sady, aż przyszło do psiarnie. Jedzie z nim w pole, dać mu każe charty z smyczą, Aż się ów pyta, czego psi w lesie skowyczą; Nie zna w myślistwie, nie zna w psich gonach zabawy. Widzi ogrody, widzi sadzawki i stawy; Wszytko, jak groch na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy, nisko się Ukłoni, żeby mu go ofiarował w dary. Że z błaznem trudno wskórać, widzi ociec stary: Pójdziesz z nim, zastawiwszy na ryby więcierze, Upominaj, jako chcesz
sady, aż przyszło do psiarnie. Jedzie z nim w pole, dać mu każe charty z smyczą, Aż się ów pyta, czego psi w lesie skowyczą; Nie zna w myślistwie, nie zna w psich gonach zabawy. Widzi ogrody, widzi sadzawki i stawy; Wszytko, jak groch na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy, nisko się Ukłoni, żeby mu go ofiarował w dary. Że z błaznem trudno wskórać, widzi ociec stary: Pójdziesz z nim, zastawiwszy na ryby więcierze, Upominaj, jako chcesz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 145
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdyby tam goły A biały zadek zoczyły, łacno by Do nowych niecnot nabyły wątroby, Ani tego chcę, aby mię Lojole Bracia czytali za Flakka we szkole. Tym ja ślę wiersze, ten je czytać będzie, Co dawno chodzi z kusiem po kolędzie, Co nowicjat odprawił w Lublinie Na Czwartku, co wie, jakie gospodynie W warszawskiej Baszcie, na Mostkach we Lwowie, Co za szynk w Smoczej Jamie przy Krakowie. Fraszki-ć to, bracie! A któż w włosiennicy I w welum każe chodzić wszetecznicy? Kto jej nie woli, niż w duchownej stule, Nagiej, i z kształtu zdartej, i z koszule? Jak dobrym żonom
gdyby tam goły A biały zadek zoczyły, łacno by Do nowych niecnot nabyły wątroby, Ani tego chcę, aby mię Lojole Bracia czytali za Flakka we szkole. Tym ja ślę wiersze, ten je czytać będzie, Co dawno chodzi z kusiem po kolędzie, Co nowicyjat odprawił w Lublinie Na Czwartku, co wie, jakie gospodynie W warszawskiej Baszcie, na Mostkach we Lwowie, Co za szynk w Smoczej Jamie przy Krakowie. Fraszki-ć to, bracie! A któż w włosiennicy I w welum każe chodzić wszetecznicy? Kto jej nie woli, niż w duchownej stule, Nagiej, i z kształtu zdartej, i z koszule? Jak dobrym żonom
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 310
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
gratus Atice lepos... (Lib. III, 15)
Drobne ptaszęta, wy w pułku ruchawym Mądre w rzemiośle twórczynie słodkawym. Kmiotki Hymetu, niewinne dziewice, Pieścidła Dianny, Niezganione panny!
Cne kawalerki, ćwiczone spisniczki, Złotego pułku chyże bojowniczki: O, niepojęte w swej sztuce mistrzynie, Pracowicielki, zacne gospodynie! Skowronkowej pory Wdzięczne wiosny cory!
Wy, kiedy burzyć na zielone włości Z swych wylatacie zbrojna majętności, Stamtąd dobyte kanarowe plony W swój przynosicie zamek usklepiony, W robocie obfitej, W zbroi złotolitej,
Zbierajcie, żyjcie wiek w swojej słodkości, Ja miasto wczasów świadom mych gorzkości W tym polu, kędy zioła malowane,
gratus Atticae lepos... (Lib. III, 15)
Drobne ptaszęta, wy w pułku ruchawym Mądre w rzemiośle twórczynie słodkawym. Kmiotki Hymetu, niewinne dziewice, Pieścidła Dyjanny, Niezganione panny!
Cne kawalerki, ćwiczone spisniczki, Złotego pułku chyże bojowniczki: O, niepojęte w swej sztuce mistrzynie, Pracowicielki, zacne gospodynie! Skowronkowej pory Wdzięczne wiosny cory!
