trafia często, tak uporczywie, et imperiosè stawa, że nie masz zgody na nic, jeżeli mu na to, przy czym się opiera, nie pozwolą; z tej dystynkcyj sequeretur, że w każdej materyj liberum veto, miałoby omnem potestatem contradicendi, ale nie contra totum actum.
Drugi sejmik relationis, jako i Gospodarski, quo titulo może być zerwany, którego dwa są objecta; pierwsze, słuchać, co Rzeczpospolita decydowała; temu się chcieć opponere? jest crimen statûs, jest rebellio prawom na sejmie postanowionym, nie chcieć ich przyjąć? jest na ostatek dismembratio à corpore Rzeczypospolitej, chcieć per lauda znosić konstytucje sejmowe. Drugie objectum dla uczynienia
trafia często, tak uporczywie, et imperiosè stawa, źe nie masz zgody na nic, ieźeli mu na to, przy czym się opiera, nie pozwolą; z tey dystynkcyi sequeretur, źe w kaźdey materyi liberum veto, miałoby omnem potestatem contradicendi, ale nie contra totum actum.
Drugi seymik relationis, iako y Gospodarski, quo titulo moźe bydź zerwany, ktorego dwa są objecta; pierwsze, słuchać, co Rzeczpospolita decydowała; temu się chćieć opponere? iest crimen statûs, iest rebellio prawom na seymie postanowionym, nie chćieć ich przyiąć? iest na ostatek dismembratio à corpore Rzeczypospolitey, chćieć per lauda znośić konstytucye seymowe. Drugie objectum dla uczyńieńia
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 73
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
na spieszne poczty i przebiegi Pluto znać sobie rozpisał noclegi, Bo niepodobna, jeśli się chcę zbawić, Ażeby kiedy miał się tu zabawić. Albo podlejsze, spuściwszy spod warty, Na to tu miejsce rozporządził czarty, Bo w subtelniejszej stworzone naturze Nie tak by w sprośnej były kompaturze. Ten, co rząd trzyma w domu gospodarski, Mógłby do Stygu przewóz osieść darski, Bo go tak straszna osiadła paskuda, Że z Archerontu wystraszyłby cuda. Łeb mu ze wszytkiej aż za ramię strony Pierzem porosłe okryły kołtony Tak, że gdyby się nie trzymał na pleci, Ledwo mu każdy do czarta nie zleci. Pysk jeżem obrósł, szczeka
na spieszne poczty i przebiegi Pluto znać sobie rozpisał noclegi, Bo niepodobna, jeśli się chcę zbawić, Ażeby kiedy miał się tu zabawić. Albo podlejsze, spuściwszy spod warty, Na to tu miejsce rozporządził czarty, Bo w subtelniejszej stworzone naturze Nie tak by w sprośnej były kompaturze. Ten, co rząd trzyma w domu gospodarski, Mógłby do Stygu przewóz osieść darski, Bo go tak straszna osiadła paskuda, Że z Archerontu wystraszyłby cuda. Łeb mu ze wszytkiej aż za ramię strony Pierzem porosłe okryły kołtony Tak, że gdyby się nie trzymał na pleci, Ledwo mu każdy do czarta nie zleci. Pysk jeżem obrósł, szczeka
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 203
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
piersi miłosierdzia swojego/ i na ten bankiet łaski swojej/ wzywa wszytkich bogatych i ubogich/ małych/ i wielkich/ mądrych i prostych/ kiedy przez Salomona mówi: Venite comedite panem meum, et bibite vinum quod miscui vobis. A gdy przyszła godzina wieczerzy/ usłyszawszy to ludzie uczeni/ wielcy i bogaci/ że sługa gospodarski mówi: Quia iam parata sunt omnia. poczęli się oraz wszyscy wymawiać zabawami swojemi; i wzgardziwszy tak zawołanym bankietem/ nie przyszedł żaden. A Gospodarz też niebieski widząc/ że niewdzięczni są takowej łaski jego/ kazał po ulicach/ i po drogach zawołać na ubogie/ i wprowadził na to miejsce Pauperes, Debiles, Caecos
pierśi miłośierdźia swoiego/ y ná ten bánkiet łáski swoiey/ wzywa wszytkich bogátych y vbogich/ máłych/ y wielkich/ mądrych y prostych/ kiedy przez Sálomoná mowi: Venite comedite panem meum, et bibite vinum quod miscui vobis. A gdy przyszłá godźiná wieczerzy/ vsłyszawszy to ludźie vczeni/ wielcy y bogáći/ że sługá gospodárski mowi: Quia iam parata sunt omnia. poczęli się oraz wszyscy wymáwiać zabáwámi swoiemi; y wzgárdźiwszy ták záwołánym bánkietem/ nie przyszedł żaden. A Gospodarz też niebieski widząc/ że niewdźięczni są tákowey łáski iego/ kazał po vlicách/ y po drogách záwołáć ná vbogie/ y wprowádźił ná to mieysce Pauperes, Debiles, Caecos
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 69
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
weseląc się. Była potem o to sprawa na roczkach, ale wiele towarów poprzepadało.
