. Tu wszyscy w śmiech, i słuszny, a chłopiec uciecze. 407. ŁYSY Z JURYSTĄ
Mając sprawę w Lublinie szlachcic jeden łysy Każe sobie z grodzkich ksiąg wyjmować zapisy; Tam się mi na nieludzkość uskarża Zawady,
Że mu nie chciał dać szczerej w jego sprawie rady. Nie kocha się, rzekę, ta w gołej ręce szkoła; Kataż nie ma być ręka, kiedy głowa goła. 408. KAWY PROSZOWSKIE
Na proszowskim sejmiku, idąc do swej ławki, Aż widzę po kościele przelatują kawki, I mówię do sąsiada, co wedle mnie siędzie: Zła wróżka, panie bracie, bez kaw tu nie będzie. Zgadłem. Kawiwszy
. Tu wszyscy w śmiech, i słuszny, a chłopiec uciecze. 407. ŁYSY Z JURYSTĄ
Mając sprawę w Lublinie szlachcic jeden łysy Każe sobie z grodzkich ksiąg wyjmować zapisy; Tam się mi na nieludzkość uskarża Zawady,
Że mu nie chciał dać szczerej w jego sprawie rady. Nie kocha się, rzekę, ta w gołej ręce szkoła; Kataż nie ma być ręka, kiedy głowa goła. 408. KAWY PROSZOWSKIE
Na proszowskim sejmiku, idąc do swej ławki, Aż widzę po kościele przelatują kawki, I mówię do sąsiada, co wedle mnie siędzie: Zła wróżka, panie bracie, bez kaw tu nie będzie. Zgadłem. Kawiwszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 178
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
choć o wodzie I o samym chlebie Trwać muszę w takim głodzie, W tak ciężkiej potrzebie, Patrząc, azali Kto się użali?
Śpiewam ci, lecz obfite Z serca zranionego Co w nim były zakryte, Kształtem dżdża ranego, Łzy wypadają, Pieśń zalewają.
Ja śpiewam, chociem prawie Od zimna srogiego Skościał na gołej ławie, Bez posłania wszego. Takie me wczasy W tak ciężkie czasy.
Śpiewam ci, ale duszy, Którą narzekanie, Którą frasunek suszy, Niemiłe śpiewanie. Pieśń którą śpiewam, Łzami zalewam.
Ja śpiewam, a wyć trzeba Na me przyjaciele. Kiedym im dawał chleba, Znało mię ich wiele; Dziś im
choć o wodzie I o samym chlebie Trwać muszę w takim głodzie, W tak ciężkiej potrzebie, Patrząc, azali Kto się użali?
Śpiewam ci, lecz obfite Z serca zranionego Co w nim były zakryte, Kształtem dżdża ranego, Łzy wypadają, Pieśń zalewają.
Ja śpiewam, chociem prawie Od zimna srogiego Zkościał na gołej ławie, Bez posłania wszego. Takie me wczasy W tak ciężkie czasy.
Śpiewam ci, ale duszy, Ktorą narzekanie, Ktorą frasunek suszy, Niemiłe śpiewanie. Pieśń ktorą śpiewam, Łzami zalewam.