Wy, kiedy burzyć na zielone włości Z swych wylatacie zbrojna majętności, Stamtąd dobyte kanarowe plony W swój przynosicie zamek usklepiony, W robocie obfitej, W zbroi złotolitej,
Zbierajcie, żyjcie wiek w swojej słodkości, Ja miasto wczasów świadom mych gorzkości W tym polu, kędy zioła malowane,
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 459
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
go nazwali/ że się Lanie nim czyszczą/ od których Lekarze wzięli sposób do wyczyszczenia białychgłów/ bądź w zatrzymaniu choroby Miesięcznej/ bądź w pozostaniu Łożyska/ i innych plugawości zawściągnionych po porodzeniu. Toż. Kozom kotnym/ i inemu bydłu.
Kozom i inemu bydłu/ dla snadniejszego okocenia i ocielenia /roztropne matki czeladne i gospodynie/ nasienia z wodą dają pić. Sama też nać w wodzie roztarta/ a w gębie ich lana/ toż czyni. Bydlecej biegunce.
Bydłu biegunki zastanawia/ także go im w gębe lejąc/ albo dając im go z solą lizać. (Plin:) Bydlęcym rozmaitemchorobom.
Wołom/ i inemu rogatemu bydłu/
g^o^ názwáli/ że śię Lánie nim czysczą/ od ktorych Lekarze wźięli sposob do wyczysczenia białychgłow/ bądź w zátrzymániu choroby Mieśięczney/ bądź w pozostániu Lożyská/ y inych plugáwośći záwściągnionych po porodzeniu. Toż. Kozom kotnym/ y inemu bydłu.
Kozom y inemu bydłu/ dla snádnieyszego okocenia y oćielenia /rostropne mátki czeládne y gospodynie/ naśienia z wodą dáią pić. Sámá też nać w wodźie rostárta/ á w gębie ich lana/ toż czyni. Bydlecey biegunce.
Bydłu biegunki zástánawia/ tákze go im w gębe leiąc/ álbo dáiąc im go z solą lizáć. (Plin:) Bjdlęcjm rozmáitemchorobom.
Wołom/ y inemu rogátemu bydłu/
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 140
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
i w Wielkiej Polsce na konsystencjach stanąwszy na nową imprezę do Litwy gotował się.
W ostatku rok ten wielce podatkami Polsce i Rusi naprzykrzył się, co wielka była między ludźmi penuria. W całym Mazowszu jeno wołów 30 robotnych narachowano, od których po taleru na podatek wybierano, a gdzie wołów nie było, to gospodarze i gospodynie dawać musiały oprócz inszych wymyślnych egzakcji, od rogów prostego bydła, od świni nawet i od najmniejszej rzeczy, a ledwie cztery ćwierci wojsku zapłacono, ostatek na upominki Tatarom, na artyleryje i na insze prywatne rzeczy obrócono. Ba i komisyja długa i dwoista szła, tej prac ludzkich siła pożarła, co się i po tym
i w Wielkiej Polscze na konsystencyjach stanąwszy na nową imprezę do Litwy gotował się.
