/ Swoje miewał kortezży grzeczny Oliwery. Z tobą na smykłych saniach/ po bez śnieznym ledzie/ Niechaj Sajdaczny Synek Kupido przyjedzie. Choć ci wiem iże nie rzecz; i każdy przygani/ By miał Sajdaczny Arcerz/ łuku zażyć z sani. Ale lepiej ze z Matką kochany Syn siedzi/ Nizby z Konia szwankować miał na gołoledzi. Prosi na ucztę obu/ i Małżeńskie gody/ Znakomity Poeta Pan młody/ nie młody. Abosz wzrok oka twego szczęśliwie to zdarzy/ Ze zomięszkanych pociech ucieszą się Starzy. Ze z głowy/ zbrody Prorok/ dojdzie Abrahama/ Któremu w siedmdziesiąt lat/ łaska Boska sama Syna dała. Chociaż bieg wieku przyrodzony/
/ Swoie miewał kortezży grzeczny Oliwery. Z tobą ná smykłych sániách/ po bez śnieznym ledźie/ Niechay Sáydáczny Synek Kupido przyiedźie. Choć ći wiem iże nie rzecz; y káżdy przygáni/ By miał Sáydáczny Arcerz/ łuku záżyć z sáni. Ale lepiey ze z Matką kochány Syn śiedzi/ Nizby z Koniá szwánkowáć miał na gołoledźi. Prośi ná vcztę obu/ y Małżeńskie gody/ Znákomity Poetá Pąn młody/ nie młody. Abosz wzrok oká twego szczęśliwie to zdárzy/ Ze zomięszkánych poćiech vćieszą się Stárzy. Ze z głowy/ zbrody Prorok/ doydźie Abráhámá/ Ktoręmu w śiedmdźieśiąt lat/ łáská Boska sámá Syná dáłá. Choćiasz bieg wieku przyrodzony/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 207
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
/ i ono ogrodzenie miały/ by i drugą Stajnią/ przeciwko ich staniu postanowić/ dla przechodzenia. Siana dobrego za drabiny/ Owsa na czworo korzec/ Sieczki rżanej pułkorca przymieszywać/ Wodę przypuściwszy rynnami do Stajniej ich/ i dwarazy poić ich przez dzień. Abowiem pędzać ich do wody/ nie jest bezpieczno/ bo na gołoledzi rady padają/ a obrażają się. A w takim zamknieniu mają być/ aż do Świętegp Wojciecha. A potym w trawę puszczone/ i zaś na stanie wzięte na dzień Świętej Jadwigi/ i tak Rok po Roku chowane być mają/ a gdyby już na trzeci Rok przyjdzie/ tedy skoro po Nowym lecie/ niech będą
/ y ono ogrodzenie miáły/ by y drugą Stáynią/ przećiwko ich staniu postánowić/ dla przechodzenia. Siáná dobrego zá drabiny/ Owsá ná czworo korzec/ Sieczki rżáney pułkorcá przymieszywáć/ Wodę przypuśćiwszy rynnámi do Stáyniey ich/ y dwárázy poić ich przez dzień. Abowiem pędzáć ich do wody/ nie iest bespieczno/ bo ná gołoledźi rády padáią/ á obrażáią się. A w tákim zámknieniu máią bydź/ áż do Swiętegp Woyćiechá. A potym w trawę puszczone/ y záś ná stanie wźięte ná dźień Swiętey Iádwigi/ y ták Rok po Roku chowáne bydź máią/ á gdyby iuż ná trzeći Rok przyidźie/ tedy skoro po Nowym lećie/ niech będą
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 9
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
gołą sczesze, Że się szklni jako stare od słońca Lemiesze. BIAŁYNIA (krzyż w podkowie) 107. O KSIĘDZU HERBOWNYM
Podpił ksiądz, co na herbie pisał się Białynią; Więc że się człek pijany głupią staje świnią, Zapomniał, że na koniu nie kowanym siedzi: Biega, lata, aż pod nim padł na gołoledzi. Złomał nogę, żałuję, on się cieszy srodze. Pytam, z czego. Odpowie: „Choćby obie nodze, Wolę, choćby do samej śmierci przyszło chromać, Niźli nie żyć, broń Boże, kiedyby kark złomać.” „Któż to widział na bosym koniu biegać zimie! Jest — rzekę — kowal