Ja śpiewam, a wyć trzeba Na me przyjaciele. Kiedym im dawał chleba, Znało mię ich wiele; Dziś im
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 372
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się dziś nowy Nowego pana, choć ciężkie okowy Dźwigam nieborak, szczęśliwa ma dola; Słodka u pana takiego niewola. Nie tak jest i miod od dalekiej strony, Ni z Kalabriej cukier osłodzony, Jako więzienie takie, do którego Tęsknię po wszytkie dni żywota mego. Takie łańcuchy, które mię to wiążą, Najmniej na gołej szyi nie zaciążą. Takie kajdany i takie więzienie Nigdy na żadną wolność nie zamienię, Wiedząc że cieszy w najgorszej niewoli, Gdy serce tęskni, kiedy schnie, gdy boli. Węzeł ten tedy tak mocno spojony, Że go nie przetnie i miecz wyostrzony,
I na ostatniej chyba już pościeli Tylko go rydel z motyką rozdzieli
się dziś nowy Nowego pana, choć ciężkie okowy Dźwigam nieboras, szczęśliwa ma dola; Słodka u pana takiego niewola. Nie tak jest i miod od dalekiej strony, Ni z Kalabriej cukier osłodzony, Jako więzienie takie, do ktorego Tęsknię po wszytkie dni żywota mego. Takie łańcuchy, ktore mię to wiążą, Najmniej na gołej szyi nie zaciążą. Takie kajdany i takie więzienie Nigdy na żadną wolność nie zamienię, Wiedząc że cieszy w najgorszej niewoli, Gdy serce tęskni, kiedy schnie, gdy boli. Węzeł ten tedy tak mocno spojony, Że go nie przetnie i miecz wyostrzony,
I na ostatniej chyba już pościeli Tylko go rydel z motyką rozdzieli
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 391
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
XXXVIII.
Temu piersi, temu łeb, temu tłucze nogi, Temu ręce, wszyscy w zad kwapią się za progi. Próżno; bo jedni chramią, drudzy umierają, Inszy, mniej obrażeni, uciec zamyślają. Tak pospolicie kamień, z wysoka spuszczony Z mocnej ręki, tłucze łby, boki i ogony Wężom, na gołej skale w gromadzie leżącem, Po zimie nowe skóry na słońcu grzejącem;
XXXIX.
Nie jeden się przypadek, a każdy przydawa Różny: ten zdycha, ten bez ogona zostawa; Ten przodkiem tylko władnie i na kamień gładki Ledwie wciąga za sobą spłaszczone ostatki; Ten, co miał lepsze szczęście, po ziemi się wije I
XXXVIII.
Temu piersi, temu łeb, temu tłucze nogi, Temu ręce, wszyscy w zad kwapią się za progi. Próżno; bo jedni chramią, drudzy umierają, Inszy, mniej obrażeni, uciec zamyślają. Tak pospolicie kamień, z wysoka spuszczony Z mocnej ręki, tłucze łby, boki i ogony Wężom, na gołej skale w gromadzie leżącem, Po zimie nowe skóry na słońcu grzejącem;
XXXIX.
Nie jeden się przypadek, a każdy przydawa Różny: ten zdycha, ten bez ogona zostawa; Ten przodkiem tylko władnie i na kamień gładki Ledwie wciąga za sobą spłaszczone ostatki; Ten, co miał lepsze szczęście, po ziemi się wije I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 283
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w sumie 200 czerw, zł u ojca mego zastawionego, ponieważ tejże zastawy nakazana była dekretem trybunalskim komportacja do Wilna, ekspediowałem listy i też łóżko wysłałem do Wilna.
Całą noc prawie pisałem, a jako (miewałem ten zwyczaj, że gdy co pilnego robiłem, tedy dla ranniejszego wstania na gołej ławie dla zaśnienia kładłem się, tak i wtenczas położywszy się na ławie zasnąłem. Śnił mi się tedy ociec mój, niby do mnie przyszedł. Ja pamiętając, że już umarł, z wielką pokorą pytałem się, w jakim jest stanie. Odpowiedział mi ociec mój w te słowa: „Je-
ztem
w sumie 200 czerw, zł u ojca mego zastawionego, ponieważ tejże zastawy nakazana była dekretem trybunalskim komportacja do Wilna, ekspediowałem listy i też łóżko wysłałem do Wilna.
