr popycha. Nad to, niewiele trzeba, byle w Polskę wkroczyć Albo się łączyć znami, albo na bok skoczyć Ta garstka ludzi musi, i takich niemało, Coby się do nas przenieść dziś, by można, chciało, Tym czasem, Polskę drażnić kazą podjazdami, Najeżdzać pograniczne miasta, równo z wsiami. Szwedzi; ba i rabować, pod nocną ochroną, Raztą, drugiraz inną, wypadając stroną. By przeciwnych emulów fortelem złudzili,
dali, Jeśliby iakie zaszły, tym łatwiąc trudności. Ze Krassau iuż nad Wisłą z Szwedzkim woiskiem gości. Potęga na granicach emulow dość lichá, Lud nużny, upaść gotow, gdy go wiatr popycha. Nad to, niewiele trzeba, byle w Polskę wkroczyć Albo się łączyć znami, álbo ná bok skoczyć Ta garstka ludzi musi, y takich niemało, Coby się do nas przenieść dzis, by można, chciało, Tym czasem, Polskę draznić kazą podiazdami, Naieżdzać pograniczne miasta, rowno z wsiami. Szwedzi; ba y rabować, pod nocną ochroną, Raztą, drugiraz inną, wypadaiąc stroną. By przeciwnych emulow fortelem złudzili,
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 21
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
zamyślić uciechy tej podobnej/ jako gdy sobie rozbieram że ta dusza już patrzy na twarz stworzyciela swojego/ a że Pan takiego Majestatu mnie wziął za instrument do ich zbawienia. Teć są ojcze mój dla nas kazalnice przedniejsze/ których pragniem/ i żniwo które zbieramy/ bez porównania bezpieczniejsze i okwitsze niżeli miedzy Hiszpany/ bo tych garstka względem Indian. Niech Pan nasz swą Boską miłością was zapali. Amen. List X. Jakuba Samaniega od ś. Krzyża z Serry.
POkoj Quirynganów górnych postępuje/ i Juracerowie (naród do tego czasu nie poznany) posłali naszych Ojców nawiedzać/ i cztery krainy ich z swoimi Katichi ofiaruje się w poddaństwo królowi Hiszpańskiemu
zámyślić ućiechy tey podobney/ iáko gdy sobie rozbieram że tá duszá iuż pátrzy ná twarz stworzyćielá swoiego/ á że Pan tákiego Máiestatu mnie wźiął zá instrument do ich zbáwienia. Teć są oycze moy dla nas kázálnice przednieysze/ ktorych prágniem/ y żniwo ktore zbieramy/ bez porownánia bespiecznieysze y okwitsze niżeli miedzy Hiszpany/ bo tych garstká względem Indyan. Niech Pan nász swą Boską miłośćią was zápali. Amen. List X. Iákubá Sámániegá od ś. Krzyżá z Serry.
POkoy Quiringanow gornych postępuie/ y Iurácerowie (narod do tego czásu nie poznány) posłáli nászych Oycow náwiedzáć/ y cztery kráiny ich z swoimi Cátichi ofiáruie się w poddáństwo krolowi Hiszpáńskiemu
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 21.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
/ nie miał zaraz przemyślać o sprowadzeniu ludzi według potrzeby/ żeby miejsca na wojnie ginących napełniać/ i ziemię zdobytą nowemi osadami utwierdzić. Żadnego albowiem/ by niewiem jako Walecznego to szczęście nie potkało/ żeby posiadszy Państwo które/ sam przez się miał go napełnić. Trudniejsza rzecz jest jeszcze/ pomyślić/ jako się może garstka ludzi/ choćby niewiem jako mężnych i mądrych/ długo bez nowego Posiłku/ w Państwie wielkim mocą opanowanym/ osiedzieć. Prawda że Aleksander barzo snadno większą część wschodnich krajów posiadł/ i podbił przez Wojsko z samych tylko niemal Macedonów zebrane/ ale to Państwo/ jako Okręt żagle zbyt wielkie a słabe Maszty mający/ albo
