uważywszy z częstego przebywania w Domu swoim Jego Mci PanaN. tak postępki Jego Mci jako też i sławę zacnego Domu i Familii Jego Mci w dłulgą sprawy tej która się za ordynacją Bożą zaczęła zawieść nie pożądałowszem do szczęśliwego i pożądaneóg portu iż przyszła/ wielce się cieszy. Rozumiejąc o tym/ że Jego Mć idąc torem i gościńcem znacznym zacnych Rodziców swoich i starożytnej Famielij a w Rzeczypospolitej dobrze w dzielnych sprawach ogłoszone yFamiliej postępować nie zaniedba: ogladając się naprzysiegę przed Bogiem i Kapłanem jego uczynioną/ takżę na ślub przyjacielwo sobie poślubionemu/ a niemniej także nachęć i na łaskę Jego Mci/ od którego klejnotu pożądanego dostał. A jako Jego Mci z Domem
vważywszy z cżęstego przebywánia w Domu swoim Iego Mći PánáN. ták postępki Iego Mći iáko też y sławę zacnego Domu y Fámiliey Iego Mći w dlulgą spráwy tey ktora sie zá ordynácyą Bożą záczęłá záwieść nie pożądałowszem do szćżęśliwego y pożądáneog portu iż przyszłá/ wielce sie ćieszy. Rozumieiąc o tym/ że Iego Mć idąc torem y gośćincem znacżnym zacnych Rodźicow swoich y stárożytney Famieliy a w Rzecżypospolitey dobrze w dźielnych spráwách ogłoszone yFamiliey postępowáć nie zániedba: ogladáiąc sie náprzyśiegę przed Bogiem y Kápłánem iego vcżynioną/ tákżę ná ślub przyiaćielwo sobie poślubionemu/ á niemniey tákże náchęć y ná łáskę Iego Mći/ od ktorego kleynotu pożądánego dostał. A iáko Iego Mći z Domem
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: D2v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Młodzienca.
ŚMierć nie użyta śmierć niemiłosierna/ która z zazdrości szatańskiej wkręciła naświat M. P. nie dorosłe ludzie tylko ale i w źlicznym młodości kwieciu dziateczki pożera/ z świata sprzątała to beż wszelkiego braku i beż namniejszego na osoby/ bogactwa i dostojeństwa respektu. Stąd jedne z królów/ nie beż przyczyny onę drogąz gościńcem bitym/ wszytkich stanów i kondycje ludzi /nazywa. Drugi zaś powiedział: że człowiek narodzony z niewiasyt/ krótkich jest dni barzo/ a pełen utrapienia/ wyrasta jakokolwiek a bywa podcięty/ przemija jako cień/ a nieostoi się. Owo zgoła: Narodziwszy się wszyscy zaraz umieramy. Początek zaraz z koncem płochych lat sprzągamy
Młodźiencá.
SMierć nie vżyta śmierć niemiłośierna/ ktora z zazdrośći szátáńskiey wkręćiłá náświát M. P. nie dorosłe ludźie tylko ále y w źlicżnym młodośći kwiećiu dźiatecżki pożera/ z świátá sprzątałá to beż wszelkiego braku y beż namnieyszego ná osoby/ bogáctwá y dostoieństwa respektu. Ztąd iedne z krolow/ nie beż przyczyny onę drogąz gośćincem bitym/ wszytkich stanow y condycye ludźi /názywa. Drugi záś powiedźiał: że cżłowiek národzony z niewiásyt/ krotkich iest dni bárzo/ á pełen vtrapienia/ wyrasta iákokolwiek á bywa podćięty/ przemija iáko ćień/ á nieostoi sie. Owo zgołá: Národźiwszy sie wszyscy záraz vmieramy. Początek zaraz z koncem płochych lat sprzągamy