Nazajutrz, skorośmy się poczęli schodzić na sejmik do augustianów, szlachta oskoczyła Wereszczaków przed kościołem; uciekli do kościoła, a potem do zakrystii. Szlachcic zaś ten, którego chorąży potrącił, dał mu w gębę już uciekającemu. Sejmik zatem gospodarski zaraz po zagajeniu był pożegnany.
Nabrała się szlachta animozji, że mię pro voto suo utrzymali marszałkiem i że chorążego Wereszczakę przepędzili. Potem pożegnałem ich, dziękując za pokazane łaski, i pojechałem do Kodnia do kanclerza Sapiehy, który lubo nie był kontent, że Sosnowski został deputatem, a jeszcze pod moją laską,
weseląc się. Była potem o to sprawa na roczkach, ale wiele towarów poprzepadało.
Nazajutrz, skorośmy się poczęli schodzić na sejmik do augustianów, szlachta oskoczyła Wereszczaków przed kościołem; uciekli do kościoła, a potem do zakrystii. Szlachcic zaś ten, którego chorąży potrącił, dał mu w gębę już uciekającemu. Sejmik zatem gospodarski zaraz po zagajeniu był pożegnany.
Nabrała się szlachta animozji, że mię pro voto suo utrzymali marszałkiem i że chorążego Wereszczakę przepędzili. Potem pożegnałem ich, dziękując za pokazane łaski, i pojechałem do Kodnia do kanclerza Sapiehy, który lubo nie był kontent, że Sosnowski został deputatem, a jeszcze pod moją laską,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 205
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pułkownik. Na którym sejmiku, jakom sobie życzył, ażeby pod laską Hornowskiego, pisarza dekretowego, Piotr Paszkowski, szwagier jego teraźniejszy, pułkownik przedniej straży buławy wielkiej W. Ks. Lit., i Buczyński, sędzic grodzki brzeski, stanęli deputatami, tak to wszystko mi cum plausu udało się, ale sejmik nazajutrz gospodarski nie był dla mnie pomyślny. Buchowiecki albowiem, pisarz ziemski, wynalazł taki koncept, że jako konstytucja 1717 roku do wybierania czopowego szelężnego na wojsko destynowanego kontrahentów po województwach i powiatach obierać kazała, nawet tam gdzie czopowe na pensją buław jest naznaczone, tylko między kontrahentami praeferibiliores hetmanów opisała, tak — lubo od samej tej konstytucji
pułkownik. Na którym sejmiku, jakom sobie życzył, ażeby pod laską Hornowskiego, pisarza dekretowego, Piotr Paszkowski, szwagier jego teraźniejszy, pułkownik przedniej straży buławy wielkiej W. Ks. Lit., i Buczyński, sędzic grodzki brzeski, stanęli deputatami, tak to wszystko mi cum plausu udało się, ale sejmik nazajutrz gospodarski nie był dla mnie pomyślny. Buchowiecki albowiem, pisarz ziemski, wynalazł taki koncept, że jako konstytucja 1717 roku do wybierania czopowego szelężnego na wojsko destynowanego kontrahentów po województwach i powiatach obierać kazała, nawet tam gdzie czopowe na pensją buław jest naznaczone, tylko między kontrahentami praeferibiliores hetmanów opisała, tak — lubo od samej tej konstytucji
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 240
