), jakąby mówił mową, z żywota zaraz Macierzyńskiego w lasy, albo w głębokie zaniesiony lochy? podobno by z nim tyłko było dyskursu, co z głuchym, i niemym, który spieluszek żadnego (suppofitô że głucho urodzony) niesłysząc terminu ludzkiego, ani żadnego głosu, nic nieumie słowy wyrazić. Ten gestami tylko swoje wyraża potrzeby, i tylko ex usu et placito suo na migach ledwie może być zrozumiany, i to u ludzi wprzód te gesta widzący; albo adinstar jednego gestu, drugie sam koncypujący, czego by nieumiał tamten wlasach i w lochu wychowany, bo nil simile widział, chyba- SCJENCJA o GŁOSACH
by z
), iakąby mowił mową, z żywota zaraz Macierzyńskiego w lasy, albo w głębokie zaniesiony lochy? podobno by z nim tyłko było dyskursu, co z głuchym, y niemym, ktory zpieluszek żadnego (suppofitô że głucho urodzony) niesłysząc terminu ludzkiego, ani żadnego głosu, nic nieumie słowy wyrazić. Ten gestami tylko swoie wyraża potrzeby, y tylko ex usu et placito suo na migach ledwie może bydź zrozumiany, y to u ludzi wprzod te gesta widzący; albo adinstar iednego gestu, drugie sam koncypuiący, czego by nieumiał tamten wlasach y w lochu wychowany, bo nil simile widział, chyba- SCYENCYA o GŁOSACH
by z
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 84
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Ani długo pracuje. Albowiem mu zbywa Przy męstwie dość urody, i mała pokrywa Płeć odmienna różnica; która w nim tak ładnie Tai się, żeby żaden nie doszedł jej snadnie. Więc dalej współ idą, tu znowu przytoczy Pierwsze Matka nauki. Tak ręce, tak oczy Synu mój trzymać będziesz, zgoła zmyślonemi Gestami inne Panny naśladuj; by niemi Król cię jako nie posnał, i od grona tego Odrzuciwszy: Fortelu doszedł naszego. Tak mówi. A ubierać nie przestaje prawie, Równie jak po myśliwej Hekate zabawie, Gdy do Ojca i Brata powraca Latona Matka oraz z nia idzie; i sama ramiona Zdjąwszy kołczan okrywa, a
. Ani długo prácuie. Albowiem mu zbywa Przy męstwie dość urody, y mała pokrywa Płeć odmienna rożnicá; ktora w nim ták łádnie Tái się, żeby żaden nie doszedł iey snádnie. Więc dáley wspoł idą, tu znowu przytoczy Pierwsze Mátká náuki. Ták ręce, ták oczy Synu moy trzymáć będźiesz, zgołá zmyślonemi Gestámi inne Pánny náśláduy; by niemi Krol ćię iáko nie posnał, y od groná tego Odrzućiwszy: Fortelu doszedł nászego. Ták mowi. A ubieráć nie przestáie práwie, Rownie iák po myśliwey Hekáte zabáwie, Gdy do Oycá y Brátá powraca Látoná Mátká oraz z nia idźie; y samá rámioná Zdiąwszy kołczan okrywa, a
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 122
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Czasem-eśmy też konno z panem wyjeżdżali Za miasto, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce, lecz mężczyzna sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub dłuższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a
Czasem-eśmy też konno z panem wyjeżdżali Za miasto, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce, lecz mężczyzna sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub duższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 463
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
swą chytrością. Tym dawszy Król naukę, jak mają postąpić, Posyła je do Dworu, z którego ustąpić Każe precz wszytkiej Syna swojego czeladzi, A na to miejsce one dziewoi wprowadzi. Te mu tedy na każdy czas usługowały, Te go do nieczystości zawsze pobudzały, Wabiąc go do rozkoszy, to mową łagodną, To gestami, to wzrokiem, to twarzą pogodną; Na kształt Syren pieszczonych, chcąc słodkiemi słowy, I różnymi sposoby włożyć nań okowy. Żadnego niemiał z mężczyzn, z którymby co gadał, Z którymby obiad zwykły, i wieczerzą jadał. Na któregoby wzrok swój mógł obrócić, one Były mu na to
swą chytrośćią. Tym dawszy Krol náukę, iák máią postąpić, Posyła ie do Dworu, z ktorego vstąpić Każe precz wszytkiey Syná swoiego czeládźi, A ná to mieysce one dźiewoi wprowádźi. Te mu tedy ná káżdy czás vsługowáły, Te go do nieczystości záwsze pobudzáły, Wabiąc go do roskoszy, to mową łágodną, To gestámi, to wzrokiem, to twarzą pogodną; Ná kształt Syren pieszczonych, chcąc słodkiemi słowy, Y rożnymi sposoby włożyć nań okowy. Zadnego niemiał z mężczyzn, z ktorymby co gadał, Z ktorymby obiad zwykły, y wieczerzą iádał. Ná ktoregoby wzrok swoy mogł obroćić, one Były mu ná to
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 224
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
pisz „dobrodzieju”, sam się sługą niskiem, Nie uprzedzaj na wyższe miejsce za półmiskiem, I gdziekolwiek się zdarzy, nie kochaj w tytułach; Na takich bowiem wszytek świat stoi ogółach. Szczerości by. Tak ludzie i z Bogiem dziś chodzą, Gdzie i Jego, nie tylko sami siebie, zwodzą: Ukłonami, gestami, językiem Go chwalą Pozwierzchownie, a sercem szatanowi galą. Ty bez grzechu wszytko czyń, gdzie, na moje zdanie, Byle bez szkody ludzkiej, ujdzie oszukanie Do nabycia przyjaźni. Prawda, co na mycie Przyszło, na cle odchodzi; jakowe nabycie, Taka dzisia i przyjaźń: leci groch od ściany. Oszukać świat
pisz „dobrodzieju”, sam się sługą niskiem, Nie uprzedzaj na wyższe miejsce za półmiskiem, I gdziekolwiek się zdarzy, nie kochaj w tytułach; Na takich bowiem wszytek świat stoi ogułach. Szczerości by. Tak ludzie i z Bogiem dziś chodzą, Gdzie i Jego, nie tylko sami siebie, zwodzą: Ukłonami, gestami, językiem Go chwalą Pozwierzchownie, a sercem szatanowi galą. Ty bez grzechu wszytko czyń, gdzie, na moje zdanie, Byle bez szkody ludzkiej, ujdzie oszukanie Do nabycia przyjaźni. Prawda, co na mycie Przyszło, na cle odchodzi; jakowe nabycie, Taka dzisia i przyjaźń: leci groch od ściany. Oszukać świat
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 294
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987