dym, blisko nigdzież nie masz lasu. Wszak się wleką kontrakty, rzekę, i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów diasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go pojmać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści,
dym, blisko nigdzież nie masz lasu. Wszak się wleką kontrakty, rzekę, i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów dyjasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go poimać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zachodem chowali: lecz żeby srogości Ostatek wykonali. Urząd molestują: Starosto/ zawołane święta następują. A jest powinność nasza krzyżowanych chować: Więc że jeszcze żywi są/ każ poprzełamować. Kości w nich/ prosimy cię/ niech prędzej skonają: I ocz proszą/ i zaraz posługacze mają. Drabanci na grosz chciwi/ już gnaty gruchocą/ Skrajnim łotrom; zatym się do Pana obrócą: Tam/ nie żywego widząc/ łamać go niechcieli/ (Pismo jest/ że w nim kości naruszyć nie mieli.) Ale chcąc się zalecić potrzebny pieniędzy/ Zbrojny jeden/ odskoczy z rohatyną prędzej. Krzyknie zbolała Matka: Ej proszę uboga/ Niech raczej
zachodem chowáli: lecz żeby srogośći Ostátek wykonáli. Vrząd molestuią: Stárosto/ záwołáne świętá nástępuią. A iest powinność nászá krzyżowánych chowáć: Więc że ieszcze żywi są/ każ poprzełámowáć. Kośći w nich/ prośimy ćię/ niech prędzey skonáią: I ocz proszą/ y záraz posługácze máią. Drábánći ná grosz chćiwi/ iuż gnaty gruchocą/ Skráynim łotrom; zátym się do Páná obrocą: Tám/ nie żywego widząc/ łámáć go niechćieli/ (Pismo iest/ że w nim kośći naruszyć nie mieli.) Ale chcąc się zálećić potrzebny pieniędzy/ Zbroyny ieden/ odskoczy z rohátyną prędzey. Krzyknie zboláła Mátká: Ey proszę vboga/ Niech ráczey
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 98.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce, lecz mężczyzna sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub dłuższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby
, pod wsi bliższe o milę i dalej, Kędy pod rozbitymi obszernie namioty Pańskiej-śmy zażywali wesoło ochoty. Do której nam i Turcy pomagali, mile Dla rozrywki strojący różne krotofile. Ci tańcząc przy muzyce, lecz mężczyzna sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub duższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 463
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
pokoju z śmiercią, ta po zabawach uciesznych wzajemnie, które lasciva gaudia przynoszą noctis, tak ukontentowana, iż oraz i brzemienną została. T. Niech mnie bronią niebiosa i zabawy, ukontentowania, i bankietów podobnych, tym waszym zabawom i spowinnowaceniu. Jakoż zostać mogła brzemienna Śmierć, to kościste cudo, nie mając tylko gnaty wyschłe a skorę? B. Bo nie wiesz co mówisz, skoro doznasz poznasz, że w swym wyćwiczona rzemieśle. A tak po czasie, widząc się być na czasie, posyła po Herberio i po Noc aby przytomni byli rodzeniu się wnucząt z Córki swej kochanej. A wtym w wielkich boleściach i zgrzytaniu zębów urodziła Nieprzyjaźń
pokoiu z śmierćią, tá po zabáwách vćiesznych wzáiemnie, ktore lasciva gaudia przynoszą noctis, ták ukontentowána, iż oraz y brzemienną zostáłá. T. Niech mnie bronią niebiosa y zabáwy, vkontentowánia, y bánkietow podobnych, tym wászym zabáwom y zpowinnowáceniu. Iákoż zostáć mogła brzemienna Smierć, to kosćiste cudo, nie máiąc tylko gnaty wyschłe á skorę? B. Bo nie wiesz co mowisz, skoro doznasz poznasz, że w swym wyćwiczona rzemieśle. A ták po czáśie, widząc się być ná czáśie, posyła po Herberio y po Noc áby przytomni byli rodzeniu się wnucząt z Corki swey kocháney. A wtym w wielkich boleśćiách y zgrzytániu zębow vrodźiłá Nieprzyiazń
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 21
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, I tam się właśną robotą zawodzą, A żer złowiwszy na który czatują, Dzieciom swym pokarm szkodliwy gotują. Zną zboże, co go nie siali na roli, Winnice tłoczą według swojej woli, Którą własnemu dziedzicowi wzięli, I krżywdę jego na się zaciągnęli. Precz odganiają obnażonych z szaty, Nie respektując na ich gołe gnaty, I choć na zimno nie mają odzieży Mniemają; że to do nich nie należy: A ci zasłonę chcąc mieć w obnażeniu Deszcz słów sług Bożych biorą ku zbawieniu, I nagość swoję znając, i odkrycie Czczą Męczenników prochy przyzwoicie. Drugich zaś, gwałtem, gdy się im powodzi Do niebezpiecznej naganiaja łodzi, Albo pochlebstwy
