przykryty mogiłą. Zwłaszcza, że też lękliwy przed nią nie uciecze, Tak w grzbiet tchorza, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospólstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli próżnowanie gnuśnego żywota? Poty póki świat stoi, męstwo Hektorowe Nie będzie zapomniane i Achillesowe. Tym Alcyd i z Polluksem są między bogami, Takimi wyżej słońca wzbili się piorami. 699. Z tegoż Horatiusza (I, 27).
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece
przykryty mogiłą. Zwłaszcza, że też lękliwy przed nią nie uciecze, Tak w grzbiet tchorza, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospolstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli prożnowanie gnuśnego żywota? Poty poki świat stoi, męstwo Hektorowe Nie będzie zapomniane i Achillesowe. Tym Alcyd i z Polluksem są między bogami, Takimi wyżej słońca wzbili się piorami. 699. Z tegoż Horatiusza (I, 27).
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 439
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
rzecze, spory byk za czasem bywa. 632. Mądrość i rozkosz.
Świeci nam ślepy miesiąc gdy słońce zachodzi; Tak gdzie mądrość ustąpi, zła rozkosz rej wodzi. 633. Pochlebstwo.
Wolę grzebiąc w opoce o żywność się starać, Aniżeli przeklętym pochlebstwem się parać. 634. Chluba.
Chluba jest własna syren człowieka gnuśnego. Chwalić się nic nie czyniąc, jest to szalonego. 635. Miłość.
Uczona miłość człeku za ofiarę stanie, Wargi ołtarz, kadzidło jest pocałowanie. 636. Wymowca.
Wymowca ten, któremu nauki nie staje, Zapałem świeci, tymże zaś jako śnieg taje. 637. Dwór.
Dwór wszytko obiecując, nic
rzecze, spory byk za czasem bywa. 632. Mądrość i rozkosz.
Świeci nam ślepy miesiąc gdy słońce zachodzi; Tak gdzie mądrość ustąpi, zła rozkosz rej wodzi. 633. Pochlebstwo.
Wolę grzebiąc w opoce o żywność się starać, Aniżeli przeklętym pochlebstwem się parać. 634. Chluba.
Chluba jest własna syren człowieka gnuśnego. Chwalić się nic nie czyniąc, jest to szalonego. 635. Miłość.
Uczona miłość człeku za ofiarę stanie, Wargi ołtarz, kadzidło jest pocałowanie. 636. Wymowca.
Wymowca ten, ktoremu nauki nie staje, Zapałem świeci, tymże zaś jako śnieg taje. 637. Dwor.
Dwor wszytko obiecując, nic
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 324
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
złodzij. Złym zgonem prawa zgwałcone na łodzi, Płaci powodzi Mści się swoich krzywd morze zaczepione, Tyfys naj pierwej wsiadł na wody one. Nie świadomemu styr chłopu zostawił, Daleko domu życia się pozbawił. Nad cudzym brzegiem wlichym leży grobie Między duszami nieznanemi sobie, Stąd Aulis pomniąc stratę Króla swego, Bawi okręty Uportu gnuśnego, Im nie miłego. Ów z Muzy głośno piejącej zrodzony, Który na lutni gdy uderzał wstrony Rzeki stawały, wiatry się ciszyły, Za którym ptastwomelodyej miłej Z całemi lasy słuchając biegało, W Tracjej mając rozrzucone ciało, Do źrodeł Hębru ciągniony bystrego, Dotknął się w piekle Styga znajomego: Nie wyjdzie zniego.
złodźiy. Złym zgonęm práwá zgwałcone ná łodźi, Płáci powodźi Mśći się swoich krzywd morze zácżepione, Typhys nay pierwey wśiadł ná wody one. Nie świádomęmu styr chłopu zostáwił, Dáleko domu życia się pozbáwił. Nád cudzym brżegięm wlichym leży grobie Między duszámi nieznánęmi sobie, Ztąd Aulis pomniąc strátę Krolá swego, Báwi okręty Vportu gnusnego, Im nie miłego. Ow z Muzy głośno pieiącey zrodzony, Ktory ná lutni gdy uderzał wstrony Rzeki stawáły, wiátry się ćiszyły, Zá ktorym ptástwomelodyey miłey Z cáłemi lásy slucháiąc biegáło, W Trácyey máiąc rozrzucone ćiáło, Do źrodeł Hębru ćiągniony bystrego, Dotknął się w piekle Stygá znáiomego: Nie wyydźie zniego.
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 102
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
świecie co tajemnego być może. I one Midasowe ośle uszy, jako się wydały, podobnoś słyszał.
Zło. A com ja słyszeć dobrego miał, w karczmach się chowając?
Czart. Midas ten rozgniewał był sobie Apollinem niesłuszną swoją skaźnią, czego się Apollo mszcząc, odmienił uszy człowiecze jego, w uszy osła gnuśnego. Na co inego lekarstwa on król naleźć nie mógł, jedno pokrywać one uszy, i nikomu się tego swego niedostatku nie zwierzać. I czynił temu dosyć, iż żaden człowiek nań tego nie wiedział, okrom jedynego barwierza, przed którym (iż go i myjał i galał) zataić tego nie mógł. Ten barwierz
świecie co tajemnego być może. I one Midasowe ośle uszy, jako się wydały, podobnoś słyszał.
Zło. A com ja słyszeć dobrego miał, w karczmach się chowając?
Czart. Midas ten rozgniewał był sobie Apollinem niesłuszną swoją skaźnią, czego się Apollo mszcząc, odmienił uszy człowiecze jego, w uszy osła gnuśnego. Na co inego lekarstwa on król naleść nie mógł, jedno pokrywać one uszy, i nikomu się tego swego niedostatku nie zwierzać. I czynił temu dosyć, iż żaden człowiek nań tego nie wiedział, okrom jedynego barwierza, przed którym (iż go i myjał i galał) zataić tego nie mógł. Ten barwierz
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 255
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886