MĘŻOWI KORONA
Trzy w herbie mając, czwartą przybrałeś koronę, Pojąwszy dobrą, grzeczną i cnotliwą żonę; Bo chociaż każda żona koroną mężową, Lecz rzadko która złota, więcej ich cierniową. Miałaliby do śmierci gryźć i nudzić serce, Wolę nie znać korony, a chodzić w magierce. KOT 136. DO ŁYSEGO
Do gołębieńca mi się kot wnęcił domowy. Kazałem blachą słupy obić do połowy. Gdy się pazur nie imię materyjej gładkiej, Musiał wrócić na myszy do zwyczajnej jatki. Mógłbyś na łysej głowie gołębieniec swojej Zbudować: nie tylko kot, ryś się nie ostoi. 137. DO HERBOWNYCH KOT
Kiedy myszy Popiela przez rzeki,
MĘŻOWI KORONA
Trzy w herbie mając, czwartą przybrałeś koronę, Pojąwszy dobrą, grzeczną i cnotliwą żonę; Bo chociaż każda żona koroną mężową, Lecz rzadko która złota, więcej ich cierniową. Miałaliby do śmierci gryźć i nudzić serce, Wolę nie znać korony, a chodzić w magierce. KOT 136. DO ŁYSEGO
Do gołębieńca mi się kot wnęcił domowy. Kazałem blachą słupy obić do połowy. Gdy się pazur nie imie materyjej gładkiej, Musiał wrócić na myszy do zwyczajnej jatki. Mógłbyś na łysej głowie gołębieniec swojej Zbudować: nie tylko kot, ryś się nie ostoi. 137. DO HERBOWNYCH KOT
Kiedy myszy Popiela przez rzeki,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 456
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Nabywając cnotliwy szerokich posessij, ale ustawiczną czułością i pracą uczciwą. B. Rządzi porządnie tenże cnotliwy, tymi w domu swym którymi włada. T. Kompania uczciwych z uczciwemi zawsze nie rozerwana. B. W ochocie uczciwy daje chleba tym, którzy go nawiedzać zwykli i depcą progi domu jego, nie ustępując do Gołębieńca. T. Ba i rad oddaje te, które się oddać obligował pieniądze. B. Nie wznieca i nie zarzy między ludźmi żadnych nieprzyjazni. T. I nie daje pochopu sam z siebie do zwady, ani prawnych terminów B. Słuchaj coć rzekę: żadnym sposobem nazwać się dobrym, cnotliwym, człowiekiem nie może
. Nábywáiąc cnotliwy szerokich possessiy, ále vstáwiczną czułośćią y pracą vczćiwą. B. Rządźi porządnie tenże cnotliwy, tymi w domu swym ktorymi włada. T. Kompánia vczćiwych z vczćiwemi záwsze nie rozerwana. B. W ochoćie vczciwy dáie chlebá tym, ktorzy go náwiedzáć zwykli y depcą progi domu iego, nie vstępuiąc do Gołębieńcá. T. Ba y rad oddáie te, ktore się oddać obligowáł pieniadze. B. Nie wznieca y nie zárzy między ludzmi zádnych nieprzyiázni. T. Y nie daie pochopu sąm z śiebie do zwády, áni prawnych terminow B. Słuchay coć rzekę: żadnym sposobem názwáć się dobrym, cnotliwym, człowiekiem nie może
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 127
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
co się bieł, dzierżąc w skłótem brzuchu trzewa.
139 Aż też król w swojej przejźrawszy się sile, większem się sercem za pogaństwem ruszy. Idzie i długie chyżo mierzy mile, że tam zastanie Imbrahima, tuszy. Ale ten, blisko czując o nim w tyle, już granatami Trembowle nie suszy i nie dobywszy tego gołębieńca – bo ją tak nazwał – wraca do Kamieńca.
140 Zrozumiawszy się z ostatnią fortuną, i chan, i basza na on czas u Lwowa, gdzie ich tak rzeźwo przywitano, pluną ani dobrego nie rzeką jej słowa, bo gdzie się tylko zagonem posuną, ledwie ich nazad wraca się połowa i wszędy grzbietu umykając szpetnie
co się bieł, dzierżąc w skłótem brzuchu trzewa.
139 Aż też król w swojej przejźrawszy się sile, większem się sercem za pogaństwem ruszy. Idzie i długie chyżo mierzy mile, że tam zastanie Imbrahima, tuszy. Ale ten, blisko czując o nim w tyle, już granatami Trembowle nie suszy i nie dobywszy tego gołębieńca – bo ją tak nazwał – wraca do Kamieńca.
140 Zrozumiawszy się z ostatnią fortuną, i chan, i basza na on czas u Lwowa, gdzie ich tak rzeźwo przywitano, pluną ani dobrego nie rzeką jej słowa, bo gdzie się tylko zagonem posuną, ledwie ich nazad wraca się połowa i wszędy grzbietu umykając szpetnie
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 52
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996