gołą sczesze, Że się śklni jako stare od słońca Lemiesze. BIAŁYNIA (krzyż w podkowie) 107. O KSIĘDZU HERBOWNYM
Podpił ksiądz, co na herbie pisał się Białynią; Więc że się człek pijany głupią staje świnią, Zapomniał, że na koniu nie kowanym siedzi: Biega, lata, aż pod nim padł na gołoledzi. Złomał nogę, żałuję, on się cieszy srodze. Pytam, z czego. Odpowie: „Choćby obie nodze, Wolę, choćby do samej śmierci przyszło chromać, Niźli nie żyć, broń Boże, kiedyby kark złomać.” „Któż to widział na bosym koniu biegać zimie! Jest — rzekę — kowal
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 444
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cnót przykłady święte, Którym się dziwujemy, choć ledwie dziesiąte, Ledwie tysiączne, na co bezpiecznie przysięgę, Przyszły do oczu naszych, jeśli nie przez księgę? W tej Bóg oba Zakony, i Nowy, i Stary, W tej wieczne obietnice, w tej nam podał kary. Zgoła wszytko bez pisma jak na gołoledzi
Miasto bez fundamentu zbudowane siedzi: Staje lód, dmuchnie wicher, aż jego machiny, Której się świat dziwował, nie znać odrobiny. A któż by dziś o siedmi dziwach świata wiedział, Kiedyby się z papieru o nich nie dowiedział? Wszytko, skąd ma początek, pod ziemię się garnie: Już zginęli pisarze,
cnót przykłady święte, Którym się dziwujemy, choć ledwie dziesiąte, Ledwie tysiączne, na co bezpiecznie przysięgę, Przyszły do oczu naszych, jeśli nie przez księgę? W tej Bóg oba Zakony, i Nowy, i Stary, W tej wieczne obietnice, w tej nam podał kary. Zgoła wszytko bez pisma jak na gołoledzi
Miasto bez fundamentu zbudowane siedzi: Staje lód, dmuchnie wicher, aż jego machiny, Której się świat dziwował, nie znać odrobiny. A któż by dziś o siedmi dziwach świata wiedział, Kiedyby się z papieru o nich nie dowiedział? Wszytko, skąd ma początek, pod ziemię się garnie: Już zginęli pisarze,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 453
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, mąż dzielny i odważny, dał się prędko namówić na to. A tak królowa z hetmanami i z częścią najznaczniejszego wojska ku Częstochowie, a tabory z kilką chorągwi na konsystencyje do Polski od hetmanów naznaczone były.
Czarniecki zaś we 12000 ludzi komunikiem przebranych, lekko bez wozów pod Nieszawę ruszył się, a tam Wisłę po gołoledzi srogiej słomę ścieląc, a wodę na wielkie mrozy polewając przeszedłszy, po miastach, miasteczkach niespodziewanie napadał, bił i żywcem Szwedów brać kazał. Także Działdowa miasteczka obronnego z niemałą kupą Szwedów dobył, których wyciąć kazał, mieszczanom folgowano. Toż się stało w kilkunastu miasteczkach koło Grudziądza i Torunia, wszędzie Szwedów po kilku,
, mąż dzielny i odważny, dał się prętko namówić na to. A tak królowa z hetmanami i z częścią najznaczniejszego wojska ku Częstochowie, a tabory z kilką chorągwi na konsystencyje do Polski od hetmanów naznaczone były.