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nic. Złote lata zginęły/ które były zrazu: Wiek wojenny nastąpił; wiek równy żelazu. W którym ani dóbr własnych/ ludzie zażyć mogą; Świadomą niebezpiecznie pójdzie Pątnik drogą. Kupiec zwyczajnych handlów swych niepoprowadzi: Nie śmiele Oracz pługiem/ o rolą zawadzi. Gospodarz nie ładuje szkut swoich na Wiśle/ Ni zwyczajnym gościńcem ku Gdańsku ich wyśle. Z strachem Pasterz w dąmbrowach swoję bydło pasie/ W niespokojnym porzuci/ Dudki z Fletnią czasie. Wszędzie trwoga/ a zguba; strachu/ śmierci dosyć. I rychłosz wieczny Panie dasz się nam przeprosić? Ze złoty wrócisz pokoj/ tej naszej Ojczyźnie/ Przy którym wszytko z ręki twej/
nic. Złote látá zginęły/ ktore były zrázu: Wiek woięnny nástąpił; wiek rowny żelázu. W ktorym áni dobr własnych/ ludźie záżyć mogą; Swiádomą niebeśpiecznie poydźie Pątnik drogą. Kupiec zwyczáynych hándlow swych niepoprowádźi: Nie śmiele Oracz pługiem/ o rolą záwádźi. Gospodarz nie łáduie szkut swoich ná Wiśle/ Ni zwyczáynym gośćińcem ku Gdańsku ich wyśle. Z stráchem Pásterz w dąmbrowách swoię bydło páśie/ W niespokoynym porzući/ Dudki z Fletnią czásie. Wszędźie trwogá/ á zgubá; stráchu/ śmierći dosyć. Y rychłosz wieczny Pánie dasz sie nam przeprośić? Ze złoty wroćisz pokoy/ tey nászey Oyczyźnie/ Przy ktorym wszytko z ręki twey/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 180
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
drugie przyjaciółom swym, we czwartek trzecie sługom swym honorifice sprawowała. Bawiliśmy się w Rubieżewicach dni pięć, nazad do Rohotnej stanęliśmy 29 Octobris, i zaraz jechałem do ip. referendarza w. księstwa lit.
4 Novembris będąc u ip. referendarza, polowałem z nim za Żurowicami, z jednej kniei nad gościńcem byteńskim, ubiliśmy niedźwiedzia, to jest ja sam swoją ręką, i dwie sarny uszczwaliśmy; nazajutrz liszkę i kilku zajęcy. Ip. referendarz darował mi szłapaka.
9^go^ był u mnie i nocował ip. Szczyt chorąży połocki z ip. chorążym mińskim, nazajutrz odjechali i ja odjechałem do Usnarza.
Stanąłem
drugie przyjaciołom swym, we czwartek trzecie sługom swym honorifice sprawowała. Bawiliśmy się w Rubieżewicach dni pięć, nazad do Rohotnéj stanęliśmy 29 Octobris, i zaraz jechałem do jp. referendarza w. księstwa lit.
4 Novembris będąc u jp. referendarza, polowałem z nim za Żurowicami, z jednéj kniei nad gościńcem byteńskim, ubiliśmy niedźwiedzia, to jest ja sam swoją ręką, i dwie sarny uszczwaliśmy; nazajutrz liszkę i kilku zajęcy. Jp. referendarz darował mi szłapaka.
9^go^ był u mnie i nocował jp. Szczyt chorąży połocki z jp. chorążym mińskim, nazajutrz odjechali i ja odjechałem do Usnarza.