, I tám się właśną robotą záwodzą, A żer złowiwszy ná ktory czatuią, Dźiećiom swym pokarm szkodliwy gotuią. Zną zboże, co go nie śiáli ná roli, Winnice tłoczą według swoiey woli, Ktorą własnemu dźiedźicowi wźięli, I krżywdę iego ná się záćiągnęli. Precz odganiáią obnażonych z száty, Nie respektuiąc ná ich gołe gnáty, I choć na źimno nie máią odźieży Mniemáią; że to do nich nie należy: A ći zásłonę chcąc mieć w obnażeniu Deszcz słow sług Bożych biorą ku zbáwieniu, I nagość swoię znáiąc, i odkryćie Czczą Męczennikow prochy przyzwoićie. Drugich záś, gwałtem, gdy się im powodźi Do niebeśpieczney naganiáia łodźi, Albo pochlebstwy
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 87
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, Ujmując życia miłego każdemu, Jana w Oleju jak w post rybę smażą, Agaty cnotę ognie nie obnażą. Owszem to przyznać że choć stosy smolne, Jak Piramidy ułożone stały, Co je pogaństwo stawiło swawolne, Płomieniejąc się czystych ciał niechciały, Często swój impet rzuciły na katy, Święty zdrów wyszedl, Tyran spalił gnaty. Alboż nie cudem Pacholęta owe, Chwaliły Pana w Babilońskiej łaźni, Kiedy je ognie zachowały zdrowe, Śpiewając chodzą. Pogaństwo w bojaźni, Widząc, że im włos na głowach nie spłonął, Sędzia się złością, i wstydem zapłonął. Niemielibyśmy powszedniego chleba, O który co dzień z żebrakami prosim,
, Uymuiąc życia miłego każdemu, Iana w Oleju iák w post rybę smażą, Agaty cnotę ognie nie obnażą. Owszem to przyznać że choć stosy smolne, Ják Piramidy ułożone stáły, Co ie pogaństwo stáwiło swáwolne, Płomienieiąc się czystych ciał niechciały, Często swoy impet rzuciły ná katy, Swięty zdrow wyszedl, Tyran spálił gnáty. Alboż nie cudem Pácholęta owe, Chwáliły Pána w Babilońskiey łaźni, Kiedy ie ognie záchowały zdrowe, Spiewaiąc chodzą. Pogaństwo w boiaźni, Widząc, że im włos ná głowach nie spłonął, Sędzia się złością, y wstydem zápłonął. Niemielibyśmy powszedniego chleba, O ktory co dzień z żebrákami prosim,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 347
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
żorawie po francusku nogi. Motylowe imbierem flaczki potrząsane Az cebulą i z gąszczem cepy przysmażane. Końska na pół z pietruszką po francusku grzywa; Maźnice z czarną juchą, kto chce, niech używa. Wilczy ogon do żółtej juchy a z szafranem Kruszki lisie z szczypiorkiem, te będą przed panem. Potym kobyle słodko po hiszpańsku gnaty,
Te jak rzadki speciał pomkną się przed swaty. Zaś z słodkim mlekiem dyszel dobrze nadziewany, Z chrzanem nogi stołowe i zedlik pisany. Dwa pasztety francuskie: w jednym będzie dana Gramatyka brzozowym sokiem smarowana, Cyceronowa w drugim broda z rozynkami, Ciepło, a posypana z wierzchu migdałami. Drugie noszenie.
Zardzewiały karabin z
żorawie po francusku nogi. Motylowe imbierem flaczki potrząsane Az cebulą i z gąszczem cepy przysmażane. Końska na poł z pietruszką po francusku grzywa; Maźnice z czarną juchą, kto chce, niech używa. Wilczy ogon do żołtej juchy a z szafranem Kruszki lisie z szczypiorkiem, te będą przed panem. Potym kobyle słodko po hiszpańsku gnaty,
Te jak rzadki speciał pomkną się przed swaty. Zaś z słodkim mlekiem dyszel dobrze nadziewany, Z chrzanem nogi stołowe i zedlik pisany. Dwa pasztety francuskie: w jednym będzie dana Grammatyka brzozowym sokiem smarowana, Cyceronowa w drugim broda z rozynkami, Ciepło, a posypana z wierzchu migdałami. Drugie noszenie.
Zardzewiały karabin z
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 22
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
trzy dni nie jadł. Niechaj dadzą masło i ser. Nie potrzeba. A po cóż ten zbytek/ albo ta utrata? Niemasz tu nic zbytnego. Każcie zdjąć. Zdejmcie zbierzcie z stoła. Daj to człeadzi/ a ostatek schowaj na wieczerzą/ na jutro. Wytrząśni obrus/ a złoż go pięknie. Gnaty i jesiotry (ości) wyrzuć przede psy. Podziękujmyż Panu Bogu. Dziękujemyć Boże Ojcze nasz niebieski/ przez Jezu Krysta syna twego miłego/ a Pana naszego/ za wszystkie dary i dobrodziejstwa twoje/ który żywiesz i królujesz na wieki wieków/ Amen. Panu gospodarzowi i Paniej gospodyni Panie Boże zapłać/ że narządzili/
trzy dni nie jadł. Niechay dádzą másło y ser. Nie potrzebá. A po coż ten zbytek/ álbo tá utrátá? Niemász tu nic zbytnego. Każćie zdjąć. Zdeymćie zbierzćie z stołá. Day to cżleádźi/ á ostátek zchoway ná wiecżerzą/ ná jutro. Wytrząśni obrus/ á złoż go pięknie. Gnaty y jesiotry (ośći) wyrzuć przede psy. Podźiękuymyż Pánu Bogu. Dźiękujemyć Boże Oycże nász niebieski/ przez Iezu Krystá syná twego miłego/ á Páná nászego/ zá wszystkie dáry y dobrodźieystwá twoje/ ktory żywiesz y kroluiesz ná wieki wiekow/ Amen. Pánu gospodarzowi y Pániey gospodini Pánie Boże zápłáć/ że nárządzili/
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 47v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612