Czarniecki zaś we 12000 ludzi komunikiem przebranych, lekko bez wozów pod Nieszawę ruszył się, a tam Wisłę po gołoledzi srogiej słomę ścieląc, a wodę na wielkie mrozy polewając przeszedłszy, po miastach, miasteczkach niespodziewanie napadał, bił i żywcem Szwedów brać kazał. Także Działdowa miasteczka obronnego z niemałą kupą Szwedów dobył, których wyciąć kazał, miesczanom folgowano. Toż się stało w kilkunastu miasteczkach koło Grudziądza i Torunia, wszędzie Szwedów po kilku,
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 230
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
nieprzyjaciel zdrowo, I tyś mu przyjacielem nie jest! Kto się czyni Królem, będąc poddanym, przez to śmierć zawini.” Wej, jak ci teraz Żydzi przy cesarzu stoją! Choć przeciw niemu bunty na każdy dzień stroją. (327)
Aż dotąd dawał odpór żydowskiej gawiedzi, Trzymał się Piłat jako kot na gołoledzi Przy niewinnej krwi Pańskiej; zaraz puści nity, Kiedy wspomni na urząd i swe depozyty. Wie, jako zawsze siła zazdrości przy dworze; Mógłby go prędko inszy podsieść w tym honorze. Łacne zwykle do plotek, trudne do sprawoty Uszy pańskie: uchylić i on woli cnoty, Woli w tej sprawie swoje surnnienie przeprosić
nieprzyjaciel zdrowo, I tyś mu przyjacielem nie jest! Kto się czyni Królem, będąc poddanym, przez to śmierć zawini.” Wej, jak ci teraz Żydzi przy cesarzu stoją! Choć przeciw niemu bunty na każdy dzień stroją. (327)
Aż dotąd dawał odpór żydowskiej gawiedzi, Trzymał się Piłat jako kot na gołoledzi Przy niewinnej krwi Pańskiej; zaraz puści nity, Kiedy wspomni na urząd i swe depozyty. Wie, jako zawsze siła zazdrości przy dworze; Mógłby go prędko inszy podsieść w tym honorze. Łacne zwykle do plotek, trudne do sprawoty Uszy pańskie: uchylić i on woli cnoty, Woli w tej sprawie swoje surnnienie przeprosić
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 581
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nazajutrz do obiadu stać musieli, aż wielkim gwałtem śnieg z dróg uprzątniono. Prowadził królewicza principe Don Lorenzo przez wszystko państwo florenckie.
22. Po obiedzie wyjechawszy z Skarperii jechaliśmy do Florencoli na noc, drogą niesłychanie złą i z niemałem niebezpieczeństwem; bo po uprzątnieniu onego
śniegu, iż oraz potężnie przymarzło było, po onej gołoledzi z góry na dół, z dołu na górę, jechacieśmy musieli. Często konie pod nami szwankowały, a piechotą także było bardzo źle. Z wielkim tedy niewczasem i utrudzeniem do Florencoliśmy przyjechali na noc. Ale gorzej było nazajutrz.
23. Kiedyśmy wyjechali ze Florencoli udał się śnieg z tak srogim wiatrem mroźnym, że
nazajutrz do obiadu stać musieli, aż wielkim gwałtem śnieg z dróg uprzątniono. Prowadził królewica principe Don Lorenzo przez wszystko państwo florenckie.
22. Po obiedzie wyjechawszy z Skarperyi jechaliśmy do Florencoli na noc, drogą niesłychanie złą i z niemałém niebezpieczeństwem; bo po uprzątnieniu onego
śniegu, iż oraz potężnie przymarzło było, po onéj gołoledzi z góry na dół, z dołu na górę, jechacieśmy musieli. Często konie pod nami szwankowały, a piechotą także było bardzo źle. Z wielkim tedy niewczasem i utrudzeniem do Florencoliśmy przyjechali na noc. Ale gorzéj było nazajutrz.
23. Kiedyśmy wyjechali ze Florencoli udał się śnieg z tak srogim wiatrem mroźnym, że
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 147
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
złamał koło, A on przecie parobkowi dał obuchem w czoło. Bo chłop ze wsi jak bestia, kiedy go rozdrażni: Gdy mu więc diabłów nie stanie, więc do Bożej kaźni, A do tego i Walantem często przeplatając; To modlitwa przy robocie, i leżąc i wstając. Gdy się też zimie powali kto na gołoledzi, Napewniejsza to modlitwa, że tu diabeł siedzi. Kiedy idąc palec zbije, abo wpadnie w wodę. Wszytkim czartom się poleca i swoję przygodę. Co się stanie, to się stanie, żeby się przeżegnał, Sobie łaje i macierzy: diabeł mię tu wegnał. Jeśli się też szkoda stanie, jak to nie nowina
złamał koło, A on przecie parobkowi dał obuchem w czoło. Bo chłop ze wsi jak bestya, kiedy go rozdrażni: Gdy mu więc dyabłów nie stanie, więc do Bożej kaźni, A do tego i Walantem często przeplatając; To modlitwa przy robocie, i leżąc i wstając. Gdy sie też zimie powali kto na gołoledzi, Napewniejsza to modlitwa, że tu dyabeł siedzi. Kiedy idąc palec zbije, abo wpadnie w wodę. Wszytkim czartom się poleca i swoję przygodę. Co się stanie, to się stanie, żeby się przeżegnał, Sobie łaje i macierzy: dyabeł mię tu wegnał. Jeśli się też szkoda stanie, jak to nie nowina
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 41
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903