/ nie miał záraz przemyśláć o sprowádzeniu ludźi według potrzeby/ żeby mieyscá ná woynie ginących napełniáć/ y źiemię zdobytą nowemi osádámi vtwierdźić. Zadnego álbowiem/ by niewiem iáko Wálecznego to szczęśćie nie potkáło/ żeby pośiádszy Páństwo ktore/ sam przez się miał go napełnić. Trudnieysza rzecz iest ieszcze/ pomyślić/ iáko się może gárstka ludźi/ choćby niewiem iáko mężnych y mądrych/ długo bez nowego Pośiłku/ w Páństwie wielkim mocą opánowánym/ ośiedźieć. Prawdá że Alexánder bárzo snádno większą część wschodnich kráiow pośiadł/ y podbił przez Woysko z sámych tylko niemál Mácedonow zebráne/ ále to Páństwo/ iáko Okręt żagle zbyt wielkie á słábe Mászty máiący/ álbo
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 100
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Posłów wszystkich Cudzoziemskich i Dworów z nami zawieszone interesa, na pośmiech wszystkich okolicznych krajów i urąganie się z naszego nierządu; desideria Województw w tak wielkich interesach tyle razy nikczemnie spełzłe; Skarb Koronny z wielu miar dużo podupadły; komercia i handle dla wielkich opresyj, które od prywatnych ludzi kupcy cierpią, ustające; Wojska tak mała garstka, jak mały żaden podobno Książątko udzielne nie ma; krzewiące się coraz to barziej dyfidencje inter Maiestatem et libertatem, i tysiączne insze nie zdadzą się W. Panu sufficientia motiva, że nam koniecznie potrzeba dojścia Sejmów. Si nunc bene, qvando erit male? si nunc male, qvando futurum sit bene Reipublicae? Wycięczają Ichmość
Posłow wszystkich Cudzoźiemskich y Dworow z nami zawieszone interesa, na pośmiech wszystkich okolicznych kraiow y urąganie śię z naszego nierządu; desideria Woiewodztw w tak wielkich interesach tyle razy nikczemnie zpełzłe; Skarb Koronny z wielu miar dużo podupadły; commercia y handle dla wielkich opresyy, ktore od prywatnych ludźi kupcy ćierpią, ustaiące; Woyska tak mała garstka, iak mały żaden podobno Xiążątko udźielne nie ma; krzewiące śię coraz to barźiey dyffidencye inter Maiestatem et libertatem, y tyśiączne insze nie zdadzą śię W. Panu sufficientia motiva, że nam koniecznie potrzeba doyśćia Seymow. Si nunc bene, qvando erit male? si nunc male, qvando futurum sit bene Reipublicae? Wyćięczaią Ichmość
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 54
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, oczywista! Wtem mu poseł daje znać, iże ich czterysta Od wojska oderwanych w bliskiej skale dyszy. Jak znowu tyran ożył, skoro to usłyszy! Tedy wziąwszy część wojska z sobą i janczary, Jako na pewny obłów do onej pieczary Sam bieży; chciwy pomsty, krwawym mordem dycha, Gdzie jako w gnieździe ona garstka ludzi licha, Nie mogąc mieć ratunku od żadnego człeka, Zwątpiwszy o żywocie, śmierci tylko czeka. Ciasny był do nich przystęp a dlatego hurmem Pogaństwo iść nie mogło, gdy ich brało szturmem. Więc którą tylko stroną ku nim się wychylą, Zaraz im szyki z długich samopałów mylą. Lubo się przed cesarzem chciał popisać
, oczywista! Wtem mu poseł daje znać, iże ich czterysta Od wojska oderwanych w bliskiej skale dyszy. Jak znowu tyran ożył, skoro to usłyszy! Tedy wziąwszy część wojska z sobą i janczary, Jako na pewny obłów do onej pieczary Sam bieży; chciwy pomsty, krwawym mordem dycha, Gdzie jako w gniaździe ona garstka ludzi licha, Nie mogąc mieć ratunku od żadnego człeka, Zwątpiwszy o żywocie, śmierci tylko czeka. Ciasny był do nich przystęp a dlatego hurmem Pogaństwo iść nie mogło, gdy ich brało szturmem. Więc którą tylko stroną ku nim się wychylą, Zaraz im szyki z długich samopałów mylą. Lubo się przed cesarzem chciał popisać
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 106
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924