Stanąłem
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 71
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja dzisia, nieszczęsny, doczekam. Dotąd goniąc chwalebnie, sromotnie uciekam, Zapomniawszy onego pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi, który już, już metu Wieczystej sławy, skąd mi słusznie świat urąga, Cedząc krew bisurmańską w Ukrainie, siąga. Czemuż orzeł
gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja dzisia, nieszczęsny, doczekam. Dotąd goniąc chwalebnie, sromotnie uciekam, Zapomniawszy onego pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi, który już, już metu Wieczystej sławy, skąd mi słusznie świat urąga, Cedząc krew bisurmańską w Ukrainie, siąga. Czemuż orzeł
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: jakimi są wszyscy Schismatykowie i Heretykowie. Małoż Heretyków/ i prócz tych pomienionych/ poginęło przez miecz/ przez ogień/ i przez insze śmierci: a z opiniej ich dla wiary/ wiarę być Herezja swoję sądziwszy? ni jeden jednak z nich biegiem tym swoim Korony niedostąpił. Bo nie Królewskim od Boga utorowanym gościńcem biegł/ przy którego końcu są Korony: ale swoją od siebie/ abo od inszego sobie podobnego człowieka przełożoną drogą: przy której końcu jest męka wieczna. Jaka jest i ta/ przez te nowe Teologi nowo przełożona droga/ którą idąc bez pochyby tam się każdy nią idący oprze/ (czego nas Chryste Panie racz uchować
: iákimi są wszyscy Schismátykowie y Hęretykowie. Máłoż Hęretykow/ y procż tych pomienionych/ poginęło przez miecz/ przez ogień/ y przez insze śmierći: á z opiniey ich dla wiáry/ wiárę bydź Hęrezya swoię sądźiwszy? ni ieden iednák z nich biegiem tym swoim Korony niedostąpił. Bo nie Krolewskim od Bogá vtorowánym gośćincem biegł/ przy ktorego końcu są Korony: ále swoią od śiebie/ ábo od inszego sobie podobnego człowieká przełożoną drogą: przy ktorey końcu iest męká wieczna. Iáka iest y tá/ przez te nowe Theologi nowo przełożona drogá/ ktorą idąc bez pochyby tám sie káżdy nią idący oprze/ (cżego nas Christe Pánie rácż vchowáć
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 91
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
? Curre sacrum sidus. Breve nos quoque currimus aevum Terrigenae coeli pars quantacunque tui.
Et nos astra sumus, et nos obnubit opacum Subrepto mentis lumine deliquium... Quale repercussum radiis vibrantibus aurum Ut videas tremula luce nitere redux. 688. Na porównanie jesienne.
Już Phoebe kozorożec do austru ciepłego Woła cię zwykłym znaku gościńcem jasnego. Już dzień z nocą podziela waga sprawiedliwa. Erigone ją w ręku piastuje wstydliwa. Czy ujrzyszże nas Phoebe znowu jasnym okiem, Jakich odchodzisz, z nowym gdy powrócisz rokiem, Gdy światu młodość wrócisz, żeńcom żyzne kłosy I owdowiałym drzewom oganiste włosy? Bież wieczne światło, i myć krótki wiek bieżymy, Ziemianie
? Curre sacrum sidus. Breve nos quoque currimus aevum Terrigenae coeli pars quantacunque tui.
Et nos astra sumus, et nos obnubit opacum Subrepto mentis lumine deliquium... Quale repercussum radiis vibrantibus aurum Ut videas tremula luce nitere redux. 688. Na porownanie jesienne.
Już Phoebe kozorożec do austru ciepłego Woła cię zwykłym znaku gościńcem jasnego. Już dzień z nocą podziela waga sprawiedliwa. Erigone ją w ręku piastuje wstydliwa. Czy ujrzyszże nas Phoebe znowu jasnym okiem, Jakich odchodzisz, z nowym gdy powrocisz rokiem, Gdy światu młodość wrocisz, żeńcom żyzne kłosy I owdowiałym drzewom oganiste włosy? Bież wieczne światło, i myć krotki wiek bieżymy, Ziemianie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 407
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
