niżeli i tak wielki mój pożytek. Uważam bowiem/ skądby oni takie summy zbierali? ponieważ się ani gospodarstwem bawią; nie orzą/ nie sieją/ ani inszych/ co przycięższym są/ robot ponoszą; ale na nie pospolicie Chrześcijan najmująj zażywają; przetoż nie ujźrzysz Żyda Kowalem/ Cieślą/ Mularzem/ Brukarzem/ Grabarzem/ bo mu się to wszytko jeszcze w Egipcie uprzykrzyło: ale tylko/ Złotnikiem/ Kuśnierzem/ Krawcem/ Szmuklerzem/ abo też gdy się lichwą i kramową machlaniną zapomoże/ Arendarzem. Gdyż mu takie rzemiesła/ jako i lichwa okazją dają czynienia sobie bez nakładu/ i prace pożytków. Złoto/ Srebro/ etc. przysadą
niżeli y ták wielki moy pożytek. Vważam bowiem/ zkądby oni tákie summy zbieráli? ponieważ się áni gospodárstwem báwią; nie orzą/ nie śieią/ áni inszych/ co przyćięższym są/ robot ponoszą; ále ná nie pospolićie Chrześćian náymuiąy záżywáią; przetoż nie vyźrzysz Zydá Kowalem/ Cieślą/ Mularzem/ Brukárzem/ Grábárzem/ bo mu się to wszytko ieszcze w Egyptćie vprzykrzyło: ále tylko/ Złotnikiem/ Kuśnierzem/ Kráwcem/ Szmuklerzem/ ábo też gdy się lichwą y kramową máchlaniną zápomoże/ Arendarzem. Gdyż mu tákie rzemiesłá/ iáko y lichwá okázyą dáią czynienia sobie bez nákłádu/ y prace pożytkow. Złoto/ Srebro/ etc. przysádą
Skrót tekstu: GrodDysk
Strona: Eiijv
Tytuł:
Dyskurs o cenie pieniędzy teraźniejszej
Autor:
Jan Grodwagner
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Charybdy muzykiem Do wesołego portu stanie przewoźnikiem,
Która tonią takową modę ma z natury, Że co do dna zanurzy, wyrzuca do góry Tak długo, aż utopi. W tejem i ja siewce, W tej, człowiek nieszczęśliwy, na świecie przelewce.
Będę płakał z Hekubą, kiedy gospodarzem Mojego bywszy domu, zostałem grabarzem; Straszą w osierociałych węgłach puste ściany. Lecz śpiewa na Beskidzie pielgrzym już obrany: Mnie się już nie tkną żadne od ruiny strachy. Niech nowe stawia, stare podpiera Job dachy: Żeby go nie przywiedli synowie i córki Do ciężkiego po stracie żalu na powtórki.
Będę śpiewał, niestetyż, ale oną notą Jako
Charybdy muzykiem Do wesołego portu stanie przewoźnikiem,
Która tonią takową modę ma z natury, Że co do dna zanurzy, wyrzuca do góry Tak długo, aż utopi. W tejem i ja siewce, W tej, człowiek nieszczęśliwy, na świecie przelewce.
Będę płakał z Hekubą, kiedy gospodarzem Mojego bywszy domu, zostałem grabarzem; Straszą w osierociałych węgłach puste ściany. Lecz śpiewa na Beskidzie pielgrzym już obrany: Mnie się już nie tkną żadne od ruiny strachy. Niech nowe stawia, stare podpiera Job dachy: Żeby go nie przywiedli synowie i córki Do ciężkiego po stracie żalu na powtórki.
Będę śpiewał, niestetyż, ale oną notą Jako
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 509
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987