Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.” Aż mój wdowiec nazajutrz, ledwie wznidzie słońce, Do koni. „Nic mi — rzecze — po tak mądrej żonce. Kiedy się na opuszczę męskiej zna, to pono Zna się dobrze i na tym, co nią opuszono. Przyjdzie gdzie indziej szukać szczęścia swego bierki; Gospodyniej mnie trzeba dobrej, nie kuśnierki.” 152 (P). ODPUST, NIE ODPUST, ALE POMSTA
„Skąd idziesz?” — pytam, z rannym potkawszy się człekiem, A jeszcze ukrwawionym wywija nasiekiem. „Z odpustu.” „Cóż ci to w łeb?” „Dawne sobie zwady Wspomniawszy, pobił
Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.” Aż mój wdowiec nazajutrz, ledwie wznidzie słońce, Do koni. „Nic mi — rzecze — po tak mądrej żonce. Kiedy się na opuszczę męskiej zna, to pono Zna się dobrze i na tym, co nią opuszono. Przyjdzie gdzie indziej szukać szczęścia swego bierki; Gospodyniej mnie trzeba dobrej, nie kuśnierki.” 152 (P). ODPUST, NIE ODPUST, ALE POMSTA
„Skąd idziesz?” — pytam, z rannym potkawszy się człekiem, A jeszcze ukrwawionym wywija nasiekiem. „Z odpustu.” „Cóż ci to w łeb?” „Dawne sobie zwady Wspomniawszy, pobił
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 74
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Marcina słodownika; w tę Niedzielę nocowałam u Marcinowej w stajence, nie wiedział nikt o mnie, rano wstałam i poszłam nad Wisłę, tam siedziałam przed garczarką, potymem poszła z dziewczyną na imię Reginą wdowy z podzamcza aż do Woli, te rzeczy, jakem powiedziała, zostawiła na Woli u gospodyniej we dworze, stamtąd idąc w Poniedziałek na Zwierzyncu przed kamienicą IM. P. Starosty Brzezinskiego Marcinowa Słodowniczka, potymem poszła na Szewską ulicę, gdzie kurwy chowają, i tamem nocowała i nie wychodziłam nigdzie z kamienice aż w samo południe; studenci przyszli do kamienice i wywlekli mię; potym ceklarze przyszli i wzięli
Marcina słodownika; w tę Niedzielę nocowałam u Marcinowey w staience, nie wiedział nikt o mnie, rano wstałam y poszłam nad Wisłę, tam siedziałam przed garczarką, potymęm poszła z dziewczyną na imię Reginą wdowy z podzamcza asz do Woli, te rzeczy, iakem powiedziała, zostawiła na Woli u gospodyniey we dworze, ztamtąd idąc w Poniedziałek na Zwierzyncu przed kamienicą IM. P. Starosty Brzezinskiego Marcinowa Słodowniczka, potymęm poszła na Szewską ulicę, gdzie kurwy chowaią, y tamęm nocowała y nie wychodziłam nigdzie z kamienice asz w samo południe; studenci przyszli do kamienice y wywlekli mię; potym ceklarze przyszli y wzięli
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 642
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
do izby/ i żadnej światłości nie widzieli. Lekce tedy te pierwiastki Cuda uważywszy/ znowu pokładali się i spali: Już do miejsca tego Miesiąc zbliżał się/ na którym połowę nocy czyni/ alić znowu obudzi się jedne z czeladzi/ i obaczywszy takież jakie i pierwej światło/ błyskawicy podobne/ także jako i pierwej gospodyniej głośno zawołał/ wypadną wszyscy znowu na dwór/ obydą chałupę ze wszech stron/ bezpieczne obaczą rzeczy/ wnidą w dom/ gdzie że świata nie zastali/ strach padł wielki na nich/ atoli różnie o tym dysceptując/ ulegli po- wtóre; trocha jednak poleżawszy/ obaczą ano od półki światłość wielka wynidzie/ padną na ziemię
do izby/ y żadney świátłośći nie widźieli. Lekce tedy te pierwiastki Cudá vważywszy/ znowu pokłádali się y spáli: Iuż do mieyscá tego Mieśiąc zbliżał się/ ná ktorym połowę nocy czyni/ álić znowu obudźi się iedne z czeládźi/ y obaczywszy tákież iákie y pierwey świátło/ błyskáwicy podobne/ tákże iáko y pierwey gospodyniey głosno záwołał/ wypádną wszyscy znowu ná dwor/ obydą cháłupę ze wszech stron/ bespieczne obaczą rzeczy/ wnidą w dom/ gdźie że świátá nie zástáli/ strách padł wielki ná nich/ átoli roznie o tym disceptuiąc/ vlegli po- wtore; trochá iednák poleżawszy/ obaczą áno od połki świátłość wielka wynidźie/ pádną ná źiemię
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 115.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ma żonę, o mój Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słów i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za który figiel, mnie się zda bez mała, Na gospodyniej i panu galancie I wittenberskim owym predykancie,
Żeby kościelna spora była wina, Gdyby żył dotąd ksiądz biskup ze Bnina. 840. In quendam principis sui percussorem, crudelissimo supplicio afectum, Praga Bohemorum.