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ to dobry. Jeżeli nie masz oliwy/ to oleju rzepikowatego z trochą żywice zażyj/ a ten nie tak płótno pali / jako lniany. Jeżeli farby czarnej zażyć zechcesz/ najlepsza do suszenia z kości wołowej albo jakiej inszej/ dobrze ją spaliwszy/ trzeć ją dobrze na kamieniu malarskim/ umbry trochę przydawszy. Przydatek piąty Gospodarski, Gdzie się pokazuje Młynek barzo skromny/ w którym dwaj chłopi/ albo pomocnicy browarni przez dwa dni trzydzieści i więcej której Toruńskich/ słodu snadno zmelą. Przydawszy skrzynię z pytlem/ i mąkę mieć możesz. Jest miejscami w częstym używaniu/ miasto owych machin końskich młynów/ w kąciku browaru/ ledwo natrzy łokcie
/ to dobry. Ieżeli nie masz oliwy/ to oleiu rzepikowátego z trochą żywice záżyi/ a ten nie ták płotno páli / iako lniány. Ieżeli fárby czárney zażyć zechcesz/ naylepszá do suszeniá z kośći wołowey álbo iakiey inszey/ dobrze ią spáliwszy/ trzeć ią dobrze ná kámieniu málárskim/ umbry trochę przydáwszy. Przydatek piąty Gospodárski, Gdzie się pokázuie Młynek bárzo skromny/ w ktorym dway chłopi/ álbo pomocnicy browárni przez dwá dni trzydźieśći i więcey ktorey Toruńskich/ słodu snádno zmelą. Przydáwszy skrzynię z pytlem/ i mąkę mieć możesz. Iest mieyscámi w częstym używániu/ miásto owych máchin końskich młynow/ w kąćiku browáru/ ledwo nátrzy łokćie
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 234
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
podarków wolnym go uczynił: mówiąc: Wolę aby skarbu mego dochodów ubyło/ niżliby zacność miasta Rzymskiego w lekkie poważenie przyjść miała.
Cesarz Augustus nie był Pan poważny: gdy go kto na ucztę prosił/ żadnym nie pogardzał. Trafiło się tedy/ że był na uczcie u Polliona Rzymianina: tam z trefunku czeladnik niewolny gospodarski stłukł sklenicę kryształową: którego gospodarz porwać kazał i wrzucić do sadzawki miedzy okrutne ryby Mureny: Obaczywszy chłopiec iż nie żart/ przypadł do nóg Cesarzowi/ prosząc aby inakszą śmiercią był karany. Czym obruszywszy się Cesarz/ rozkazał wszytko naczynie Kryształowe potłuc/ i do sadżawki wrzucić miasto onego chłopca/ a onego na wolą puścić.
podárkow wolnym go vcżynił: mowiąc: Wolę áby skárbu mego dochodow vbyło/ niżliby zacność miástá Rzymskiego w lekkie poważenie przyiść miáłá.
Cesarz Augustus nie był Pan poważny: gdy go kto ná vcżtę prośił/ żadnym nie pogardzał. Trafiło się tedy/ że był ná vcżćie v Pollioná Rzymiániná: tám z trefunku cżeládnik niewolny gospodárski stłukł sklenicę kryształową: ktorego gospodarz porwáć kazał y wrzućić do sadzawki miedzy okrutne ryby Mureny: Obacżywszy chłopiec iż nie żárt/ przypadł do nog Cesárzowi/ prosząc áby inákszą śmierćią był karány. Cżym obruszywszy się Cesarz/ roskazał wszytko nacżynie Kryształowe potłuc/ y do sadźawki wrzućić miásto onego chłopcá/ á onego ná wolą puśćić.
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 91
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
niepośledniejsze, Kwiatki, drzewka naprzedniejsze Pod sznur perspektywę dają, Oczom ją ludzkim wydają. W murowaniu gmachy mierne, Według gruntów dość wymierne, Z nauki od inwentora Stanęły dla senatora. U tych ochędóstwa pańskie, Ze Włoch, Francyjej, hiszpańskie. Kuchnia zboku, z drugiej strony Słudzy stoją dla obrony. A przy bramie gospodarski Budyneczek piękny, darski; Brama od miasta z przyjazdu, Druga z pola, dla wyjazdu. Dwór Książęcia J.M. Dominika, Koniuszego Koronnego.
Ten dwór przy książęciu został, Potężnego pana dostał; Ma pokoje zgotowane, Dość pięknie wybudowane. Jeśli zechce renowować Abo pałac pobudować, Wolno, z obudwu stron wszędzie
niepośledniejsze, Kwiatki, drzewka naprzedniejsze Pod sznur perspektywę dają, Oczom ją ludzkim wydają. W murowaniu gmachy mierne, Według gruntów dość wymierne, Z nauki od inwentora Stanęły dla senatora. U tych ochędóstwa pańskie, Ze Włoch, Francyjej, hiszpańskie. Kuchnia zboku, z drugiej strony Słudzy stoją dla obrony. A przy bramie gospodarski Budyneczek piękny, darski; Brama od miasta z przyjazdu, Druga z pola, dla wyjazdu. Dwór Książęcia J.M. Dominika, Koniuszego Koronnego.
Ten dwór przy książęciu został, Potężnego pana dostał; Ma pokoje zgotowane, Dość pięknie wybudowane. Jeśli zechce renowować Abo pałac pobudować, Wolno, z obudwu stron wszędzie
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 96
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
głekoka Rzeka ocembrowana z boków i szeroka.
Huta ma być przestrona dla deszcza przykryta/ A ze wszytkich sron prawie porządnie zawarta. Wszytko dziło porządne ma być i pogrodki/ Pale/ łątki/ koryta: tram i słupy wszytki.
Trzeba też mieć chałupy dobrze zbudowane Robotnice/ a huty blisko postawione. Więc i dom gospodarski niech przy Hucie będzie/ Z któregoby mógł widzieć po kuźnijc wszędzie.
Dymarskie piece siebie nie mają być blisko/ Ani namiejscu błotnym kędy jest zrzodlisko. Bo więc spodek w takowym piecu wilgotnieje/ Z czego zawżdy żelazo surowo się grzeje.
Nie ma też piec być barzo wysoko lepiony/ Ale nisko i równo prawie
głekoka Rzeká ocembrowána z bokow y szyroka.
Hutá ma bydź przestrona dla desczá przykryta/ A ze wszytkich sron práwie porządnie záwárta. Wszytko dźiło porządne ma bydź y pogrodki/ Pale/ łątki/ korytá: tram y słupy wszytki.
Trzebá też mieć cháłupy dobrze zbudowáne Robotnice/ á huty blisko postáwione. Więc y dom gospodárski niech przy Hućie będźie/ Z ktoregoby mogł widzieć po kuźniyc wszędźie.
Dymárskie piece śiebie nie máią bydź blisko/ Ani námieyscu błotnym kędy iest zrzodlisko. Bo więc spodek w tákowym piecu wilgotnieie/ Z czego záwżdy żelázo surowo się grzeie.
Nie ma też piec być bárzo wysoko lepiony/ Ale nisko y rowno práwie
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ z niczym został. Gotschalcus Ser: 97. par. AEstiualis, lit: D. Kradzież. Przykład XV. Sługa jeden za wiadomością Pana swego/ oszukiwając goście/ srodze był karany. 376.
Niektóry Szlachcić z wielą sług przyjachał do jednej gospidy a gdy koniom o pierwszej godżynie w noc oddano obrok/ sługa gospodarski wszytko ono wybrał/ a gdy aż też i do konia na którym sam Pan siadał złodzij przyszedł/ i rękę do wybierania owsa ściągnął/ a koń go za ramię uchwyciwszy/ mocno tryzmał/ on dla wielkiego bólu jął wołać/ pan z slugami i gospodarzem przyibieżą/ ale żadnym obyczajem z zębów końskich nędznika wyrwaćnie mogli/
/ z niczym zostáł. Gotschalcus Ser: 97. par. AEstiualis, lit: D. Kradzież. PRZYKLAD XV. Sługá ieden zá wiádomośćią Páná swego/ oszukiwáiąc gośćie/ srodze był karány. 376.
NIektory Szláchcić z wielą sług przyiáchał do iedney gospidy a gdy koniom o pierwszey godżinie w noc oddano obrok/ sługá gospodárski wszytko ono wybráł/ á gdy áż też y do koniá ná ktorym sam Pan śiadał złodźiy przyszedł/ y rękę do wybieránia owsa śćiągnął/ á koń go zá rámię vchwyćiwszy/ mocno tryzmał/ on dla wielkiego bolu iął wołáć/ pan z slugami y gospodarzem przyibieżą/ ale żadnym obyczáiem z zębow końskich nędzniká wyrwáćnie mogli/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 367
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612