Całą noc prawie pisałem, a jako (miewałem ten zwyczaj, że gdy co pilnego robiłem, tedy dla ranniejszego wstania na gołej ławie dla zaśnienia kładłem się, tak i wtenczas położywszy się na ławie zasnąłem. Śnił mi się tedy ociec mój, niby do mnie przyszedł. Ja pamiętając, że już umarł, z wielką pokorą pytałem się, w jakim jest stanie. Odpowiedział mi ociec mój w te słowa: „Je-
stem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 408
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
; tam Zakonu swego rzucając fundamenta. Braci zebrawszy rozesłał po świecie z Ewangelią, z niemi stanąwszy przed INNOCENTYM Il. Papieżem, Reguły swojej odniósł aprobacją Roku 1209. Tak się Zakon rozkrzewił, iż na pierwszą Kapitułę przybyło do Asyżu Braci 5000. Pokusy odganiał bijąc się powrozem, po śniegu nago tarzając. Sypianie jego na gołej ziemi, potrawy popiołem posypane; strój, jedna i to gruba podarta suknia, milczenia i płaczu ustawicznego pełen, pokory dziwnej i miłości ku bliźnim, grzechy swe by był posponowany, rewelował. Kapłanem nie był tylko Diakonem, ato iż Anioł ukazanym mu kryształowym naczyniem, czystości jak kryształ, w nim pretendował,
Miał
; tam Zakonu swego rzucaiąc fundamenta. Braci zebrawszy rozesłał po świecie z Ewangelią, z niemi stanąwszy przed INNOCENTYM Ill. Papieżem, Reguły swoiey odniòsł approbacyą Roku 1209. Tak się Zakon rozkrzewił, iż na pierwszą Kapitułę przybyło do Assyżu Braci 5000. Pokusy odganiał biiąc się powrozem, po sniegu nago tarzaiąc. Sypianie iego na gołey ziemi, potrawy popiołem posypane; stròy, iedna y to gruba podarta suknia, milczenia y płaczu ustawicznego pełen, pokory dziwnèy y miłości ku bliźnim, grzechy swe by był posponowany, rewelował. Kapłanem nie był tylko Dyakonem, ato iż Anioł ukazanym mu kryształowym naczyniem, czystości iak kryształ, w nim pretendował,
Miał
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 4
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
gwoździe w rękach i nogach, były utkwione. Na 50 Braci widziało te Blizny, i na Ewangelią przysięgali; ALEKsANDER V. Papież dotykał, i otym miał kazanie. Już odtąd dla bólu ran, na osiołku się kazał wozić. Na śmierć kazał się zanieść do N. Panny de Portiuncula, tam na ziemi gołej na Krzyż ręce podnosząc, Braci naukę i błogosławieństwo dając, przyjąwszy SS. SAKRAMENTA, prosił o czytanie Pasyj od Z. Jana napisanej. Na ostatek wymówiwszy ów Psalm 141. Voce mea ad Dominum clamavi etc. na owych słowach: Me expectant iusti, donec retribuas mihi, skonał Roku 1226. lat mając 45.
gwoździe w rękach y nogach, były utkwione. Na 50 Braci widziało te Blizny, y na Ewangelią przysięgali; ALEXANDER V. Papież dotykał, y otym miał kazanie. Iuż odtąd dla bòlu ran, na osiełku się kazał wozić. Na śmierć kazał się zanieść do N. Panny de Portiuncula, tam na ziemi gołey na Krzyż ręce podnosząc, Braci naukę y błogosławieństwo daiąc, przyiąwszy SS. SAKRAMENTA, prosił o czytanie Passyi od S. Iana napisanèy. Na ostatek wymòwiwszy òw Psalm 141. Voce mea ad Dominum clamavi etc. na owych słowach: Me expectant iusti, donec retribuas mihi, skonał Roku 1226. lat maiąc 45.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 5
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
najsłodsze znaleziono wyrażone. Pisała Najś: Panna list do niego.
IWONA Z. Jurysty dobrego Plebana 19. Maja, albo 16. Lipca. Był Doktorem Prawa, ubogich sierot, wdów w prawnych interesach Patron, a teraz Jurystów. Ubogim strojem, ubogich żywieniem, srzody i soboty o chlebie poszczeniem, na ziemi gołej leżeniem, Biblii miasto poduszki pod głowy kładzeniem, Bogu się podobał. Gdy Hostią Najś: podnosił, jasny okrąg ją otoczył, przyjął był Regułę trzecią Z. Franciszka. Umarł Roku 1302. leży Ciało jego w Brytanii mniejszej Prowincyj Francuskiej, a niemogę dociec, w którym mieście albo miasteczku, czili wsi,
naysłodsze znaleziono wyrażone. Pisała Nayś: Panna list do niego.