Concepit facinus mens, svasit lingva, peregit Dextra: malus, peior, pessimus ille fuit; Concipiendo malus, svadendo peior
ma żonę, o moj Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słow i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za ktory figiel, mnie się zda bez mała, Na gospodyniej i panu galancie I wittenberskim owym predykancie,
Żeby kościelna spora była wina, Gdyby żył dotąd ksiądz biskup ze Bnina. 840. In quendam principis sui percussorem, crudelissimo supplicio affectum, Praga Bohemorum.
Concepit facinus mens, svasit lingva, peregit Dextra: malus, peior, pessimus ille fuit; Concipiendo malus, svadendo peior
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Równemu z równym zawsze na świecie przystało. Chędogo, choć ubogo, bodaj się święciły Ręce twe zakasane, bodaj mymi były! Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Dworniczko! Ty się teraz przesypiasz w południe, Likorys krowy doi. Nie barzo to cudnie Spać we dnie gospodyniej. Jeszcze-ć się nie dała Znać czeladka; znać, żeś jej mało doglądała. Teraz masz wierną, potym nie wiem, jaka będzie: Jakobyś sama siadła, gdzie Likorys siędzie, I kropla tam nie zginie, i nie zadojone Cielęta, i mleka są szkopce napełnione. Ręko moja, kto Bogu
Równemu z równym zawsze na świecie przystało. Chędogo, choć ubogo, bodaj się święciły Ręce twe zakasane, bodaj mymi były! Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Dworniczko! Ty się teraz przesypiasz w południe, Likorys krowy doi. Nie barzo to cudnie Spać we dnie gospodyniej. Jeszcze-ć się nie dała Znać czeladka; znać, żeś jej mało doglądała. Teraz masz wierną, potym nie wiem, jaka będzie: Jakobyś sama siadła, gdzie Likorys siędzie, I kropla tam nie zginie, i nie zadojone Cielęta, i mleka są szkopce napełnione. Ręko moja, kto Bogu
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 116
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
4 lata/ poczęło wrzeszczeć wołając: Matko/ matko/ oto mię Katarzyna dawi: i nie przestało wołać i ślinić się/ aże mu zawieszono niektóre Relikwie u szyje. Nakoniec gospodyni chcąc pozbyć takich kłopotów i niebezpieczeństw/ przeprowadziła się do domu swej powinnej/ zostawiwszy kilka sług dla strażej swego. Trzeciego dnia po przeprowadzeniu gospodyniej/ jedna sługa jej wołała: Ale jej włosy wszytkie zaraz zieżyły się/ i zatrzasnęła z wielką kwapliwością drzwi: słyszały onże głos drugie sługi/ co były zostały na sali: przetoż pokrzepiły tamtę/ której wołała/ żeby się poleciwszy Bogu/ weszła znowu do spiżarniej/ i żeby spytała/ jeśliby snadź czego
4 látá/ poczęło wrzeszczeć wołáiąc: Mátko/ mátko/ oto mię Kátharzyná dawi: y nie przestáło wołáć y ślinić się/ áże mu záwieszono niektore Reliquie v szyie. Nákoniec gospodyni chcąc pozbyć tákich kłopotow y niebespieczeństw/ przeprowádźiłá się do domu swey powinney/ zostáwiwszy kilká sług dla strażey swego. Trzećiego dniá po przeprowádzeniu gospodyniey/ iedná sługá iey wołáłá: Ale iey włosy wszytkie záraz zieżyły się/ y zátrzásnęłá z wielką kwápliwośćią drzwi: słyszáły onże głos drugie sługi/ co były zostáły ná sali: przetoż pokrzepiły tamtę/ ktorey wołáłá/ żeby się polećiwszy Bogu/ weszłá znowu do spiżárniey/ y żeby spytáłá/ iesliby snadź czego
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 77
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
wieki/ ślub z sobą brać mieli. Fraszek. Kto Fortunat.