W ostatku rok ten wielce podatkami Polscze i Rusi naprzykrzył się, co wielka była między ludźmi penuria. W całym Mazowszu jeno wołów 30 robotnych narachowano, od których po taleru na podatek wybierano, a gdzie wołów nie było, to gospodarze i gospodynie dawać musiały oprócz inszych wymyślnych egzakcyi, od rogów prostego bydła, od świni nawet i od najmniejszej rzeczy, a ledwie cztery ćwierci wojsku zapłacono, ostatek na upominki Tatarom, na artyleryje i na insze prywatne rzeczy obrócono. Ba i komisyja długa i dwoista szła, tej prac ludzkich siła pożarła, co się i po tym
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 275
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
nic tak trudnego nie sądzili/ czegoby męstwem sprawić nie mogli/ i nie drzewiej gonić przestali/ aż pod mur i brany miejskie podeszli. A tam dopiero/ gdy po wszytkim mieście wołanie powstało/ ci/ co dalej byli/ nagłym rozruchem przestraszeni/ rozumiejąc że już Rzymianie w rynku/ uciekać z miasta poczęli. Gospodynie z muru szaty i srebro miotały/ nagimi piersiami wywieszając się/ i ręce rozciągnąwszy/ poprzysięgały Rzymiany/ aby im przepuścili/ i nie postępowali tak jako w Awaryku/ kędy ani białymgłowom/ ani dzieciom w powiciu przepuszczali. Były i niektóre co z muru po rękach spuszczone/ poddawały się im. Lucjus Fabiusz Rotmistrz ósmego zastępu
nic ták trudnego nie sądźili/ czegoby męstwem spráwić nie mogli/ y nie drzewiey gonić przestáli/ áż pod mur y brany mieyskie podeszli. A tám dopiero/ gdy po wszytkim mieśćie wołánie powstáło/ ći/ co daley byli/ nagłym rozruchem przestrászeni/ rozumieiąc że iuż Rzymiánie w rynku/ vćiekáć z miástá poczęli. Gospodynie z muru száty y srebro miotáły/ nágimi pierśiámi wywieszáiąc sie/ y ręce rośćiągnąwszy/ poprzyśięgáły Rzymiány/ áby im przepuśćili/ y nie postępowáli ták iáko w Awaryku/ kędy áni białymgłowom/ áni dźiećiom w powićiu przepusczáli. Były y niektore co z muru po rękách spusczone/ poddawały sie im. Lucyus Fábiusz Rotmistrz osmego zastępu
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 182.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
wysadzić, i plon potrzeci raz z pierwszą veryfikować miarą, i mieć tego terminatę. Szkody W kopach wednie i w nocy przestrzegać. W Młocbie także, aby szkody nie było, z słomy aby wymłacano, wytrząsano, i na Szpichlerz chędogo wywiano. Młocków do Domów nie puszczać na południe, ale im niech Gospodynie posyłają do gumna obiady, dla mitręgi ile pod czas dnia krótkiego. Do tego pilny mieć dozór, aby Młockowie w zanadrzu, i w butach zboża nie wynosili z Gumna. Groch za susza omłocić, ile na nasienie, bo kiedy zmięknieje, z pięknego byłby szpetny. Poślady osobno chować, i pod miarą na
wysádźić, y plon potrzeći raz z pierwszą verifikowáć miárą, y mieć tego terminatę. Szkody W kopách wednie y w nocy przestrzegáć. W Młocbie tákże, áby szkody nie było, z słomy áby wymłacano, wytrząsano, y ná Szpichlerz chędogo wywiano. Młockow do Domow nie puszczáć ná południe, ále im niech Gospodynie posyłáią do gumná obiády, dla mitręgi ile pod czás dniá krotkiego. Do tego pilny mieć dozor, áby Młockowie w zánádrzu, y w butách zboża nie wynośili z Gumna. Groch zá susza omłocić, ile ná náśienie, bo kiedy zmięknieie, z pięknego byłby szpetny. Poślády osobno chowáć, y pod miárą ná
Skrót tekstu: HaurEk
Strona: 11
Tytuł:
OEkonomika ziemiańska
Autor:
Jakub Kazimierz Haur
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
defectu Lasów zwykli to ściernie na opal albo na karmią zrzynac, lub cudzym przedawać ludżyom, bez co płonnieją role, tacy dla kilku złotych, na kilkadziesiąt, narobią sobie szkody. Myśliwym Gospodarzom dla uciechy po pracach, i trudach Gospodarskich, na ścierniach Krogulcem czas służy zławiać przepiórki, świeża zwierzyna będzie na suplement kuchnie. Gospodynie przy Folwarkach, Kmiotki, i Zagródnice, na przyszły ś Marcin dla oddania danin, niech kury kapłonią, kurczęta nasadzają, i wychowują. Chlewnemu bydłu według wzwyż opisanej informacjej lekarstwa w tym Miesiącu zadawać, dokładają się tu niektóre lekarstwa, które się wyżej nie opisały. Żółwia żywo dostawszy, moczyć go w wywarzynach, albo
defectu Lásow zẃykli to ściernie ná opal álbo ná karmią zrzynác, lub cudzym przedawác ludżiom, bez co płonnieią role, tácy dla kilku złotych, ná kilkádźieśiąt, nárobią sobie szkody. Myśliwym Gospodarzom dla vćiechy po pracách, y trudách Gospodárskich, ná śćierniách Krogulcem czás służy złáwiáć przepiorki, świeża źwierzyná będźie ná supplement kuchnie. Gospodynie prży Folwárkách, Kmiotki, y Zagrodnice, ná przyszły ś Marćin dla oddánia danin, niech kury kápłonią, kurczętá násadzáią, y wychowuią. Chlewnemu bydłu według wzwyż opisáney informácyey lekárstwá w tym Mieśiącu zádawáć, dokładáią się tu niektore lekárstwá, ktore się wyżey nie opisały. Zołwiá żywo dostawszy, moczyć go w wywárzynách, álbo
Skrót tekstu: HaurEk
Strona: 111
Tytuł:
OEkonomika ziemiańska
Autor:
Jakub Kazimierz Haur
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
naczynie żelazne wyciskają z domu: Siekierę, motykę, widły, łopatę i grabie, A ziela nakłaść na ogień każą lada babie.
Kiedy bydło idzie z pola, przed nim umiatają, A z cudzej obory do swej barłogu dostają. Na piecu się nie obuwać, bo zdychają świnie, Pokrywki na stół nie kładą dobre gospodynie. Nie trzeba człowieka mijać z próżnemi konwiami: Jeśliby to co wadziło, nie wiedzą i sami. Kądziele nie prząść we czwartek, skoro po wieczerzy; Chleba w piątek ktoby napiekł, nie dobrze ten wierzy. Są też niektóre lekarki, co choroby leczą, Działają to mocą naszą, bo się od nas
naczynie żelazne wyciskają z domu: Siekierę, motykę, widły, łopatę i grabie, A ziela nakłaść na ogień każą leda babie.
Kiedy bydło idzie z pola, przed nim umiatają, A z cudzej obory do swej barłogu dostają. Na piecu się nie obuwać, bo zdychają świnie, Pokrywki na stół nie kładą dobre gospodynie. Nie trzeba człowieka mijać z próżnemi konwiami: Jeśliby to co wadziło, nie wiedzą i sami. Kądziele nie prząść we czwartek, skoro po wieczerzy; Chleba w piątek ktoby napiekł, nie dobrze ten wierzy. Są też niektóre lekarki, co choroby leczą, Działają to mocą naszą, bo się od nas
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 48
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903
tym animadwersją na gospodynie, aby nabiał dobrze nakładały, masło osobliwie, żeby dobrze wypłukiwac, solić, sery także tworzone były tworzydłem cechowanym ze dwora, każdej gospodyni cechowane tworzydła pooddawać, a mieć dla proby kilka we dworze, bo i w tym wielką krzywdę przez te czasy konwent cierpiał, kiedy według upodobania swego tworzyły sery gospodynie i małe i barzo ladajakie, ze go trudno było zazyc. Są i insze przestrogi, wyrażone wyżej w tej ksiedze od różnych WW. OO. Przeorów i braci ekonomów, które dla informacji potrzeba czytać. (p. 316) 7412.
(30) Powinności gospodarskie.
1. Żeby wierni we wszystkim byli dworowi
tym animadwersyą na gospodynie, aby nabiał dobrze nakładały, masło osobliwie, zeby dobrze wypłukiwac, solic, sery takze tworzone były tworzydłem cechowanym ze dwora, kazdey gospodyni cechowane tworzydła pooddawac, a miec dla proby kilka we dworze, bo y w tym wielką krzywdę przez te czasy konwent cierpiał, kiedy według upodobania swego tworzyły sery gospodynie y małe y barzo ledaiakie, ze go trudno było zazyc. Są y insze przestrogi, wyrazone wyzey w tey xiedze od roznych WW. OO. Przeorow y braci ekonomow, ktore dla informacyi potrzeba czytac. (p. 316) 7412.
(30) Powinnosci gospodarskie.
1. Zeby wierni we wszystkim byli dworowi
Skrót tekstu: SprawyCzerUl
Strona: 411
Tytuł:
Sprawy sądowe poddanych klasztoru OO. Karmelitów w Czernej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Czerna
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1663 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1663
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921