IWONA S. Iurysty dobrego Plebana 19. Maia, albo 16. Lipca. Był Doktorem Prawa, ubogich sierot, wdow w prawnych interesach Patron, á teraz Iurystow. Ubogim stroiem, ubogich żywieniem, srzody y soboty o chlebie poszczeniem, na ziemi gołey leżeniem, Biblii miasto poduszki pod głowy kładzeniem, Bogu sie podobał. Gdy Hostyą Nayś: podnosił, iasny okrąg ią otocżył, przyiął był Regułę trzecią S. Franciszka. Umarł Roku 1302. leży Ciało iego w Brytannii mnieyszey Prowincyi Francuzkiey, a niemogę dociec, w ktorym mieście albo miasteczku, cźyli wsi,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 158
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
obijając, światłości doda Pokojom. Okna jako i drzwi mogą być adornowane architekturą, skulpturą, pikturą, bo te Artes zawsze z sobą w lidze. Pawimenta albo posadzki w Pałacach, Dworach, dla ciepła dają się z jodły drzewa ciepłego a suchego; ale przestrzegać, aby je nie polewać ani kłaść na ligarach zgniłych i gołej ziemi, bo i same zgniją, i wilgoć uczynią w pokojach. Na sali i w pokojach, w których chcesz mieć chłód, daj pawiment kamienny, ceglany, marmurowy. Nim posadzkę ułożysz, ziemię mocno ubić, ustemplować potrzeba, i wysuszyć, linię albo prawidło na niej kładąc, a na linii tej Libellam,
obiiaiąc, swiatłości doda Pokoiom. Okna iako y drzwi mogą bydź adornowane architekturą, skulpturą, pikturą, bo te Artes zawsze z sobą w lidze. Pawimenta albo posadzki w Pałacach, Dworach, dla ciepła daią się z iodły drzewa ciepłego á suchego; ale przestrzegać, aby ie nie polewać ani kłaść na ligarach zgniłych y gołey ziemi, bo y same zgniią, y wilgoć uczynią w pokoiach. Na sali y w pokoiach, w ktorych chcesz mieć chłod, day pawiment kamienny, ceglany, marmurowy. Nim posadzkę ułożysż, ziemię mocno ubić, ustemplować potrzeba, y wysuszyć, linię albo prawidło na niey kładąc, á na linii tey Libellam,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 354
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w Sierpniu na nowiu, i dobrze w fasach ubijane przeciw mulom i stęchliznie, które dwie rzeczy mące są nie przyjazne. Mieć też należy z jedliny, dębiny, lipiny, kloniny robione duże faski, albo dziszki z wiekami, dla różnych legumin (nie z sosnini, bo legumina fetorem żywicznym przejdzie) stojące nie na gołej ziemi, ale na legarach, standarach, albo w szafach obszernych mocnych. Masło i syr tamże może stać na wysokich podkładzinach, ale w ką cię chłodnym, albo piwnicy, jeśli jest czysta, sucha, aby nabiał ziemią nie śmierdział. Tuż w spiżarni słoniny, sadła, wędzonki, kiełbasy mają się konserwować, ale
w Sierpniu na nowiu, y dobrze w fasach ubiiane przeciw mulom y stęchliznie, ktore dwie rzeczy mące są nie przyiazne. Mieć też należy z iedliny, dębiny, lypiny, kloniny robione duże faski, albo dziszki z wiekami, dla rożnych legumin (nie z sosnini, bo legumina fetorem żywicznym przeydzie) stoiące nie na gołey ziemi, ale na legarach, standarach, albo w szafach obszernych mocnych. Masło y syr tamże może stać na wysokich podkładzinach, ale w ką cie chłodnym, albo piwnicy, iezli iest czysta, sucha, aby nabiał ziemią nie smierdział. Tuż w spiżarni słoniny, sadła, wędzonki, kiełbasy maią się konserwować, ale
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 410
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754