po sobie co za dokumenta: tej wygrawać która więcej przyności: a złotemby odważyć sędziego/ i mieć go za nową gwiazdą który się inaczej sprawuje. Przydam tu do Ewangeliej świętej sprawiedliwość/ jako dzisiejsze słów o Boże na drodze u nas leży i depcą po niej ludzie/ depcą potężnieszy/ bogatszy zuchwalszy/ owszem sprawiedliwość gościńcem nie doprawdy i słuszności/ ale do nabycia łaski/ promocjej/ faworu/ pożytku. Dawszy pokoj Komcecie/ jako gdy nas sprawiedliwość prowadziła uroślismy/ zakwitli/ i owoc jej piękny/ pokoj święty w Koronie naszej widzieli/ tak jeśliże ją będziemy wodzić za nos/ i deptać po niej pewna nam zguba frasunek
po sobie co zá documentá: tey wygráwáć ktora więcey przynośći: á złotemby odwazyc sędźiego/ y mieć go zá nową gwiazdą ktory się ináczey spráwuie. Przydam tu do Ewángeliey świętéy spráwiedliwość/ iáko dźiśieysze słow o Boże na drodze v nas leży y depcą po niey ludźie/ depcą potężnieszy/ bogátszy zuchwálszy/ owszem spráwiedliwość gośćińcem nie doprawdy y słusznośći/ ále do nabyćia łáski/ promocyey/ faworu/ pożytku. Dawszy pokoy Komcećie/ iáko gdy nas spráwiedliwość prowádźiłá vroślismy/ zákwitli/ y owoc iéy piękny/ pokoy święty w Koronie nászéy widźieli/ ták iesliże ią będźiemy wodźić zá nos/ y deptáć po niéy pewna nam zgubá frásunek
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D4v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
jego, Sama się jego sławić sława nie przestanie Na wieki, a przynamniej dokąd świata stanie. Cóż po tym, tych zacności nic śmierć nie szanuje! Żono, ach, żono moja, twój cię mąż mianuje! Mało co nad dwie lecie ze mną tu pobywszy, W nieutulonym żalu trwałym zostawiwszy, Pobiegłaś przecz gościńcem bitym przyrodzenia, Ale tam, kędy dobrzy chodzą bez wątpienia. Syn za tobą, coś mi go świeżo porodziła, Lecz to mniejsza, gdybyś ty sama żywa była! Niech Nijobe nad dziećmi, jak chce, kamienieje —
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest-ci drugie
jego, Sama się jego sławić sława nie przestanie Na wieki, a przynamniej dokąd świata stanie. Cóż po tym, tych zacności nic śmierć nie szanuje! Żono, ach, żono moja, twój cię mąż mianuje! Mało co nad dwie lecie ze mną tu pobywszy, W nieutulonym żalu trwałym zostawiwszy, Pobiegłaś przecz gościńcem bitym przyrodzenia, Ale tam, kędy dobrzy chodzą bez wątpienia. Syn za tobą, coś mi go świeżo porodziła, Lecz to mniejsza, gdybyś ty sama żywa była! Niech Nijobe nad dziećmi, jak chce, kamienieje —
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest-ci drugie
Skrót tekstu: LeszczALirBar_I
Strona: 579
Tytuł:
Lament Imści Pana Andrzeja z Lesna
Autor:
Andrzej Leszczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1639
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
że wiary były wyścigane od koni. Księgi Wtóre. E A jako bez słusznego ratunku od flagi morskiej. Bierze podobieństwo od czczego i nienaładwoanego okrętu: dawając znać, że jako takim statkiem fala miece jako chce; tak też i wóz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczajnej ciężkości, i sposobnego rządźce, nie tym gościńcem szedł, którym było iść potrzeba. F Sam się strwożony boi. Faeton. G Zimne niebieskie wozy rozgrzały się/ i daremnie chciały się maczać w morzu zakazanym. Jupiter obciążył był płodem Kalisto Likaonowę córkę, co gdy obaczyła Juno, gniewała się barzo, i karała ją: potym po urodzeniu dziecięcia, w niedźwiedzicę onę
że wiáry były wyśćigane od koni. Kśięgi Wtore. E A iáko bez słusznego rátunku od flagi morskiey. Bierze podobieństwo od czczego y nienáłádwoanego okrętu: dawáiąc znáć, że iako tákim statkiem fálá miece iáko chce; tak też y woz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczáyney ćięszkośći, y sposobnego rządźce, nie tym gośćińcem szedł, ktorym było iść potrzebá. F Sam się strwożony boi. Pháeton. G Zimne niebieskie wozy rozgrzały się/ y dáremnie chćiáły się maczáć w morzu zákazánym. Iupiter obćiążył był płodem Kálisto Likáonowę corkę, co gdy obaczyła Iuno, gniewałá się bárzo, y karáłá ią: potym po vrodzeniu dźiećięćia, w niedźwiedźicę onę
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638