windykował. Na tę afektację Hospodara Imści, komenderowana Partia Wojska Polskiego, nad którą dana Komenda HIERONIMOWI MIKOŁAJOWI SIENIAWSKIEMU, Chorążemu W. K, który do Wołoch odważnym wpadłszy sercem. Zonę Hospodara Imści. Familie i skarby wyprowadził szczęśliwie stamtąd, od Adzi Giereja Sołtana, w liczbie 80 tysięcy Tatarów aż pod Śniatyn z kleską ich goniony, W rekompensę tak walecznego serca, i podjętej fatygi, i eksponowania się in discrimen życia, nie mogąc nic godnego i równego wynaleźć Hospodatowa Jejmość, za rękę Waleczną Sieniawskiemu, dała Rękę Z. JANA O RELIKWIACH Z. JANA CHRZCICIELA
Chrzciciela z trumienką srebrną, mianą antiquitus w Skarbcu Hospodarów Wołoskich, a tam z Carogrodu
windykował. Na tę affektacyę Hospodara Imści, kommenderowana Partya Woyska Polskiego, nad ktorą dana Kommenda HIERONIMOWI MIKOŁAIOWI SIENIAWSKIEMU, Chorążemu W. K, ktory do Wołoch odważnym wpadłszy sercem. Zonę Hospodara Imści. Familie y skarby wyprowadził szczęśliwie ztamtąd, od Adzi Giereia Sołtana, w liczbie 80 tysięcy Tatarow aż pod Sniatyn z kleską ich goniony, W rekompensę tak walecznego serca, y podiętey fatygi, y exponowania się in discrimen życia, nie mogąc nic godnego y rownego wynaleść Hospodatowa Ieymość, za rękę Waleczną Sieniawskiemu, dałá Rękę S. IANA O RELIKWIACH S. IANA CHRZCICIELA
Chrzciciela z trumienką srebrną, mianą antiquitus w Skarbcu Hospòdarow Wołoskich, a tam z Carogrodu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 152
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tym Pannom. Na toć to biesiady/ na to konwersacje/ na to tańce różne/ żebyście się im słusznie przypatrzyli. Na to świeczkowy/ żeby jeśli który nie dojrzy/ lepiej ją widział przy świecy/ którą przedsobą nosi. Na to mieniony/ żeby z boku obaczył tym lepiej jak chodzi/ na to goniony/ żeby widział jeśli nie kalika/ albo nie dychawicza; na to śpiewany Kowal/ żeby słyszał jeśli nie niemota. Na to Niemiec/ żebyście jak w garce kołatali czy dobra miedź/ i złość jeśli się w niej nie ozwie/ na to Angielskie tańce świeżo wprowadzone/ żebyście ku sobie rękami klaskali/
tym Pánnom. Ná toć to bieśiády/ ná to konwersácye/ ná to tańce rożne/ żebyśćie się im słusznie przypátrzyli. Na to świeczkowy/ żeby ieśli ktory nie doyrzy/ lepiey ią widźiał przy świecy/ ktorą przedsobą nośi. Ná to mieniony/ zeby z boku obaczył tym lepiey iák chodźi/ ná to goniony/ żeby widźiał ieśli nie káliká/ álbo nie dycháwicza; na to śpiewány Kowal/ żeby słyszał ieśli nie niemotá. Ná to Niemiec/ żebyśćie iák w gárce kołátali czy dobrá miedź/ y złość ieśli się w niey nie ozwie/ ná to Angielskie tańce świeżo wprowádzone/ żebyśćie ku sobie rękámi kláskali/
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 47
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
wnet uprzątnie zawady Z upadkiem wielkiej ludzi pobitych gromady. Awo już tam, gdzie go gniew ciągnie nieużyty I myśl wściekła, miecz w ręku kręcąc jadowity, Bieży przeciw Anglikom pędem niesłychanem, Które świeżo Odoard przywiódł z Arymanem.
XIX.