Mówią ze w wielkim szczęściu ten opływa/ Kto na cię patrza Damo urodziwa/ Szczęśliwszy kogo ten Fawor potyka/ Ze się do ciebie/ zbliżywszy przymyka. Najszczęśliwszy ten/ co choćby mógł Pani/ Dostać cię/ miłość serca mu niezrani. Do Gospodyniej.
NIedobrze tak Gospodze/ jajca gotujecie/ Kiedy je wrzącym nagle/ ukropem lejecie. Skorupa się popada/ czemuż war niewadzi? Boję się/ ze i żółtek aż na wirzch wysadzi. Lelowski Nektar.
DO Lelowa/ od różnych na targ Zboże chodzi/ Za co i groszem wielom/ i piwem dogodzi.
wieki/ ślub z sobą bráć mieli. Frászek. Kto Fortunat.
MOwią ze w wielkim sczęśćiu ten opływa/ Kto ná ćię pátrza Dámo vrodźiwa/ Sczęśliwszy kogo ten Fawor potyká/ Ze sie do ćiebie/ zbliżywszy przymyka. Naysczęśliwszy ten/ co choćby mogł Páni/ Dostáć ćię/ miłość serca mu niezráni. Do Gospodyniey.
NIedobrze ták Gospodze/ iáycá gotuiećie/ Kiedy ie wrzącym nagle/ vkropem leiećie. Skorupá sie popada/ czemusz war niewádźi? Boię się/ ze y zołtek ász ná wirzch wysádźi. Lelowski Nektár.
DO Lelowá/ od rożnych ná targ Zboże chodźi/ Zá co y groszem wielom/ y piwem dogodźi.
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 50
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ci z konia zsiadać nie będę. Rzecze dam się pociągnąć. Ba choć byś się WSC kazał nie tylko ciągnąć ale i na dwoję rozerwać to z tego nic niebędzie.
Pojechałem tedy tym Traktem na Smorkowerze Posłów nie zastałem dano mi tedy stancyją piękną u Moskala dostatniego. Gospodarz sam tylko sporządza uwija się gospodyniej nie obaczysz jeść gotują prowiantów dano dosyć i od Ryb i od miąs mieszkałem tam cztery dni puko Posłowie nie nadiechali. A Gospodyniej niewidziałem. Bo tam oni zony tak chowają ze jej słońce niedojdzie wielką niewolą cierpią zony i ustawiczne Więzienie
Przyjechali tedy porządkiem dobrym. pięknie Ofassy Iwanowicz Nestorów wielki stolnik Carski,
ci z konia zsiadać nie będę. Rzecze dam się pociągnąć. Ba choc bys się WSC kazał nie tylko ciągnąć ale y na dwoię rozerwać to z tego nic niebędzie.
Poiechałęm tedy tym Traktem na Smorkowerze Posłow nie zastałęm dano mi tedy stancyią piękną u Moskala dostatniego. Gospodarz sąm tylko sporządza uwiia się gospodyniey nie obaczysz ieść gotuią prowiantow dano dosyć y od Ryb y od miąs mieszkałęm tam cztery dni puko Posłowie nie nadiechali. A Gospodyniey niewidziałęm. Bo tam oni zony tak chowaią ze iey słonce niedoydzie wielką niewolą cierpią zony y ustawiczne Więzienie
Przyjechali tedy porządkiem dobrym. pięknie Offassy Iwanowicz Nestorow wielki stolnik Carski,
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 163v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dwoję rozerwać to z tego nic niebędzie.
Pojechałem tedy tym Traktem na Smorkowerze Posłów nie zastałem dano mi tedy stancyją piękną u Moskala dostatniego. Gospodarz sam tylko sporządza uwija się gospodyniej nie obaczysz jeść gotują prowiantów dano dosyć i od Ryb i od miąs mieszkałem tam cztery dni puko Posłowie nie nadiechali. A Gospodyniej niewidziałem. Bo tam oni zony tak chowają ze jej słońce niedojdzie wielką niewolą cierpią zony i ustawiczne Więzienie
Przyjechali tedy porządkiem dobrym. pięknie Ofassy Iwanowicz Nestorów wielki stolnik Carski, człowiek Familijej starennej. Moskiewski. Drugi z nim niby to secretarius Legationis . Iwan Polikarpowicz Diak syn tego stolnika młody Michajło Bojarów kilkanaście i
dwoię rozerwać to z tego nic niebędzie.
Poiechałęm tedy tym Traktem na Smorkowerze Posłow nie zastałęm dano mi tedy stancyią piękną u Moskala dostatniego. Gospodarz sąm tylko sporządza uwiia się gospodyniey nie obaczysz ieść gotuią prowiantow dano dosyć y od Ryb y od miąs mieszkałęm tam cztery dni puko Posłowie nie nadiechali. A Gospodyniey niewidziałęm. Bo tam oni zony tak chowaią ze iey słonce niedoydzie wielką niewolą cierpią zony y ustawiczne Więzienie
Przyjechali tedy porządkiem dobrym. pięknie Offassy Iwanowicz Nestorow wielki stolnik Carski, człowiek Familiiey starenney. Moskiewski. Drugi z nim niby to secretarius Legationis . Iwan Polikarpowicz Dyak syn tego stolnika młody Michayło Boiarow kilkanascie y
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 163v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
strawę przyjął słuzbę do God a zadobrym ukontentowaniem i w dalsze niewymowił bym się czasy. Jeżeli by na Cokolwiek przygodziła by się usługa moja WMMPaniej sam się dobrowolnie z odzywąm ochotą. Po krwawej mi marsa nasyciwszy się zababawami już tez potrzebniejszą ku starości rad bym odmienił sarzą. To jest uczyć się ekonomiki przy dobrej jakiej Gospodyniej przystawszy za parobka albo jako tu zowią poganiacza WMoja Wielce MŚCia Pani jeżeli niemasz kompletu sług sobie potrzebnych a ja w kompucie zyczliwych zmieścić się mogę jeżeli moję do swojej usługi gardzic będziesz ochotę czyli akceptować racz się rekolligować o zasługach zaś w żadną niewchodzę kontrowersyją aż wprzód od WMM Paniej usłyszę jaką ta moja do przysługi
strawę przyjął słuzbę do God a zadobrym ukontentowaniem y w dalsze niewymowił bym się czasy. Iezeli by na Cokolwiek przygodziła by się usługa moia WMMPaniey sąm się dobrowolnie z odzywąm ochotą. Po krwawey mi marsa nasyciwszy się zababawami iuz tez potrzebnieyszą ku starosci rad bym odmięnił sarzą. To iest uczyc się aekonomiki przy dobrey iakiey Gospodyniey przystawszy za parobka albo iako tu zowią poganiacza WMoia Wielce MSCia Pani iezeli niemasz kompletu sług sobie potrzebnych a ia w kompucie zyczliwych zmiescić się mogę iezeli moię do swoiey usługi gardzic będziesz ochotę czyli akceptować racz się rekolligować o zasługach zaś w zadną niewchodzę kontrowersyią asz wprzod od WMM Paniey usłyszę iaką ta moia do przysługi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 222v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688