Jeśli kto widział, kiedy byk nieokrócony, W szrankach cały dzień bity i ze psy goniony, Porwie płoty i mocne obali okoły, Gdzie gęsty na igrzysko patrzy lud wesoły; Wszyscy pełni widomej uciekają trwogi, On tego i owego w tem bierze na rogi: Ten niech wie, iż tak srogi, gdy wpadł na Angliki, I jeszcze ponno sroższy beł rycerz z Afryki.
XX.
Piętnaście ich na poły
wnet uprzątnie zawady Z upadkiem wielkiej ludzi pobitych gromady. Awo już tam, gdzie go gniew ciągnie nieużyty I myśl wściekła, miecz w ręku kręcąc jadowity, Bieży przeciw Anglikom pędem niesłychanem, Które świeżo Odoard przywiódł z Arymanem.
XIX.
Jeśli kto widział, kiedy byk nieokrócony, W szrankach cały dzień bity i ze psy goniony, Porwie płoty i mocne obali okoły, Gdzie gęsty na igrzysko patrzy lud wesoły; Wszyscy pełni widomej uciekają trwogi, On tego i owego w tem bierze na rogi: Ten niech wie, iż tak srogi, gdy wpadł na Angliki, I jeszcze ponno sroższy beł rycerz z Afryki.
XX.
Piętnaście ich na poły
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 41
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Czarnięckiego tego by byli nigdy nie dokazali. Bo ja wiem co on o tej Elekcyjej sentiebat.
Wybrał się tedy król JoMSC szczęśliwie z królową Jejmością z Frucymerem i z całym Dworem z warszawy na tę Wojnę. I tak właśnie należało ze by do goniona tanca. Były pogotowiu i Damy bo to Nie wojna była Ale właśnie goniony Toniec. Bo myśmy ustawicznie z miejsca za miejsce gonili niegoniąc. A oni tez przed nami uciekali nie uciekając A coraz to nas przecię. Jako się owo Mazurowie biją, Ej siec siepęknęcią to odlew buch pięścią. Dobrze o tym Gonieniu jedna szlachcianka w siradzkiem Województwie królowi powiedziała kiedy jej krzywdę wielką poczyniono i przyszła
Czarnięckiego tego by byli nigdy nie dokazali. Bo ia więm co on o tey Elekcyiey sentiebat.
Wybrał się tedy krol IoMSC szczęsliwie z krolową Ieymoscią z Frucymerem y z całym Dworem z warszawy na tę Woynę. I tak własnie nalezało ze by do goniona tanca. Były pogotowiu y Damy bo to Nie woyna była Ale własnie goniony Toniec. Bo mysmy ustawicznie z mieysca za mieysce gonili niegoniąc. A oni tez przed nami uciekali nie uciekaiąc A coraz to nas przecię. Iako się owo Mazurowie biią, Ey siec siepęknęcią to odlew buch pięscią. Dobrze o tym Gonieniu iedna szlachcianka w siradzkięm Woiewodztwie krolowi powiedziała kiedy iey krzywdę wielką poczyniono y przyszła
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 198
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
na grzędzie, Albo też tam swojego po węgłach, po ścienie, Jeśli nie ma drabiny, nieboraczka wżenie. TERPSYCHORE
Sernik nieboraczkowi, a zrzędziosze grzęda Należy; lecz nie w każdym stadle taka zrzęda. Są, co za jednym z sobą pięknie siedzą stołem, Z sobą zawsze w taneczek pięknym idą kołem; Bywa czasem goniony oknem na wyścigi: Mąż kańczugiem, a żona Wierciochem na migi. Niech się nikt złem od dobrych rzeczy nie odraża, Musiałby nigdy nie jeść, kto wszytko uważa. Dlatego się nie żenić? przed trzaskiem do łasa Nie iść? Mam za kulfana, mam go za bigasa! I panna, która za mąż
na grzędzie, Albo też tam swojego po węgłach, po ścienie, Jeśli nie ma drabiny, nieboraczka wżenie. TERPSYCHORE
Sernik nieboraczkowi, a zrzędziosze grzęda Należy; lecz nie w każdym stadle taka zrzęda. Są, co za jednym z sobą pięknie siedzą stołem, Z sobą zawsze w taneczek pięknym idą kołem; Bywa czasem goniony oknem na wyścigi: Mąż kańczugiem, a żona Wierciochem na migi. Niech się nikt złem od dobrych rzeczy nie odraża, Musiałby nigdy nie jeść, kto wszytko uważa. Dlatego się nie żenić? przed trzaskiem do łasa Nie iść? Mam za kulfana, mam go za bigasa! I panna, która za mąż
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 95
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i zastałem IWYM księdza Hilzena biskupa smoleńskiego. 29. Przybyła tu IWYM dobrodzika matka nasza, wojewodzina pomorska, wdowa, i brat mój stryjeczny, wojewoda nowogrodzki. 30. Polowałem na sarnę z psami 19. eiusdem przybyłymi par forse, od który forcowana ledwie godzinę, choć samiec, wytrzymać mógł, tak był goniony z wielką moją i spektatorów konsolacją. Eademdie pożegnał mię IWYM ksiądz biskup smoleński, prałat srodze godny i pobożny, o co tych wieków, ile w tej godności, rzecz bardzo trudna, by się w rzeczy samej znajdować mogła. Brat rodzony, wojewoda wileński, hetman wielki WKLgo, przed obiadem tu stanął z synem swoim
i zastałem JWJM księdza Hilzena biskupa smoleńskiego. 29. Przybyła tu JWJM dobrodzika matka nasza, wojewodzina pomorska, wdowa, i brat mój stryjeczny, wojewoda nowogrodzki. 30. Polowałem na sarnę z psami 19. eiusdem przybyłymi par forse, od który forcowana ledwie godzinę, choć samiec, wytrzymać mógł, tak był goniony z wielką moją i spektatorów konsolacją. Eademdie pożegnał mię JWJM ksiądz biskup smoleński, prałat srodze godny i pobożny, o co tych wieków, ile w tej godności, rzecz bardzo trudna, by się w rzeczy samej znajdować mogła. Brat rodzony, wojewoda wileński, hetman wielki WKLgo, przed obiadem tu stanął z synem swoim
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 140
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
sobie cztery zwierzyńce źwirza różnego, jako to jeleni, łosi, danieli i sarni. Że gdy się zbierze kompania, obiorą z nich jednego, który rzuca gałkę w słup na ukos en sigzag idący, przez który przeleciawszy pada na zwirzu tamże malowanym. Na którym tedy rodzaju stanie, znak predistinacji, że ten ma być goniony. Iść tedy trzeba pod okno, nad którym ten źwirz jest odmalowany, gdzie za kutasik pociągnąwszy, zadzwoni w tym zwierzyńcu, z którego źwirz wraz wpada w śrzednie enclo, mające tyż osim ulic czystych i dość przestronnych do forcowania. Kawalerowie tedy mają le releé mych koni, na których z pikierami forcują, z watahą
sobie cztyry źwierzyńce źwirza różnego, jako to jeleni, łosi, danieli i sarni. Że gdy się zbierze kompania, obiorą ź nich jednego, który rzuca gałkę w słup na ukos en sigzag idący, przez który przeleciawszy pada na zwirzu tamże malowanym. Na którym tedy rodzaju stanie, znak predistinacji, że ten ma być goniony. Iść tedy trzeba pod okno, nad którym ten źwirz jest odmalowany, gdzie za kutasik pociągnąwszy, zadzwoni w tym źwierzyńcu, z którego źwirz wraz wpada w śrzednie enclo, mające tyż osim ulic czystych i dość przestronnych do forcowania. Kawalerowie tedy mają le releé mych koni, na których z pikierami forcują, z watahą
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 175
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak